Widok
Matczyne błędy i wpadki.
Tak sobie myślałam od rana, jak idzie mi to macierzyństwo...I o zgrozo przetruptały mi przez głowę sytuacje za które mogłabym się strasznie wstydzić. Wiem że pierwszy raz jestem matką ale mimo to z perspektywy czasu wydaje mi się że to czysta głupota z mojej strony.
Na przykład, po przyjeździe ze szpitala ubzdurało mi się ze podobnie jak w szpitalu gdzie było bardzo gorąco wystarczy w lutym mojemu dziecku cieńki bawełniany pajacyk i lekki kocyk...Efekt, mała płakała, machała rączkami nóżkami bo było jej zimno...Gdy zaczeliśmy stosować kołderkę problem zniknał :)
Drugim moim błędem był szeroki gest w sypaniu mleka, zrobiłam mleko posmakowałam i wydało mi się że to woda...Dodałam jeszcze troszkę , bo w końcu powinno smakować jak mleko...Efekt? Ból brzuszka. A ja na to że to pewnie kolki...Ehh brak mi słów.
Jak odkryłam że moje dziecko umie przewracać się na brzuch? Leżało sobie na rozłożonej sofce. Ja poszłam po pieluszkę i jednej chwili słysze bach! O matko, myślałam że zemdleję! Na szczęście nie miała nawet siniaka a podłoga była nisko, ale tak czy inaczej, juz nigdy nie zostawiłam jej samej...
No i ostatni hit. Żel na ząbkowanie sprawił ze moja córeczka uzależniła się od czegoś słodkiego na dobranoc... A ja myślałam że też żel jej tak super pomaga... Aż odkryłam że palec zanurzony w wodzie z cukrem działa tak samo...
A wy? Do czego możecie się przyznać?
Na przykład, po przyjeździe ze szpitala ubzdurało mi się ze podobnie jak w szpitalu gdzie było bardzo gorąco wystarczy w lutym mojemu dziecku cieńki bawełniany pajacyk i lekki kocyk...Efekt, mała płakała, machała rączkami nóżkami bo było jej zimno...Gdy zaczeliśmy stosować kołderkę problem zniknał :)
Drugim moim błędem był szeroki gest w sypaniu mleka, zrobiłam mleko posmakowałam i wydało mi się że to woda...Dodałam jeszcze troszkę , bo w końcu powinno smakować jak mleko...Efekt? Ból brzuszka. A ja na to że to pewnie kolki...Ehh brak mi słów.
Jak odkryłam że moje dziecko umie przewracać się na brzuch? Leżało sobie na rozłożonej sofce. Ja poszłam po pieluszkę i jednej chwili słysze bach! O matko, myślałam że zemdleję! Na szczęście nie miała nawet siniaka a podłoga była nisko, ale tak czy inaczej, juz nigdy nie zostawiłam jej samej...
No i ostatni hit. Żel na ząbkowanie sprawił ze moja córeczka uzależniła się od czegoś słodkiego na dobranoc... A ja myślałam że też żel jej tak super pomaga... Aż odkryłam że palec zanurzony w wodzie z cukrem działa tak samo...
A wy? Do czego możecie się przyznać?
Podoba mi sie watek :) ja na odwrot naczytalam sie ksiazek ze dziecko do 3 miesiaca powinno byc zawijane w kocyk zeby czulo sie bezpiecznie no to zawijalam efekt placz bo dziecku za goraco kocyk wogole nie przepuszczal powietrza no i oczywiscie tez raz spadl mi z lozka a ostatnio nie zamknelam bramki i dziecko nagle znalazlo sie na dole a mamy z 6 schodkow nie wiem do dzisiaj jak sie tam znalazl wogole nie plakal
Ja mialam sytuacje jak corka byla juz troche większa - na pewno juz sama siedziala, wstawała...
Przewijalam Ją na przewijaku (przewijak na lóżeczku) i poszlam wyrzucic pieluche do kuchni.... Wracam i patrze, a cora siedzi na przewijaku i sie bawi jakąs zabawką...
Mysle matko!!!!! Jak Ona tam sama weszla..... A za chwile stwierdzam, ze nie weszla sama tylko ja idiotka Ją tam po prostu zostawiłam i wyszlam...
Nadmienie, ze byla juz na tyle ruchliwa, ze spokojnie mogla z niego spasc w kazdej pozycji... Na szczescie zabawiła się tą zabawką...
Przewijalam Ją na przewijaku (przewijak na lóżeczku) i poszlam wyrzucic pieluche do kuchni.... Wracam i patrze, a cora siedzi na przewijaku i sie bawi jakąs zabawką...
Mysle matko!!!!! Jak Ona tam sama weszla..... A za chwile stwierdzam, ze nie weszla sama tylko ja idiotka Ją tam po prostu zostawiłam i wyszlam...
Nadmienie, ze byla juz na tyle ruchliwa, ze spokojnie mogla z niego spasc w kazdej pozycji... Na szczescie zabawiła się tą zabawką...
Ja mam chyba jedną rzecz której się wstydzę (chodzi o moją głupotę). Olek był karmiony w szpitalu sztucznie mleczkiem z takich małych butelek. Mleko zawsze przynosiły pielęgniarki. Gdy wracaliśmy ze szpitala do domu postanowiłam od razu kupić mleko w aptece. Nie było tego w buteleczkach więc kupiłam w proszku. Gdy nadeszła pora karmienia rozrobiłam mleko zgodnie z instrukcją i dałam małemu. Jadł średnio chętnie. Jak się okazało po tygodniu (!) na opakowaniu nie było informacji, że mleko trzeba podgrzać więc mały dostawał zimne. Aż wstyd się przyznać... Uroki początków macierzyństwa....
Moja M mało je - 8 miesięcy i max 130 ml kaszki na noc
i tak karmiąc: widzę odruch wymiotny ... mysle: "ale co tam może da rade jeszcze podjeść, przecież zjadła 100 ml, moze uda sie przemycić kolejną łyżeczkę " --> kolejna łyżeczka --> wymioty --> dziecko głodne spać ...
i tak średnio raz w miesiącu ...
schodzenie z łóżka na własną rękę bo mama przydrzemała ... na szczęscie wiecej placzu niż guza :)
i tak karmiąc: widzę odruch wymiotny ... mysle: "ale co tam może da rade jeszcze podjeść, przecież zjadła 100 ml, moze uda sie przemycić kolejną łyżeczkę " --> kolejna łyżeczka --> wymioty --> dziecko głodne spać ...
i tak średnio raz w miesiącu ...
schodzenie z łóżka na własną rękę bo mama przydrzemała ... na szczęscie wiecej placzu niż guza :)
Hmm...
1. Ja chciałam mężowi pokazać jak pięknie nasza niunia chwyta zabaweczki. Leżała na przewijaku. Tak wymachiwałam grzechotką (niemałą, plastikową, twardą), że wypadła mi z rąk wprost na jej czoło. Płakała, ale guza nie miała.
2. Majka jest wcześniakiem, więc przez długi czas spała i jadła tylko. Nie płakała, gdy miała mokro. Aż pewnego dnia zaczęła płakać "bez powodu". I zastanawialiśmy się z mężem dlaczego: boli ją coś, głodna, śpiąca? Po pół godziny okazało się, że ma mokro :) I to nie raz nam się zdarzyło zanim się nauczyliśmy, że może płakać, bo ma mokro :P
Nic na razie nie pamiętam innego... Ale na pewno było tego trochę :)
1. Ja chciałam mężowi pokazać jak pięknie nasza niunia chwyta zabaweczki. Leżała na przewijaku. Tak wymachiwałam grzechotką (niemałą, plastikową, twardą), że wypadła mi z rąk wprost na jej czoło. Płakała, ale guza nie miała.
2. Majka jest wcześniakiem, więc przez długi czas spała i jadła tylko. Nie płakała, gdy miała mokro. Aż pewnego dnia zaczęła płakać "bez powodu". I zastanawialiśmy się z mężem dlaczego: boli ją coś, głodna, śpiąca? Po pół godziny okazało się, że ma mokro :) I to nie raz nam się zdarzyło zanim się nauczyliśmy, że może płakać, bo ma mokro :P
Nic na razie nie pamiętam innego... Ale na pewno było tego trochę :)
Hihi, super temat :)
Ja też zaliczyłam sporo wpadek...
Kiedyś spadł mi z krzesła fotelik samochodowy z 5tygodniową Tosią w środku... Na szczęście była w kombinezonie, przypięta pasami i nic się nie stało, tylko się przestraszyła biedna...
Jak miała ok. 2 miesiące, wróciliśmy do domku po zakupach, mąż położył zakupy na stole, a Tosię w foteliku pod stołem. Spadł na nią kurczak ze stołu! Ona sama była niewiele większa od tego kurczaka, kurczak tak na niej leżał, a ona nic... Dalej spała... :) Mieliśmy szczęście, bo kurczak spadł mniej więcej między jej nóżkami, na kocyk :-)
Akcje z upadkiem z łóżeczka czy z kanapy... Oj nie raz. W ten sposób dowiadywałam się o nowych umiejętnościach Tośki.
Ja też zaliczyłam sporo wpadek...
Kiedyś spadł mi z krzesła fotelik samochodowy z 5tygodniową Tosią w środku... Na szczęście była w kombinezonie, przypięta pasami i nic się nie stało, tylko się przestraszyła biedna...
Jak miała ok. 2 miesiące, wróciliśmy do domku po zakupach, mąż położył zakupy na stole, a Tosię w foteliku pod stołem. Spadł na nią kurczak ze stołu! Ona sama była niewiele większa od tego kurczaka, kurczak tak na niej leżał, a ona nic... Dalej spała... :) Mieliśmy szczęście, bo kurczak spadł mniej więcej między jej nóżkami, na kocyk :-)
Akcje z upadkiem z łóżeczka czy z kanapy... Oj nie raz. W ten sposób dowiadywałam się o nowych umiejętnościach Tośki.
Oj, ja pierwszą wpadkę zaliczyłam jeszcze w szpitalu. Nakarmiłam małą, a ona po 15-20 minutach w płacz. Naczytałam się wcześniej, że dziecko nie może wisieć na cycku więc "tłumaczę" noworodkowi, że już się najadł i że na razie nie będzie. Przyszła pielęgniarka, zabrała małą i dała jej glukozę. A ja dostałam delikatny ochrzan, że dziecka nie karmię na żądanie.
Kobyłka gratuluję pomysłu!
u mnie też spdek z łóżka na szczęście Olek był w kombinezonie- złagodził upadek...
ostatnio puściłam mełego bez pieluch bo miąłam go wykąpać, on tradycyjnie zrobił siusiu tak biegał wariat że się poślizgnął na swoich siuśkach i poleciał na plecy uderzył głową w kafelki -ale miałam stracha!!!!!!!!!! zaraz czarne myśłi - wstrząs mózgu itp ale wszystko jest ok:)dzięki Bogu!
u mnie też spdek z łóżka na szczęście Olek był w kombinezonie- złagodził upadek...
ostatnio puściłam mełego bez pieluch bo miąłam go wykąpać, on tradycyjnie zrobił siusiu tak biegał wariat że się poślizgnął na swoich siuśkach i poleciał na plecy uderzył głową w kafelki -ale miałam stracha!!!!!!!!!! zaraz czarne myśłi - wstrząs mózgu itp ale wszystko jest ok:)dzięki Bogu!
Ja z młodymi jeszcze nic ale starszą jak miała 2 lata zostawiłam na minutę- nawet nie bo poszłam jej do kuchni napój wlać do kubka- w salonie przed telewizorem no i Ona sobie ten telewizor na nogi zrzuciła...........
Do tej pory nie wiem jak to zrobiła, musiała go bujnąć czy cos........
Skończyło się na tym ze jej paznokieć zszedł a poza tym zadnych więcej obrażeń.......
Żebyście wiedziały jak się na mnie na IP patrzyły piguły........
Do tej pory nie wiem jak to zrobiła, musiała go bujnąć czy cos........
Skończyło się na tym ze jej paznokieć zszedł a poza tym zadnych więcej obrażeń.......
Żebyście wiedziały jak się na mnie na IP patrzyły piguły........
Ten wątek pojawił się w odpowiednim momencie,hehehe
Niko ma 7 miesięcy do tej pory nie było wpadek,ale jedna się zdarzyła.
Od 3 miesiąca życia Niko jest na bebilonie pepti,ale od jakiś dwóch miesięcy zaczełam mu podawać jogurciki i inne pyszne rzeczy na mleku,nic go nie wysypało to myślę sobie:ZMIENIAMY MLEKO.
Po co ma się dziecko męczyć na tym świństwie,tak oto 4 dni temu kupiłam mleko normalne i dałam Nikosiowi od razu 210ml,bo tyle je.
Tak przez kilka dni do dzisiaj,dziś byliśmy u pediatry i dostałam ochrzan że tak się mleka dziecku nie wprowadza,że po trochę,powinnam mieszać,że on to może odchorować itd.
Oj,wystraszyłam się...
Na szczęście nic się nie dzieje,teraz mam dawać pół na pół,ale peditra dała mi popalić, Moja wina.
Al
Niko ma 7 miesięcy do tej pory nie było wpadek,ale jedna się zdarzyła.
Od 3 miesiąca życia Niko jest na bebilonie pepti,ale od jakiś dwóch miesięcy zaczełam mu podawać jogurciki i inne pyszne rzeczy na mleku,nic go nie wysypało to myślę sobie:ZMIENIAMY MLEKO.
Po co ma się dziecko męczyć na tym świństwie,tak oto 4 dni temu kupiłam mleko normalne i dałam Nikosiowi od razu 210ml,bo tyle je.
Tak przez kilka dni do dzisiaj,dziś byliśmy u pediatry i dostałam ochrzan że tak się mleka dziecku nie wprowadza,że po trochę,powinnam mieszać,że on to może odchorować itd.
Oj,wystraszyłam się...
Na szczęście nic się nie dzieje,teraz mam dawać pół na pół,ale peditra dała mi popalić, Moja wina.
Al
To ja miałam małą wpadkę w szpitalu. Tomek urodził się o 14. Do wieczornych godzin bardzo ładnie spał. W nocy strasznie płakał, marudził, troche pocycał i dalej płakał. Próbowałam go dokarmiac, ale to też nic nie dawało. Dopiero na drugi dzień, jak przyszli teściowie, teściowa zapytała czy może go przebrac. Od razu mnie olśniło - że przeca dziecka nie przebierałam !!!!. Od razu Tomuś zasnął i spał chyba 4 godziny :).
Jak miał pół roku, trochę marudził w wózku, więc dałam mu do zabawy portfel, a sama robiłam zakupy. Jak wróciłam do domu, zabieram się za przebieranie, patrzę do pampersa a tam - 5 zł. Do dzisiaj nie wiem czy je połknął i wydalił (co wydaje mi się mało prawdopodobne) czy najzwyczajniej wpadło mu pod bodziaka i do pampersa. Od tego czasu Tomek nie dostaje do zabawy portfela w ktorym są drobne.
Jak miał pół roku, trochę marudził w wózku, więc dałam mu do zabawy portfel, a sama robiłam zakupy. Jak wróciłam do domu, zabieram się za przebieranie, patrzę do pampersa a tam - 5 zł. Do dzisiaj nie wiem czy je połknął i wydalił (co wydaje mi się mało prawdopodobne) czy najzwyczajniej wpadło mu pod bodziaka i do pampersa. Od tego czasu Tomek nie dostaje do zabawy portfela w ktorym są drobne.
wpadka szpitalna :)
oszolomiona calym porodem a przede wszystkim cesarka
obolała jak diabli
na 2gi dzien po porodzie przychodza polozne myc mala
gdy widza zawartosc pieluchy z wielkim wyrzutem To Pani dziecka nie przebrała????
a ja w myslach : Ja pindole to ja mam ją jeszcze przewijać :))))
co do upakow z kanapy nam poki co udalo sie uniknac... no moze nie konca
raz mala lezala na kanapie maz obok siedzial na fotelu
oboje widzimy ze leciiiiii
maz wykazal sie refleksem i zlapal ja nad sama ziemia ale tak ja zlapal ze miala odcisk dloni na plecach jakby byla bita :))) a nastepnego dnia mialam wizyte u lekarza :)
oszolomiona calym porodem a przede wszystkim cesarka
obolała jak diabli
na 2gi dzien po porodzie przychodza polozne myc mala
gdy widza zawartosc pieluchy z wielkim wyrzutem To Pani dziecka nie przebrała????
a ja w myslach : Ja pindole to ja mam ją jeszcze przewijać :))))
co do upakow z kanapy nam poki co udalo sie uniknac... no moze nie konca
raz mala lezala na kanapie maz obok siedzial na fotelu
oboje widzimy ze leciiiiii
maz wykazal sie refleksem i zlapal ja nad sama ziemia ale tak ja zlapal ze miala odcisk dloni na plecach jakby byla bita :))) a nastepnego dnia mialam wizyte u lekarza :)
nie wiem czy mozna nazwac to wpadka a raczej zaniedbaniem....ze strony mojego meza
Mowie do męza ide do kuchni spogladaj na młoda, a on zeby miec spokój w ogladaniu tv dal jej cos na styl garnuszka na klocuszek. Niestety ta cholerna zabawka miała małe klocki, na co ja matka nie zwróciłam uwagi. No i wchodze do pokoju a młodej z buzi wystaje koncówka klocka. Masakra normalnie prawie zawału dostałam, oczywiscie maz nic nie widział :/
Mowie do męza ide do kuchni spogladaj na młoda, a on zeby miec spokój w ogladaniu tv dal jej cos na styl garnuszka na klocuszek. Niestety ta cholerna zabawka miała małe klocki, na co ja matka nie zwróciłam uwagi. No i wchodze do pokoju a młodej z buzi wystaje koncówka klocka. Masakra normalnie prawie zawału dostałam, oczywiscie maz nic nie widział :/
u nas spadki z kanapy też się zdarzyły, ale kilka miesięcy temu mój mąż wygłupiał się z córką na kanapie, jak zwykle się przewalali itp, nagle płacz- ona nie moze ruszyć rączką, matko jak się wystraszyłam, pojechaliśmy na pogotowie, a ona lekarzowi mówi, że tatuś jej karate robił..... myślałam, ze sie pod ziemię zapadnę ze wstydu, lekarz dziwnie na mnie popatrzył, ale najważniejsze, ze to nic poważnego nie było.... :)
od tamtej pory zakaz wszelakiego karate w domu hihihihi :)
od tamtej pory zakaz wszelakiego karate w domu hihihihi :)
u mnie to dzisiaj była niezła akcja
własnie szykowalismy sie do pani doktor - posadzilam jeszcze tylko na moment Tomka na nocnik ze moze zrobi jeszcze siku i wtedy zadzwoniła klientka i nie bardzo było jak przerwac rozmowy a synek oczywiscie znudził sie i zwiał z nocnika zaczał sie krecic i nie wiadomo kiedy najpierw kupka a potem siku wyladowałao na podlodze ( na szczescie mamy panele a nie dywan.. )
zanim zdązyłam posprzatac cały był ufajdany , mokry i nadajacy sie jedynie do kapieli
własnie szykowalismy sie do pani doktor - posadzilam jeszcze tylko na moment Tomka na nocnik ze moze zrobi jeszcze siku i wtedy zadzwoniła klientka i nie bardzo było jak przerwac rozmowy a synek oczywiscie znudził sie i zwiał z nocnika zaczał sie krecic i nie wiadomo kiedy najpierw kupka a potem siku wyladowałao na podlodze ( na szczescie mamy panele a nie dywan.. )
zanim zdązyłam posprzatac cały był ufajdany , mokry i nadajacy sie jedynie do kapieli
tworzenie i projektowanie stron internetowych - http://www.ascomi.pl
tokio wierz mi ale sa niektóre matki które robia z nieświadomości jeszcze głupsze rzeczy :)
Agitka...........
" Ja pindole to ja mam ją jeszcze przewijać :)))) "
Dla mnie absolutny nr 1 jak narazie :ppppp
" Ja pindole to ja mam ją jeszcze przewijać :)))) "
Dla mnie absolutny nr 1 jak narazie :ppppp
oj ja pamietam jak przygotowawywalam pierwsze mleko modyfikowane córce (byla karmiona piersią) ale wyjezdzalismy wiec dostala mieszanke... Umiem czytac uwierzcie :D ale rece mi sie trzesly jakbym nie wiadomo jakie cudo robila ;p;p
Czytalam 15 razy instrukcje, butelke trzymalam w rekawiczkach, tą miarke tez :D :D Jakbym, robila jakis ciężki eksperyment :D Nie ciężko w takim stanie przeoczyc jeden z punktóe instrukcji :P
Czytalam 15 razy instrukcje, butelke trzymalam w rekawiczkach, tą miarke tez :D :D Jakbym, robila jakis ciężki eksperyment :D Nie ciężko w takim stanie przeoczyc jeden z punktóe instrukcji :P
Moja wpadka. Pierwsza doba po porodzie. Jakoś tak sie w ferworze akcji stało, że nie miałam w szpitalu nic do picia. Napisałam do wszystkich, którzy mieli zamiar mnie odwiedzić zeby przynieśli mi jakieś soki.
I dostałam: sok pomarańczowy, sok marchew-jabłko-pomarańcza i jak sie do tego dorwałam wychlałam 2 litry za jednym zamachem.
Przychodzi pielęgniarka, widząc te pomarańczowe kartoniki na moim stoliku: Pani tego chyba nie piła?!
No piłam, a co? Puste kartoniki stoją.
Ale mnie zbluzgała: To niech sie pani nie zdziwi jak w nocy bedzie sajgon!
I kurde, był. Od 19:00 do 04:00 miałam sajgon.
Ale czemu nikt mi nie powiedział, że pomarańczowego NIET!!!???
I dostałam: sok pomarańczowy, sok marchew-jabłko-pomarańcza i jak sie do tego dorwałam wychlałam 2 litry za jednym zamachem.
Przychodzi pielęgniarka, widząc te pomarańczowe kartoniki na moim stoliku: Pani tego chyba nie piła?!
No piłam, a co? Puste kartoniki stoją.
Ale mnie zbluzgała: To niech sie pani nie zdziwi jak w nocy bedzie sajgon!
I kurde, był. Od 19:00 do 04:00 miałam sajgon.
Ale czemu nikt mi nie powiedział, że pomarańczowego NIET!!!???
Ale miałam podobnie z tym przewijaniem. Przyszedł obchód, rozebrali mi ją, obmacali, zostawili i poszli do drugiego dziecka. A ja leże i sie patrze. A koncu pielegniarka pyta: A pani nie ubiera dziecka?
A ja zdziwiona: Ja???!!!
No a kto?
No myślałam, ze jak mi ją rozebrali to ubrać też ubiorą, hehe ;)))
A ja zdziwiona: Ja???!!!
No a kto?
No myślałam, ze jak mi ją rozebrali to ubrać też ubiorą, hehe ;)))
Widzę,że wszystkie mamy zaliczyły upadek dziecka,ja na szczęście nigdy dziecka nie zostawiałam samego ani na chwilę w miejscu skąd mógły spaść,tak z czystej obawy poprostu.Raz mi wypadł z leżaczka,poszłam do kuchni,mały był w pokoju i słyszę huk i płacz,był przypięty a i tak wyleciał.
No ale przyznam się co teraz odstawiłam za numer.Otóż mały do roku miał nietolerancję białka krowiego i od malutkiego pił nutramigen.Przez ten czas były robione trzy próby wprowadzania mleka typu bebiko itp,zawsze stopniowo po pół miareczki dosypywałam do nutramigenu ale kończyły się niepowodzeniem.
Odkąd Mateusz skończył rok zaczął jeść jogurty,serki i tolerował je dobrze,mleko odżucił kilka miesiecy temu,a że szczuplutki,niejadek to karmiłam go jeszcze tym mlekiem przez sen,bo inaczej nie chciał wypić,póżniej zrobiło się to męczące dla obojga ze stron,poza tym nie było sensu bo i tak mało wypijał,więc zrobiłam mu przerwę kilka dni.A że toleruje nabiał w każdej postaci to tak sobie pomyślałam,że może ten wstrętny nutramigen przestał mu smakować,bo ciągle pije słodkie soki i serki też są słodkie i kupiłam mu bebiko,a byliśmy akurat u babci,mówię może w innym miejscu zacznie znowu pić mleczko,słodkie,dobre,babcia mieszka w innym mieście tam i woda jest inna,i tak pił sobie mleko ale też przez sen bo inaczej nie chciał,aż po kilku dnaich jak wróciliśmy dostał okropnej biegunki 10 stolców na dzień,masakra,nawet smecta nie chciała za bardzo działać,musiałam zwiekszyć dawkę,i trwa to już tydzień,no dopiero dziś jest lepiej,a jeszcze wczoraj opił się sokiem więc go znów przeczyściło.I tak sobie myślę,ale "madrą" ma matkę,co mu rewolucję z jelit zrobiła:)Aż wstyd się przyznać jak można tak głupio i bezmyślnie postąpić.
No ale przyznam się co teraz odstawiłam za numer.Otóż mały do roku miał nietolerancję białka krowiego i od malutkiego pił nutramigen.Przez ten czas były robione trzy próby wprowadzania mleka typu bebiko itp,zawsze stopniowo po pół miareczki dosypywałam do nutramigenu ale kończyły się niepowodzeniem.
Odkąd Mateusz skończył rok zaczął jeść jogurty,serki i tolerował je dobrze,mleko odżucił kilka miesiecy temu,a że szczuplutki,niejadek to karmiłam go jeszcze tym mlekiem przez sen,bo inaczej nie chciał wypić,póżniej zrobiło się to męczące dla obojga ze stron,poza tym nie było sensu bo i tak mało wypijał,więc zrobiłam mu przerwę kilka dni.A że toleruje nabiał w każdej postaci to tak sobie pomyślałam,że może ten wstrętny nutramigen przestał mu smakować,bo ciągle pije słodkie soki i serki też są słodkie i kupiłam mu bebiko,a byliśmy akurat u babci,mówię może w innym miejscu zacznie znowu pić mleczko,słodkie,dobre,babcia mieszka w innym mieście tam i woda jest inna,i tak pił sobie mleko ale też przez sen bo inaczej nie chciał,aż po kilku dnaich jak wróciliśmy dostał okropnej biegunki 10 stolców na dzień,masakra,nawet smecta nie chciała za bardzo działać,musiałam zwiekszyć dawkę,i trwa to już tydzień,no dopiero dziś jest lepiej,a jeszcze wczoraj opił się sokiem więc go znów przeczyściło.I tak sobie myślę,ale "madrą" ma matkę,co mu rewolucję z jelit zrobiła:)Aż wstyd się przyznać jak można tak głupio i bezmyślnie postąpić.
Za pierwszą próbą wysypało go maksa,dałam bebilon ale był jeszcze malutki,miał 3 miesiące,póżniej jak skończone 7 bebiko,zapowiadało się dobrze ale po miesiącu pojawiły się wymioty,póżniej jak skończył rok dostał nestle junior te okazało się najgorsze bo już od razu wodniste stolce,i jeszcze grubo po roku znów bebiko i na nim byśmy zostali,bo dobrze tolerował,tylko pojawiła się wysypka i lekarz kazał wrócić do nutra,po jakimś czasie trafiliśmy do alergologa i kozało się że wysypka którą długo miał nie ma żadnego zwiazku z alergią,a jest to jakaś jednostronna osutka która u dzieci się zdaża,nie wiadomo z jakich przyczyn,bo miał krostki tylko po jednej stronie ciała.Tak więc szału można dostać z tymi alergiami.
Kiedyś młoda miała rzadką kupkę, więc dostała sok jagodowy. Bardzo jej smakował, więc w przeciągu paru godzin wypiła całą butelkę. Efekt – zatwardzenie.
Z wpadek rodzinnych – teściowa "chciała dobrze" i przygotowywała mleko sypiąc proszek od serca, czyli czubate łyżeczki. Efekt – mleko za gęste, a u dziecka zatwardzenie. Od tej pory zostawiam jej odmierzone mleko w pojemniku. Innym razem powsypywała za dużo mleka, a za mało kaszki i zrobiła taka miksturę, że młoda przez dwa dni strzelała kupami co kwadrans, a przez kolejne 4 dni miała dziwne kupki.
Z wpadek rodzinnych – teściowa "chciała dobrze" i przygotowywała mleko sypiąc proszek od serca, czyli czubate łyżeczki. Efekt – mleko za gęste, a u dziecka zatwardzenie. Od tej pory zostawiam jej odmierzone mleko w pojemniku. Innym razem powsypywała za dużo mleka, a za mało kaszki i zrobiła taka miksturę, że młoda przez dwa dni strzelała kupami co kwadrans, a przez kolejne 4 dni miała dziwne kupki.
Dzięki Ania:)
No zobaczymy,ja mam dawać 4 miarki pepti i 3 miarki bebilonu zwykłego,mam nadzieję że nic nie będzie:)
Niko dostał już kilka butelek zwykłego mleka,oprócz kilku krostek w okół ust nic nie ma,a i kupy takie jak dotychczas.
Pytałam pediatry czy te krostki to może być alergia ale ona nie wie stąd moje pytania.
No zobaczymy,ja mam dawać 4 miarki pepti i 3 miarki bebilonu zwykłego,mam nadzieję że nic nie będzie:)
Niko dostał już kilka butelek zwykłego mleka,oprócz kilku krostek w okół ust nic nie ma,a i kupy takie jak dotychczas.
Pytałam pediatry czy te krostki to może być alergia ale ona nie wie stąd moje pytania.
Mi sie przypomnialo jak kupilam malej krem Bubchen, nie bylo polskiego nadruku bo byl oryg. niemiecki, zapytalam babki w sklepie i mowila ze to do smarowania twarzy na mroz, no i smarowalam a pozniej okazalo sie ze to krem na odparzenia do pupy:-) skutek taki ze mala przez 3 m-ce miala na policzkach czerwone plamy.
1)Jak młoda miała tak jakoś do miesiąca zasnęłam karmiąc ją. Ja siedząca na łóżku a młoda na moich kolanach na PODUSZCE, dobrze, że nie spadła. Ale wtedy byłam nieprzytomna ze zmęczenia.
2)Dowiedziałam się, że mała pełza jak na chwilę wyszłam do drugiego pokoju i usłyszałam huk - wpęłzała tyłem pod krzesło i się na nią przewróciło - mało zawału nie dostałam- ale mamy na szczęście lekkie krzesła (niedawno do kolekcji doszła suszarka na pranie - na szczęście bez guza)
2)Dowiedziałam się, że mała pełza jak na chwilę wyszłam do drugiego pokoju i usłyszałam huk - wpęłzała tyłem pod krzesło i się na nią przewróciło - mało zawału nie dostałam- ale mamy na szczęście lekkie krzesła (niedawno do kolekcji doszła suszarka na pranie - na szczęście bez guza)
ja upadku z łóżka nie zaliczyłam bo nie mamy łóżka:)
ale inne były, raz na pewno jak była malutka i bardzo płakała bo ją zmuszałam do jedzenia (piersi), a ona po prostu już nie była głodna,
raz oberwała ode mnie przewijakiem (była w łóżeczku i zmieniałam pokrowiec i mi się wymksnął:(
no i taka trochę nie moja wpadka ale zaliczyłyśmy wywrotkę wózkiem, byłyśmy z psem na dworzu i było mokro bo padało, i idąc brzegiem górki (omijałam kałużę) pies przeciągnął mnie po mokrej trawie z górki, a ja wózek, efekt był taki że Madzia wisiała na szelkach ok 10cm nad ziemią, bo rączka wózka zatrzymała upadek:)))
ale inne były, raz na pewno jak była malutka i bardzo płakała bo ją zmuszałam do jedzenia (piersi), a ona po prostu już nie była głodna,
raz oberwała ode mnie przewijakiem (była w łóżeczku i zmieniałam pokrowiec i mi się wymksnął:(
no i taka trochę nie moja wpadka ale zaliczyłyśmy wywrotkę wózkiem, byłyśmy z psem na dworzu i było mokro bo padało, i idąc brzegiem górki (omijałam kałużę) pies przeciągnął mnie po mokrej trawie z górki, a ja wózek, efekt był taki że Madzia wisiała na szelkach ok 10cm nad ziemią, bo rączka wózka zatrzymała upadek:)))
Ja z Amelką jeszcze wpadki nie zaliczyłam, ale za to ze starszymi dziećmi owszem ;)
Ostatnie hity.
Jakiś czas temu opowiadałam córce ( 12 lat ) jak do domu przynosiłam zwierzaki po kryjomu przed rodzicami. Skutek opowieści ?
Mam w domu myszkę o imieniu Edward. Dowiedziałam się o niej po jakiś 6 dniach od czasu jak ją przyniosła.
Kolejna wpadka, opowiadałam jak to włosy sobie rozjaśniałam. Młoda na wakacjach wylała sobie wode utlenioną na głowę, żeby mieć pasemka :/
Tak więc ku przestrodze, nie opowiadajcie dzieciom, co same robiłyście za małolata :)
Ostatnie hity.
Jakiś czas temu opowiadałam córce ( 12 lat ) jak do domu przynosiłam zwierzaki po kryjomu przed rodzicami. Skutek opowieści ?
Mam w domu myszkę o imieniu Edward. Dowiedziałam się o niej po jakiś 6 dniach od czasu jak ją przyniosła.
Kolejna wpadka, opowiadałam jak to włosy sobie rozjaśniałam. Młoda na wakacjach wylała sobie wode utlenioną na głowę, żeby mieć pasemka :/
Tak więc ku przestrodze, nie opowiadajcie dzieciom, co same robiłyście za małolata :)
https://www.facebook.com/groups/200268143516906/?fref=ts
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Przypomniało mi się jeszcze coś...
Maja z racji wcześniactwa była pod stałą opieką neurologa i chodziła na rehabilitacje. Na jednej z wizyt neurolog pyta czy dziecko chwyta zabawki. A ja na to, że nie chwyta. Więc ona mi na to, że dziecko za wolno się rozwija, trzeba nootropil zapisać. Cała wściekła wyszłam stamtąd na lekarza. W końcu czego on chce od mojego cudownego dziecka - na rehabilitacji mówią mi, że wszystko OK jest, a ona się czepia.
Następnego dnia opowiedziałam rehabilitantce o wizycie u lekarza. A ona na to: "Jak to nie chwyta? Niech Pani zobaczy". I chwytała. Tylko głupia matka dawała jej grzechotki większe od niej samej, za ciężkie. Znalazłam jakieś małe gryzaki i oczywiście je chwytała :)
Maja z racji wcześniactwa była pod stałą opieką neurologa i chodziła na rehabilitacje. Na jednej z wizyt neurolog pyta czy dziecko chwyta zabawki. A ja na to, że nie chwyta. Więc ona mi na to, że dziecko za wolno się rozwija, trzeba nootropil zapisać. Cała wściekła wyszłam stamtąd na lekarza. W końcu czego on chce od mojego cudownego dziecka - na rehabilitacji mówią mi, że wszystko OK jest, a ona się czepia.
Następnego dnia opowiedziałam rehabilitantce o wizycie u lekarza. A ona na to: "Jak to nie chwyta? Niech Pani zobaczy". I chwytała. Tylko głupia matka dawała jej grzechotki większe od niej samej, za ciężkie. Znalazłam jakieś małe gryzaki i oczywiście je chwytała :)
Kobyłka pomysł super!!! Ale mi humor poprawiłyście, dawno chyba tak si nie uśmiałam hihihhi. Z tym robieniem mleka to miałam tak samo, jakby to był jakiś ważny egzamin, ze muszę go dobrze zdać ...hihihihi czytałam instrukcję na pudełku chyba z 10 razy haahahhaahaha.
A raz mój Nikoś miał wysypke i zapalenie spojówek to buch na internet i wyczytałam, że to ODRA hahahahahaha.
A raz mój Nikoś miał wysypke i zapalenie spojówek to buch na internet i wyczytałam, że to ODRA hahahahahaha.
watek jest bombowy:))))
ja probowalam 2 mies. wtedy niunie nakarmić nutritonem. Na ulotce napisali że bardzo mało wody, (była chyba nawet dołączona miarka i podane ilości). Dalam tyle ile ulotka podawala chodziaz wydawalo mi sie geste. Ale tego KITU to chyba ja bym nawet nie przełknela a co mowic dopiero 2 miesieczne niemowle. Nauczyłam sie ze ulotka ulotka ale jeszcze trzeba myslec:)
Ostatnio niunia juz biegajaca chodzi bez pieluszki, w wiekszosci prosi ze chce siusiu, ale ktoregos dnia tak sie "uzlosliwila" ze naszczala nam w przeciagu 10min. ze 4 razyw tym na łóżko:))))
ja probowalam 2 mies. wtedy niunie nakarmić nutritonem. Na ulotce napisali że bardzo mało wody, (była chyba nawet dołączona miarka i podane ilości). Dalam tyle ile ulotka podawala chodziaz wydawalo mi sie geste. Ale tego KITU to chyba ja bym nawet nie przełknela a co mowic dopiero 2 miesieczne niemowle. Nauczyłam sie ze ulotka ulotka ale jeszcze trzeba myslec:)
Ostatnio niunia juz biegajaca chodzi bez pieluszki, w wiekszosci prosi ze chce siusiu, ale ktoregos dnia tak sie "uzlosliwila" ze naszczala nam w przeciagu 10min. ze 4 razyw tym na łóżko:))))
Ja wczoraj zmieniałam pieluszkę, podnoszę nóżki małej do góry i co... cel pal...Wstyd mi było zawołać męża żeby przytrzymał małą bo kupę miałam nawet na twarzy...Powiem tyle,po chusteczkach nivea miałam bardzo gładką skórę...
Przypomniała mi się jeszcze wpadka z kabanosami łososiowymi. Niektóre forumki wiedzą już bo pisałam o tym w wątku mam stycznowo lutowo marcowych. Gdy mała zasnęła na południową drzemkę, razem z mężem pokroiliśmy sobie na kawałki kabanosy z łososia, i usiedliśmy na łóżku zajmując się ja czytaniem mąż laptopem i w miedzy czasie podjadaliśmy. Gdy mała się obudziłą wpadłam na pomysł że weźmiemy ją do siebie. Tak się też stało, byliśmy czyms zaaferowani,po czym patrzymy na małą a ona leży i ssie uradowana kabanosa...Miała wtedy nie wiem czy dobrze pamiętam ale chyba jakieś 3 miesiące...No to my zabraliśmy jej tego kabanosa...A ona w płacz, noszenie, kołysanie, całowanie, tłumaczenie nic nie mogło jej uspokoić. Chciała tego kabanosa i już! Efekt to wysypka na brzuchu uczuleniowa, prawdopodobnie na białko rybie...
A jak mała w szpitalu dostała mi czkawki po odbiciu to się przeraziłam i pobiegłam do położnych zapytać co mam zrobić, one do mnie że mam ponosić pobujać, zawinąć w kocyk i przejdzie...No to ja tak nosiłam i bujałam że mała sie powymiotowała... :)
I wspominam też jako szczyt wszystkich szczytów głupoty, jak spędziłam caaaaaałłłłłąąąąą noc z moim palcem w buzi małej, żeby zaspokoić jej potrzebę ssania...Tak kazały mi zrobić położne...I ja z tym odmoczonym , wyssanym palcem rano z zdrętwiałą ręką myślałam że tak trzeba...i jescze pół dnia. A położne- brawo brawo, tak trzeba...Mąż przywiózł mi smoczek, następną noc jub było mi latwiej ;>
Przypomniała mi się jeszcze wpadka z kabanosami łososiowymi. Niektóre forumki wiedzą już bo pisałam o tym w wątku mam stycznowo lutowo marcowych. Gdy mała zasnęła na południową drzemkę, razem z mężem pokroiliśmy sobie na kawałki kabanosy z łososia, i usiedliśmy na łóżku zajmując się ja czytaniem mąż laptopem i w miedzy czasie podjadaliśmy. Gdy mała się obudziłą wpadłam na pomysł że weźmiemy ją do siebie. Tak się też stało, byliśmy czyms zaaferowani,po czym patrzymy na małą a ona leży i ssie uradowana kabanosa...Miała wtedy nie wiem czy dobrze pamiętam ale chyba jakieś 3 miesiące...No to my zabraliśmy jej tego kabanosa...A ona w płacz, noszenie, kołysanie, całowanie, tłumaczenie nic nie mogło jej uspokoić. Chciała tego kabanosa i już! Efekt to wysypka na brzuchu uczuleniowa, prawdopodobnie na białko rybie...
A jak mała w szpitalu dostała mi czkawki po odbiciu to się przeraziłam i pobiegłam do położnych zapytać co mam zrobić, one do mnie że mam ponosić pobujać, zawinąć w kocyk i przejdzie...No to ja tak nosiłam i bujałam że mała sie powymiotowała... :)
I wspominam też jako szczyt wszystkich szczytów głupoty, jak spędziłam caaaaaałłłłłąąąąą noc z moim palcem w buzi małej, żeby zaspokoić jej potrzebę ssania...Tak kazały mi zrobić położne...I ja z tym odmoczonym , wyssanym palcem rano z zdrętwiałą ręką myślałam że tak trzeba...i jescze pół dnia. A położne- brawo brawo, tak trzeba...Mąż przywiózł mi smoczek, następną noc jub było mi latwiej ;>
Super wątek!
