Re: Mamusie styczniowo-lutowe 2015 cz. 5
kamcia przed chwilą napisałam Ci, jak to było ze mną z karmieniem i odpowiedź się nie ukazała. Spróbuję więc raz jeszcze ;-)
Przy pierwszej ciąży córka ciągle mi się krztusiła, byłam...
rozwiń
kamcia przed chwilą napisałam Ci, jak to było ze mną z karmieniem i odpowiedź się nie ukazała. Spróbuję więc raz jeszcze ;-)
Przy pierwszej ciąży córka ciągle mi się krztusiła, byłam kłębkiem nerwów, wręcz bałam się karmienia. Zrezygnowałam bardzo wcześnie, poddałam się i był to mój duży błąd. U mnie problem zaczął się od nadmiaru mleka, wyczytałam że jeśli dziecko się krztusi to jest za dużo mleka, wiec zaczęłam odciągać, a im więcej odciągałam tym więcej miałam mleka. Córka się krztusiła, ja stresowałam, mleko po mnie leciało, nawet podczas spania na brzuchu budziłam się z mokrą koszulką. Wmawiałam sobie że mam niedostosowane brodawki, za duże dziurki, złe ciśnienie, bo przecież odciągałam i powinno w piersi być mniej mleka. Jednak produkcja szła pełną parą ;-) W drugiej ciąży postawiłam na inną taktykę. Od początku nawału okładałam piersi zmrożonymi liśćmi kapusty, laktator głęboko zakopałam i przystawiałam synka do piersi wtedy kiedy tego potrzebował. Pokarm szybko się ustabilizował, synek ślicznie spijał, nawał minął i nawet nie musiałam używać wkładek laktacyjnych tak organizm dostosował się do potrzeb dziecka. Dla mnie więc podstawą jest odłożenie wszelkich sprzętów jeśli ma się wystarczająco pokarmu, niech dziecko ustali ile i kiedy potrzebuje mleka i nada swój rytm. Pokochałam karmienie i karmiłam do zajścia w kolejną (tę) ciążę.
zobacz wątek