Odpowiadasz na:

Ja też psikam Marimerem i wyciągam katarkiem, działa genialnie, a Jasiek nawet nie miauknie.. szum odkurzacza go uspokaja..

Inka, mi też czas leci.. wczoraj mówię do męża: to już ponad... rozwiń

Ja też psikam Marimerem i wyciągam katarkiem, działa genialnie, a Jasiek nawet nie miauknie.. szum odkurzacza go uspokaja..

Inka, mi też czas leci.. wczoraj mówię do męża: to już ponad 5 tygodni tak wegetujemy.. bo niestety tylko tak to mogę nazwać.. całe dnie przy karmieniu, usypianiu, przewijaniu i uspokajaniu... do tego trzeba wyszykować córkę do przedszkola, przygotować obiad, zmyć naczynia, wyprać ciuszki (niestety idzie nam tego sporo w związku z ulewaniem), odebrać młodą z przedszkola i dopilnować by zjadła (niejadek-gawędziarz), pobawić się z nią... zero czasu dla siebie- na książkę, film, czy po prostu kąpiel, drzemkę... w nocy Jaś robi nam kilka pobudek, więc oboje z mężem jesteśmy wykończeni... kiedyś lubiliśmy sobie wieczorami pooglądać jakiś film, teraz nie mamy siły, odpadamy zaraz po Jaśku.. już nie mówiąc o jakimś przytulaniu.. kto by miał chęć i siłę na to..

trochę z lękiem myślę o wakacjach, gdy skończy się przedszkole.. Ania będzie w domu cały czas i po prostu będzie się okropnie nudzić i marudzić gdy ja będę zajmować się Jaśkiem czy obowiązkami domowymi... mam wobec niej wyrzuty sumienia.. ciągle pyta mnie kiedy upieczemy ciasteczka albo czy możemy zaprosić do domu jej koleżanki z przedszkola... powtarzam jej ze to na razie niemożliwe bo cały czas muszę zajmować się Jasiem i nie mogłabym ugościć ich mam.. nie wiem jak mam jej tłumaczyć takie rzeczy żeby jednocześnie nie wskazywać Jaśka jako głównego winowajcę tego stanu rzeczy, bo go w końcu znienawidzi..

pocieszam się że jeszcze tylko 2 lata i będzie ok:) no może szybciej...

zobacz wątek
7 lat temu
~diverta

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry