Każdy z Was dobrze uzupełnia temat, ale warto jasno podkreślić jedną rzecz: jeśli mówimy o odchudzaniu, to fundament jest zawsze ten sam ujemny bilans kaloryczny. Można trenować godzinami,...
rozwiń
Każdy z Was dobrze uzupełnia temat, ale warto jasno podkreślić jedną rzecz: jeśli mówimy o odchudzaniu, to fundament jest zawsze ten sam ujemny bilans kaloryczny. Można trenować godzinami, próbować jogi, interwałów czy ciężarów, ale dopóki kalorie na wejściu są równe lub wyższe niż te na wyjściu, ciało nie zacznie spalać tłuszczu. Dopiero gdy jemy trochę mniej (albo dokładniej mniej, niż organizm potrzebuje), zaczyna się realna redukcja.
Oczywiście aktywność fizyczna bardzo pomaga, bo zwiększa to wyjście i pozwala utrzymać więcej mięśni a im ich więcej, tym szybciej spalamy kalorie nawet w spoczynku. Dlatego dobre podejście to połączenie: trochę siłowni lub obciążeń, które budują masę mięśniową, plus aktywność, która poprawia kondycję i mobilność, jak joga. Ale sama aktywność bez diety zawsze będzie tylko dodatkiem.
Jeśli ktoś chce ogarnąć to w praktyczny sposób, polecam zajrzeć na https://mikolajwoch.pl/. Masz tam prosto wyjaśnione, jak podejść do deficytu, jak łączyć treningi z dietą i jak to zrobić tak, żeby efekty faktycznie były zauważalne, a nie przypadkowe. Świetne miejsce, żeby uporządkować podstawy i zacząć działać świadomie.
zobacz wątek