Nikt nikomu nie podniesie oprocentowania do takiego poziomu bo to w obecnych czasach oznacza samozaoranie. To nie jest jeden Kowalski, który stracił pracę tylko to jest cała masa ludzi z różnych...
rozwiń
Nikt nikomu nie podniesie oprocentowania do takiego poziomu bo to w obecnych czasach oznacza samozaoranie. To nie jest jeden Kowalski, który stracił pracę tylko to jest cała masa ludzi z różnych branż, którzy obecnie siedzą w domu i modlą się o to aby to wszystko się skończyło. Oni już stracili zdolność kredytową, nowej mieć nie będą przynajmniej przez 6 miesięcy od momentu gdy na nowo zaczną pracować a to znaczy, że bank nie uruchomi nowych kredytów przez ten czas.
Skoro nie uruchomi nowych kredytów... to też nie zaora jednocześnie swoich dotychczasowych klientów bo wtedy musiałby się bawić w egzekucję z nieruchomości a to oznacza, że nie odzyska kasy którą wsadził udzielając kredyt to raz a dwa, takie procesy trwają kupę czasu a sądy są obecnie zamknięte. Do tego czasu miałby zaś koszty utrzymania takiej nieruchomości i jej ubezpieczenia. Tak więc to się nikomu nie opłaca. Rata może wzrosnąć na skutek wzrostu WIBORu albo marży - marży bank wam nie podniesie jakoś znacząco a RPP nie podniesie stóp procentowych z 1,2% do 20%, raczej na 2%, wcześniej było 1,7%. Cały czas mówimy o stówkach a nie niemożliwej do spłaty racie.
Mieszkania nie stracą po 30% czy jak niektórzy marzą nawet 40%. Prędzej max 5% o ile komuś się śpieszy ze sprzedażą. Jak się trafi 10%-20% to będzie to zapuszczony rodzynek po babci, którą ta zaraza zabiła. Powodzenia ze sprzedażą. Wszystkie te osoby, które twierdzą, że Polacy zaczną masowo wyprzedawać swoje nieruchomości po cenie mega promocyjnej chciałbym poinformować, że ludzie nie mogą sprzedać za sumę mniejszą niż tę którą mają do spłaty a osób, które na tę zarazę na chwilę obecną (23.03) zmarło jest mniej niż 10 więc nie ma zupełnie mowy o jakiejkolwiek masówce. Nawet jak będzie 5000 zmarłych (ale nigdy nie będzie, niedługo się to wszystko skończy) to takie mieszkanie przejdzie na własność rodziny w postaci spadku, chyba, że ktoś spłacał kredyt i miał jeszcze sporo do spłaty - wówczas znów bank może mieć problem z takim przypadkiem jeżeli rodzina tego spadku nie będzie chciała przyjąć.
Tak już zupełnie dosadnie: nie strasz ludzi, że nigdy nie będą w stanie spłacić kredytu bo starczy takie mieszkanie dobrze ubezpieczyć i spalić. Wtedy za wszystko zapłaci ubezpieczyciel a ten który mieszkał może sobie teraz wynająć albo ubiegać się o nowy kredyt... razem z innymi poszkodowanymi z bloku. Raczej dobry bank będzie chciał pomóc w potrzebie i da kredyt jeszcze raz. Tak ten biznes działa.
zobacz wątek