Widok
Egzaminy gimnazjalne - opinie
Warto to przeczytać !!!
Lolson
23 kwietnia o godz. 21:13
Skończyłem gimnazjum dwa lata temu, ale idę nowym programem i cóż. Patrząc na sytuację po reformie to zgodzę się, że gimnazjum albo liceum jest niepotrzebne. Dlaczego? Pierwsza klasa historia XX wiek, który został przesunięty z gimnazjum. Poziom liceum i gimnazjum się różni i nauczyciel zostaje postawiony przed zadaniem nauczenia jednego z najtrudniejszych okresów w ciągu roku, a potem do matury trzeba ryć od prehistorii do XX wieku.
i.
23 kwietnia o godz. 21:35
boże, co za głupoty. przecież to do liceów dopiero jest właściwa selekcja. spędzić 6 lat wśród takich oszołomów, jacy w większości gimnazjalnych klas przeważają? nie, dzięki. tyle państw ma podobny do nas system; niby warto rozważać różne możliwe ścieżki rozwoju, ale po co o tym na okrągło, jałowo, niezbyt twórczo, niezbyt przemyślanie pisać, jeśli jest tyle ciekawszych tematów?
tenac666
23 kwietnia o godz. 21:37
Wydaje mi się, że najrozsądniej było by usunąć gimnazja i przywrócić stary system tzw. duński przynajmniej w przypadku gimnazjum. Podstawówka trwała by jak kiedyś bodajżę 9 lat, a następnie zawód albo liceum i szkoła wyższa. Jest wiele powodów dlaczego warto przywrócić ten system. Niestety ale większości uczniów gimnazjum, zwyczajnie odbija. Dlaczego? Chociażby dlatego, że są w nowym środowisku, dla młodego człowieka, jest to szok. Zasada jaka panuje w gimnazjach jest dość prymitywna trzeba się wykazać. Jak? domyślcie się To niewątpiliwie ma wpływ na podejmowanie przyszłych decyzji przez młodego człowieka niekoniecznie dobrych. Sam przeżyłem gimnazjum i wiem jak to jest. Jeśli chodzi o jakiekolwiek konpentecje to wina leży po obu stronach, niektórzy nauczyciele wręcz zabijają w młodym pokoleniu chęć do jakiegokolwiek rozwoju, być może dlatego, że sami dostali etat dzięki odpowiedniej punktacji (tak mam na myśli młodych nauczycieli) . Można było by na ten temat sporo napisać, temat ważny i nie powinien zostać pominięty, bo przecież kto będzie pracował na moją emeryturę :D ?
Saurom
23 kwietnia o godz. 22:29
W ogóle te egzaminy nie mają żadnego sensu biorąc pod uwagę, że niektórzy rzekomo z powodu dyslekcji i dysgrafii piszą dłużej niż pozostali. Panie redaktorze za naszych czasów jak pisało się egzaminy maturalne nikt takich głupot nie stosował. Każdy, kto uważał, że umie po prostu pisał a jak nie to najwyżej przystępował innym razem. W końcu każdy o ile rodzice mają pieniądze i opłacą odpowiedniego lekarza uzyska tego rodzaju lewe papiery. Ciekawe jeszcze jakież to nowe wymówki wymyślą może coś takiego jak dyssiedzenie- pacjent nie jest w stanie usiedzieć przez minutę.
exbelfer
23 kwietnia o godz. 22:47
Centralizacja czegokolwiek zawsze daje absurdalne wyniki. Pewna, mala grupa ludzi ma monopol na tresc programu, pytania i wlasciwe odpowiedzi. Prowadzi to nieuchronnie do opisanego zjawiska. Tak sie sklada, ze uczylem nauk przyrodniczych IB i AP. Dokladnie ta sama sytuacja. Jezeli nauczyciel tylko nie uczy jak zdawac egzamin, zaraz leca skargi do pryncypala. Poza tym istnieja dziesiatki firm i publikacji, ktore tylko ucza jak mechanicznie zdac egzamin bez zrozumienia (np Kaplan). To samo odnosi sie do SAT w Stanach Zjednoczonych. Nic dziwnego, ze taka sytuacja zaistniala w Polsce.
Krzysztof
23 kwietnia o godz. 23:49
Coraz więcej gimnazjów specjalizuje się w uczeniu pod testy. A czy w liceach jest inaczej? Jakoś nie zauważyłem, a nawet przyznam, że w liceach jeszcze bardziej niż w gimnazjach uczy się pod testy. To jest dramat.
