Widok
A da się coś takiego zrobić?
Nawet jak umiera dziecko i "pilnie" chrzci je ksiądz w szpitalu to musi być chrzestny w postaci chociażby lekarza, pielęgniarki czy kogokolwiek. U nas w rodzinie była jedna pilna sytuacja. Ksiądz był wezwany do umierającego niemowlaka w domu. Chrzestnymi była para sąsiadów, bo nikogo innego "pod ręką" nie było.
Nawet jak umiera dziecko i "pilnie" chrzci je ksiądz w szpitalu to musi być chrzestny w postaci chociażby lekarza, pielęgniarki czy kogokolwiek. U nas w rodzinie była jedna pilna sytuacja. Ksiądz był wezwany do umierającego niemowlaka w domu. Chrzestnymi była para sąsiadów, bo nikogo innego "pod ręką" nie było.
No właśnie, z tego co pamietam to aby chrzest był ważny musi być min. 1 chrzestny ( ten jeden raz, aby był i złożył podpis na dokumentach, a potem może dzieciaka do końca życia ani razu nie oglądać). Żaden ksiądz tego nie obejdzie. A jeśli tak to taki chrzest bez chrzestnego/chrzestnej nie jest ważny z punktu widzenia kościoła.
Serio? Nie ma jednej osoby nadającej się na chrzestnego bądź chrzestną (bo nie musi być dwójka, wystarczy jedna osoba)??? Nikogo? Rodzina bliższa/dalsza? Przyjaciele? Znajomi? Na prawdę jest sama jak palec na świecie i ojciec dziecka też? Wszyscy nie wierzący nagle? To niech poprosi siostrę zakonną w danym kościele tak tylko dla formalności, kościelnego, sąsiada... Kogokolwiek kto poświęci parę minut (bo nie musi to być msza) i złoży podpis do księgi i tyle.
Nie ochrzczone? Ale jak toooooo? A jak będzie miało wypadeeeek? A co powie babciaaaa? ;)
A tak serio, to w każdym kościele parafialnym, nawet najmniejszym, są co najmniej 2 osoby - ksiądz i organista. Można poprosić o bycie chrzestnym nawet tego organistę czy drugiego księdza. Chrzestnymi mogą być nawet DZIADKOWIE.
Jakoś nie chce mi się wierzyć że ktoś wyrósł w całkowicie ateistycznym i antykościelnym środowisku, a mimo to został takim żarliwym katolikiem, że KONIECZNIE musi ochrzcić dziecko.
A tak serio, to w każdym kościele parafialnym, nawet najmniejszym, są co najmniej 2 osoby - ksiądz i organista. Można poprosić o bycie chrzestnym nawet tego organistę czy drugiego księdza. Chrzestnymi mogą być nawet DZIADKOWIE.
Jakoś nie chce mi się wierzyć że ktoś wyrósł w całkowicie ateistycznym i antykościelnym środowisku, a mimo to został takim żarliwym katolikiem, że KONIECZNIE musi ochrzcić dziecko.
Hela dokładnie o to mi chodzi. Jak ktoś koniecznie chce ochrzcić dziecko to brak chrzestnych nie stanie mu na przeszkodzie, bo może poprosić kogokolwiek. A jak sie wybrzydza, bo kościelny czy sąsiad nie, to po co ten chrzest??? Jeśli ma być tylko dla zasady (bo jak widać rodzina i całe otoczenie nie wierzący skoro nikt nie nadaje się na chrzestnych) to co za różnica kto będzie chrzestnym? Liczą się tu chrzestni czy chrzest sam w sobie jako sakrament???
Poza tym taki "przypadkowy" chrzestny jak sąsiad czy kościelny może być lepszym wyborem niż najbliższa rodzina. Znam kilka takich sytuacji. Moja mama po urodzeniu miała od razu umrzeć, zdązyli ja ochrzcić na "gwałt" biorąc sąsiadów na chrzestnych, bo nikogo innego nie było. I uwierz mi, byli cudownymi ludźmi, którzy zawsze o niej pamiętali, a teraz i moja mama nadal o nich pamieta (chodzi na cmentarz). A ile osób ma chrzestnych z najbliższej rodziny, których widzieli na oczy może ostatni raz na komunii lata temu...
Poza tym taki "przypadkowy" chrzestny jak sąsiad czy kościelny może być lepszym wyborem niż najbliższa rodzina. Znam kilka takich sytuacji. Moja mama po urodzeniu miała od razu umrzeć, zdązyli ja ochrzcić na "gwałt" biorąc sąsiadów na chrzestnych, bo nikogo innego nie było. I uwierz mi, byli cudownymi ludźmi, którzy zawsze o niej pamiętali, a teraz i moja mama nadal o nich pamieta (chodzi na cmentarz). A ile osób ma chrzestnych z najbliższej rodziny, których widzieli na oczy może ostatni raz na komunii lata temu...