Diverta, No rzeczywiscie trudne sa te początki. Ja tez tak walczylam z nawalem w piersi- rowny tydzien po porodzie- meza juz nie bylo, niestety byl potrzebny w pracy wiec bylam sama z dzieciakami,...
rozwiń
Diverta, No rzeczywiscie trudne sa te początki. Ja tez tak walczylam z nawalem w piersi- rowny tydzien po porodzie- meza juz nie bylo, niestety byl potrzebny w pracy wiec bylam sama z dzieciakami, 39 stopni goraczki, bolalo mnie cale cialo- bylam przekonana ze mam jakies zapalenie od macicy, lezalam na podlodze i plakalam bo nie wiedzialam co dalej, tez czarny scenariusz- ze oto koniec kp i nie wiadomo co- maly stal na demna i prawie ze mna płakał, mala caly czas na cyckach- ktore szalenie bolaly, ta sama jazda z klepaniem kapusty, cieplymi i zimnymi okladami.. Do tego nie trzymanie moczu, bol brzucha. W koncu zadzwonilam do tesciowej ze oto umieram, musze do lekarza- lekarka- zero empatii, zjechała mnie z gory na dół ze nic mi nie jest( ale zapisala mi antybiotyk- ktorego i tak nie wzielam z wiadomych powodow) wrocilam do domu w jeszcze gorszym stanie niz z niego wyszlam, zadzwonilam do swojej poloznej, ktora byla dzien wczesniej na pierwszej wizycie- kazala wziac podwojny apap i 15 minutowy prysznic i niedlugo potem przyjechala, pomogla z piersia( najprawdopodobniej od tej piersi pojawila sie goraczka i bol doslownie wszystkich mięśni), przyjechala nastepnego dnia, zalecila ten apap co 6 h. podkreslajac ze bardzo wazne jest aby nic nie bolalo, abym czula sie dobrze. Wyluzowalam i na nastepny dzien wszystko bylo super. Przestalan sie przejmowac ze trzeba obiad zrobic, pranie, ogarnąć. Dopiero co urodzilam i mam prawo nie robic nic poza zajmowaniem sie dzieciakami. Wiem ze jestem silna i dam rade zrobić wszystko, ale jesli mam placic za to swoja frustracja i tym samym frustracja Any, po prostu odpuscilam. Wazne abys Ty Diverta miala do kogo zadzwonić i poprosic o pomoc,albo chociaz towarzystwo, pewnie nie mialas jeszcze poloznej- moja kaze dzwonic o kazdej porze dnia i nocy czy to piatek czy niedziela- mowi ze jest- na kazde zawolanie- i choc oczywiscie nie naduzywam jej dobroci to sama swiadomosc jej gotowosci do pomocy bardzo mnie uspokoila.. Jesli chodzi o melise to wlasnie niewielkie ilosci powoduja naplywy mleka, a znowuz jak sie jej naduzywa moze spowodowac zanik laktacji, wiec teraz pije ja tylko raz na 3 dni max.
Teraz jestesmy w 3 tyg, Nastka dwa dni temu 20 razy na piersi, czasem pol h czasem 45 min a czasem tylko 5- mialysmy chyba kryzys lakta, ale dzis jest super. Do tego gazy straszne,mala przebudzala sie nawet przez to. Na wizycie Dr. Zalecila Dicoflor( na te gazy i chyba w razie ryzyka alergii, bo starszak alergikiem, )sama zrezygnowalam na razie z produktow mlecznych i jest juz lepiej. To sa takie poczatki, musimy sie siebie na wzajem nauczyc. Staram sie ogarnac chociaz jedna drzemke w dzien;) a jesli chodzi o starszaka, to wieczorne karmienie malej odbywa sie u niego, czytam mu przy tym ksiazke, staram sie byc duzo przy nim- zwykle jak karmie mam na to czas. On np koloruje i rozwiązuje ksiazeczkowe zadania a ja karmiac siedze przy nim... Dwa razy tylko byly takie ze on u nas zasnął- i zrobilam sobie przy tym spora krzywde, bo wynioslam go do jego łóżka bo maz byl na druga zmiane i chyba przez to obnizyla mi sie macica- nie przyszlo mi nawet do glowy ze to przeciez 20 kg, przeciez dobrze sie czuję, na nastepny dzien zauwazylam ze szyjka prawie mi wypada. Teraz czekam na położną- co dalej.wiec przestrzegam dziewczyny- to 6 tygodni jest bezceremonialnie czasem w ktorym musimy bardzo dbac o siebie- niezaleznie jak dobrze sie czujemy!
Dzis byl wielki poranek, bo musialam syna odprowadzic z Ana do przedszkola, ale wszystko poszlo sprawnie- co dwa tygodnie temu byloby dla mnie szalona abstrakcja. Takze Diverta dacie radę, zycze Ci spokoju ducha przedewszystkim, super położnej i do przodu;**
zobacz wątek