Ino
24 kwietnia o godz. 10:35
Gospodarz pisze z perspektywy nauczyciela liceum o dzieciach chcacych sie uczyć w wymarzonych liceach. A przecież tym renomowanym liceum wyrosła konkurencja w postaci techników dających i zawód , i maturę. Te dzieci potrafią obserwować rzeczywistość na rynku pracy. Liceów nie należy likwidować, ale zmniejszyć ich liczbę, ograniczyć w nich ilość klas na korzyść reaktywowania szkół zawodowych z prawdziwego zdarzenia, gdzie przedmiotów zawodowych uczyliby praktycy z przemysłu, a nie osoby dyktujące z pożółkłych notatek. Myślę, że wyniki egzaminu gimnazjalnego to dla wielu mlodych ludzi wielka ściema. Przecież w dobie niżu demograficznego kazdy uczeń jest na wagę złota (belferskiego etatu) i absolwenci gimnazjum o tym wiedzą, oddając, np, szczątkowe wypracowania kończace test. A wyniki testów kompetencji? To huki, które mogą przestraszyć tylko nauczycieli ambitnie układajacych ich treść oraz rodziców. Cieszą natomiast korepetytorów.
arek
24 kwietnia o godz. 12:34
Egzaminy poszły mi świetnie, gdyż pobrałem arkusze do egzaminów z tej strony, wszystko się sprawdziło. przeciekiegzamingimnazjalny.blogspot.com/
kk
24 kwietnia o godz. 14:18
Właśnie jestem w trakcie pisanie egzaminów gimnazjalnych. Jak duża część społeczeństwa uważam, że gimnazjum to sztuczny, czyt. niepotrzebny. Chyba najlepszym dowodem na to jest pierwszy rok nauki matematyki w nim. Cały pierwszy rok powtarzamy to, czego nauczyliśmy się w podstawówce (zabieg szczególnie potrzebny ze względu na to, że ostatnie pół roku w szkole podstawowej powtarzaliśmy wszystko do testu szóstoklasisty).Nie wiem do końca po co była reforma, która wprowadziła gimnazjum. Może po to by mniej ludzi podpisywało umowy z parabankami jak ongiś sądziła pani Minister Edukacji Narodowej :) . Jednak ta maszyna jakoś tak się kręci. W podstawówce straszą nas testem szóstoklasisty i gimnazjum, w gimnazjum straszą egzaminem i szkołą średnią, z analogii wynika, że w średnich będą nas straszyć maturą i studiami lub tym, że nie znajdziemy pracy. Wszystko po to by zmotywować nas do nauki, ale jeśli ktoś na jakimś etapie się nie zmobilizował, to już tego nie zrobi. Pomijając fakt, że z programu nauczania są usuwane lub przesuwane do klasy wyższej, co raz większe płaty programu. Przykładem jest twierdzenie Pitagorasa. moja mama miała je w piątej klasie. Ja w drugiej gimnazjum, czyli na stare ósmej klasie. Myślę, że jednak byłbym w stanie je pojąć już podstawówce Tak samo z reformą, która mówi o sześciolatkach w szkole. Reforma jeszcze w życie nie weszła, a program do młodszych już dostosowano, czyli poziom obniżono. Reasumując kończmy podstawówkę po nauczeniu się podstaw, niech to zajmie 8 lat, a później uczmy się dalej, już głównie tego co będzie nam w życiu potrzebne. Ludzie renesansu mogliby uczyć się w liceum, rzeczywiście ogólnokształcącym.
Pelasia
24 kwietnia o godz. 17:09
Egzaminy były, są i będą i raczej nic na to nie poradzimy, wiedzę trzeba jakoś sprawdzić.
KreatywnaEdukacja
24 kwietnia o godz. 22:07
Egzaminy gimnazjalne (przynajmniej humanistyczne) niczego nie sprawdzają. No, może poza tym, kto umie rozwiązywać testy. Od kilku lat obserwuję, że inteligentni, kreatywni ludzie wypadają na egzaminach blado, w przeciwieństwie do tych przeciętnych. Kryteria oceny prac pisemnych są żenujące i przyzwyczajają młodzież, że można pisać byle co i byle jak za poprawność językową można stracić ok. 5 pkt i to jak człowiek naprawdę narobi mnóstwa błędów. I zawsze wzrusza mnie kryterium praca częściowo zgodna z tematem. Czysta fikcja, a nie sprawdzenie umiejętności.
borys
25 kwietnia o godz. 11:18
Ja jeszcze uczyłem się starym tokiem nauczania. Żadnego gimnazjum, mniej egzaminów i mniej stresu. I nie uważam że jestem głupszy dlatego że nie byłem w gimnazjum
w czym problem?
25 kwietnia o godz. 18:23
borys 25 kwietnia o godz. 11:18
I nie uważam że jestem głupszy
Tylko rozum udało się Panu Bogu podzielić sprawiedliwie.
************************************
Co oczywiście nie oznacza, że jestem zwolennikiem takiej czy innej formy podziału szkoły na etapy.
stary
26 kwietnia o godz. 14:30
Wszyscy gimnazjaliści piszą testy prawie z 10 przedmiotów. Większość nie jest zainteresowana zdobyciem wiedzy, czy dostaniem się do ekskluzywnego liceum. Nie mają wystarczającego potencjału, więc wolą nie wygłupiać się wkuwaniem wiedzy.
Są w gorszej sytuacji niż maturzyści którzy piszą tylko z trzech obowiązkowych przedmiotów a pozostałe mogą sobie wybrać.
Za słabe wyniki odpowiedzą nauczyciele
hala02056
27 kwietnia o godz. 16:47
Byłam członkiem komisji z języka angielskiego w gimnazjum -uczeń z dyslekcją rozwojową -jeden ; trzy panie w komisji .Czas egzaminu wydłużony -uczeń kończy po 20 min (egzamin podstawowy i rozszerzony).Czasami się zastanawiam -czy ilość egzaminów przypadkiem nie jest potrzebna CKE i OKE -sankcjonuje ich działalność.Dla nas nauczycieli -jest to oderwanie od normalnych zajęć i tyle.Efekt wydaje mi się mizerny ,natomiast koszt olbrzymi.
Lolson
23 kwietnia o godz. 21:13
Skończyłem gimnazjum dwa lata temu, ale idę nowym programem i cóż. Patrząc na sytuację po reformie to zgodzę się, że gimnazjum albo liceum jest niepotrzebne. Dlaczego? Pierwsza klasa historia XX wiek, który został przesunięty z gimnazjum. Poziom liceum i gimnazjum się różni i nauczyciel zostaje postawiony przed zadaniem nauczenia jednego z najtrudniejszych okresów w ciągu roku, a potem do matury trzeba ryć od prehistorii do XX wieku.
i.
23 kwietnia o godz. 21:35
boże, co za głupoty. przecież to do liceów dopiero jest właściwa selekcja. spędzić 6 lat wśród takich oszołomów, jacy w większości gimnazjalnych klas przeważają? nie, dzięki. tyle państw ma podobny do nas system; niby warto rozważać różne możliwe ścieżki rozwoju, ale po co o tym na okrągło, jałowo, niezbyt twórczo, niezbyt przemyślanie pisać, jeśli jest tyle ciekawszych tematów?
tenac666
23 kwietnia o godz. 21:37
Wydaje mi się, że najrozsądniej było by usunąć gimnazja i przywrócić stary system tzw. duński przynajmniej w przypadku gimnazjum. Podstawówka trwała by jak kiedyś bodajżę 9 lat, a następnie zawód albo liceum i szkoła wyższa. Jest wiele powodów dlaczego warto przywrócić ten system. Niestety ale większości uczniów gimnazjum, zwyczajnie odbija. Dlaczego? Chociażby dlatego, że są w nowym środowisku, dla młodego człowieka, jest to szok. Zasada jaka panuje w gimnazjach jest dość prymitywna trzeba się wykazać. Jak? domyślcie się To niewątpiliwie ma wpływ na podejmowanie przyszłych decyzji przez młodego człowieka niekoniecznie dobrych. Sam przeżyłem gimnazjum i wiem jak to jest. Jeśli chodzi o jakiekolwiek konpentecje to wina leży po obu stronach, niektórzy nauczyciele wręcz zabijają w młodym pokoleniu chęć do jakiegokolwiek rozwoju, być może dlatego, że sami dostali etat dzięki odpowiedniej punktacji (tak mam na myśli młodych nauczycieli) . Można było by na ten temat sporo napisać, temat ważny i nie powinien zostać pominięty, bo przecież kto będzie pracował na moją emeryturę :D ?
