Widok
Jak cywilizować tubylców
Jak można cywilizować tubylców pokazuje prof. Witold Kieżun pracujący wiele lat w Afryce jako ekspert ONZ. Cytuję poniżej fragment z jego "Patologii transformacji". Czy to nam czegoś nie przypomina ?
" 60% ludności Burundi to katolicy, 30% protestanci/.../, 10% animiści/.../.
Rządzący do r.1987 prezydent BUrundi Jean Baptiste Bagaza skonczył studia w Wolnym Uniwersytecie w Brukseli, utworzonym pod koniec w.XIX jako centrum myśli wolnomularskiej obrządku francuskiego Wielkiego Wschodu, a więc ateistycznego i antyklerykalnego. W ramach projektu pomocy dla Afryki EWG (poprzedniczka UE -zetjot) w Brukseli delegowała w 1986 r. do Burundi konsultantów rozwoju kulturalnego. Trzej przybyli, wysokiej rangi intelektualnej konsultanci, nie kryli swej przynależności do masońskiej Wielkiej Loży Belgii. Zgodnie z ich sugestią prezydent Bagaza rozpoczął wielką antyreligijną akcję. W trybie natychmiastowym,w brutalny sposób wydalono z Burundi wszystkich misjonarzy, w tym kilkudziesięciu Polaków i Polek. /.../ Następnym dekretem prezydent upoważnił księży do odprawiania mszy jedynie w soboty o godz. 17 i w niedziele o godz.10, zakazując jednocześnie udziału ministrantów i jakichkolwiek śpiewów i muzyki w kościele, a także udzielania komunii przez osoby nie będące kapłanami. W ten sposób malownicze msze afrykańskie,pełne śpiewu, muzyki, grzmotu bębnów tam-tam i tańca wokół ołtarza ubranych na biało dziewczynek, stały się cichymi ceremoniami, niezgodnymi z z afrykańską tradycją wyrażania uczuć tanecznym ruchem, muzyką i śpiewem. Jednocześnie zdecydowano zamknąć dużą część kościołów/.../ i przeznaczyć
je na magazyny oraz lokale rządzącej partii UPRONA.
Nakazano likwidację wszystkich przydrożnych kapliczek i krzyży stawianych na rozstaju dróg. Zniszczono wysoki
10-metrowy betonowy krzyż, stojący przed kościołem polskiej misji w Musongati, na oczach klęczących i modlących się polskich misjonarzy. Ostatni dekret z czerwca 1987 r. nakazał zamknięcie w październiku wszystkich kościołów, zakończenie pracy przez księży i ich powrót do pracy na roli w swoim miejscu urodzenia.
Te antydemokratyczne zarządzenia spotkały się z negatywną reakcją społeczną. Ludzie gromadzili się w niedziele przed zamkniętymi kściolami, wspólnie modlili się i śpiewali religijne pieśni.
Ostatecznym efektem tej antyreligijnej działalności był zamach stanu 2 września 1987 r./.../ Nowy prezydent
natychmiast unieważnił wszystkie antyreligijne zarządzenia./.../ Konsultanci z EWG szybko uciekli z Burundi,
korzystając z naszej ONZ-owskiej pomocy(również mojej)."
Myślę, że wszelkie komentarze są tu zbędne.Przypomnę tylko mój tekst sprzed paru dni n/t felietonu Rafała
Ziemkiewicza poświęconego Konferencji Berlińskiej W r.1884 dotyczącej pomocy dla Afryki.
" 60% ludności Burundi to katolicy, 30% protestanci/.../, 10% animiści/.../.
Rządzący do r.1987 prezydent BUrundi Jean Baptiste Bagaza skonczył studia w Wolnym Uniwersytecie w Brukseli, utworzonym pod koniec w.XIX jako centrum myśli wolnomularskiej obrządku francuskiego Wielkiego Wschodu, a więc ateistycznego i antyklerykalnego. W ramach projektu pomocy dla Afryki EWG (poprzedniczka UE -zetjot) w Brukseli delegowała w 1986 r. do Burundi konsultantów rozwoju kulturalnego. Trzej przybyli, wysokiej rangi intelektualnej konsultanci, nie kryli swej przynależności do masońskiej Wielkiej Loży Belgii. Zgodnie z ich sugestią prezydent Bagaza rozpoczął wielką antyreligijną akcję. W trybie natychmiastowym,w brutalny sposób wydalono z Burundi wszystkich misjonarzy, w tym kilkudziesięciu Polaków i Polek. /.../ Następnym dekretem prezydent upoważnił księży do odprawiania mszy jedynie w soboty o godz. 17 i w niedziele o godz.10, zakazując jednocześnie udziału ministrantów i jakichkolwiek śpiewów i muzyki w kościele, a także udzielania komunii przez osoby nie będące kapłanami. W ten sposób malownicze msze afrykańskie,pełne śpiewu, muzyki, grzmotu bębnów tam-tam i tańca wokół ołtarza ubranych na biało dziewczynek, stały się cichymi ceremoniami, niezgodnymi z z afrykańską tradycją wyrażania uczuć tanecznym ruchem, muzyką i śpiewem. Jednocześnie zdecydowano zamknąć dużą część kościołów/.../ i przeznaczyć
je na magazyny oraz lokale rządzącej partii UPRONA.
Nakazano likwidację wszystkich przydrożnych kapliczek i krzyży stawianych na rozstaju dróg. Zniszczono wysoki
10-metrowy betonowy krzyż, stojący przed kościołem polskiej misji w Musongati, na oczach klęczących i modlących się polskich misjonarzy. Ostatni dekret z czerwca 1987 r. nakazał zamknięcie w październiku wszystkich kościołów, zakończenie pracy przez księży i ich powrót do pracy na roli w swoim miejscu urodzenia.
Te antydemokratyczne zarządzenia spotkały się z negatywną reakcją społeczną. Ludzie gromadzili się w niedziele przed zamkniętymi kściolami, wspólnie modlili się i śpiewali religijne pieśni.
Ostatecznym efektem tej antyreligijnej działalności był zamach stanu 2 września 1987 r./.../ Nowy prezydent
natychmiast unieważnił wszystkie antyreligijne zarządzenia./.../ Konsultanci z EWG szybko uciekli z Burundi,
korzystając z naszej ONZ-owskiej pomocy(również mojej)."
Myślę, że wszelkie komentarze są tu zbędne.Przypomnę tylko mój tekst sprzed paru dni n/t felietonu Rafała
Ziemkiewicza poświęconego Konferencji Berlińskiej W r.1884 dotyczącej pomocy dla Afryki.