Re: Matczyne błędy i wpadki.
moja historyjka nie jest bledem matczynym, ale jest niebanalna - tak mysle :)
poniewaz maz mojej siostry nie byl do konca przekonany czy jest gotow na swoja obecnosc przy porodzie, ja bylam...
rozwiń
moja historyjka nie jest bledem matczynym, ale jest niebanalna - tak mysle :)
poniewaz maz mojej siostry nie byl do konca przekonany czy jest gotow na swoja obecnosc przy porodzie, ja bylam w "pogotowiu" na korytarzu szpitalnym
godzina 4 rano, ciemno, zimno, ja przysypiam, nagle otwieraja sie drzwi oddzialu- wychodzi mlody koles w fartuchu, z plecakiem- lekko zmeczony, snuje sie noga za noga
siada obok mnoe, wiec grzecznie mowie dzien dobry i kurtuazyjnie pytam" i jak, juz po?" a on naprawde wymeczony (prawie jakby sam parł :) odpowiada mi dzien dobry i mam wrazenie ze przysypia na tym krzesle. w pewnym momencie jego zryw- jakby zastrzyk adrenaliny dostal- mowi "wie pani co, do domu i tak nie ma sensu jechac, ja pani zdjecia pokaze, jaki piekny chlopak mi sie urodzil". ja na to, ze nie ze dziekuje, moze innym razem, ale on za wygrana nie daje- to moja Iwonka- skurcze co minute, tu Iwonka- jak jej krocze nacinaja, tu glowka synka, o a tu prosze spojrzec- piekne lozysko prawda?bylam w ciezkim szoku!
nastepnego dnia odwiedzam siostre juz po urodzeniu siostrzenicy- wchodze do pokoju a ona z wspollokatorka koncza rozmowe- siostra mowi, ze potem opowie mi jakiego "fajnego" meza ma ta dziewczyna z sali. no i w tym momencie wchodzi ten "fajny" maz, ktory na moj widok, mowi "o. dzien dobry, pani spojrzy na moja zone taka niepozorna a takie piekne lozysko ".
mozecie sobie wyobrazic co dzialo sie pomiedzy malzonkami :)
zobacz wątek