Saurom
23 kwietnia o godz. 22:29
W ogóle te egzaminy nie mają żadnego sensu biorąc pod uwagę, że niektórzy rzekomo z powodu dyslekcji i dysgrafii piszą dłużej niż pozostali. Panie redaktorze za naszych czasów jak pisało się egzaminy maturalne nikt takich głupot nie stosował. Każdy, kto uważał, że umie po prostu pisał a jak nie to najwyżej przystępował innym razem. W końcu każdy o ile rodzice mają pieniądze i opłacą odpowiedniego lekarza uzyska tego rodzaju lewe papiery. Ciekawe jeszcze jakież to nowe wymówki wymyślą może coś takiego jak dyssiedzenie- pacjent nie jest w stanie usiedzieć przez minutę.
exbelfer
23 kwietnia o godz. 22:47
Centralizacja czegokolwiek zawsze daje absurdalne wyniki. Pewna, mala grupa ludzi ma monopol na tresc programu, pytania i wlasciwe odpowiedzi. Prowadzi to nieuchronnie do opisanego zjawiska. Tak sie sklada, ze uczylem nauk przyrodniczych IB i AP. Dokladnie ta sama sytuacja. Jezeli nauczyciel tylko nie uczy jak zdawac egzamin, zaraz leca skargi do pryncypala. Poza tym istnieja dziesiatki firm i publikacji, ktore tylko ucza jak mechanicznie zdac egzamin bez zrozumienia (np Kaplan). To samo odnosi sie do SAT w Stanach Zjednoczonych. Nic dziwnego, ze taka sytuacja zaistniala w Polsce.
Krzysztof
23 kwietnia o godz. 23:49
Coraz więcej gimnazjów specjalizuje się w uczeniu pod testy. A czy w liceach jest inaczej? Jakoś nie zauważyłem, a nawet przyznam, że w liceach jeszcze bardziej niż w gimnazjach uczy się pod testy. To jest dramat.
Ino
24 kwietnia o godz. 10:35
Gospodarz pisze z perspektywy nauczyciela liceum o dzieciach chcacych sie uczyć w wymarzonych liceach. A przecież tym renomowanym liceum wyrosła konkurencja w postaci techników dających i zawód , i maturę. Te dzieci potrafią obserwować rzeczywistość na rynku pracy. Liceów nie należy likwidować, ale zmniejszyć ich liczbę, ograniczyć w nich ilość klas na korzyść reaktywowania szkół zawodowych z prawdziwego zdarzenia, gdzie przedmiotów zawodowych uczyliby praktycy z przemysłu, a nie osoby dyktujące z pożółkłych notatek. Myślę, że wyniki egzaminu gimnazjalnego to dla wielu mlodych ludzi wielka ściema. Przecież w dobie niżu demograficznego kazdy uczeń jest na wagę złota (belferskiego etatu) i absolwenci gimnazjum o tym wiedzą, oddając, np, szczątkowe wypracowania kończace test. A wyniki testów kompetencji? To huki, które mogą przestraszyć tylko nauczycieli ambitnie układajacych ich treść oraz rodziców. Cieszą natomiast korepetytorów.
arek
24 kwietnia o godz. 12:34
Egzaminy poszły mi świetnie, gdyż pobrałem arkusze do egzaminów z tej strony, wszystko się sprawdziło. przeciekiegzamingimnazjalny.blogspot.com/
kk
24 kwietnia o godz. 14:18
Właśnie jestem w trakcie pisanie egzaminów gimnazjalnych. Jak duża część społeczeństwa uważam, że gimnazjum to sztuczny, czyt. niepotrzebny. Chyba najlepszym dowodem na to jest pierwszy rok nauki matematyki w nim. Cały pierwszy rok powtarzamy to, czego nauczyliśmy się w podstawówce (zabieg szczególnie potrzebny ze względu na to, że ostatnie pół roku w szkole podstawowej powtarzaliśmy wszystko do testu szóstoklasisty).Nie wiem do końca po co była reforma, która wprowadziła gimnazjum. Może po to by mniej ludzi podpisywało umowy z parabankami jak ongiś sądziła pani Minister Edukacji Narodowej :) . Jednak ta maszyna jakoś tak się kręci. W podstawówce straszą nas testem szóstoklasisty i gimnazjum, w gimnazjum straszą egzaminem i szkołą średnią, z analogii wynika, że w średnich będą nas straszyć maturą i studiami lub tym, że nie znajdziemy pracy. Wszystko po to by zmotywować nas do nauki, ale jeśli ktoś na jakimś etapie się nie zmobilizował, to już tego nie zrobi. Pomijając fakt, że z programu nauczania są usuwane lub przesuwane do klasy wyższej, co raz większe płaty programu. Przykładem jest twierdzenie Pitagorasa. moja mama miała je w piątej klasie. Ja w drugiej gimnazjum, czyli na stare ósmej klasie. Myślę, że jednak byłbym w stanie je pojąć już podstawówce Tak samo z reformą, która mówi o sześciolatkach w szkole. Reforma jeszcze w życie nie weszła, a program do młodszych już dostosowano, czyli poziom obniżono. Reasumując kończmy podstawówkę po nauczeniu się podstaw, niech to zajmie 8 lat, a później uczmy się dalej, już głównie tego co będzie nam w życiu potrzebne. Ludzie renesansu mogliby uczyć się w liceum, rzeczywiście ogólnokształcącym.
Pelasia
24 kwietnia o godz. 17:09
Egzaminy były, są i będą i raczej nic na to nie poradzimy, wiedzę trzeba jakoś sprawdzić.
KreatywnaEdukacja
24 kwietnia o godz. 22:07
Egzaminy gimnazjalne (przynajmniej humanistyczne) niczego nie sprawdzają. No, może poza tym, kto umie rozwiązywać testy. Od kilku lat obserwuję, że inteligentni, kreatywni ludzie wypadają na egzaminach blado, w przeciwieństwie do tych przeciętnych. Kryteria oceny prac pisemnych są żenujące i przyzwyczajają młodzież, że można pisać byle co i byle jak za poprawność językową można stracić ok. 5 pkt i to jak człowiek naprawdę narobi mnóstwa błędów. I zawsze wzrusza mnie kryterium praca częściowo zgodna z tematem. Czysta fikcja, a nie sprawdzenie umiejętności.
borys
25 kwietnia o godz. 11:18
Ja jeszcze uczyłem się starym tokiem nauczania. Żadnego gimnazjum, mniej egzaminów i mniej stresu. I nie uważam że jestem głupszy dlatego że nie byłem w gimnazjum
w czym problem?
25 kwietnia o godz. 18:23
borys 25 kwietnia o godz. 11:18
I nie uważam że jestem głupszy
Tylko rozum udało się Panu Bogu podzielić sprawiedliwie.
************************************
Co oczywiście nie oznacza, że jestem zwolennikiem takiej czy innej formy podziału szkoły na etapy.
stary
26 kwietnia o godz. 14:30
Wszyscy gimnazjaliści piszą testy prawie z 10 przedmiotów. Większość nie jest zainteresowana zdobyciem wiedzy, czy dostaniem się do ekskluzywnego liceum. Nie mają wystarczającego potencjału, więc wolą nie wygłupiać się wkuwaniem wiedzy.
Są w gorszej sytuacji niż maturzyści którzy piszą tylko z trzech obowiązkowych przedmiotów a pozostałe mogą sobie wybrać.
Za słabe wyniki odpowiedzą nauczyciele
hala02056
27 kwietnia o godz. 16:47
Byłam członkiem komisji z języka angielskiego w gimnazjum -uczeń z dyslekcją rozwojową -jeden ; trzy panie w komisji .Czas egzaminu wydłużony -uczeń kończy po 20 min (egzamin podstawowy i rozszerzony).Czasami się zastanawiam -czy ilość egzaminów przypadkiem nie jest potrzebna CKE i OKE -sankcjonuje ich działalność.Dla nas nauczycieli -jest to oderwanie od normalnych zajęć i tyle.Efekt wydaje mi się mizerny ,natomiast koszt olbrzymi.
Nie tak dawno skończyłam gimnazjum i szkołę średnią. Obecnie studiuję.
Jak duża część społeczeństwa uważam, że gimnazjum to sztuczny, niepotrzebny twór. Chyba najlepszym dowodem na to jest pierwszy rok nauki matematyki w nim. Cały pierwszy rok powtarzaliśmy to, czego nauczyliśmy się w podstawówce (zabieg szczególnie potrzebny ze względu na to, że ostatnie pół roku w szkole podstawowej powtarzaliśmy wszystko do testu szóstoklasisty). Nie wiem do końca po co była reforma, która wprowadziła gimnazjum. Może po to by mniej ludzi podpisywało umowy z parabankami jak ongiś sądziła pani Minister Edukacji Narodowej Smile . Może po to, aby moi koledzy i koleżanki tylko naciskali palcami klawiaturę komputera, a nie czytali książek ?
