Widok
Tylko jeżeli tworzyłaby je para nie odczuwająca popędu seksualnego (słyszałem że istnieją tacy ludzie). W przypadku gdy jedno z partnerów odczuwałoby normalny popęd seksualny a drugie nie szanse byłyby raczej małe. Natury się nie da oszukać więc raczej nie wróżyłbym, takiemu związkowi długiego trwania.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
~~ma to często związek ze zdrowiem fizycznym lub psychicznym.~~
no nie koniecznie. bo nikt nie musi mieć problemów psycho-fizycznych by seks nie zajmował szczególnego miejsca w życiu. Jak wyraził Cross, natury nie da sie oszukać, ale to jest jedno; drugie to fakt, że normalnym człowiekiem będzie ten kto uprawia seks 2,3 razy/7, normalnym bedzie ten kto 1.2 razy/m-c i normalny bedzie ten kto zrobi 1 raz/365 lub wcale i nie musi być to przeszkodą w związku małżeńskim czy partnerskim. Można bardzo kochać swego partnera bez konieczności czy obowiązku uprawiania seksu i oboje mogą być szczęśliwi.
no nie koniecznie. bo nikt nie musi mieć problemów psycho-fizycznych by seks nie zajmował szczególnego miejsca w życiu. Jak wyraził Cross, natury nie da sie oszukać, ale to jest jedno; drugie to fakt, że normalnym człowiekiem będzie ten kto uprawia seks 2,3 razy/7, normalnym bedzie ten kto 1.2 razy/m-c i normalny bedzie ten kto zrobi 1 raz/365 lub wcale i nie musi być to przeszkodą w związku małżeńskim czy partnerskim. Można bardzo kochać swego partnera bez konieczności czy obowiązku uprawiania seksu i oboje mogą być szczęśliwi.
>i oboje mogą być szczęśliwi.
Mogą, gdy mają tak oboje.
>nikt nie musi mieć problemów psycho-fizycznych by seks nie zajmował szczególnego miejsca w życiu.
Niestety tak jest, bo są określone normy, które określają czy coś jest problemem czy nie jest.
Oczywiście, ktoś może prowadzić szczęśliwe życie mając ten problem, ale to nie zmienia faktu, że problem istnieje.
Mogą, gdy mają tak oboje.
>nikt nie musi mieć problemów psycho-fizycznych by seks nie zajmował szczególnego miejsca w życiu.
Niestety tak jest, bo są określone normy, które określają czy coś jest problemem czy nie jest.
Oczywiście, ktoś może prowadzić szczęśliwe życie mając ten problem, ale to nie zmienia faktu, że problem istnieje.
"Można bardzo kochać swego partnera bez konieczności czy obowiązku uprawiania seksu i oboje mogą być szczęśliwi."....Tekwar używając określeń "konieczność" czy "obowiązek" stawiasz seks w negatywnym świetle...to ma być obopólna przyjemność:)....i nadal uważam,że seks jest dopełnieniem miłości i nie wyobrażam sobie dobrego związku bez niego:)
Proponuje postawić też pytanie : "Czy mozna przeżyć całe życie nie widząc słońca ?".
Odpowiedz brzmi "Można, tylko co to za życie ?"
Tak samo jest z małżeństwem / związkiem bez seksu.
Oczywiście kościół ma rożne sposoby na wmówienie ludziom rzekomych zalet życia bez seksu i stworzenia poczucia winy i grzechu (np. Życie osob rozwiedzionych jak brat i siostra)
Odpowiedz brzmi "Można, tylko co to za życie ?"
Tak samo jest z małżeństwem / związkiem bez seksu.
Oczywiście kościół ma rożne sposoby na wmówienie ludziom rzekomych zalet życia bez seksu i stworzenia poczucia winy i grzechu (np. Życie osob rozwiedzionych jak brat i siostra)
Pomijając, że jest to wbrew naturze, zapytam jeszcze raz: jaki jest sens małżeństwa? Z punktu widzenia kościoła czy USC, związek małżeński zawiera się w celu prokreacji - czyż nie? A nawet jeśli nie, to wg Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, wśród niemajątkowych obowiązków małżeńskich, znajduje się wspólne pożycie (czyli: "wspólnota osób mająca wymiar cielesny, emocjonalny i gospodarczy o charakterze trwałym").
Przez dobę nikt nie znalazł odpowiedzi, więc wszem i wobec ogłoszę: NIE MA!
Ale teraz się czasy zmieniają.
Taka filozofia odchodzi do lamusa - inaczej nie dałoby się przepchnąć związków partnerskich i małżeństw dla homo.
Lud chce przywilejów małżeńskich dla wszystkich.
Niedługo nawet single będą zawierać małżeństwa, np z choinką - o ile się coś uda na tym ugrać, rodzinne na bombki czy coś:d
Ale teraz się czasy zmieniają.
Taka filozofia odchodzi do lamusa - inaczej nie dałoby się przepchnąć związków partnerskich i małżeństw dla homo.
Lud chce przywilejów małżeńskich dla wszystkich.
Niedługo nawet single będą zawierać małżeństwa, np z choinką - o ile się coś uda na tym ugrać, rodzinne na bombki czy coś:d
>Właśnie, wystarczy chcieć? Bo teraz myślę o tym oszukiwaniu natury, o którym było wyżej.
Seks jest w mózgu. Jeżeli oboje dokonują takiego wyboru, związek ma duże szanse aby istnieć. Inaczej jest w przypadku, gdy to jedna osoba jest postawiona przed faktem dokonanym. Wtedy nie da się na dłuższą metę.
Co prawda nikt nie przewidzi czy któreś z nich nie zmieni zdania....
Mikronezjo małżeństwo, to nie tylko seks. Sensów jest wiele.
Seks jest w mózgu. Jeżeli oboje dokonują takiego wyboru, związek ma duże szanse aby istnieć. Inaczej jest w przypadku, gdy to jedna osoba jest postawiona przed faktem dokonanym. Wtedy nie da się na dłuższą metę.
Co prawda nikt nie przewidzi czy któreś z nich nie zmieni zdania....
Mikronezjo małżeństwo, to nie tylko seks. Sensów jest wiele.
Może i seks jest w mózgu, ale w tej nad którą nie mamy pełnej władzy:)
Nie możemy przecież wyłączyć swoich potrzeb na zawołanie.
A co do tematu.
Obie strony nie chcą, czy tylko jedna?
Jak obie szczerze nie chcą to się uda.
Jeśli tylko jedna, to druga pewnie dojdzie do wniosku, że już tamtej nie pociąga... że miłość zanikła.
Nie możemy przecież wyłączyć swoich potrzeb na zawołanie.
A co do tematu.
Obie strony nie chcą, czy tylko jedna?
Jak obie szczerze nie chcą to się uda.
Jeśli tylko jedna, to druga pewnie dojdzie do wniosku, że już tamtej nie pociąga... że miłość zanikła.
Asceci ćwiczą silną wolę, i starają się nie utrzymywać w umyśle myśli formułujących się z pożądania - więc nie wyłączają swoich potrzeb a jedynie ich nie urzeczywistniają. Co nie zawsze dobrze się kończy - o czym czasem się dowiadujemy, gdy jakiś guru staje przed sądem za molestowanie lub gwałt na swoich uczennicach.
Na swoim przykładzie pokazuje zasadę - po prostu nie chciałem uogólniać i odnosić do do różnic płciowych.
Jakbym się nie najadł, po jakimś czasie znów jestem głodny - taka natura człowieka.
Możesz za to winić Boga:p
Ja się nie prosiłem by taki być. Świat byłby dużo lepszym miejscem bez pożądania i pociągu seksualnego, ale jest jak jest, więc tego nie neguje i nie tłumię.
Jakbym się nie najadł, po jakimś czasie znów jestem głodny - taka natura człowieka.
Możesz za to winić Boga:p
Ja się nie prosiłem by taki być. Świat byłby dużo lepszym miejscem bez pożądania i pociągu seksualnego, ale jest jak jest, więc tego nie neguje i nie tłumię.
>Jakbym się nie najadł, po jakimś czasie znów jestem głodny - taka natura człowieka.
I bardzo dobrze! Tylko trzeba jeść regularnie :)
>Możesz za to winić Boga:p
Chyba Mu dziękować. Przecież cielesność jest wspaniała :)
>Ja się nie prosiłem by taki być.
Dziękuj Bogu, Twoja kobieta ma z Ciebie pożytek ;)
I bardzo dobrze! Tylko trzeba jeść regularnie :)
>Możesz za to winić Boga:p
Chyba Mu dziękować. Przecież cielesność jest wspaniała :)
>Ja się nie prosiłem by taki być.
Dziękuj Bogu, Twoja kobieta ma z Ciebie pożytek ;)
"wiele jest malzenstw ktore sa ze soba i jedno z nich nie interesuje sie seksem natomiast ta druga osoba bardzo cierpi bo nie mialaby sie gdzie podziac"
Myślę,że w takim przypadku cierpią obydwoje bo z pewnością odbija się to czkawką na inne aspekty wspólnego życia.Ślepcem jest ten,kto tego nie zauważa.
Ponti...uczciwym byłoby rozstanie ale jak to w życiu,często dochodzi do zdrad a małżeństwo trwa tylko co to za małżeństwo?
Myślę,że w takim przypadku cierpią obydwoje bo z pewnością odbija się to czkawką na inne aspekty wspólnego życia.Ślepcem jest ten,kto tego nie zauważa.
Ponti...uczciwym byłoby rozstanie ale jak to w życiu,często dochodzi do zdrad a małżeństwo trwa tylko co to za małżeństwo?
Być może istnieją takie związki aczkolwiek trudno jest uwierzyć iż akurat obydwoje rezygnują zupełnie z seksu ,tym bardziej jeżeli są to ludzie młodzi.Dla mnie osobiście to nierealne,prędzej czy później dojdzie do zdrady.Nie uważam,że seks jest najważniejszą częścią związku ale z pewnością czyni ten związek pełniejszym a partnerzy stają się sobie bardzo bliscy.
Całkowita rezygnacja z seksu w związku ? Prędzej czy później to się posypie . Seks jest dopełnieniem , nie jest najważniejszy ale nie oszukujmy się , jest bardzo ważny . Seksem wyrażamy emocje , miłość i zaufanie i na dłuższą metę taki związek nie ma moim zdaniem szans . Nawet jeśli oboje jednogłośnie rezygnują z seksu , to w którymś momencie zacznie któremuś z partnerów tego seksu brakować ..i pojawi się zdrada.
Tu masz odpowiedź. W imię życia:/
http://www.logo24.pl/Logo24/56,85832,13684344,Top_10__seks_i_smierc__Najdziwniejsze_przypadki.html
http://www.logo24.pl/Logo24/56,85832,13684344,Top_10__seks_i_smierc__Najdziwniejsze_przypadki.html
Hmmm... Że jak do trzeciego spotkania nie ma seksu to już mogę sobie odpuścić chyba ,że szukam koleżanki na piwko:p W ogóle to znowu mam problem bo mam kumpelę co czasem ją odwiedzam piwko jakiś film czy tam sobie pogadać. A ta mi dzisiaj wyskakuje ,że jak mam zamiar wpadać na noc to albo będzie bara bara albo mam wcale nie przychodzić;/ I teraz się zastanawiam bo miałem ją odwiedzić i obejrzeć jakiś film ale chyba odpuszczę;p
A może z tego koleżeństwa od piwka zrodzi się coś głębszego , zbuduje się jakaś solidna przyjaźń ? A później można by iść w kierunku związku ? Przecież związki tak naprawdę powinny być oparte na przyjaźni... A w ogóle to załóż może jakiś wątek w tym kierunku , bo nie będziemy tu zaśmiecać , co Ty na to ? :)
Zgadzam się;-)
Seks jest częścią życia a co dopiero małżeństwa;-) Choć są mężczyźni, którzy szanują taki układ. W domu z żoną bez seksu (wysprzątane, ugotowane, napalone) a poza domem dobra Kochanka;-) dla zaspokojenia potrzeb. Żona szczęśliwa i mąż szczęśliwy a Szczęście najważniejsze;-)
Nic w tym złego skoro żona nie chce się Kochać.
Seks jest częścią życia a co dopiero małżeństwa;-) Choć są mężczyźni, którzy szanują taki układ. W domu z żoną bez seksu (wysprzątane, ugotowane, napalone) a poza domem dobra Kochanka;-) dla zaspokojenia potrzeb. Żona szczęśliwa i mąż szczęśliwy a Szczęście najważniejsze;-)
Nic w tym złego skoro żona nie chce się Kochać.
Punkt widzenie zależy od punktu siedzenia. Każdy układ jest chory nawet taki, że dwoje ludzi młodych, w średnim wieku bierze ślub tylko po to by poza mocą prawną i spadkową nic ich nie łączyło?