Budzę się o 2 na karmienie pół-przytomna, bo dopiero co zasnęłam i szybko robię synkowi butlę. On oczywiście już straszny płacz, bo dla niego 2 minuty spóźnienia to już masakra. Zrobiłam, zakręciłam, podałam. Nie minęły 2 minuty jak on już zjadł i dalej wrzask. Tłumaczę mu - dziecko zjadłeś bardzo dużo, nie możesz dostać więcej, bo brzuch Cię będzie bolał. Oczywiście dalej płacz. Myślę sobie, coś tu nie gra. Za szybko to zjadł... i nagle się kapnęłam. W pośpiechu źle zakręciłam butelkę i w rezultacie Kubuś do połowy cały zalany mlekiem, ja też wszystko mokre, a że miało temperaturę ciała, to nie czuliśmy jak się na nas lało :) No i oczywiście weź go teraz przebierz takiego mokrego, głodnego i zrób szybko jedzonko :/
Budzę się o 2 na karmienie pół-przytomna, bo dopiero co zasnęłam i szybko robię synkowi butlę. On oczywiście już straszny płacz, bo dla niego 2 minuty spóźnienia to już masakra. Zrobiłam, zakręciłam, podałam. Nie minęły 2 minuty jak on już zjadł i dalej wrzask. Tłumaczę mu - dziecko zjadłeś bardzo dużo, nie możesz dostać więcej, bo brzuch Cię będzie bolał. Oczywiście dalej płacz. Myślę sobie, coś tu nie gra. Za szybko to zjadł... i nagle się kapnęłam. W pośpiechu źle zakręciłam butelkę i w rezultacie Kubuś do połowy cały zalany mlekiem, ja też wszystko mokre, a że miało temperaturę ciała, to nie czuliśmy jak się na nas lało :) No i oczywiście weź go teraz przebierz takiego mokrego, głodnego i zrób szybko jedzonko :/
No to może ja (uzbieralo się tych wpadek przy 2 dzieci), ale wybieram moje hiciory:
1. Tatczyna wpadka:
Julka miała 9-10 miesięcy, mąż wrócił z pracy, a ja wybrałam się na zakupy po osiedlu. Mąż leżał na kanapie, "żeby mieć lepszy widok na małą", a Julka raczkowała sobie po podlodze. Mąż zasnął, Julka doszła sobie do kuchni, otworzyła szafkę (mąż zapomniał zabezpieczyć gdy wyciągał chipsy) i chwyciła po świeżo otwartą przyprawę magi. Efekt? na podłodze, ścianach, na całym ubranku i jeszcze w buzi pełno magi. W domu smród, syf, mała wygląda jak wytarzana w błocie ze skrzywioną miną (śmierdziała na kilometr), a mąż śpi. W tym momencie wchodzę do domu ja i...chyba wyobrażacie sobie moją minę ;-))) Mój wrzask na męża słychać było chyba na końcu osiedla.
Julce odbijało się magi jeszce następnego dnia.
2. Moja wpadka/brak przewidywalności
Monika miała niecałe 2 miesiące, Julka właśnie skończyła 3 latka. Monika spała na rozłożonej kanapie zawinięta w rożek, Julka oglądała bajki na mini mini, a ja miałam silną potrzebę do toalety. Nie chciałam przenosić Mońki do łóżeczka, bo "jeszcze się obudzi", myślę - będzie dobrze i wyskoczyłam na 3 minuty do wc. Wracam, a Julka siedzi na kanapie, obok niej rozłożony rożek, a moniki nie ma!!! Zatkało mnie i pytam Julkę, gdzie Monia, a Ona na to: "źniknieła". podlatuję do kanapy, podnoszę rożek, a pod nim leży Monia i słodko śpi. Okazało się, że Jula widząc, że mnie nie ma postanowiła wziąć siostrę na rączki. odwinęła ją z rożka, podniosła, ale okazało się, ze jest ciężka, więc położyla na kanapę. Stwierdziła, że mamie się to nie spodoba więc przykryła Monię rożkiem, żeby jej nie było widać. Jak pomyślę, że Julka mogła upuścić malutką na podłogę, to brrr...
1. Tatczyna wpadka:
Julka miała 9-10 miesięcy, mąż wrócił z pracy, a ja wybrałam się na zakupy po osiedlu. Mąż leżał na kanapie, "żeby mieć lepszy widok na małą", a Julka raczkowała sobie po podlodze. Mąż zasnął, Julka doszła sobie do kuchni, otworzyła szafkę (mąż zapomniał zabezpieczyć gdy wyciągał chipsy) i chwyciła po świeżo otwartą przyprawę magi. Efekt? na podłodze, ścianach, na całym ubranku i jeszcze w buzi pełno magi. W domu smród, syf, mała wygląda jak wytarzana w błocie ze skrzywioną miną (śmierdziała na kilometr), a mąż śpi. W tym momencie wchodzę do domu ja i...chyba wyobrażacie sobie moją minę ;-))) Mój wrzask na męża słychać było chyba na końcu osiedla.
Julce odbijało się magi jeszce następnego dnia.
2. Moja wpadka/brak przewidywalności
Monika miała niecałe 2 miesiące, Julka właśnie skończyła 3 latka. Monika spała na rozłożonej kanapie zawinięta w rożek, Julka oglądała bajki na mini mini, a ja miałam silną potrzebę do toalety. Nie chciałam przenosić Mońki do łóżeczka, bo "jeszcze się obudzi", myślę - będzie dobrze i wyskoczyłam na 3 minuty do wc. Wracam, a Julka siedzi na kanapie, obok niej rozłożony rożek, a moniki nie ma!!! Zatkało mnie i pytam Julkę, gdzie Monia, a Ona na to: "źniknieła". podlatuję do kanapy, podnoszę rożek, a pod nim leży Monia i słodko śpi. Okazało się, że Jula widząc, że mnie nie ma postanowiła wziąć siostrę na rączki. odwinęła ją z rożka, podniosła, ale okazało się, ze jest ciężka, więc położyla na kanapę. Stwierdziła, że mamie się to nie spodoba więc przykryła Monię rożkiem, żeby jej nie było widać. Jak pomyślę, że Julka mogła upuścić malutką na podłogę, to brrr...
no i jeszcze jedna wpadka mi się przypomniała. Po nocy z płaczącą i kolkującą Moniką nastal piękny poranek, kiedy starsza córka wołała o śniadanie, młodsza płąkała z głodu, a ja nieprzytomna ze zmęczenia myślałam tylko o kawie, zeby przejżeć na oczy.
Wyciągam kubek na kawę, otwieram butelkę i wsypuję:
4 łyżeczki nutramigenu (mleka) do kubka, 1 łyżeczkę nescafe do butelki. Kubek zalewam wodą, butelkę mieszam, podchodzę do Malutkiej i mówię czule: "ciii...mamusia dla mleczka", w tym momencie starsza (3 latka) córka woła do mnie: "Mamuś, dzisiaj Monika pije kakao?" Ocknęłam się i zobaczyłam co mam w butelce (na szczęście nie zdążytłam podać. Od razu byłam obudzona :-))))
Wyciągam kubek na kawę, otwieram butelkę i wsypuję:
4 łyżeczki nutramigenu (mleka) do kubka, 1 łyżeczkę nescafe do butelki. Kubek zalewam wodą, butelkę mieszam, podchodzę do Malutkiej i mówię czule: "ciii...mamusia dla mleczka", w tym momencie starsza (3 latka) córka woła do mnie: "Mamuś, dzisiaj Monika pije kakao?" Ocknęłam się i zobaczyłam co mam w butelce (na szczęście nie zdążytłam podać. Od razu byłam obudzona :-))))
Ja jak sama miałam 4 lata a mój brat raptem 3 miesiące to chwyciłam go objęciem pod pachy wyjęłam z łóżeczka i zniosłam po betonowych schodach do mamy która na werandzie żegnała wychodzących gości. Młody się obudził i zaczął ryczeć więc trzeba było interweniowac :> Moja mama mówiła że prawie zeszła jak zobaczyła mnie schodzącą ze schodów...
OMG, myślałam, ze z tym przewijaniem, to tylko ja miałam takie zaćmienia. I to dwa razy.
Pierwszą dobę mój synek spędził głównie na salach adaptacyjnych, tam pielęgniarki załatwiały całą czarną robotę, ja przychodziłam tylko się poprzytulać. Następnego dnia oddali mi dziecko, ja latałam wokół niego, karmiałam non stop, ale potem patrzę, co jeszcze robią moje koleżanki z sali? Przewijają... O kurde, przewijać trzeba!!! I musiałam po kilku godzinach nadrabiać zapomnienie, mój synek robił po 16 kup dziennie... I tak myłam go po tych kupach co chwila, a gdzieś czwartego dnia wycwaniłam się i nie rozbierałam ciągle całego dziecka, tylko co kilkadziesiąt minut podnosiłam mu nóżki, odchylałam pieluszkę przy pupie i zaglądałam. A tu dziwne, nie ma kupki i nie ma, już kilka godzin. A dziecko jakieś niezadowolone. To wtedy było z nim coś nie tak, jak robił te 16 kup na dobę, czy teraz? O kurde, a co ten kaftanik taki mokry? No tak, same siuśki też trzeba sprzątać!
Nie, nie był to pierwszy niemowlak, którego w życiu widziałam... Nawet wydawało mi się, że mam duuuuże doświadczenie w opiece nad maluchami...
Pierwszą dobę mój synek spędził głównie na salach adaptacyjnych, tam pielęgniarki załatwiały całą czarną robotę, ja przychodziłam tylko się poprzytulać. Następnego dnia oddali mi dziecko, ja latałam wokół niego, karmiałam non stop, ale potem patrzę, co jeszcze robią moje koleżanki z sali? Przewijają... O kurde, przewijać trzeba!!! I musiałam po kilku godzinach nadrabiać zapomnienie, mój synek robił po 16 kup dziennie... I tak myłam go po tych kupach co chwila, a gdzieś czwartego dnia wycwaniłam się i nie rozbierałam ciągle całego dziecka, tylko co kilkadziesiąt minut podnosiłam mu nóżki, odchylałam pieluszkę przy pupie i zaglądałam. A tu dziwne, nie ma kupki i nie ma, już kilka godzin. A dziecko jakieś niezadowolone. To wtedy było z nim coś nie tak, jak robił te 16 kup na dobę, czy teraz? O kurde, a co ten kaftanik taki mokry? No tak, same siuśki też trzeba sprzątać!
Nie, nie był to pierwszy niemowlak, którego w życiu widziałam... Nawet wydawało mi się, że mam duuuuże doświadczenie w opiece nad maluchami...
nie pamiętam za wielu wpadek....ale
jeśli chodzi o mleko modyfikowane....to ja początkowo nie wiedziałam, że mleko przygotowuje się na świeżo. zatem przed wyjściem z domu robiłam mleko i dawałam mu....po 3-4 godzinach. światło przyszło po kilku dniach.
jeśli chodzi o karmienie...butelką. raz przysnęłam karmiąc Franka. obudziło mnie takie "śśśśśrrrrrrrrr" ......smoczek już miał w kąciku ust i ostatkiem sił ciągnął.
no i raz to sobie narobiłam bigosu...... rano w łazience puszczam Franka bez pieluchy by pupka pooddychała. ostatnio wyszłam z łazienki bo coś tam pokazywałam mamie....po chwili wychodzi z łazienki synek...z lekka w kupie umazany. kupa rozmazana na podłodze. Franio - radosny.
ehhhh
jeśli chodzi o mleko modyfikowane....to ja początkowo nie wiedziałam, że mleko przygotowuje się na świeżo. zatem przed wyjściem z domu robiłam mleko i dawałam mu....po 3-4 godzinach. światło przyszło po kilku dniach.
jeśli chodzi o karmienie...butelką. raz przysnęłam karmiąc Franka. obudziło mnie takie "śśśśśrrrrrrrrr" ......smoczek już miał w kąciku ust i ostatkiem sił ciągnął.
no i raz to sobie narobiłam bigosu...... rano w łazience puszczam Franka bez pieluchy by pupka pooddychała. ostatnio wyszłam z łazienki bo coś tam pokazywałam mamie....po chwili wychodzi z łazienki synek...z lekka w kupie umazany. kupa rozmazana na podłodze. Franio - radosny.
ehhhh
Asia .... Dla mnie jesteś drugim nr1 w tym watku.
Historia z kawa............. O ja pitole, śmiałam się w głos :))))
Historia z kawa............. O ja pitole, śmiałam się w głos :))))
Ja też doznałam olśnienia w szpitalu. Urodziłam przed północą więc zabiegi kosmetyczne zaczęłam już z samego rana jeszcze przed kąpielą. Przebrałam synka w swoje ciuszki, nasmarowałam ciałko, ucałowałam i byłam szczęśliwa, że pomimo zmęczenia pamiętałam o wszystkim. Chwilę później przychodzi lekarz i pyta się czy była już pierwsza kupka. A ja na to, że nie wiem a on "to nie przewijała Pani jeszcze dziecka?" i wtedy moja radość prysła :D Ostatnio mieliśmy wpadkę. Synek zrobił kupkę a ja odwróciłam się do szafy by wyjąć czystą, odwracam się a mały miał pieluszkę na buźce i wszędzie pełno kupki :D spojrzałam w momencie gdy rączki z nową zdobyczą wkładał do buzi ...
No to jeśli moje historie z życia wzięte Was nie nudzą, to napiszę jeszcze jedną - ku przestrodze:
Pod nami mieszka jedna samotna, niesympatyczna starsza pani, która niektórym nawet nie odpowiada na dzień dobry.
Julka bawi się w kąciku, a mój mąż wrócił z pracy, je obiadek i opowiada, że powidział dzień dobry tej sąsiadce, która mieszka pod nami, a Ona nie odpowiedziała. Chciał być miły, więc zaproponował, że zaniesie jej siatkę z zakupami na górę, a ona odburknęła, że nie potrzebuje jego pomocy.
Ja na to:
"co się dziwisz kochanie, słoma z butów jej wystaje..." temat zakończony.
Następnego dnia rano wychodzę z córeczkami, przed nami idzie sąsiadka z dołu, Julcia leci za nią po schodach i krzyczy:
"maaaamooo!!! Ta pani sąsiadka już nie ma słomy w butach!!! Może dzisiaj powie tacie dzień dobry!!!!"
Zalałam się czerwienią i już wiem, że gumowe ucho wszystko słyszy i (niestety) powtarza. Od tego czasu sąsiadka nawet nie spojży w moją stronę.
Pod nami mieszka jedna samotna, niesympatyczna starsza pani, która niektórym nawet nie odpowiada na dzień dobry.
Julka bawi się w kąciku, a mój mąż wrócił z pracy, je obiadek i opowiada, że powidział dzień dobry tej sąsiadce, która mieszka pod nami, a Ona nie odpowiedziała. Chciał być miły, więc zaproponował, że zaniesie jej siatkę z zakupami na górę, a ona odburknęła, że nie potrzebuje jego pomocy.
Ja na to:
"co się dziwisz kochanie, słoma z butów jej wystaje..." temat zakończony.
Następnego dnia rano wychodzę z córeczkami, przed nami idzie sąsiadka z dołu, Julcia leci za nią po schodach i krzyczy:
"maaaamooo!!! Ta pani sąsiadka już nie ma słomy w butach!!! Może dzisiaj powie tacie dzień dobry!!!!"
Zalałam się czerwienią i już wiem, że gumowe ucho wszystko słyszy i (niestety) powtarza. Od tego czasu sąsiadka nawet nie spojży w moją stronę.
No i jeszcze wpadka mojej mamy sprzed lat.
Miałam pół roku, a mój brat 3,5. Mój brat nie chciał się ze mną niczym dzielić, nawet nie mogłam dotknąć jego misia. Moja mama ciągle mu tłumaczyła, że jak ma się siostrę, to trzeba się dzielić i ze napewno ja to docenię i kiedy będę starsza i np. dostanę czekoladę, to połowę oddam bratu.
Któregoś dnia przyszła ciocia i dała bratu czekoladę. Brat podziękował i zniknął. Moja mama wita się z kuzynką, wymieniają komplementami itd. Za chwilę pojawia się mój brat i z dumą mówi mojej mamie:
"mamo, dałem Asi pół czekolady". Wpadają do pokoju, a ja leżę cała upaprana w czekoladzie (podobno mocno to odchorowałam).
Miałam pół roku, a mój brat 3,5. Mój brat nie chciał się ze mną niczym dzielić, nawet nie mogłam dotknąć jego misia. Moja mama ciągle mu tłumaczyła, że jak ma się siostrę, to trzeba się dzielić i ze napewno ja to docenię i kiedy będę starsza i np. dostanę czekoladę, to połowę oddam bratu.
Któregoś dnia przyszła ciocia i dała bratu czekoladę. Brat podziękował i zniknął. Moja mama wita się z kuzynką, wymieniają komplementami itd. Za chwilę pojawia się mój brat i z dumą mówi mojej mamie:
"mamo, dałem Asi pół czekolady". Wpadają do pokoju, a ja leżę cała upaprana w czekoladzie (podobno mocno to odchorowałam).
no to jeszcze nam się z mężem przypomniała jedna sytuacja:
mąż poszedł do toalety, weszła Julka i pyta
- "tato co robisz?"
-"siku, wyjdź , bo to brzydko podglądać!"
Nawet nie wspomniał mi o tej sytuacji, bo uznał, że nie ma o czym gadać.
Pewnego dnia siedzę na fotelu i karmię młodszą córkę. Julka podchodzi do nocnika (stoi zawsze w pokoju w jednym miejscu), staje tyłem do mnie, a przodem do nocnika i widzę, że przez spodnie po prostu się z niej leje. Krzyknęłam:
-"Dziecko!!! Co Ty robisz??!!!"
-"siku, ale to brzydko podglądać"
nie wiem już co mam myśleć o tej sytuacji i pytam dalej:
-"no to czemu stoisz i masz spodnie na sobie?!"
-"bo ja chcę jak Tatuś, a On stoi i nie ściąga spodni"
Normalnie ręce i cycki mi opadły.
mąż poszedł do toalety, weszła Julka i pyta
- "tato co robisz?"
-"siku, wyjdź , bo to brzydko podglądać!"
Nawet nie wspomniał mi o tej sytuacji, bo uznał, że nie ma o czym gadać.
Pewnego dnia siedzę na fotelu i karmię młodszą córkę. Julka podchodzi do nocnika (stoi zawsze w pokoju w jednym miejscu), staje tyłem do mnie, a przodem do nocnika i widzę, że przez spodnie po prostu się z niej leje. Krzyknęłam:
-"Dziecko!!! Co Ty robisz??!!!"
-"siku, ale to brzydko podglądać"
nie wiem już co mam myśleć o tej sytuacji i pytam dalej:
-"no to czemu stoisz i masz spodnie na sobie?!"
-"bo ja chcę jak Tatuś, a On stoi i nie ściąga spodni"
Normalnie ręce i cycki mi opadły.
My też zaliczyliśmy upadek z łóżka, bo mamusi się przysnęło... Siku i kupki na podłodze - trudno zliczyć.
Z ostatnich wpadek: karmiłam mojego dwulatka obiadem, a 2-miesięczny leżał na łóżku. Równocześnie rozmawiałam z koleżanką. Chyba nie jestem wielofunkcyjna, bo chciałam nakarmić 2-miesięcznego ziemniakami na widelcu.
Ale nic nie przebije mojego taty...
1) Kiedy siostra była malutka, dostała jakiejś wysypki. Lekarz przypisał maść. Tata (plus równie pomysłowy kolega) siostrę maścią nakarmili :) Wysypka przeszła!
2) Kiedy ja byłam malutka, bawiąc się na kocu na podłodze, coś mi się stało i kość mi z łokcia wyskoczyła. Genialny tata zawiózł mnie prosto do... mamy do pracy :)
Z ostatnich wpadek: karmiłam mojego dwulatka obiadem, a 2-miesięczny leżał na łóżku. Równocześnie rozmawiałam z koleżanką. Chyba nie jestem wielofunkcyjna, bo chciałam nakarmić 2-miesięcznego ziemniakami na widelcu.
Ale nic nie przebije mojego taty...
1) Kiedy siostra była malutka, dostała jakiejś wysypki. Lekarz przypisał maść. Tata (plus równie pomysłowy kolega) siostrę maścią nakarmili :) Wysypka przeszła!
2) Kiedy ja byłam malutka, bawiąc się na kocu na podłodze, coś mi się stało i kość mi z łokcia wyskoczyła. Genialny tata zawiózł mnie prosto do... mamy do pracy :)
Ja tez sie poplakalam po przeczytaniu Asi kawy:)
Pomylilam sie myslac, ze jestem wyrodna matka::) Zostawilam raz malego w wozku jak ogladal bajke(6mc) i poszlam scielic lozko nagle slysze bum, lece a Maly na dole. Nie plakal ale byl wystraszony a ja myslalam ze mi serce peknie. Drugi raz spal ze mna w lozku, z drugiej strony zrobilam zapore z koldry, a on w nocy skopal ja i zlecial, w sekunde bylam na nogach! Tesciowa skomentowala z powazna mina, ze jak bede tak robic to dziecko wstrzasnienia mozgu dostanie. A dzisiaj dalam mu kawaleczek arbuza, zaksztusil sie az mu lzy polecialy, najadlam sie strachu!!!
Jakis czas temu dalismy mu w sklepie kabanosa do possania, nagle pytam gdzie ten kabanos, zagladam do buzi a on w poprzek, az mu sie policzki wypchaly.
Pomylilam sie myslac, ze jestem wyrodna matka::) Zostawilam raz malego w wozku jak ogladal bajke(6mc) i poszlam scielic lozko nagle slysze bum, lece a Maly na dole. Nie plakal ale byl wystraszony a ja myslalam ze mi serce peknie. Drugi raz spal ze mna w lozku, z drugiej strony zrobilam zapore z koldry, a on w nocy skopal ja i zlecial, w sekunde bylam na nogach! Tesciowa skomentowala z powazna mina, ze jak bede tak robic to dziecko wstrzasnienia mozgu dostanie. A dzisiaj dalam mu kawaleczek arbuza, zaksztusil sie az mu lzy polecialy, najadlam sie strachu!!!
Jakis czas temu dalismy mu w sklepie kabanosa do possania, nagle pytam gdzie ten kabanos, zagladam do buzi a on w poprzek, az mu sie policzki wypchaly.
andiamka...............
o kurna
wyleciało mi jedzenie z buzi:)))))))))))))
Pozdrów koleżankę:)
o kurna
wyleciało mi jedzenie z buzi:)))))))))))))
Pozdrów koleżankę:)
dziewczyny te wpadki sa takie naturalne, choć czesto do przewidzenia to i tak ciągle je powtarzamy.Ale powiedzcie mi jedno bo dla mnie to nie zrozumiałe.Piszę to jako była nałogowa palaczka(odkąd zobaczyłam dwie kreski na teście pierwszej ciąży palić mi się odechciało na zawsze).Więc pytam.JAK MOŻNA MÓWIĆ ŻE SIĘ KOCHA SWOJE DZIECKO I PALIĆ PRZY NIM PAPIEROCHY??? Bo dla mnie to niezrozumiałe. Tak ciężko wyjść na balkon czy klatkę albo rzucić to cholerstwo dla swojego dzieciaczka czy kieszeni chociażby? Ja tez zapalę sobie czasem na imprezce ale nigdy w towarzystwie dzieci ale po jednym mam dość na kolejne pare miesięcy.
Pozmdrawia
Pozmdrawia
mie też ta wypowiedź wczoraj zaskoczyła....
No chyba ze miała na myśli palenie jako błąd matki :p
No chyba ze miała na myśli palenie jako błąd matki :p
To z sikaniem córeczki Asi tez niezłe :D:D:D
Mi się jeszcze przypomniała wpadka mojego męża :) :)
Pierwsze dni po powrocie ze szpitala z Wojtkiem, mąż był przemęczony (praca, budowa, dwójka dzieci, w tym jeden noworodek), ale mimo wszystko chciał mi pomagać i mi przynosił Wojtusia do kamienia w nocy a potem z powrotem go odnosił do łóżeczka. Przyniósł Małego, ja go nakarmiłam i mówię, żeby go teraz zaniósł z powrotem do wyrka. A mąż bierze poduszkę i z taką czcią idzie do pokoju dzieci :D Uświadomiłam mu, co zrobił a on zamiast wziąć Wojtusia, idzie znowu do pokoju dzieciaków, ale z pustymi, rozłożonymi rękoma... Taki biedak zaspany był :)
Mi się jeszcze przypomniała wpadka mojego męża :) :)
Pierwsze dni po powrocie ze szpitala z Wojtkiem, mąż był przemęczony (praca, budowa, dwójka dzieci, w tym jeden noworodek), ale mimo wszystko chciał mi pomagać i mi przynosił Wojtusia do kamienia w nocy a potem z powrotem go odnosił do łóżeczka. Przyniósł Małego, ja go nakarmiłam i mówię, żeby go teraz zaniósł z powrotem do wyrka. A mąż bierze poduszkę i z taką czcią idzie do pokoju dzieci :D Uświadomiłam mu, co zrobił a on zamiast wziąć Wojtusia, idzie znowu do pokoju dzieciaków, ale z pustymi, rozłożonymi rękoma... Taki biedak zaspany był :)
u mniw z wpadek pamietam jak młoda była podziębiona i na komodzie miałam poustawiane syropki jakieś. A razem z nimi rivanol...no i rano wstałam , jak codzień nalałam na lyżke syropek i dzidziolowi do buzki. Dzidziol wypił bez żadnego skrzywienia. Patrze na butelkę... a to rivanol.Naszczęscie nic jej nie było.
I jeszcze jak kupiłam butelkę Mam ktora ma odkrecany spod... wstałam w nocy zrobić mleko;-) Nasypałam mleka i wlałam wode;-) na podloge;-)))
I jeszcze jak kupiłam butelkę Mam ktora ma odkrecany spod... wstałam w nocy zrobić mleko;-) Nasypałam mleka i wlałam wode;-) na podloge;-)))
Jolga ja z ta butelką miałam raz tez tak samo :)
I to za dnia :p
I to za dnia :p
wątek jest suuuuuuuper :) kilka razy wybuchałam śmiechem i oglądałam się czy Gabryś się nie obudził ;) hehehe :D
ja jakoś nie pamiętam zbyt wielu wypadków :P poza 2 czy 3 spadnięciami z kanapy(całe szczęście na działce, gdzie kanapa jest bardzo niska, a podłoga miękka) :P
przy zmianie mleka Bebilon Pepti 1 na Bebilon Pepti 2 też jakoś nie trzymałam się opisu ;) tzn. nie robiłam tego tak bardzo małymi krokami/miarkami :P
miałam coś podobnego jak Agitka :]
pierwsze 12 godzin po cc spędziłam bez Gabrysia, później przynoszono mi Go do przytulania itp. i zabierano na przewijanie, karmienie, mycie itd.
na dobre dostałam dziecko jakieś 36 godzin po porodzie :P i zamarłam :P że co niby ja mam z nim zrobić? siedziałam na łóżku i patrzyłam jak śpi :P i modliłam się żeby spał jak najdłużej - bo przecież nie mam pojęcia co z Nim zrobić jak już się obudzi... ;P dzielnie obserwowałam co koleżanki z sali robią ;)
ale największą ulgę odczułam podczas obchodu jak usłyszałam - Pani nie musi rozbierać Małego, bo był już ważony... ;P uuuffffff :P
ja jakoś nie pamiętam zbyt wielu wypadków :P poza 2 czy 3 spadnięciami z kanapy(całe szczęście na działce, gdzie kanapa jest bardzo niska, a podłoga miękka) :P
przy zmianie mleka Bebilon Pepti 1 na Bebilon Pepti 2 też jakoś nie trzymałam się opisu ;) tzn. nie robiłam tego tak bardzo małymi krokami/miarkami :P
miałam coś podobnego jak Agitka :]
pierwsze 12 godzin po cc spędziłam bez Gabrysia, później przynoszono mi Go do przytulania itp. i zabierano na przewijanie, karmienie, mycie itd.
na dobre dostałam dziecko jakieś 36 godzin po porodzie :P i zamarłam :P że co niby ja mam z nim zrobić? siedziałam na łóżku i patrzyłam jak śpi :P i modliłam się żeby spał jak najdłużej - bo przecież nie mam pojęcia co z Nim zrobić jak już się obudzi... ;P dzielnie obserwowałam co koleżanki z sali robią ;)
ale największą ulgę odczułam podczas obchodu jak usłyszałam - Pani nie musi rozbierać Małego, bo był już ważony... ;P uuuffffff :P
Też mi sie podoba ten wątek :-)
ja jako takich wpadek godnych zapamiętanie nie zaliczyłam co oczywiście nie oznacza ,że jestem idealna mama :-)))
Mała z kanapy jeszcze nie zleciała ale myslę ,że to kwestia czasu:-)
Raz tylko wychodzac z Mała na rękach nie zmieściałam sie w dzwiach i przywaliłam jej głową we framugę no ale to jej wina bo sie odginała do tyłu:-))
ja jako takich wpadek godnych zapamiętanie nie zaliczyłam co oczywiście nie oznacza ,że jestem idealna mama :-)))
Mała z kanapy jeszcze nie zleciała ale myslę ,że to kwestia czasu:-)
Raz tylko wychodzac z Mała na rękach nie zmieściałam sie w dzwiach i przywaliłam jej głową we framugę no ale to jej wina bo sie odginała do tyłu:-))
ja troszkę tych wpadek miałam ale co mnie zaskoczyło...
nielubimy się bardzo z jednym panem i zazwyczaj jak przyjeżdżał pod mój dom i synek pytał kto to to mówiłam że "brzydki pan"
jednego dnia syn podszedł do niego i sobie z nim gadał po czym przyszedł i powiedział- że ten pan nie jest brzydki, ten pan mi nic nie zrobił :))) więc teraz wiem żeby lepiej nie nastawiać negatywnie dzieci do "swoich wrogów"
nielubimy się bardzo z jednym panem i zazwyczaj jak przyjeżdżał pod mój dom i synek pytał kto to to mówiłam że "brzydki pan"
jednego dnia syn podszedł do niego i sobie z nim gadał po czym przyszedł i powiedział- że ten pan nie jest brzydki, ten pan mi nic nie zrobił :))) więc teraz wiem żeby lepiej nie nastawiać negatywnie dzieci do "swoich wrogów"
moja historyjka nie jest bledem matczynym, ale jest niebanalna - tak mysle :)
poniewaz maz mojej siostry nie byl do konca przekonany czy jest gotow na swoja obecnosc przy porodzie, ja bylam w "pogotowiu" na korytarzu szpitalnym
godzina 4 rano, ciemno, zimno, ja przysypiam, nagle otwieraja sie drzwi oddzialu- wychodzi mlody koles w fartuchu, z plecakiem- lekko zmeczony, snuje sie noga za noga
siada obok mnoe, wiec grzecznie mowie dzien dobry i kurtuazyjnie pytam" i jak, juz po?" a on naprawde wymeczony (prawie jakby sam parł :) odpowiada mi dzien dobry i mam wrazenie ze przysypia na tym krzesle. w pewnym momencie jego zryw- jakby zastrzyk adrenaliny dostal- mowi "wie pani co, do domu i tak nie ma sensu jechac, ja pani zdjecia pokaze, jaki piekny chlopak mi sie urodzil". ja na to, ze nie ze dziekuje, moze innym razem, ale on za wygrana nie daje- to moja Iwonka- skurcze co minute, tu Iwonka- jak jej krocze nacinaja, tu glowka synka, o a tu prosze spojrzec- piekne lozysko prawda?bylam w ciezkim szoku!
nastepnego dnia odwiedzam siostre juz po urodzeniu siostrzenicy- wchodze do pokoju a ona z wspollokatorka koncza rozmowe- siostra mowi, ze potem opowie mi jakiego "fajnego" meza ma ta dziewczyna z sali. no i w tym momencie wchodzi ten "fajny" maz, ktory na moj widok, mowi "o. dzien dobry, pani spojrzy na moja zone taka niepozorna a takie piekne lozysko ".
mozecie sobie wyobrazic co dzialo sie pomiedzy malzonkami :)
poniewaz maz mojej siostry nie byl do konca przekonany czy jest gotow na swoja obecnosc przy porodzie, ja bylam w "pogotowiu" na korytarzu szpitalnym
godzina 4 rano, ciemno, zimno, ja przysypiam, nagle otwieraja sie drzwi oddzialu- wychodzi mlody koles w fartuchu, z plecakiem- lekko zmeczony, snuje sie noga za noga
siada obok mnoe, wiec grzecznie mowie dzien dobry i kurtuazyjnie pytam" i jak, juz po?" a on naprawde wymeczony (prawie jakby sam parł :) odpowiada mi dzien dobry i mam wrazenie ze przysypia na tym krzesle. w pewnym momencie jego zryw- jakby zastrzyk adrenaliny dostal- mowi "wie pani co, do domu i tak nie ma sensu jechac, ja pani zdjecia pokaze, jaki piekny chlopak mi sie urodzil". ja na to, ze nie ze dziekuje, moze innym razem, ale on za wygrana nie daje- to moja Iwonka- skurcze co minute, tu Iwonka- jak jej krocze nacinaja, tu glowka synka, o a tu prosze spojrzec- piekne lozysko prawda?bylam w ciezkim szoku!
nastepnego dnia odwiedzam siostre juz po urodzeniu siostrzenicy- wchodze do pokoju a ona z wspollokatorka koncza rozmowe- siostra mowi, ze potem opowie mi jakiego "fajnego" meza ma ta dziewczyna z sali. no i w tym momencie wchodzi ten "fajny" maz, ktory na moj widok, mowi "o. dzien dobry, pani spojrzy na moja zone taka niepozorna a takie piekne lozysko ".
mozecie sobie wyobrazic co dzialo sie pomiedzy malzonkami :)
uśmiałam się:)
ja w szpitalu zaliczyłam 1 wpadkę-też z pampersem. Małego ubrali w szpitalnego pampersa i następnego dnia już ja miałam zmieniać. wyjmuję pieluchę, rozkładam, odklejam skrzydełka, dotykam... a one się nei kleją! pampers do śmieci, biorę drugiego, rozkładam i też się skrzydełka nie kleją. z trzecim-to samo. przy 4 pampersie ktory leciał do śmietnika dzwonię do męża żeby jak najszybciej przyjechał z jakimiś pampersami bo te to jakaś felerna partia że te skrzydałka się nie kleją! dopiero wtedy koleżanka z pokoju mnie uświadomiła że pampersy to od kilku dobrych lat są na rzepy a nie na klej
ja w szpitalu zaliczyłam 1 wpadkę-też z pampersem. Małego ubrali w szpitalnego pampersa i następnego dnia już ja miałam zmieniać. wyjmuję pieluchę, rozkładam, odklejam skrzydełka, dotykam... a one się nei kleją! pampers do śmieci, biorę drugiego, rozkładam i też się skrzydełka nie kleją. z trzecim-to samo. przy 4 pampersie ktory leciał do śmietnika dzwonię do męża żeby jak najszybciej przyjechał z jakimiś pampersami bo te to jakaś felerna partia że te skrzydałka się nie kleją! dopiero wtedy koleżanka z pokoju mnie uświadomiła że pampersy to od kilku dobrych lat są na rzepy a nie na klej
No to też się dopiszę :)
Raz mąż jak zmieniał pampersa to przy czyszczeniu siusiaczka jakos tak go do góry zawiną - w tym momencie Mały postanowił zrobić siusiu --> fontanna poleciała do góry i na niego, a ze miał buzię otwartą to zasamakował swoich siuśków;
No a moja wpadka była z fałdkami pod szyja - nagle na dziecko jakoś "śmierdzieć" zaczęło po 2 tyg. --> niby pod szyją myłam Małego ale nie wiedziałam że zamiast jednej fałdki to tam były aż trzy z pięknym twarożkiem :)
Aaaa i ostatnio mały spi na brzuszku na macie (ja tyłem do niego przy kompie) --> odwracam się a on radośnie buzią leży na dywanie (przesuną się w snie) i liże ten dywan (nadal przez sen) :)
Raz mąż jak zmieniał pampersa to przy czyszczeniu siusiaczka jakos tak go do góry zawiną - w tym momencie Mały postanowił zrobić siusiu --> fontanna poleciała do góry i na niego, a ze miał buzię otwartą to zasamakował swoich siuśków;
No a moja wpadka była z fałdkami pod szyja - nagle na dziecko jakoś "śmierdzieć" zaczęło po 2 tyg. --> niby pod szyją myłam Małego ale nie wiedziałam że zamiast jednej fałdki to tam były aż trzy z pięknym twarożkiem :)
Aaaa i ostatnio mały spi na brzuszku na macie (ja tyłem do niego przy kompie) --> odwracam się a on radośnie buzią leży na dywanie (przesuną się w snie) i liże ten dywan (nadal przez sen) :)
tak sobie podczytywałam od jakiegoś czasu wątek i byłam z siebie taka dumna że na razie żadnej wpadki.... ale teraz to się mogę dopisać chyba... otóż wczoraj zdecydowałąm się podać Kubie na noc nową kaszkę na dobranoc, dopierow kuchni jak czytałąm etykietę zauważyłąm że zawiera ona gluten bo jest na kaszce mannej. POmyślałam, że to i tak najwyższy czas ten gluten wprowadzać i podałam Kubie cały słoiczek (to dla niego normalna kolacyjna porcja) No i Kubuś, który normalnie w nocy śpi ok 11 godzin marudził przez sen, wiercił się popłakiwał - nie wybudzał się ale ewedentnie coś było nie tak. Chyba za dużo nowego składnika na raz...
Heheh dobre uśmiałam się do łez! :)
To teraz ja Wam opowiem:)
Koleżanka zostawiła mnie ze swoim synkiem ok 2,5 lat na kilka minut. Małemy zachciało się siusiu, wieć posadziłam go na kibelku gdzie była specjalna nakładka do siedzenia dla maluszka. Zapomomniałam tylko że chłopcy mają inna instrukcję obsługi... Obsiusiał mnie od góry do dołu...:) Próbowałam w między czasie schować pisiorka do środka ale było już za późno :)
A druga historia:
Miałam ok 4 latka. Moja mama siedziła ze mna przed TV i robiła ciasto tzn ubijała pianę takim starym ręcznym robotem na dwa wkładane druty.Było lato i bardzo gorąco, a robot dmuchał miłym chłodnym powietrzem który powoli mnie przyciągał.. Mama się zagapiła w TV a ja wkręciłam sobie włosy w robot.. .W ostatniej chwili go wyłączyła... Po kilku minutach ciasto było w śmietniuku a ja miałam nową fryzurkę, na 3 cm :) Dodam tylko, że od tamtej pory już mi się włosy nie kręcą a miałam buuuuuuurzę loków :(
Ach! I jeszcze jedna historia :)
Miałam 3 latka kiedy pojechaliśmy do babci na wieś. Cała rodzinka kopała ziemniaki na polu a ja sobie latałam i się bawiłam. Mama w życiu nie pomyślała by że mogę stonki pomylić ze słodkimi groszkami. Zorientowała się jak już zjadłam całą garść :) Mi smakowały...:)
To teraz ja Wam opowiem:)
Koleżanka zostawiła mnie ze swoim synkiem ok 2,5 lat na kilka minut. Małemy zachciało się siusiu, wieć posadziłam go na kibelku gdzie była specjalna nakładka do siedzenia dla maluszka. Zapomomniałam tylko że chłopcy mają inna instrukcję obsługi... Obsiusiał mnie od góry do dołu...:) Próbowałam w między czasie schować pisiorka do środka ale było już za późno :)
A druga historia:
Miałam ok 4 latka. Moja mama siedziła ze mna przed TV i robiła ciasto tzn ubijała pianę takim starym ręcznym robotem na dwa wkładane druty.Było lato i bardzo gorąco, a robot dmuchał miłym chłodnym powietrzem który powoli mnie przyciągał.. Mama się zagapiła w TV a ja wkręciłam sobie włosy w robot.. .W ostatniej chwili go wyłączyła... Po kilku minutach ciasto było w śmietniuku a ja miałam nową fryzurkę, na 3 cm :) Dodam tylko, że od tamtej pory już mi się włosy nie kręcą a miałam buuuuuuurzę loków :(
Ach! I jeszcze jedna historia :)
Miałam 3 latka kiedy pojechaliśmy do babci na wieś. Cała rodzinka kopała ziemniaki na polu a ja sobie latałam i się bawiłam. Mama w życiu nie pomyślała by że mogę stonki pomylić ze słodkimi groszkami. Zorientowała się jak już zjadłam całą garść :) Mi smakowały...:)
Ojcowskie:
- założenie za krótkich spodenek, mój syn wraz z długimi skarpetami wyglądał jak rolnik z Bawarii.
- podczas wizyty w Akpolu synek po chwili coś żuje... zdążył zerwać cenę z pierwszej lepszej zabawki i wsadzić do ust.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
- założenie za krótkich spodenek, mój syn wraz z długimi skarpetami wyglądał jak rolnik z Bawarii.