Czytanie to odrębna historia i mnie osobiście przeraża, widać to obecnie na studiach, kto się uczył i jak. 70 procent tych osób nie powinno być na uczelni wyższej. Smile To pomyłka w naborze. A kierunek nie jest aż taki trudny. Jednak ta maszyna jakoś tak się kręci.
Wracając do egzaminów. W podstawówce straszą nas testem szóstoklasisty i gimnazjum, w gimnazjum straszą egzaminem i szkołą średnią, z analogii wynika, że w szkole średniej straszą maturą i studiami lub tym, że nie znajdziemy pracy.
Wszystko po to by zmotywować nas do nauki, ale jeśli ktoś na jakimś etapie się nie zmobilizował, to już tego nie zrobi. Pomijając fakt, że z programu nauczania są usuwane lub przesuwane do klasy wyższej, co raz większe płaty programu. Przykładem jest twierdzenie Pitagorasa. Moja mama miała je w piątej klasie. Ja w drugiej gimnazjum, czyli na stare ósmej klasie. Myślę, że jednak byłabym w stanie je pojąć już podstawówce Tak samo z reformą, która mówi o sześciolatkach w szkole. Reforma jeszcze w życie nie weszła, a program do młodszych już dostosowano, czyli poziom obniżono.
Reasumując kończmy podstawówkę po nauczeniu się podstaw, niech to zajmie 8 lat, a później uczmy się dalej, już głównie tego co będzie nam w życiu potrzebne. Ludzie renesansu mogliby uczyć się w liceum, rzeczywiście ogólnokształcącym.
I jeszcze jedno mam to szczęście, że moi rodzice zawsze podsuwali mi pod nos książki do czytania, a nie komputer do zabawy. Smile
Jak duża część społeczeństwa uważam, że gimnazjum to sztuczny, niepotrzebny twór. Chyba najlepszym dowodem na to jest pierwszy rok nauki matematyki w nim. Cały pierwszy rok powtarzaliśmy to, czego nauczyliśmy się w podstawówce (zabieg szczególnie potrzebny ze względu na to, że ostatnie pół roku w szkole podstawowej powtarzaliśmy wszystko do testu szóstoklasisty). Nie wiem do końca po co była reforma, która wprowadziła gimnazjum. Może po to by mniej ludzi podpisywało umowy z parabankami jak ongiś sądziła pani Minister Edukacji Narodowej Smile . Może po to, aby moi koledzy i koleżanki tylko naciskali palcami klawiaturę komputera, a nie czytali książek ?
Czytanie to odrębna historia i mnie osobiście przeraża, widać to obecnie na studiach, kto się uczył i jak. 70 procent tych osób nie powinno być na uczelni wyższej. Smile To pomyłka w naborze. A kierunek nie jest aż taki trudny. Jednak ta maszyna jakoś tak się kręci.
Wracając do egzaminów. W podstawówce straszą nas testem szóstoklasisty i gimnazjum, w gimnazjum straszą egzaminem i szkołą średnią, z analogii wynika, że w szkole średniej straszą maturą i studiami lub tym, że nie znajdziemy pracy.
Wszystko po to by zmotywować nas do nauki, ale jeśli ktoś na jakimś etapie się nie zmobilizował, to już tego nie zrobi. Pomijając fakt, że z programu nauczania są usuwane lub przesuwane do klasy wyższej, co raz większe płaty programu. Przykładem jest twierdzenie Pitagorasa. Moja mama miała je w piątej klasie. Ja w drugiej gimnazjum, czyli na stare ósmej klasie. Myślę, że jednak byłabym w stanie je pojąć już podstawówce Tak samo z reformą, która mówi o sześciolatkach w szkole. Reforma jeszcze w życie nie weszła, a program do młodszych już dostosowano, czyli poziom obniżono.
Reasumując kończmy podstawówkę po nauczeniu się podstaw, niech to zajmie 8 lat, a później uczmy się dalej, już głównie tego co będzie nam w życiu potrzebne. Ludzie renesansu mogliby uczyć się w liceum, rzeczywiście ogólnokształcącym.
I jeszcze jedno mam to szczęście, że moi rodzice zawsze podsuwali mi pod nos książki do czytania, a nie komputer do zabawy. Smile