Owszem, można razem czytać książki. Mówić sobie Jak pięknie się uśmiechasz, Jak pięknie wyglądasz - to może jest dobre ale na jesień życia.
Życie seksualne wpływa na wiele spraw życia codziennego. Nie tylko sam seks uświęca środki ale też to jak on wpływa na nasze samopoczucie, podejście do siebie do realizacji wspólnych spraw, marzeń, spędzania czasu.
Dla mnie życie seksulane jest bardzo ważne. Stanowi element życia, zadowolenia, nastawienia, dodaje chęci do życia.
Czy można bez seksu? Można! ale Czy jest to normalne? - Uważam, że nie! Nie dla ludzi, którzy są w kwiecie wieku i wchodzą w związek małżeński. Jest jeszcze coś takiego jak Przyjaźń. Ja osobiście w Przyjaźń wierzę ale pomiędzy mężczyzną a kobietą z którą się kocham. Inne formy to już dla mnie koleżeństwo.
Proszę, śmiało poużywajcie sobie na mnie.
Owszem, można razem czytać książki. Mówić sobie Jak pięknie się uśmiechasz, Jak pięknie wyglądasz - to może jest dobre ale na jesień życia.
Życie seksualne wpływa na wiele spraw życia codziennego. Nie tylko sam seks uświęca środki ale też to jak on wpływa na nasze samopoczucie, podejście do siebie do realizacji wspólnych spraw, marzeń, spędzania czasu.
Dla mnie życie seksulane jest bardzo ważne. Stanowi element życia, zadowolenia, nastawienia, dodaje chęci do życia.
Czy można bez seksu? Można! ale Czy jest to normalne? - Uważam, że nie! Nie dla ludzi, którzy są w kwiecie wieku i wchodzą w związek małżeński. Jest jeszcze coś takiego jak Przyjaźń. Ja osobiście w Przyjaźń wierzę ale pomiędzy mężczyzną a kobietą z którą się kocham. Inne formy to już dla mnie koleżeństwo.
Proszę, śmiało poużywajcie sobie na mnie.
R.N.....dlaczego "poużywajcie"?znaczna większość ma takie samo zdanie co Ty:)a ja na pewno:)
Ktoś pisał,że istnieją małżeństwa nie kochające się ze sobą(wolę taką formę niż uprawiające seks bo dla mnie uprawiać to można pole) ale żona dba o dom,męża,on jest zadowolony a na boku ma kochankę,no to ja się pytam gdzie jest szacunek tej żony do samej siebie,czyżby udawała przed sobą,że mąż nie potrzebuje seksu?To jest dopiero zakłamanie.Zresztą oczywiście działa to i w drugą stronę aczkolwiek myślę,że są to znacznie rzadsze przypadki.
Ktoś pisał,że istnieją małżeństwa nie kochające się ze sobą(wolę taką formę niż uprawiające seks bo dla mnie uprawiać to można pole) ale żona dba o dom,męża,on jest zadowolony a na boku ma kochankę,no to ja się pytam gdzie jest szacunek tej żony do samej siebie,czyżby udawała przed sobą,że mąż nie potrzebuje seksu?To jest dopiero zakłamanie.Zresztą oczywiście działa to i w drugą stronę aczkolwiek myślę,że są to znacznie rzadsze przypadki.
cyt. "...no to ja się pytam gdzie jest szacunek tej żony do samej siebie,czyżby udawała przed sobą,że mąż nie potrzebuje seksu?"
Trochę to też zależy od tego jaka jest pozycja żony w małżeństwie. Już nie chodzi o budowanie przewagi np. męża nad żoną i dominowania nad nią w sprawach życia codziennego ale bardziej uzależnienie od życia na pewnej stopie.
Niejednokrotnie kobieta chciała by coś zmienić ale przy mężu (który zdradza i Ona o tym wie) czuje się bezpiecznie finansowo, dzieci mają zapewnione wszystko co potrzeba do budowania szczęśliwej rodziny, Ona np. jeździ samochodem, który został podarowany przez męża. W domu i w życiu wszystko jest należycie urządzone a Ona nie ma perspektyw na inny związek?
Jest mnóstwo różnych przesłanek, które w taki a nie inny sposób formują nasz tok myślenia.
