Widok
Komplikacje po porodzie
Hej Dziewczyny,
mimo tego, że od porodu minęło już ponad 2 miesiące nadal borykam się z "komplikacjami" . Rodziłam SN z nacięciem. Niestety zostałam źle zszyta i okazało się, że wywinęła mi się błona śluzowa na zewnątrz. Muszę powiedzieć, że bardzo się zmartwiłam:(
Stąd moje pytanie: czy któraś miała może podobny problem? Jakie są tego konsekwencje?
mimo tego, że od porodu minęło już ponad 2 miesiące nadal borykam się z "komplikacjami" . Rodziłam SN z nacięciem. Niestety zostałam źle zszyta i okazało się, że wywinęła mi się błona śluzowa na zewnątrz. Muszę powiedzieć, że bardzo się zmartwiłam:(
Stąd moje pytanie: czy któraś miała może podobny problem? Jakie są tego konsekwencje?
Ja mialam komplikacje poporodoweipo złym zszyciu ale w postaci nie zaciągniętego jednego naczynka przy nacięciu i zrobił się potężny krwiak którego musieli czyścić pod narkoza czyli rozpruwali czyscili i ponownie zszyli :-( ale o wypadaniu nic nie slyszałam i sama nic takiego nie mam tylko ogromny siniak na tyłku ...
Ja rodziłam w redłowie. Ale ciebie to nie bolało? Bo u mnie to był tak okropny ból juz 1,5godziny po porodzie ze nie dalo sie wytrzymac i alarmowalam wszysrkich po kolei i jak polozna mnie zbadala wyczula tego krwiaka to bez chwili wahania na zabieg bo to trzeba bylo pod narkoza wyczyścić także niestety rozpruc i ponownie zszyc. Czy jesteś pewna ze miałaś to samo? Moze to nie krwiak bo myślę że z bólu to byś nie wytrzymała
Ja rodziłam 3 tygodnie temu drugie dziecko ogólnie nic nie nam do tego szpitala tylko podobno ten lekarz ma tam rzadko dyżury... pewnieito zwykle niedopatrzenie albo myślał nie o tym co robi... dwa lata temu miałam tam cc i wszystko było super :-) w obu ciazach bylam czestym gosciem na patologii w redłowie ale ten zespół lekarzy faktycznie jakoś rzadko bo w ogóle ich nie kojarzę a to podobno ojciec i syn....ten ojciec to zastępca ordynatora a mi spartolil szycie jego syn....
Monika, dzięki za odpowiedź, takie opinie są bardzo przydatne. Sama zastanawiam się nad porodem w Redłowie, ale coraz częściej zaczynam poważnie rozważać inny szpital właśnie ze względu na komplikacje po. Przerażające jest podejście niektórych lekarzy, nie jesteśmy przecież królikami doświadczalnymi. A takie złe zszycie nie dość, ze estetycznie nie wygląda i wpływa na komfort każdej kobiety, to, o zgrozo, niesie za sobą poważne komplikacje. Mam nadzieję, że wszystko szybko wróci do normy u Ciebie.
Tez rodziłam w redlowie. Na początku bolało mnie całe krocze a opuchliznę która wyczuwałam położna oceniła że to normalne, a lekarz na ból zalecił środki przeciwbólowe. Dopiero jak wróciłam do domu to ból zaczął sie masakrycznie nasilać i wtedy trafiłam na IP. To na pewno wewnętrzny duży krwiak - miałam usg, ściągali mi z niego strzykawką krew :/ a na zabieg już za późno
Dodam jeszcze, że oprócz tego faktu, że wyszłam z krwiakiem (jak pisałam, nie wiem co bylo jego przyczyna), to pobyt w redłowie był ok. Polożne bardzo życzliwe, pomocne, sam poród poprowadzony przez położną również super, warunki dobre. Jedynie zespoł lekarski bardzo młody i z bardzo luzackim podejściem - o ile nie ma komplikacji to ok., ale wolałabym być w rękach bardziej doświadczonych lekarzy. Szwy które miałam, były tak założone, ze wrosły mi w ciało przed upływem doby w której powinno sie je zdjąć :( Ściąganie już w 5 dobie było masakrą :(
Dziewczyny, jesli to dla Was nie problem, piszcie, gdzie i ew. kto Was tak urzadził, jako przestroge dla przyszłych mam, ja też byłam fatalnie zszyta, uwazam, że to już nagminne (polozna na wizycie w domu potwierdziła słowami"co oni teraz wyprawiaja tym kobietom") i lekarze zwyczajnie nie przywiazuja wagi do tego zabiegu, traktuja położnice masowo, a to przeciez nasze ciało i nikt nie ma prawa go okaleczac.
