Re: Matczyne błędy i wpadki.
No to teraz ja coś napiszę. Niestety dziecko mi spadło - dwa razy. A raz przydzwoniła głową w drewnianą część przewijaka. Dzięki Bogu nic się nie stało.
Ale jeśli chodzi o odruchowe czynności...
rozwiń
No to teraz ja coś napiszę. Niestety dziecko mi spadło - dwa razy. A raz przydzwoniła głową w drewnianą część przewijaka. Dzięki Bogu nic się nie stało.
Ale jeśli chodzi o odruchowe czynności wtedy, kiedy jestem zakręcona, to zdarzają się bardzo często. Natomiast jedna zapadła mi bardzo w pamięć. Przyszedł kiedyś do nas znajomy. Pogadaliśmy trochę, wypiliśmy kawkę. Ja początkowo miałam Małą na rękach a potem położyłam ją na kanapie, żeby się poturlała i pobawiła się zabawkami. I tak gadamy sobie, nasz kot - jak to kot kręci się pod nogami. Trochę czasu upłynęło i kolega zaczął się zbierać do domu, więc tak powoli stoimy chcąc odprowadzić kolegę do drzwi i jeszcze o czymś zapamiętale rozmawiamy. A moja Mała w tym samym czasie zaczęła trochę marudzić. Jakaś część mojej jaźni postanowiła wziąć Małą na ręce. No i wzięłam - stoimy i dalej gadamy. A marudzenie przeszło w ryk. Ja patrzę, Mała leży dalej na łóżeczku, a ja mam na rękach kota... Mina kolegi i męża - bezcenna:)
zobacz wątek