Miałem kiedyś znajomego Prezesa Zarządu dużej spółki (500 osób), permanentnie zdradzał żonę a Ona o tym wiedziała;-) i nic nie robiła w tym zakresie;-) miała wtedy 45 lat, trójkę dzieci na głowie, piękny dom, piękny samochód w prezencie od męża. Nie chciała tego układu zmieniać albo nie umiała, była bezsilna. Całe życie była żoną Prezesa (nie pracowała).
Ja wiem jedno: Że jeśli moja żona dowiedziała by się o zdradzie to by mi w ten sam dzień, wystawiła walizki na zewnątrz nie mówiąc już o awanturze. U mnie był by krótki temat;-) Pomimo, że moja żona jest bardzo rozważną, kulturalną i spokojną osobą, aczkolwiek z temperamentem;-) i bardzo dobrze poradziła by sobie w dalszym życiu bo jest bardzo zaradna.
Tak na marginesie w 01'2015 mija 15 lat małżeństwa;-)
Trochę to też zależy od tego jaka jest pozycja żony w małżeństwie. Już nie chodzi o budowanie przewagi np. męża nad żoną i dominowania nad nią w sprawach życia codziennego ale bardziej uzależnienie od życia na pewnej stopie.
Niejednokrotnie kobieta chciała by coś zmienić ale przy mężu (który zdradza i Ona o tym wie) czuje się bezpiecznie finansowo, dzieci mają zapewnione wszystko co potrzeba do budowania szczęśliwej rodziny, Ona np. jeździ samochodem, który został podarowany przez męża. W domu i w życiu wszystko jest należycie urządzone a Ona nie ma perspektyw na inny związek?
Jest mnóstwo różnych przesłanek, które w taki a nie inny sposób formują nasz tok myślenia.
Miałem kiedyś znajomego Prezesa Zarządu dużej spółki (500 osób), permanentnie zdradzał żonę a Ona o tym wiedziała;-) i nic nie robiła w tym zakresie;-) miała wtedy 45 lat, trójkę dzieci na głowie, piękny dom, piękny samochód w prezencie od męża. Nie chciała tego układu zmieniać albo nie umiała, była bezsilna. Całe życie była żoną Prezesa (nie pracowała).
Ja wiem jedno: Że jeśli moja żona dowiedziała by się o zdradzie to by mi w ten sam dzień, wystawiła walizki na zewnątrz nie mówiąc już o awanturze. U mnie był by krótki temat;-) Pomimo, że moja żona jest bardzo rozważną, kulturalną i spokojną osobą, aczkolwiek z temperamentem;-) i bardzo dobrze poradziła by sobie w dalszym życiu bo jest bardzo zaradna.
Tak na marginesie w 01'2015 mija 15 lat małżeństwa;-)
niezwykle latwo isc z pradem, autorytatywnie decydowac co jest normalne a co nie.
ale to tylko slowa, w moim odczuciu plytkie i nieprzemyslane
kazdy czlowiek jest jakis, kazdy ma wlasne potrzeby, czy pragnienia
malzenstwo to juz polaczenie dwoch takich indywidualnych osob.
z jakiegos powodu, wlasnie takie osoby sie dobraly w pare i ida razem przez zycie. i jesli akurat maja wizje zycia bez seksu, to jest to ich sprawa, nawet jesli kosciol czy usc uwaza inaczej
i wlasnie w malzenstwie, seks moze byc dowodem milosci - polecam tu szczegolnie zaznajomiemie sie z przypadkiem naszej wspanialej aktorki - kaliny jedrusik i jej meza - stanislawa dygata. jest o tyle dobrze udokumentowany, ze moze cos tam komus sie zaswieci :)
wiem, ze coraz ciezej postawic sie na miejscu innej osoby
empatia stala sie marginesem, rozum jest atakowany przez reklamy, a przezycie kolejnego dnia wzbudza w czlowieku wiare, iz jest geniuszem :)
ale to tylko slowa, w moim odczuciu plytkie i nieprzemyslane
kazdy czlowiek jest jakis, kazdy ma wlasne potrzeby, czy pragnienia
malzenstwo to juz polaczenie dwoch takich indywidualnych osob.