moja sprawa jest juz u prawnika, ALE to sa mega koszta ( o poswieceniu czasu, zdrowia, nerwow nie wspomne), nie kazdego na to stac, dlatego choc warto tu wspomniec kogo unikac, ktore szpitale i ktorzy lekarze nagminnie popelniaja takie okaleczenia/niedopatrzenia. wierz mi, ze wytyczenie pozwu szpitalowi- to dluga droga- z marnymi szansami na wygrana, a wymaga czasu, stalowych nerwow, sily i odwagi (zeby intymnosc obnazac przezd obcymi ludzmi). ale to nie temat na ten watek.
Niestety masz rację i nie wiem, za co dostałaś minusa. Mój poród też był spieprzony, ale mój lekarz powiedział mi, że nie ma szans, żebym wygrała sprawę w sądzie, nawet gdybym się na nią zdecydowała, chociaż z mojej relacji i dokumentacji medycznej wynika, że ewidentnie lekarz i położna spieprzyli sprawę. W Polsce niestety lekarze nie mogą zeznawać przeciwko lekarzom, bo grozi za to utrata uprawnień. Ja szycie mam jak najbardziej poprawne (niedbałe, ale poprawne), a wszystkie zbędne interwencje lekarz-rzeźnik wyjaśniłby zagrożeniem życia dziecka, moje obrażenia dużą masą dziecka i du*a, tyle miałabym z procesu. Tak więc podziwiam osoby, które mają na tyle siły i odwagi, żeby się procesować i życzę im powodzenia. A sama łączę się w bólu z milionami pacjentów poszkodowanych przez wszelkiej maści polskich lekarzy, którzy nie mają najmniejsze szanse na dociekanie sprawiedliwości w tym kraju.
Babeczka, która ze mną leżała w sali w Redłowie miała to samo. Bardzo ją bolało, ale lekarze mówili, że po porodzie naturalnym tak ma być. Wreszcie na trzecią dobę pani doktor jak zobaczyła jej krocze na obchodzie to aż stopą się przeżegnała. Wszyscy lekarze wmawiali jej, że przesadza a ona gdy siadała wyła z bólu:( Na szczęście w porę ją rozcieli i wszystko wyczyścili.
dziewczyny, niestety, ale złe szycie trafia się często, ja po pierwszym porodzie miałam wrażenie, że jak siadałam, wnętrzności wychodziły na wierzch, nie mogłam nosić tamponów, bo przy siadaniu normalnie wyjeżdżały. Wiedziałam, że niedługo planowana 2-ga ciąża, więc po pierwszym porodzie nic z tym nie robiłam. Po drugim ustaliłam z moim ginekologiem, że jako, że nie planujemy większej rodziny, robimy zabieg plastyki krocza, robiłam go na NFZ, do gin chodziłam w swissmedzie, sam załatwił termin, czekałam ok 3 tyg od decyzji, zabieg ok 40 min, gorzej z powrotem do siebie, bo siadać po porodach mogłam od razu, a po zabiegu szwy ciągneły i dopiero po 2-3 dniach było lepiej. Ale za to przy zdejmowaniu szwów w przychodni pielęgniarka sie zachwycała, że tak mam ładnie zrobione itd, a po I porodzie miałam 20 szwów, bo mnie nie nacięły i strasznie popękałam. Teraz śmieję się, że jestem nówka sztuka nieśmigana, nie ukywam, że ma to też wpływ na sex, jest zdecydowanie lepiej niż przed operacją.
Nie zostawiajcie tego problemu samego sobie, skoro można na NFZ wszystko naprawić i mieć z tego korzyści ;)
Nie zostawiajcie tego problemu samego sobie, skoro można na NFZ wszystko naprawić i mieć z tego korzyści ;)