Starszy syn miał gruby kikut pępowinowy i położna w szpitalu powiedziała, że trochę minie zanim to odpadnie i że ona nam z tym pomoże . To była 3cia doba w szpitalu, już późny wieczór, a następnego...
rozwiń
Starszy syn miał gruby kikut pępowinowy i położna w szpitalu powiedziała, że trochę minie zanim to odpadnie i że ona nam z tym pomoże . To była 3cia doba w szpitalu, już późny wieczór, a następnego dnia mieliśmy wyjść do domu. Położyła małego na moim łóżku i nad łóżkiem był sprzęt do ewentualnego podawania tlenu. Położna włączyła tlen i wężyk przyłożyła małemu do pępka tak żeby ten czysty tlen dmuchał na kikut. Zakleiła plastrem, przykryła małego kocykiem i ten spał , bo po jedzonku akurat był. Przyszła po jakiś 3 godzinach i odłączyła. Rano na obchodzie położna czy lekarka, nie pamiętam teraz, oderwali to leciutko, bo wyschło na amen i odpadło. I już w domu mieliśmy spokój. Przy drugim maluchu odpadło nam w domu też dość szybko, może po tygodniu. Położna kazała śmiało smarować spirytusem i tak też robiłam na przemian z octeniseptem. I też dość szybko poszło.
zobacz wątek