z jakiegos powodu, wlasnie takie osoby sie dobraly w pare i ida razem przez zycie. i jesli akurat maja wizje zycia bez seksu, to jest to ich sprawa, nawet jesli kosciol czy usc uwaza inaczej
i wlasnie w malzenstwie, seks moze byc dowodem milosci - polecam tu szczegolnie zaznajomiemie sie z przypadkiem naszej wspanialej aktorki - kaliny jedrusik i jej meza - stanislawa dygata. jest o tyle dobrze udokumentowany, ze moze cos tam komus sie zaswieci :)
wiem, ze coraz ciezej postawic sie na miejscu innej osoby
empatia stala sie marginesem, rozum jest atakowany przez reklamy, a przezycie kolejnego dnia wzbudza w czlowieku wiare, iz jest geniuszem :)
Związek ma szansę przetrwać tylko wtedy jeśli dwie osoby się na to będą zgadzać. Tylko wtedy kiedy szczerze dwie strony ochoty na sex nie mają. Nie rozpatruję tego w kategorii czy to normalne czy nie, bo to nie mój biznes kto i co w łóżku robi.
Ale jeżeli jedna strona odczuwa pociąg seksualny. Odczuwa pożądanie - to prędzej czy później taki związek będzie mocno wystawiony na próbę.
Miłość to nie tylko przyjaźń ale również chemia między ludźmi. Kiedy jedna osoba czuje się nie zaspokojona, będzie czuła się samotna i niezrozumiana.
Nie wierzę, że nie dojdzie do zdrady. Kwestia raczej, czy będzie to kochanek, czy zmiana partnera na nowego.
Ale jeżeli jedna strona odczuwa pociąg seksualny. Odczuwa pożądanie - to prędzej czy później taki związek będzie mocno wystawiony na próbę.
Miłość to nie tylko przyjaźń ale również chemia między ludźmi. Kiedy jedna osoba czuje się nie zaspokojona, będzie czuła się samotna i niezrozumiana.
Nie wierzę, że nie dojdzie do zdrady. Kwestia raczej, czy będzie to kochanek, czy zmiana partnera na nowego.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
A ja zastanawiam się, dlaczego brak popędu seksualnego u jednego z partnerów ma oznaczać brak seksu w małżeństwie. Seks to nie tylko stosunek, to także najróżniejszego rodzaju pieszczoty.
Nie zawsze mam ochotę na seks, ale zawsze mam ochotę sprawić przyjemność mojemu mężowi. Mój mąż nie zawsze... może, ale zawsze chce, żebym była zadowolona. Nie zawsze kończymy oboje, ale zawsze jesteśmy oboje zadowoleni - z bliskości, czułości, sprawienia przyjemności kochanej osobie.
Brak popędu seksualnego dla mnie absolutnie nie wyklucza chęci sprawienia przyjemności i zaspokojenia partnera. Gdy się kogoś kocha, nie jest to żadne poświęcenie tylko przyjemność z obcowania z kochaną osobą. I ani erekcja, ani stosunek nie jest do tego niezbędny.
Wydaje mi się, że gdy ucieka się od bliskości fizycznej problemem wcale nie jest brak popędu, ale zwyczajnie - brak miłości, czułości, troski i zrozumienia potrzeb partnera.
Nie zawsze mam ochotę na seks, ale zawsze mam ochotę sprawić przyjemność mojemu mężowi. Mój mąż nie zawsze... może, ale zawsze chce, żebym była zadowolona. Nie zawsze kończymy oboje, ale zawsze jesteśmy oboje zadowoleni - z bliskości, czułości, sprawienia przyjemności kochanej osobie.
Brak popędu seksualnego dla mnie absolutnie nie wyklucza chęci sprawienia przyjemności i zaspokojenia partnera. Gdy się kogoś kocha, nie jest to żadne poświęcenie tylko przyjemność z obcowania z kochaną osobą. I ani erekcja, ani stosunek nie jest do tego niezbędny.
Wydaje mi się, że gdy ucieka się od bliskości fizycznej problemem wcale nie jest brak popędu, ale zwyczajnie - brak miłości, czułości, troski i zrozumienia potrzeb partnera.
jedyny randall napisał jaki ma staż małżeński i dla mnie opinia kogos takiego kto przeżył zycie i zna życie ma sens. Teoretyzować to sobie można . Jeden lubi codziennie inny raz na tydzień a inny raz w roku . Ludzie maja różne popędy a skoro facet ma spory zasób testosteronu a żonę notorycznie odmawia to będzie zdradzał. I sensu nie ma taki układ.