Wlazłem dziś strudzony niepodległościowym łażeniem do pizzeri Trendy, (najpierw szybkie dwa browce na apetyt na zapleczu pod parasolami)
Głodny byłem jak wilk. A nich to szlag trafi - wezmę największą pizzę w wersji rodzinnej- se myślę. Pani przyjmująca zamówienie bardzo dziwnie (wyjątkowo dziwnie:) się popatrzyła na mnie i dodała:
- a na ile osób ta pizza ma być?
- hehehe no na jedną się ma rozumieć, wie Pani ja chcę dużą pizzę żebym się najadł. I cisza.
ok.
Stosunkowo szybko na moim stole pojawiła się okazała sosjerka z zawartością sosu czosnkowego z koprem, curry i coś tam jeszcze mieli w środku z przypraw typu masala. Skosztowałem łyżeczkę pyszne, konsystencja "mój ideał' nie za gęste nie za rzadkie. Tylko po chwili trochę się przeraziłem, bo sosjerka zawierała tyle sosu, że z 4 dużych Wietnamczyków by się tym najadło na dwa dni. Przynajmniej.

Za jakiś czas to ogromne okrągłe ufo
wylądowało na stole, przy którym siedziałem, pizza gigant za 19zł.
Wtedy ja się bardzo dziwnie (wyjątkowo dziwnie) popatrzałem na Panią, która zamówienie przyjmowała. Ona zaś uśmiechnęła się i poszła.

To nic, że papryczki dali zielone zamiast czerwonych jak być właściwie powinno, bo ostre były dobrze tylko trochę mniej od tych tureckich.

Pizza była olbrzymia. Pierwszy raz w życiu nie zjadłem całej pizzy, którą mi podano. No może niepotrzebnie wcześniej browary wypiłem.
Fajne miejsce to Trendy dawno tam nie byłem, choć samo ciasto/ baza nie w moim stylu. Ciasto do pizzy wg mnie musi być cieniutkie, żeby pod wpływem temperatury np. tłuszcz z plasterków salami do cna przenikał ciasto.
Dobra kończę robię się głodny.