- podczas wizyty w Akpolu synek po chwili coś żuje... zdążył zerwać cenę z pierwszej lepszej zabawki i wsadzić do ust.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
taka opowiesc z rodziny... tata pochodzi ze wsi, ma sporo rodzenstwa. Dzieci na wsi wiadomo, nudza sie calymi dniami. Moj wujek postanowil urozmaicic sobie dzien...i zrobic siku stojac na galezi wysokiego drzewa. Taki rodzaj kaskaderstwa. No i robil a w trakcie tego spadl. Dwie rece zlamane, dom na drugim koncu wsi, a on na rowerze. A droga z bruku :) Dobrze, ze byl z kolega to na ramie jechal ale co go wytelepalo...
Ja mam akurat wpadkę tatusiową. Pewnej nocy pampers Tomusia nie wytrzymał i mały obsiusiał łóżeczko. Podałam mężowi (mega zaspanemu)pampersa i dziecko i powiedziałam żeby go przewinął a sama zajęłam się łożeczkiem. Kiedy tatuś ubierał piżamkę małemu, podeszłam żeby wyrzucić mokrego pampersa. Biorę i co sie okazuję? Pampers suchy? Okazało sie że mój mąż ściągnął małemu mokrego pampersa i założył tego samego z powrotem :)
WĄTEK SUPERANCKI,
moja Mała ma 3 miesiące, ale pare rzeczy sie uzbierało:
1) Tatusiowa wpadka - leczenie kolki suszarką, Mała była wtedy bardzo mała prawie 3 kg. i na kolki pomagał lekki strumien letniego powietrza, a jak to faceci, chcą szybciej i ... cieplej, czyli suszara na full, więc gdy już padłam ze zmęcznenia, to i tak szybko krzyk córki wrwał mnie brutalnie ze sodkich objęć Morfeusza... Patrzę, mąż oczy jak 5 zł a Mała płacze... do rana jakoś przetrwaliśmy, mąż w pracy a ja ją o 6 rano przewijam a tam na nóżce bąbel po oparzeniu... zgroza!!! - telefondo mężusia i chwila konkretnego opier--(cenzura)--a
2) Jeszcze w szpitalu, podczas zabiegu cesarskiego cięcia rozmawiałam z lekarzem i się śmlailiśmy, a on na to, żebym az tak sie nie smiała,bo mu tu wszystko lata i mnie źle zszyje (ale co... tak mnie rozśmieszył) - pewno gdybym to zobaczyła, to bym zemdlała na miejscu ;)
3) Młoda jechała w foteliku samochodowym, jęczała coś z tyłu (jechałam sama z nią) i nagle jęki ucichły, mówię sobie o fajnie jak zwykle jazda autem uspakaja, podjezdżam pod dom a tam Mała pół swojej czapeczki wsadziła do ust... (a to taka czapka z daszkiem...)
4) Mała jest wcześniakiem - dostawała gotowy bebilon w słoiczkach, zamówiłam dużą partię, ale nastał dzień ostatniego soiczka, więc mąż raniutko pojechał do apteki, a tam tylko w proszku i to jakiś inny bebilon... no i taka byłam przejęta, że aż zadzwoniłam na infolinie bebilona po poradę, czy jej nie zaszkodzi... o 9 rano przyjechał kurier z dostawą mleczka :)
5) A z kupami to maskara, wydawało mi się, że Młoda ma temperaturę, no to termometr w dupę a ja cała w kupie. Jeszcze 2 razy mi strzeliła z przewijaka tak daleko, że ja od pasa do kolan w gówienku, wykładzina i łożko też... miałam zrobic zdjęcie, ale stwierdziłma, że do trzech razy sztuka, za trzecim razem robie fotę. Przestroga - teraz czekam aż sie wykupcia do końca a nie lecę z nia zaraz na przewijak :)
6) Moja mama też pampersa tył na przód założyła ;) a mężuś założył jej bodziaka tył na przód - miała zabudowany przód i ponętnie wycięty tył ;)
7) Karmienie, regularnie nie dokręcam zakrętki i zostawiam za sobą lepką smugę - szczególnie w nocy
8) Żyganie - Młoda puściła pawia, bo sobie przy poprzednim jedzonku nie odbila. Dałam jej następne jedzonko, a tu bąbel powietrza się przypomniał, gdy juz kończyłam ją karmić. Był taki rozbryzg, że cała była w mleku az po czoło. Przerażona mina męża - śmiech mnie ogarnął... On przerażony cały w mleku, Młoda też przerażona ... a mnie na śmiech wzięło. Fridą usunęłam resztki mleka z nosa Młodej.
9) ojej, ale mi sie poprzypominało, jeszcze w szpitalu, ja po cc, Młoda w inkubatorze i po 2 dniach nagle, bez ostrzeżenia przywożą mi ją, takieg małego kurczaka w tym jężdżącym akwarium, śpi - nigdy nie przewijałam dziecka!!! panika... ale tylko na chwilkę, potem pozwoliłam działać instynktowi i jak Młoda się obudziła, to zawarłyśmy umowę, że będzie grzeczna, bo mama jest początkujaca - laski z sali pękały ze śmiechu... No ale w domu troche pokolkowała, więc w kryzysowej sytuacji, gdy juz nic nie pomagało w środku nocy przypomniałam jej naszą umowę. A mąż ledwo żywy skomentował: no tak w szpitalu była grzeczna, żeby ja zabarć do domu ;)
10) Łożeczko i niezabezpieczony szczebelek - Mała budzi sięrano z gową między szczebelkami... tego samego dnia pojechałam do znajomego, od którego kupilismy łożeczko i wzięłam od neigo brakujacy szczebelek...
Pozrówka dla wszystkich babeczek -
aż nie wierze, że tyle sie wydarzyło w trochę ponad 3 miesiące... a co bedzie, gdyModa będzie miała 3 latka i starsza? Chyba zaczn eprowadzić taką książkę/pamiętnik sytuacji baby-kryzysowych :)
moja Mała ma 3 miesiące, ale pare rzeczy sie uzbierało:
1) Tatusiowa wpadka - leczenie kolki suszarką, Mała była wtedy bardzo mała prawie 3 kg. i na kolki pomagał lekki strumien letniego powietrza, a jak to faceci, chcą szybciej i ... cieplej, czyli suszara na full, więc gdy już padłam ze zmęcznenia, to i tak szybko krzyk córki wrwał mnie brutalnie ze sodkich objęć Morfeusza... Patrzę, mąż oczy jak 5 zł a Mała płacze... do rana jakoś przetrwaliśmy, mąż w pracy a ja ją o 6 rano przewijam a tam na nóżce bąbel po oparzeniu... zgroza!!! - telefondo mężusia i chwila konkretnego opier--(cenzura)--a
2) Jeszcze w szpitalu, podczas zabiegu cesarskiego cięcia rozmawiałam z lekarzem i się śmlailiśmy, a on na to, żebym az tak sie nie smiała,bo mu tu wszystko lata i mnie źle zszyje (ale co... tak mnie rozśmieszył) - pewno gdybym to zobaczyła, to bym zemdlała na miejscu ;)
3) Młoda jechała w foteliku samochodowym, jęczała coś z tyłu (jechałam sama z nią) i nagle jęki ucichły, mówię sobie o fajnie jak zwykle jazda autem uspakaja, podjezdżam pod dom a tam Mała pół swojej czapeczki wsadziła do ust... (a to taka czapka z daszkiem...)
4) Mała jest wcześniakiem - dostawała gotowy bebilon w słoiczkach, zamówiłam dużą partię, ale nastał dzień ostatniego soiczka, więc mąż raniutko pojechał do apteki, a tam tylko w proszku i to jakiś inny bebilon... no i taka byłam przejęta, że aż zadzwoniłam na infolinie bebilona po poradę, czy jej nie zaszkodzi... o 9 rano przyjechał kurier z dostawą mleczka :)
5) A z kupami to maskara, wydawało mi się, że Młoda ma temperaturę, no to termometr w dupę a ja cała w kupie. Jeszcze 2 razy mi strzeliła z przewijaka tak daleko, że ja od pasa do kolan w gówienku, wykładzina i łożko też... miałam zrobic zdjęcie, ale stwierdziłma, że do trzech razy sztuka, za trzecim razem robie fotę. Przestroga - teraz czekam aż sie wykupcia do końca a nie lecę z nia zaraz na przewijak :)
6) Moja mama też pampersa tył na przód założyła ;) a mężuś założył jej bodziaka tył na przód - miała zabudowany przód i ponętnie wycięty tył ;)
7) Karmienie, regularnie nie dokręcam zakrętki i zostawiam za sobą lepką smugę - szczególnie w nocy
8) Żyganie - Młoda puściła pawia, bo sobie przy poprzednim jedzonku nie odbila. Dałam jej następne jedzonko, a tu bąbel powietrza się przypomniał, gdy juz kończyłam ją karmić. Był taki rozbryzg, że cała była w mleku az po czoło. Przerażona mina męża - śmiech mnie ogarnął... On przerażony cały w mleku, Młoda też przerażona ... a mnie na śmiech wzięło. Fridą usunęłam resztki mleka z nosa Młodej.
9) ojej, ale mi sie poprzypominało, jeszcze w szpitalu, ja po cc, Młoda w inkubatorze i po 2 dniach nagle, bez ostrzeżenia przywożą mi ją, takieg małego kurczaka w tym jężdżącym akwarium, śpi - nigdy nie przewijałam dziecka!!! panika... ale tylko na chwilkę, potem pozwoliłam działać instynktowi i jak Młoda się obudziła, to zawarłyśmy umowę, że będzie grzeczna, bo mama jest początkujaca - laski z sali pękały ze śmiechu... No ale w domu troche pokolkowała, więc w kryzysowej sytuacji, gdy juz nic nie pomagało w środku nocy przypomniałam jej naszą umowę. A mąż ledwo żywy skomentował: no tak w szpitalu była grzeczna, żeby ja zabarć do domu ;)
10) Łożeczko i niezabezpieczony szczebelek - Mała budzi sięrano z gową między szczebelkami... tego samego dnia pojechałam do znajomego, od którego kupilismy łożeczko i wzięłam od neigo brakujacy szczebelek...
Pozrówka dla wszystkich babeczek -
aż nie wierze, że tyle sie wydarzyło w trochę ponad 3 miesiące... a co bedzie, gdyModa będzie miała 3 latka i starsza? Chyba zaczn eprowadzić taką książkę/pamiętnik sytuacji baby-kryzysowych :)
Oj, czytając o jeździe samochodem z dzieckiem, przypomniałam sobie naszą historyjkę.
Prowadziłam samochód a mała siedziała z tyłu, w foteliku. Nagle przyhamowałam i za chwile spokojnie jechałam dalej, nie sprawdziwszy co z dzieckiem. (W końcu co się mogło stać jeśli fotelik był prawidłowo wpięty).
Koniec jazdy, wysiadam, otwieram drzwi a dziecka... nie ma. Co się okazało?
W momencie hamowania fotelik fiknął koziołka wraz z moją córeczką i zaklinował się między tylnymi siedzeniami a fotelem kierowcy. Dziecko wisiało głową w dół.
Co ciekawe, mała nie spała, nie płakała, tylko oglądała samochód z innej perspektywy i chyba jej się to podobało.
Prowadziłam samochód a mała siedziała z tyłu, w foteliku. Nagle przyhamowałam i za chwile spokojnie jechałam dalej, nie sprawdziwszy co z dzieckiem. (W końcu co się mogło stać jeśli fotelik był prawidłowo wpięty).
Koniec jazdy, wysiadam, otwieram drzwi a dziecka... nie ma. Co się okazało?
W momencie hamowania fotelik fiknął koziołka wraz z moją córeczką i zaklinował się między tylnymi siedzeniami a fotelem kierowcy. Dziecko wisiało głową w dół.
Co ciekawe, mała nie spała, nie płakała, tylko oglądała samochód z innej perspektywy i chyba jej się to podobało.
(Dopiero potem poszukałam informacji i wiem że najmniejszych dzieci nie przewozi się przodem do kierunku ruchu. A że nie jestem kierowcą, nie mam swojego samochodu, fotelik też pożyczony, miał możliwość wpięcia go przodem i wpięłam starannie, to wydawało mi się że wszystko jest tak, jak powinno być.)
dla mnie osobiście nr 1st jest Asia z córeczkami
Sorha a nie pamiętasz jak Pani Basia z sr uczulała z szyją!:)))z fałdkami:)))
ale to nie wątek aby cosik wypominać!
ja też nie jestem idealna!!!!
mój synek ma 6m-cy i bardzo lubi szeleszczące rzeczy np.:chusteczki nawilżone(opakowanie szeleści)
no i będąc u mojej mamy,rozmawiałyśmy sobie w kuchni mały na kolanach u mnie,dałyśmy mu batonik zapakowany w szeleszczący,mieniący papierek o który zaczął się wykłócać trochę wcześniej.My sobie rozmawiamy i cały czas miałam małego na oku,na chwilę tylko spuściłam wzrok,nawet nie minuta,a patrzę a on dziąsłami zrobił dziureczkę w opakowaniu i cały w czekoladzie łącznie ze śpiochami
wyobraźcie sobie jakie było moje zdziwienie(o ja głupia i naiwna!!!)
wątek jest z****iaszczy!!!!!może ktoś jeszcze się czymś "pochwali"?
Sorha a nie pamiętasz jak Pani Basia z sr uczulała z szyją!:)))z fałdkami:)))
ale to nie wątek aby cosik wypominać!
ja też nie jestem idealna!!!!
mój synek ma 6m-cy i bardzo lubi szeleszczące rzeczy np.:chusteczki nawilżone(opakowanie szeleści)
no i będąc u mojej mamy,rozmawiałyśmy sobie w kuchni mały na kolanach u mnie,dałyśmy mu batonik zapakowany w szeleszczący,mieniący papierek o który zaczął się wykłócać trochę wcześniej.My sobie rozmawiamy i cały czas miałam małego na oku,na chwilę tylko spuściłam wzrok,nawet nie minuta,a patrzę a on dziąsłami zrobił dziureczkę w opakowaniu i cały w czekoladzie łącznie ze śpiochami
wyobraźcie sobie jakie było moje zdziwienie(o ja głupia i naiwna!!!)
wątek jest z****iaszczy!!!!!może ktoś jeszcze się czymś "pochwali"?
