Odpowiadasz na:

Re: Mam alergię na e-mamy

Osobiście jestem mamą 2,5 letniej córki i nie znoszę towarzystwa większości typowych matek. Nigdy nie prowadziłam rozmów o kupach, itd. Mam życie poza macierzyństwem - uniwersytet, własne... rozwiń

Osobiście jestem mamą 2,5 letniej córki i nie znoszę towarzystwa większości typowych matek. Nigdy nie prowadziłam rozmów o kupach, itd. Mam życie poza macierzyństwem - uniwersytet, własne przyjemności, spotkania z dorosłymi kompanami do dyskusji, rozmowy na tematy ważne społecznie, światopoglądowe, takie z chęcią prowadzę. E-mamy są dla mnie irytujące. Zasadniczo smutno mi, że po urodzeniu dziecka tyle kobiet rezygnuje z własnego "ja" na rzecz "ja-matka", nie dbają o siebie zarówno fizycznie (co bardzo rzuca się w oczy) jak i psychicznie, mentalnie, nie edukują się, nie czytają sensownej literatury tylko poradniki "jak być super-mamą, jak mieć super-dziecko, jak być ciężarówką i inne głupoty do potęgi n-tej. wystarczy kupić jeden większy podręcznik akademicki z zakresu rozwoju człowieka i wszystko się wie, i jest to rzeczowa wiedza, a te poradniki są napisane żenującym umniejszającym godność czytelnika, którego traktuje się jako posiadacza niższego niż przeciętne IQ. Nie rozumiem dlaczego kobiety dają się wpędzić w taką beznadzieję dnia codziennego, jak sama jedna forumowiczka napisała -dziecko, obiad, sprzątanie, gotowanie, plac, gotowanie, kupki i nie wiadomo co jeszcze. A gdzie Ci wasi "mężusie"? Praca 8h dziennie w firmie/biurze jest zdecydowanie relaksem w porównaniu do harówy w domu -gdzie równouprawnienie, dlaczego Wasi mężczyźni nie sprzątają, nie gotują? Bo są zmęczeni "po pracy"? Powinnyście się postawić. Obserwując rodziców z mojego otoczenia, kobiety są w siódmym niebie jak w niedzielę ojcowie idą na plac zabaw ze swoimi dziećmi. Jeden dzień w tygodniu! A zachwalają ich pomoc pod "niebiosa"... Męża czy partnera trzeba sobie "wychować", bo niestety prawda jest taka, że wyrośli z takich domów, gdzie pokutowało jeszcze przekonanie, że kobieta jest od garów, i ma usługiwać dzieciom i mężowi. Ja takiemu stanowi materii mówię stawiam stanowczy sprzeciw, w naszym związku dzielimy się obowiązki 50/50 bez odstępstw. Oczywiście męzczyźnie trudniej jest na początku, ale kobiety same sobie stawiają kłody pod nogi, wyręczając ich, w przewijaniu, karmieniu, tuleniu, kończy się tym, że dziecko jest przyzwyczajone, że tylko matka je karmi, utula. Nie dbają o nawiązanie odpowiedniej takiej samej więzi z ojcem. Ja od początku wpajałam partnerowi, że jest tak samo dobry jak ja w opiece nad córką, nie jest prawdą, że kobiety mają szczególny instynkt, mężczyźni w niczym nie są gorsi w tym zakresie, trzeba tylko wyjść poza ramy społ. stereotypów. Rezultat jest taki, że nie jestem umęczoną kurą domową, a silną, dumną, zdystansowaną, zrelaksowaną, ambitną kobietą, która jak się składa ma dziecko i realizuje się w różnych obszarach życia- zawodowym, macierzyńskim. Dbam o siebie i o swoje przyjemności. Od niemalże początku mamy tez nianię, która mi pomagała, więc mogłam spokojnie zajmować się sobą. Jest też pomoc domowa. To nie ejst aż takie kosztowne, trzeba tylko chcieć wyjść spoza roli. Niestety większość kobiet tylko tak potrafi się realizować, bo nie są ambitne. Często udowadniają sobie swoją wartość poprzez deprecjonowanie kobiet bezdzietnych, lub takich, które nie poświęcają się w 100% macierzyństwu (czyli zatrudniają np. nianię). Przykre, ale prawdziwe.

zobacz wątek
14 lat temu
~Ania

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry