Re: MAMUSIE GRUDNIOWE 2010... CZ.14
Witajcie dziewczyny,
wreszcie doszłam do małego porozumienia z mała i trochę się oswoiłam z nową sytuacją.
A więc po kolei, krótka relacja z porodu i redłowa :)
W...
rozwiń
Witajcie dziewczyny,
wreszcie doszłam do małego porozumienia z mała i trochę się oswoiłam z nową sytuacją.
A więc po kolei, krótka relacja z porodu i redłowa :)
W poniedziałek rano odszedł mi czop i brzucho pobolewał jak na miesiączkę co jakiś czas. Około godz 19 zaczął boleć coraz mocniej, nie miałam zielonego pojęcia że to są skurcze. Gdyby nie mój mąż to bym je olała.. Małż zaczał mierzyć czas o godz 21 były już co 15-20 min o godz 1 co 7 min a potem to chyba już co minutę bo ledwo do szpitala dojechaliśmy..
Na izbie przyjeć miła pielęgniarka podłączyła mnie pod ktg a w międzyczasie mąż wypełniał papierki. Potem rprzyszła pani dr i oznajmiła ze 2,5 palca rozwarcia i ze szybko na górę to podamy środki rozkurczowe bo skurczę są za często i nie ma postępu porodu.
Zanim mnie zabrali na górę pielegniarka zrobiła lewatywe. Powiem Wam ze super sprawa a bardzo sie tego bałam i krępowałam. Mega ulga, jednak podczas partych czulam ze "coś" poleciało :/
Do godziny 8 rano było już 7 paluszków, po 9 pełne rozwarcie i do przodu. Trzy lub cztery parte i mała z nami na świecie.
Płakałam ja i płakał mój mąż jak polożyli mi ją na brzuchu. Piękne uczucie po którym zapomina się o całym bólu.
A ból porodowy....Bede szczera, boli ale jest do zniesienia :) Z niczym nie da się go porównać. Poprostu trzeba przez to przejsc i najwazniejsze - słuchać się położnej. Dzięki temu rozwarcie postepuje o wiele szybcie i o wiele szybciej jest do partych a potem do maluszka w ramionach :)
Połozna trafiła mi się Anioł... i do tego trafiłam na moją koleżankę lekarkę która była przez kilka godzin ze mną. Potem zakładała mi szwy.
Nacięcie krocza czułam trochę, tzn szczypało ale tylko dlatego ze na jednym skurczu trzy razy wymieniałam powietrze i na ostatniej wymianie mnie nacieli kiedy już brakło mi sił na parcie.
Szycia nie czułam, wrecz przeciwnie bo urzedziłyśmy sobie pogaduchy z kolezanka lekarką :)
Opieka po porodzie.
Mam tylko jedno zastrzeżenie. Zaraz po porodzie kiedy chciałam nauczyć sie przystawić mała do piersi laktatorka powiedziała ze nie ma czasu bo jest kocioł... i dlatego teraz tak cierpię przez te pogryzione piersi :/
Później na zmiane przychodziły same Anioły.
Ach! dziekujemy za gratulacje :)
dziewczyny może ktoraś z was pomoc mi i zdjecie wstwić?wyślę na maila
zobacz wątek