Odpowiadasz na:

Re: Gronkowiec złocisty w oczku

Skierowanie do Przyszpitalnej Poradni Okulistycznej przy Szpitalu Miejskim w Gdyni (tel. 58 666 55 92) dostałam od pediatry jeszcze w grudniu, kiedy stan oczka małej był niestabilny. Pojechaliśmy... rozwiń

Skierowanie do Przyszpitalnej Poradni Okulistycznej przy Szpitalu Miejskim w Gdyni (tel. 58 666 55 92) dostałam od pediatry jeszcze w grudniu, kiedy stan oczka małej był niestabilny. Pojechaliśmy od razu, ale lekarka kazała masować i poczekać jeszcze trochę. W międzyczasie zaliczyliśmy jeszcze 3 lekarzy okulistów, żeby się upewnić czy to dobre wyjście. Opisałam całą "podróż" wyżej.
Dzisiaj byliśmy na udrażnianiu oczka.
Dziecko przed samym zabiegiem musi być naczczo przynajmniej 1 godzinę. W naszym wypadku wyszło prawie 3 godziny. Wszpitalu spędziłyśmy dokładnie 1,5 godz., w tym 2-3 minuty zabiegu.
Ale opisując od początku:
Najpierw czekałyśmy aż zostaniemy poproszone o wejście do gabinetu. Jak się okazało był jeszcze jeden mały pacjent - 4-miesięczny Czaruś.
Na początek podano małej krople do oka (po jednym na oko). Były to krople znieczulające. Małej źrenice zrobiły się duże jak spodki.
W czasie kiedy my czekałyśmy na zabieg, mój teść został poproszony o udanie się do rejestracji na parter szpitala i założenie karty przebiegu choroby. Kiedy wrócił z podwójną kartą A4 poszłyśmy do biura w którym pani wypytywała nas m.in. o stan zdrowia dziecka, przebytych zastrzykach (w tym szczepieniach) i oczywiście musiałam podpisać klauzulę, że wyrażam zgodę na zabieg. W sumie 3 podpisy. No i znów czekanie. Po około 45 min. od pierwszego zakrapiania oczek lekarka kazała podać maluchom jeszcze raz po kropelce do oka.
No i nastąpił długo oczekiwany moment rozstania z maleństwem i warowania pod drzwiami. Sam zabieg nie trwa długo, zaledwie 2-3 minuty przy jednym oczku. Nie wiem jak dokładnie wygląda taki zabieg, ponieważ zostałam poproszona o wyjście z gabinetu. Moim zdaniem to bardzo dobre wyjście w przypadku zestresowanej matki. Z tego co zauważyłam, to przy zabiegu w pomieszczeniu zostały 3 panie, w tym na pewno jedna lekarka (chyba dr Barbara Wiśniewska, taką mam pieczątkę w ks. RUM). Poprosiły o wniesienie mojego maleństwa i położenie jej na stole. Zanim wyszłam zobaczyłam jeszcze jak zaczynają owijać chustą dziecko w tzw. kokon. Prawdopodobnie po to, aby się maleńka nie ruszała. Z korytarza słyszałam płacz swojego dziecka. Nie jest to miłe przeżycie, ale nie upłynęło zbyt wiele czasu, a oddano mi maleństwo. Przytuliłam małą do siebie i po kilku minutach podczas których Karolinka się użalała, podałam mleczko, bo była strasznie głodna po całym tym wyczekiwaniu do zabiegu. Po wszystkim pani doktor (bardzo miła osoba) przepisała krople (nazwy teraz nie pamiętam, teść wziął receptę i ma mi zrealizowaną przynieść wieczorem), które mam stosować przez 2 tygodnie, 4 razy dziennie, po 1 kropli w każde oczko. Oczywiście nadal masować. W przeciągu kilku miesięcy stan oczka powinien się ustabilizować. W przeciwnym wypadku mamy się zgłosić do pediatry po kolejne skierowanie do szpitala w celu kolejnego udrażniania. Mam nadzieję, że po dzisiejszym udrażnianiu będzie już wszystko ok.

zobacz wątek
17 lat temu
KateZ

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry