Widok
Imię
Opinie do spektaklu: Imię.
Imię
Matthieu Delaporte i Alexandre de la Patteliere
Przekład: Barbara Grzegorzewska
"Imię", to francuska sztuka, której ekranizacja ściągnęła do kin rekordową liczbę widzów. Nakręcony w 2013 roku film otrzymał dwa Cezary oraz trzy nominacje (w tym za najlepszy scenariusz adaptowany). Dobrze napisane, dowcipne dialogi i wyraziste postaci, to komediowe atuty "Imienia", sztuki jednocześnie ...
Przejdź do spektaklu.
Imię
Matthieu Delaporte i Alexandre de la Patteliere
Przekład: Barbara Grzegorzewska
"Imię", to francuska sztuka, której ekranizacja ściągnęła do kin rekordową liczbę widzów. Nakręcony w 2013 roku film otrzymał dwa Cezary oraz trzy nominacje (w tym za najlepszy scenariusz adaptowany). Dobrze napisane, dowcipne dialogi i wyraziste postaci, to komediowe atuty "Imienia", sztuki jednocześnie ...
Przejdź do spektaklu.
gda
Bardzo słaby oraz nudny spektakl i bardzo słaba widownia reagująca śmiechem na bardzo mocno wyakcentowane wulgaryzmy. Po przedstawieniu widownia wstała i biła brawa (nie bardzo rozumiem z jakiego powodu, no chyba że byli zachwyceni nazwiskami Foremniak i Malajkata). Zamiast braw zastanawiałem się czy nie lepszą nagrodą było by wręczenie tej ekipie biletów na wspaniałą sztukę utrzymaną w stylu Brodweyowskim "POTOP" z świetnym humorem i wspaniałym wykonaniem gdzie również padały wulgaryzmy ale tak jakoś mimowolnie. W pierwszym przypadku 150 zł (tylko za nazwiska) w drugim 100 zł za 4 godziny wspaniałego humoru i zabawy.
Świetny spektakl
Spektakl Imię okazał się znakomitym połączeniem humoru i inteligentnej refleksji. Było bardzo zabawnie, ale nie w sposób oderwany od rzeczywistości. Śmiech wynikał z trafnych obserwacji i życiowych sytuacji. Świetne aktorstwo, doskonałe tempo i wiarygodne relacje między postaciami sprawiły, że wieczór w teatrze był naprawdę udanym doświadczeniem.
Jednocześnie muszę przyznać, że jedna rzecz mocno mnie rozczarowała. Kiedy na koniec wszyscy aktorzy wyszli do ukłonów, Wojciech Malajkat w przeciwieństwie do pozostałych nie podziękował publiczności. Zdziwiło mnie to na tyle, że sprawdziłem w internecie, czy to przypadek. Okazało się, że od lat ma taki zwyczaj, tłumacząc, że właśnie w ten sposób nawiązuje kontakt z widzami, a ukłon paradoksalnie mu ten kontakt odbiera. Przywołuje przy tym przykład Pavarottiego, który po występie rozkładał ramiona i uśmiechał się do publiczności.
Tyle że z całym szacunkiem to brzmi jak pretensjonalna poza. Pavarotti był legendą opery, ale teatr dramatyczny to inny świat tu gest ukłonu nie jest żebraniną o brawa, tylko naturalnym, ludzkim podziękowaniem za wspólne przeżycie. Odbieranie tego jako jałmużny czy utraty kontaktu z widzem wydaje mi się po prostu absurdalne. Dla mnie to nie gest artyzmu, tylko niepotrzebna demonstracja ego, która psuje piękne zakończenie świetnego spektaklu.
Jednocześnie muszę przyznać, że jedna rzecz mocno mnie rozczarowała. Kiedy na koniec wszyscy aktorzy wyszli do ukłonów, Wojciech Malajkat w przeciwieństwie do pozostałych nie podziękował publiczności. Zdziwiło mnie to na tyle, że sprawdziłem w internecie, czy to przypadek. Okazało się, że od lat ma taki zwyczaj, tłumacząc, że właśnie w ten sposób nawiązuje kontakt z widzami, a ukłon paradoksalnie mu ten kontakt odbiera. Przywołuje przy tym przykład Pavarottiego, który po występie rozkładał ramiona i uśmiechał się do publiczności.
Tyle że z całym szacunkiem to brzmi jak pretensjonalna poza. Pavarotti był legendą opery, ale teatr dramatyczny to inny świat tu gest ukłonu nie jest żebraniną o brawa, tylko naturalnym, ludzkim podziękowaniem za wspólne przeżycie. Odbieranie tego jako jałmużny czy utraty kontaktu z widzem wydaje mi się po prostu absurdalne. Dla mnie to nie gest artyzmu, tylko niepotrzebna demonstracja ego, która psuje piękne zakończenie świetnego spektaklu.