Odpowiadasz na:

Staramy się z mężem o 3 dziecko. Dlatego też zrobiłam kilka testów. Przez 2 dni testy wychodziły pozytywnie, druga kreska była blada, ale była. Mąż też widział, nie wymyśliłam sobie. Potem testy... rozwiń

Staramy się z mężem o 3 dziecko. Dlatego też zrobiłam kilka testów. Przez 2 dni testy wychodziły pozytywnie, druga kreska była blada, ale była. Mąż też widział, nie wymyśliłam sobie. Potem testy wychodziły już negatywnie. W głowie tysiąc myśli... zrobiłam testy z krwi: bHcg, progesteron, przy okazji TSH, Ft4 (mam niedoczynność), morfologię.
Po powrocie do domu z laboratorium, dostałam okres...
Po kilku godzinach przyszły wyniki: bHcg 2,30, progesteron 1,5, TSH 0, 113...
Po konsultacji z moim ginekologiem: ciąża biochemiczna, za niski poziom progesteronu, w kolejnych staraniach konieczne leki...
Oby się udało. Zaraz kończę 35 lat, mamy dwoje zdrowych dzieci i jedno z wadami, które straciłam w 13 tygodniu. Będziemy próbować przez kilka miesięcy, ale jeśli się nie uda bez problemów, to potraktujemy to jako znak, że tak ma być.

Co do różnicy straty dziecka w 5 tygodniu albo w późniejszej ciąży - dla mnie jest jednak ogromna.

Nie zgadzam się na mówienie, że ciąża biochemiczna to nie ciąża. Ciąża to dla mnie żywe maleństwo, mały cud, który powstał z połączenia mnie i męża, nie ważne czy kilkugodzinny, czy kilkuletni - istniał, choćby przez chwilę.

Ale 5 tygodni ciąży oznacza, że nie zdążyłam jeszcze pochwalić się w przyjaciołom, nikt w pracy nie wiedział, nikt mnie teraz nie pyta "jak brzuszek, na kiedy masz termin?", nie kupiłam ani jednego ciuszka, nie wymyśliłam imienia, nie poczułam mdłości... nie zdążyłam poczuć że jestem w ciąży...

W 13 tygodniu zdążyłam zrobić to wszystko i jeszcze więcej... te spojrzenia ludzi po poronieniu... szpital, łyżeczkowanie... usg, serduszko, wady... te krotkie rączki i nóżki, obrzęk chorego dzieciątka... te chwile kiedy lekarz się wzdrygał na widok naszego dziecka...:( kiedy trzech kolejnych lekarzy doradzało aborcję... to straszne uczucie że albo wykonam ten zabieg, albo przypłacę to poważnie zdrowiem... (miałam poważne problemy z sercem i z oddychaniem) straszne:( na szczęście nie musiałam wykonywać tego zabiegu. Chyba ze stresu, sama poroniłam... kiedy potem pokazywano studentce zdjęcia z usg jako ewenement... dobrze że ktoś mógł się czegoś nauczyć dzięki tym zdjęciom... ale... to było straszne... nie to co strata ciąży biochemicznej prawie w terminie miesiączki.

zobacz wątek
4 lata temu
~MartaB

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry