Re: I co dalej? Jak utrzymać siebie i dziecko?
zrezygnowałam z opcji kredytu. macie rację, że to zbyt ryzykowne.
przenoszę się z dzieckiem do mojej mamy, dach nad głową będziemy mieli, ja dodatkowo pomoc w opiece nad dzieckiem wieczorami...
rozwiń
zrezygnowałam z opcji kredytu. macie rację, że to zbyt ryzykowne.
przenoszę się z dzieckiem do mojej mamy, dach nad głową będziemy mieli, ja dodatkowo pomoc w opiece nad dzieckiem wieczorami i w weekendy.
składam cv teraz, na razie mailowo, wkrótce pojadę zrobić to osobiście. załatwiam już przedszkole.
w razie, gdybym nie dostała pracy (choć liczę bardzo, że się uda), zarejestruję się w urzędzie pracy i będzie należał mi się zasiłek dla bezrobotnych, więc też na początek zupełnie bez grosza nie zostanę.
nie mam co liczyć na słowa męża, bo teraz może i będzie pomagał, ale kto wie, co będzie za 5 czy 10 lat?
za dwa lata moja mama przejdzie na emeryturę, więc deklaruje większą pomoc przy dziecku od tego czasu.
teraz tylko notarialnie zrobimy rozdzielność majątkową i spiszemy wszystkie ustalenia, bo na rozwód - przynajmniej ja - nie mam środków ani ochoty. zresztą do niczego nie jest mi ten rozwód potrzebny...
~kasia: ja też mam problemy z tarczycą i dało mi do myślenia, że odkąd jesteśmy razem nigdy nie miałam dobrych wyników. jego niekontrolowane wybuchy złości powodowały, że ja się bałam cokolwiek zrobić czy powiedzieć, zamykałam się w sobie, żeby nie było kolejnych awantur po prostu kłamałam czasem i robiłam to świadomie, bo nie chciałam, żeby dziecko słyszało kolejne krzyki. sklejam tę rodzinę od ponad 4 lat, już więcej skleić się nie da. może nie będę super szczęśliwa, kiedy się wyprowadzę, ale na pewno zyskam spokój dla siebie i dziecka.
kiedy moje dziecko miało pół roku doszło do wielkiej awantury, wtedy już dumałam jak odejść, mama chciała mnie zabrać z dzieckiem do siebie. dziś wiem, że teraz jest ostatnia szansa dla mnie i dla dziecka. doprowadzę jeszcze tylko do końca sprawy w pracy i zaczynam nowe życie.
zobacz wątek