Widok
Matka zrzeka się praw do dziecka
Matka zrzeka się praw do dziecka zaraz po jego urodzeniu i chce zostawić je w szpitalu. Jaka jest procedura takiego postępowania? Czy wystarczy, że matka podpisze tylko jakiś "papierek" i jest "wolna"? Czy może ponosi za ten czyn jakieś konsekwencje finansowe?
No i dalej - sytuacja jak powyżej, ale ojciec dziecka zobowiązuje się wziąć "problem" na siebie i wychować to dziecko. Ojciec nie mieszka z matką dziecka. Czy w takiej sytuacji pomimo tego, że matka dziecka "zrzekła się" praw do tego dziecka będzie musiała płacić ojcu jakieś alimenty na utrzymanie dziecka?
No i dalej - sytuacja jak powyżej, ale ojciec dziecka zobowiązuje się wziąć "problem" na siebie i wychować to dziecko. Ojciec nie mieszka z matką dziecka. Czy w takiej sytuacji pomimo tego, że matka dziecka "zrzekła się" praw do tego dziecka będzie musiała płacić ojcu jakieś alimenty na utrzymanie dziecka?
bananasue napisał(a):
> Matka zrzeka się praw do dziecka zaraz po jego urodzeniu i chce
> zostawić je w szpitalu. Jaka jest procedura takiego
> postępowania?
A ojca pytał ktoś o zdanie?
Nasze prawo rodzinne jest ułomne jak ułomni są jego twórcy nie mówiąc już o wykonawcach tego prawa. Każdy z nich interpretuje wg zasady, każdy h.. na swój strój
> Matka zrzeka się praw do dziecka zaraz po jego urodzeniu i chce
> zostawić je w szpitalu. Jaka jest procedura takiego
> postępowania?
A ojca pytał ktoś o zdanie?
Nasze prawo rodzinne jest ułomne jak ułomni są jego twórcy nie mówiąc już o wykonawcach tego prawa. Każdy z nich interpretuje wg zasady, każdy h.. na swój strój
Jak dobrze mieć sąsiadkę...
umię czytać a nie pisać napisał(a):
> bananasue napisał(a):
>
> > Matka zrzeka się praw do dziecka zaraz po jego urodzeniu i
> chce
> > zostawić je w szpitalu. Jaka jest procedura takiego
> > postępowania?
> A ojca pytał ktoś o zdanie?
Powiedzmy, że w pierwszym przypadku ojcu jest "to"obojętne. W drugim przypadku - opisałam.
> bananasue napisał(a):
>
> > Matka zrzeka się praw do dziecka zaraz po jego urodzeniu i
> chce
> > zostawić je w szpitalu. Jaka jest procedura takiego
> > postępowania?
> A ojca pytał ktoś o zdanie?
Powiedzmy, że w pierwszym przypadku ojcu jest "to"obojętne. W drugim przypadku - opisałam.
bananasue napisał(a):
> Powiedzmy, że w pierwszym przypadku ojcu jest "to"obojętne. W
> drugim przypadku - opisałam.
Niestety, ale decyzje o podjęciu życia podjeli oboje rodzice i nikt z nich nie ma prawa nic zdejmować, dokładać ani zakładać.
Musi być decyzja rodziców i to na piśmie.
> Powiedzmy, że w pierwszym przypadku ojcu jest "to"obojętne. W
> drugim przypadku - opisałam.
Niestety, ale decyzje o podjęciu życia podjeli oboje rodzice i nikt z nich nie ma prawa nic zdejmować, dokładać ani zakładać.
Musi być decyzja rodziców i to na piśmie.
Jak dobrze mieć sąsiadkę...
umię czytać a nie pisać napisał(a):
> bananasue napisał(a):
>
> > Powiedzmy, że w pierwszym przypadku ojcu jest "to"obojętne. W
> > drugim przypadku - opisałam.
> Niestety, ale decyzje o podjęciu życia podjeli oboje rodzice i
> nikt z nich nie ma prawa nic zdejmować, dokładać ani zakładać.
> Musi być decyzja rodziców i to na piśmie.
O czym piszesz dokładnie? Ze decyzja na pismie to rozumiem ale o co chodzi z tym zdejmowaniem dokladaniem ...? A rodzice dziecka nie podjeli decyzji o wspolnym życiu. Mieszkają osobno.
> bananasue napisał(a):
>
> > Powiedzmy, że w pierwszym przypadku ojcu jest "to"obojętne. W
> > drugim przypadku - opisałam.
> Niestety, ale decyzje o podjęciu życia podjeli oboje rodzice i
> nikt z nich nie ma prawa nic zdejmować, dokładać ani zakładać.