No to ja się pochwalę:) Mam wpadki nocne jako że wielki śpioch ze mnie i w nocy słabo kontaktuje:)
1. coś co zdarza mi się nagminnie - jak karmie młodą w nocy - karmie butelką - biorę ja na kanapę w róg, ładnie się układamy, daje jej butle, ona je a ja...zasypiam. jak się przebudzam to najczęściej butla jest między nami:) pół biedy jak młoda zje całą butle i ją wypluje gorzej jak zje trochę i wypluje bo wtedy zawartość butli mamy na sobie - czyli młoda jest cała mokra i ja jestem cała mokra od mleka:)))
2. wpadka z tego tygodnia - młoda od 4 w nocy jakaś marudna była co juz dawno sie jej nie zdarzyło. ja zachodzę w głowę o co kaman, daje jej smoczek co 10 min żeby siedziała cicho a ona nie chce spać. rano nieprzytomna z niewyspania odpinam śpiworek i po zapachu doszłam do tego dlaczego nie chciała spać:))) nie wpadłam na to ze ona po prostu zrobiła kupę:)))
1. coś co zdarza mi się nagminnie - jak karmie młodą w nocy - karmie butelką - biorę ja na kanapę w róg, ładnie się układamy, daje jej butle, ona je a ja...zasypiam. jak się przebudzam to najczęściej butla jest między nami:) pół biedy jak młoda zje całą butle i ją wypluje gorzej jak zje trochę i wypluje bo wtedy zawartość butli mamy na sobie - czyli młoda jest cała mokra i ja jestem cała mokra od mleka:)))
2. wpadka z tego tygodnia - młoda od 4 w nocy jakaś marudna była co juz dawno sie jej nie zdarzyło. ja zachodzę w głowę o co kaman, daje jej smoczek co 10 min żeby siedziała cicho a ona nie chce spać. rano nieprzytomna z niewyspania odpinam śpiworek i po zapachu doszłam do tego dlaczego nie chciała spać:))) nie wpadłam na to ze ona po prostu zrobiła kupę:)))
mnie sie dzisiaj przydarzyło cos ale to nic smiesznego -synek jest przeziebiony i podaje mu kropelki Fenistil,po południu biore te kropelki i prosto do buźki daje mu te 7 kropelek,jednoczesnie gadajac z mezem i mysle cos tym razem szybko lecą ,patrze a to nie te kropelki tylko wziewne do inhalacji Berodual ,ktore sa w buteleczce tej samej wielkosci i stały obok!!! Momentalnie goraco mi sie zrobilo ,zasiałam panike i mialam takiego stracha ze cos mu sie stanie ,szczescie ze troche wypluł i ulało mu sie zaraz po jedzeniu.Obserwowałm go potem i nawet zasnąć mu nie dałam bo myślałam ze cos mu jest jak dostał takich sennych oczek,ale na szczeście nie zaszkodziło mu i nic mu nie jest.Uff !!!
Ja ostatnio dawałam mojej córce makaron, nałożyłam jej do miseczki razem z warzywkami żeby sobie mogła sama brać rączką i jeść. No krzątałam się jeszcze między pokojem a kuchnia i dosłownie w parę minut mała opróżniła miseczkę. Patrzę do o koła nic nie leży. DZIELNA DZIEWCZYNKA! Nałożyłam jej jeszcze trochę może zje. Wychodzę do kuchni wracam patrzę a młoda miseczka w rączce, odwrócona do góry nogami a u podnóża fotelika pląsał "na paluszkach" nasz rozradowany labrador...
Mój synek właśnie nauczył się pełzać :) leżał sobie grzecznie na macie a ja wyszłam do kuchni by uzupełnić wodę w kubeczku jakie było moje zdziwienie kiedy wchodzę, patrzę a mój synek leży na podłodze a w ręce trzyma ogon mojego labradora i namiętnie wkłada go do buzi. Psina się nawet nie ruszyła tylko patrzyła na małego jak na ufo. Tak więc ogon pieska został najnowszą zabawką :)
Co do karmienia - jak pisała kobyłka - u nas jest tak samo pół flipsa dla Maska pół dla Kofiego :)
Co do karmienia - jak pisała kobyłka - u nas jest tak samo pół flipsa dla Maska pół dla Kofiego :)
Leci. Wpadek dziesiątki. Na szczęście bez ofiar w ludziach :)
W "Realu" trafienie przypadkiem malucha w łeb trzymaną w ręku siatką pełną zakupów, bo on musi być wszędzie. I ryk, ale luzik, bez guza.
W sobotę wysiadka z samochodu, maluch wyrwał się, maska na lód, broda zdarta...
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
W "Realu" trafienie przypadkiem malucha w łeb trzymaną w ręku siatką pełną zakupów, bo on musi być wszędzie. I ryk, ale luzik, bez guza.
W sobotę wysiadka z samochodu, maluch wyrwał się, maska na lód, broda zdarta...
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
To i ja cos dodam.
Wpadka mężą: przyjechał z dwiema córkami odebrac mnie i najmlodsza trzecia corke do szpitala. Zawsze zapominal o kwiatach.Tym razem kwiaty byly :) ale tak patrze na moje dzieci co z nim przyszły (był pazdziernik) a one ubrane w........ piżamki!!! a ja tak sie wkur... ze myslalam ze go zastrzele na miejscu.Pytam: jak mogles dzieci w pizamkach przyprowadzic? A wiecie co On mi na to? "no co,czyste są ,świeże z szflady wziolem.I przecież rajstopki pod spód im założłem!!!!"
No zwariowac mozna! nie pozwalam mu juz ubierac dzieci :)))
Wpadka mężą: przyjechał z dwiema córkami odebrac mnie i najmlodsza trzecia corke do szpitala. Zawsze zapominal o kwiatach.Tym razem kwiaty byly :) ale tak patrze na moje dzieci co z nim przyszły (był pazdziernik) a one ubrane w........ piżamki!!! a ja tak sie wkur... ze myslalam ze go zastrzele na miejscu.Pytam: jak mogles dzieci w pizamkach przyprowadzic? A wiecie co On mi na to? "no co,czyste są ,świeże z szflady wziolem.I przecież rajstopki pod spód im założłem!!!!"
No zwariowac mozna! nie pozwalam mu juz ubierac dzieci :)))
ja pamiętam szpitalną wpadkę.. odwiedziny rodzinki w wojewódzkim rodzinka do domu a ja buzi,buzi zakupy,które mi przywiezli pod pachę i wracam do pokoju!!! wchodzę spojrzałam na koleżanki dziecko i przypomniałam sobie że moje maleństwo zostało na korytarzu TO DOPIERO WSTYD!!! teraz to się z tego śmieje a wtedy byłam przerażona swoim gapowym:)
ania, ja zrobilam(prawie) lepszy numer
gdy urodzilam drugie dziecko( fakt, ze po 9 latach) to gdy poszlam jakos jeden z pierwszych wyjsc z nim do sklepu to zakupy zapakowalam przy kasie, a wozek z dzieckiem prawie zostawilam, taka bylam zakrecona , zajeta tym pakowaniem no i jeszcze nie przyzwyczajona, ze nowy przychowek do ciagniecia:P
gdy urodzilam drugie dziecko( fakt, ze po 9 latach) to gdy poszlam jakos jeden z pierwszych wyjsc z nim do sklepu to zakupy zapakowalam przy kasie, a wozek z dzieckiem prawie zostawilam, taka bylam zakrecona , zajeta tym pakowaniem no i jeszcze nie przyzwyczajona, ze nowy przychowek do ciagniecia:P
to ja tez cos opowiem wprawdzie to nie moja wpadka ale wujka ale tez ciekawa
wujek wracal do domu samochodem, z tyl w foteliku grzecznie siedzial moj maly kuzyn. wujek spokojnie wstawil samochod do garazu, zabral wszystkie potrzebne rzeczy z samochodu, zamknal garaz, kawalek poszedl do swojego bloku, wjechal na 6 pietro, wszedl do mieszkania i dopiero po doooobrej chwili przypomnial sobie ze o czyms a raczej kims zapomnial....kuzyn zostal w samochodzie, w zamknietym garazu:)
wujek wracal do domu samochodem, z tyl w foteliku grzecznie siedzial moj maly kuzyn. wujek spokojnie wstawil samochod do garazu, zabral wszystkie potrzebne rzeczy z samochodu, zamknal garaz, kawalek poszedl do swojego bloku, wjechal na 6 pietro, wszedl do mieszkania i dopiero po doooobrej chwili przypomnial sobie ze o czyms a raczej kims zapomnial....kuzyn zostal w samochodzie, w zamknietym garazu:)
hehe właśnie dziś widziałam to na fb :)
Tylko tata potrafi założyć dziecku rajstopki dwoma szwami z przodu gdy jednocześnie stópki pasują idealnie ;)
ja wpadki miałam na pewno ale z pamięcią moją ciężko :P nooo ale za to tatuś przebił wszystko...jakiś czas temu hmmm może był to wrzesień jakos tak a wrzesień był ładny,ciepły...tatuś został sam z córa i mieli jechać do babci ok pojechali ale jak weszłam i zobaczyłam jak ubrane było moje dziecko to nie wiedziałam czy śmiać sie czy tez płakać...dziecko ubrane w kurtke zimową pod to bluza bluzka dzinsy rajsopy i pod dzinsami leginsy.... pytam jak ty ją ubrałes? nooo jak? mówie jak na zime,a tatuś do mnie nie wiedziałem czy mam zdjąć jej te getry w których chodziła po domu ;) dodam ze kurtki wiszą w szafie wszystkie letnie wiosenne zimowe a przed wyjsciem mówiłam którą ma jej ubrac i żeby zdjął getry spod spodu.... a on zamiast założyć cienka kurteczke i bluze to ubrał zimową i bluze jesczce :P
Tylko tata potrafi założyć dziecku rajstopki dwoma szwami z przodu gdy jednocześnie stópki pasują idealnie ;)
ja wpadki miałam na pewno ale z pamięcią moją ciężko :P nooo ale za to tatuś przebił wszystko...jakiś czas temu hmmm może był to wrzesień jakos tak a wrzesień był ładny,ciepły...tatuś został sam z córa i mieli jechać do babci ok pojechali ale jak weszłam i zobaczyłam jak ubrane było moje dziecko to nie wiedziałam czy śmiać sie czy tez płakać...dziecko ubrane w kurtke zimową pod to bluza bluzka dzinsy rajsopy i pod dzinsami leginsy.... pytam jak ty ją ubrałes? nooo jak? mówie jak na zime,a tatuś do mnie nie wiedziałem czy mam zdjąć jej te getry w których chodziła po domu ;) dodam ze kurtki wiszą w szafie wszystkie letnie wiosenne zimowe a przed wyjsciem mówiłam którą ma jej ubrac i żeby zdjął getry spod spodu.... a on zamiast założyć cienka kurteczke i bluze to ubrał zimową i bluze jesczce :P
a i jesczce jedno przed wyjsciem do babci ubrał dziecku buty kozaki lewy na prawa nogę prawy na lewą ;) nawet by nie zauważyłam ale wchodząc do babci jego siostra pracująca z dziecmi w szpitalu pyta go czy Julka ma jakaś wade stóp...mówi że nie ma i czemu pyta... a ona że myślala ze ma coś bo nosi odwrotnie buty :P wytłumaczenie tatusia....no co nie zauważyłem,a Julka nic nie mówiła :P
No to teraz ja coś napiszę. Niestety dziecko mi spadło - dwa razy. A raz przydzwoniła głową w drewnianą część przewijaka. Dzięki Bogu nic się nie stało.
Ale jeśli chodzi o odruchowe czynności wtedy, kiedy jestem zakręcona, to zdarzają się bardzo często. Natomiast jedna zapadła mi bardzo w pamięć. Przyszedł kiedyś do nas znajomy. Pogadaliśmy trochę, wypiliśmy kawkę. Ja początkowo miałam Małą na rękach a potem położyłam ją na kanapie, żeby się poturlała i pobawiła się zabawkami. I tak gadamy sobie, nasz kot - jak to kot kręci się pod nogami. Trochę czasu upłynęło i kolega zaczął się zbierać do domu, więc tak powoli stoimy chcąc odprowadzić kolegę do drzwi i jeszcze o czymś zapamiętale rozmawiamy. A moja Mała w tym samym czasie zaczęła trochę marudzić. Jakaś część mojej jaźni postanowiła wziąć Małą na ręce. No i wzięłam - stoimy i dalej gadamy. A marudzenie przeszło w ryk. Ja patrzę, Mała leży dalej na łóżeczku, a ja mam na rękach kota... Mina kolegi i męża - bezcenna:)
Ale jeśli chodzi o odruchowe czynności wtedy, kiedy jestem zakręcona, to zdarzają się bardzo często. Natomiast jedna zapadła mi bardzo w pamięć. Przyszedł kiedyś do nas znajomy. Pogadaliśmy trochę, wypiliśmy kawkę. Ja początkowo miałam Małą na rękach a potem położyłam ją na kanapie, żeby się poturlała i pobawiła się zabawkami. I tak gadamy sobie, nasz kot - jak to kot kręci się pod nogami. Trochę czasu upłynęło i kolega zaczął się zbierać do domu, więc tak powoli stoimy chcąc odprowadzić kolegę do drzwi i jeszcze o czymś zapamiętale rozmawiamy. A moja Mała w tym samym czasie zaczęła trochę marudzić. Jakaś część mojej jaźni postanowiła wziąć Małą na ręce. No i wzięłam - stoimy i dalej gadamy. A marudzenie przeszło w ryk. Ja patrzę, Mała leży dalej na łóżeczku, a ja mam na rękach kota... Mina kolegi i męża - bezcenna:)