> Musi być decyzja rodziców i to na piśmie.
O czym piszesz dokładnie? Ze decyzja na pismie to rozumiem ale o co chodzi z tym zdejmowaniem dokladaniem ...? A rodzice dziecka nie podjeli decyzji o wspolnym życiu. Mieszkają osobno.
bananasue napisał(a):
> O czym piszesz dokładnie? Ze decyzja na pismie to rozumiem ale
> o co chodzi z tym zdejmowaniem dokladaniem ...? A rodzice
> dziecka nie podjeli decyzji o wspolnym życiu. Mieszkają osobno.
To nic, że mieszkają osobno, ale to oni muszą podjąć decyzje nawet, że zlecą wychowanie ich dziecka innej rodzinie lub zrobią to służby państwowe.
Czy wspólnie żyją lub osobno to nie zwalnia ich z odpowiedzialności.
Gdy prawa rodzicielskie zostaną im zabrane to też bez wpływu na ich zamieszkanie
> O czym piszesz dokładnie? Ze decyzja na pismie to rozumiem ale
> o co chodzi z tym zdejmowaniem dokladaniem ...? A rodzice
> dziecka nie podjeli decyzji o wspolnym życiu. Mieszkają osobno.
To nic, że mieszkają osobno, ale to oni muszą podjąć decyzje nawet, że zlecą wychowanie ich dziecka innej rodzinie lub zrobią to służby państwowe.
Czy wspólnie żyją lub osobno to nie zwalnia ich z odpowiedzialności.
Gdy prawa rodzicielskie zostaną im zabrane to też bez wpływu na ich zamieszkanie
Jak dobrze mieć sąsiadkę...
umię czytać a nie pisać napisał(a):
> bananasue napisał(a):
>
> > O czym piszesz dokładnie? Ze decyzja na pismie to rozumiem
> ale
> > o co chodzi z tym zdejmowaniem dokladaniem ...? A rodzice
> > dziecka nie podjeli decyzji o wspolnym życiu. Mieszkają
> osobno.
> To nic, że mieszkają osobno, ale to oni muszą podjąć decyzje
> nawet, że zlecą wychowanie ich dziecka innej rodzinie lub
> zrobią to służby państwowe.
> Czy wspólnie żyją lub osobno to nie zwalnia ich z
> odpowiedzialności.
> Gdy prawa rodzicielskie zostaną im zabrane to też bez wpływu na
> ich zamieszkanie
A czy matka i ojciec za podpisanie decyzji ponoszą jakieś konsekwencje finansowe? A co byłoby jeśli matka zataiłaby tożsamość ojca nie chcąc mieszać go do tej sprawy ( np. dla jego wygody) , oszczędzić mu stresu, podpisywania decyzji itd...? Sama tylko podpisałaby co trzeba, a na temat ojca powiedziałaby np. że nie wie kto nim jest i niech jej dadzą spokój...czy w takim wypadku daliby jej ten spokój czy może chcieli zacząć dochodzić ojcostwa? Czy dochodzenie takiego ojcostwa jest konieczne jeśli matka nie życzy sobie tego?
> bananasue napisał(a):
>
> > O czym piszesz dokładnie? Ze decyzja na pismie to rozumiem
> ale
> > o co chodzi z tym zdejmowaniem dokladaniem ...? A rodzice
> > dziecka nie podjeli decyzji o wspolnym życiu. Mieszkają
> osobno.
> To nic, że mieszkają osobno, ale to oni muszą podjąć decyzje
> nawet, że zlecą wychowanie ich dziecka innej rodzinie lub
> zrobią to służby państwowe.
> Czy wspólnie żyją lub osobno to nie zwalnia ich z
> odpowiedzialności.
> Gdy prawa rodzicielskie zostaną im zabrane to też bez wpływu na
> ich zamieszkanie
A czy matka i ojciec za podpisanie decyzji ponoszą jakieś konsekwencje finansowe? A co byłoby jeśli matka zataiłaby tożsamość ojca nie chcąc mieszać go do tej sprawy ( np. dla jego wygody) , oszczędzić mu stresu, podpisywania decyzji itd...? Sama tylko podpisałaby co trzeba, a na temat ojca powiedziałaby np. że nie wie kto nim jest i niech jej dadzą spokój...czy w takim wypadku daliby jej ten spokój czy może chcieli zacząć dochodzić ojcostwa? Czy dochodzenie takiego ojcostwa jest konieczne jeśli matka nie życzy sobie tego?
bananasue napisał(a):
> A czy matka i ojciec za podpisanie decyzji ponoszą jakieś
> konsekwencje finansowe?
Nie wiem, ale powinni łożyć na własne dziecko.
A co byłoby jeśli matka zataiłaby
> tożsamość ojca nie chcąc mieszać go do tej sprawy ( np. dla
> jego wygody) , oszczędzić mu stresu, podpisywania decyzji
> itd...?
A przy robieniu dziecka nie miał stresu?
>Sama tylko podpisałaby co trzeba, a na temat ojca
> powiedziałaby np. że nie wie kto nim jest i niech jej dadzą
> spokój...
No i jeszcze becikowe wypłacić a dziecko będzie wychowywane za podatników pieniądze.
>czy w takim wypadku daliby jej ten spokój czy może
> chcieli zacząć dochodzić ojcostwa? Czy dochodzenie takiego
> ojcostwa jest konieczne jeśli matka nie życzy sobie tego?
Moim zdaniem każdy musi ponosic odpowiedzialność za swoje czyny prawnie prawa naturalnego oraz stworzonego.
Tylko nieodpowiedzialni ludzie nie chcą opiekować się swoim potomstwem, które sprowadzili na ten świat.
Robili to z miłości i efektem tej miłości jest dziecko.
Cóż to za miłość jeżeli jej efekty są porzucane.
To nie jest miłość to zwykłe .....
Oczywiście, że lepiej oddać dziecko jak najszybcie po urodzeniu jeżeli nie ma się uczuć macieżyńskich i niech idzie w jasną cholerę a społeczęństwo to wychowie.
Należy jednak mieć świadomość tego czynu i po kilkunastu latach nie wracać udając troskliwą biologiczną mamę.
Oglądałem wczoraj, gdzie pomylono dzieci i jaki to był problem.
Takie dziecko jak zostanie zaadptowane i rośnie w rodzinie jak swojej póżniej ma problemy gdy taka matka odezwie się.
Może to rzucić się np na ubliżanie wszystkim dookoła i na forum też:)
Niestety, ale po wojnie było bardzo dużo sierot jak i po niemieckich ojcach tak i po ruskich.
Wcale nasze społeczeństwo nie jest zbyt czystą rasą.
Ale to już inny temat i dość ciekawy.
> A czy matka i ojciec za podpisanie decyzji ponoszą jakieś
> konsekwencje finansowe?
Nie wiem, ale powinni łożyć na własne dziecko.
A co byłoby jeśli matka zataiłaby
> tożsamość ojca nie chcąc mieszać go do tej sprawy ( np. dla
> jego wygody) , oszczędzić mu stresu, podpisywania decyzji
> itd...?
A przy robieniu dziecka nie miał stresu?
>Sama tylko podpisałaby co trzeba, a na temat ojca
> powiedziałaby np. że nie wie kto nim jest i niech jej dadzą
> spokój...
No i jeszcze becikowe wypłacić a dziecko będzie wychowywane za podatników pieniądze.
>czy w takim wypadku daliby jej ten spokój czy może
> chcieli zacząć dochodzić ojcostwa? Czy dochodzenie takiego
> ojcostwa jest konieczne jeśli matka nie życzy sobie tego?
Moim zdaniem każdy musi ponosic odpowiedzialność za swoje czyny prawnie prawa naturalnego oraz stworzonego.
Tylko nieodpowiedzialni ludzie nie chcą opiekować się swoim potomstwem, które sprowadzili na ten świat.
Robili to z miłości i efektem tej miłości jest dziecko.
Cóż to za miłość jeżeli jej efekty są porzucane.
To nie jest miłość to zwykłe .....
Oczywiście, że lepiej oddać dziecko jak najszybcie po urodzeniu jeżeli nie ma się uczuć macieżyńskich i niech idzie w jasną cholerę a społeczęństwo to wychowie.
Należy jednak mieć świadomość tego czynu i po kilkunastu latach nie wracać udając troskliwą biologiczną mamę.
Oglądałem wczoraj, gdzie pomylono dzieci i jaki to był problem.
Takie dziecko jak zostanie zaadptowane i rośnie w rodzinie jak swojej póżniej ma problemy gdy taka matka odezwie się.
Może to rzucić się np na ubliżanie wszystkim dookoła i na forum też:)
Niestety, ale po wojnie było bardzo dużo sierot jak i po niemieckich ojcach tak i po ruskich.
Wcale nasze społeczeństwo nie jest zbyt czystą rasą.
Ale to już inny temat i dość ciekawy.
Jak dobrze mieć sąsiadkę...
bananasue napisał(a):
> flagon napisał(a):
>
> > Ależ..., wielu nie płodzi dzieci jako owocu miłości, chcieli
> > sobie P********ić i tyle.
> > Często po alkoholu, ba, nawet narkotykach albo tak sobie, dla
> > zabawy...
>
>
> umię czytać a nie pisać - i tu masz odpowiedź na swoje
> wątpliwości...prosta szczera bezpretensjonalna
Szkoda tylko, że niczemu winne dzieciaki, potem cierpią...
Kiedys miałam, zajęcia z pedagogiki w domu dziecka... Do dzisiaj widzę, malutkie buziaczki dzieciaków, które tuliły sie do nas... Które pragnęły, ciepla , miłosci i zainterasowania.... Ehh szkoda gadać.....
> flagon napisał(a):
>
> > Ależ..., wielu nie płodzi dzieci jako owocu miłości, chcieli
> > sobie P********ić i tyle.
> > Często po alkoholu, ba, nawet narkotykach albo tak sobie, dla
> > zabawy...
>
>
> umię czytać a nie pisać - i tu masz odpowiedź na swoje
> wątpliwości...prosta szczera bezpretensjonalna
Szkoda tylko, że niczemu winne dzieciaki, potem cierpią...
Kiedys miałam, zajęcia z pedagogiki w domu dziecka... Do dzisiaj widzę, malutkie buziaczki dzieciaków, które tuliły sie do nas... Które pragnęły, ciepla , miłosci i zainterasowania.... Ehh szkoda gadać.....
paty napisał(a):
> bananasue napisał(a):
>
> > flagon napisał(a):
> >
> > > Ależ..., wielu nie płodzi dzieci jako owocu miłości,
> chcieli
> > > sobie P********ić i tyle.
> > > Często po alkoholu, ba, nawet narkotykach albo tak sobie,
> dla
> > > zabawy...
> >
> >
> > umię czytać a nie pisać - i tu masz odpowiedź na swoje
> > wątpliwości...prosta szczera bezpretensjonalna
>
> Szkoda tylko, że niczemu winne dzieciaki, potem cierpią...
> Kiedys miałam, zajęcia z pedagogiki w domu dziecka... Do
> dzisiaj widzę, malutkie buziaczki dzieciaków, które tuliły sie
> do nas... Które pragnęły, ciepla , miłosci i
> zainterasowania.... Ehh szkoda gadać.....
Niestety niektórych ludzi nie wzruszysz swoja odpowiedzią. Powiem dośc fantastycznie - dzieci mogłyby dla mnie nie istnieć, moglibyśmy od razu rodzić się dorosłymi i iść w swoją stronę. Po prostu nie lubię dzieci, ani cudzych, ani co dopiero jakby zdarzyłobymi się - swoich. Czasem np. jadę autobusem patrzę a jakiś dzieciak z wózka uśmiecha się do mnie, robi miny - wtedy odwracam wzrok, nigdy nie odwzajemniam się jakimś usmiechem, a co dopiero miałabym "cmokać" tak jak niektórzy ludzie. Dla mnie dzieci to takie "małe potworki" jak gremliny do których zawsze miałam wstręt.
> bananasue napisał(a):
>
> > flagon napisał(a):
> >
> > > Ależ..., wielu nie płodzi dzieci jako owocu miłości,
> chcieli
> > > sobie P********ić i tyle.
> > > Często po alkoholu, ba, nawet narkotykach albo tak sobie,
> dla
> > > zabawy...
> >
> >
> > umię czytać a nie pisać - i tu masz odpowiedź na swoje
> > wątpliwości...prosta szczera bezpretensjonalna
>
> Szkoda tylko, że niczemu winne dzieciaki, potem cierpią...
> Kiedys miałam, zajęcia z pedagogiki w domu dziecka... Do
> dzisiaj widzę, malutkie buziaczki dzieciaków, które tuliły sie
> do nas... Które pragnęły, ciepla , miłosci i
> zainterasowania.... Ehh szkoda gadać.....
Niestety niektórych ludzi nie wzruszysz swoja odpowiedzią. Powiem dośc fantastycznie - dzieci mogłyby dla mnie nie istnieć, moglibyśmy od razu rodzić się dorosłymi i iść w swoją stronę. Po prostu nie lubię dzieci, ani cudzych, ani co dopiero jakby zdarzyłobymi się - swoich. Czasem np. jadę autobusem patrzę a jakiś dzieciak z wózka uśmiecha się do mnie, robi miny - wtedy odwracam wzrok, nigdy nie odwzajemniam się jakimś usmiechem, a co dopiero miałabym "cmokać" tak jak niektórzy ludzie. Dla mnie dzieci to takie "małe potworki" jak gremliny do których zawsze miałam wstręt.
bananasue napisał(a):
> Niestety niektórych ludzi nie wzruszysz swoja odpowiedzią.
> Powiem dośc fantastycznie - dzieci mogłyby dla mnie nie
> istnieć, moglibyśmy od razu rodzić się dorosłymi i iść w swoją
> stronę. Po prostu nie lubię dzieci, ani cudzych, ani co dopiero
> jakby zdarzyłobymi się - swoich. Czasem np. jadę autobusem
> patrzę a jakiś dzieciak z wózka uśmiecha się do mnie, robi
> miny - wtedy odwracam wzrok, nigdy nie odwzajemniam się jakimś
> usmiechem, a co dopiero miałabym "cmokać" tak jak niektórzy
> ludzie. Dla mnie dzieci to takie "małe potworki" jak gremliny
> do których zawsze miałam wstręt.
No czy Ci się to podoba, czy tez nie - to kiedys i ty byłas takim potworkiem...
Nikt Ci nie każe lubić dzieci... Ale to tacy sami ludzie ( tylko troszke mniejsi i bardziej bezbronni) jak my.... Dlatego , jesli ktos ma ochote pieprzyc się ( sorry za wulgaryzm ) jak króliczki - to niech to robi.., ale na litośc ... sa środki antykoncepcyjne...!!!!!!!!!!!!!!!!! Tobie zdecydowanie - proponowałbym - sterylizacje... I problem z głowy... .
> Niestety niektórych ludzi nie wzruszysz swoja odpowiedzią.
> Powiem dośc fantastycznie - dzieci mogłyby dla mnie nie
> istnieć, moglibyśmy od razu rodzić się dorosłymi i iść w swoją
> stronę. Po prostu nie lubię dzieci, ani cudzych, ani co dopiero
> jakby zdarzyłobymi się - swoich. Czasem np. jadę autobusem
> patrzę a jakiś dzieciak z wózka uśmiecha się do mnie, robi
> miny - wtedy odwracam wzrok, nigdy nie odwzajemniam się jakimś
> usmiechem, a co dopiero miałabym "cmokać" tak jak niektórzy
> ludzie. Dla mnie dzieci to takie "małe potworki" jak gremliny
> do których zawsze miałam wstręt.
No czy Ci się to podoba, czy tez nie - to kiedys i ty byłas takim potworkiem...
Nikt Ci nie każe lubić dzieci... Ale to tacy sami ludzie ( tylko troszke mniejsi i bardziej bezbronni) jak my.... Dlatego , jesli ktos ma ochote pieprzyc się ( sorry za wulgaryzm ) jak króliczki - to niech to robi.., ale na litośc ... sa środki antykoncepcyjne...!!!!!!!!!!!!!!!!! Tobie zdecydowanie - proponowałbym - sterylizacje... I problem z głowy... .
paty napisał(a):
> No czy Ci się to podoba, czy tez nie - to kiedys i ty byłas
> takim potworkiem...
no cóż...byłam
Dlatego
> , jesli ktos ma ochote pieprzyc się ( sorry za wulgaryzm ) jak
> króliczki - to niech to robi.., ale na litośc ... sa środki
> antykoncepcyjne...!!!!!!!!!!!!!!!!! Tobie zdecydowanie -
> proponowałbym - sterylizacje... I problem z głowy... .
No pewnie że są...Ależ są!...oczywiście....ale jak wiesz żadne z nich nie dają 100% -ej pewności...nawet sterylizacja tego nie zapewni a zresztą u nas to przecież nie legalne nom...nie moja wina że nie wymyślono antykoncepcji skutecznej na 100% i nie moja wina jeśli pomimo stosowania pigułek zajdę w tak niechcianą ciążę. Czy myślisz że ja się wzbraniam przed antykoncepcją? Przecież zanim się nawet urodzi, trzeba chodzić z brzuchem przez prawie cały rok. Wątpliwa przyjemność...
> No czy Ci się to podoba, czy tez nie - to kiedys i ty byłas
> takim potworkiem...
no cóż...byłam
Dlatego
> , jesli ktos ma ochote pieprzyc się ( sorry za wulgaryzm ) jak
> króliczki - to niech to robi.., ale na litośc ... sa środki
> antykoncepcyjne...!!!!!!!!!!!!!!!!! Tobie zdecydowanie -
> proponowałbym - sterylizacje... I problem z głowy... .
No pewnie że są...Ależ są!...oczywiście....ale jak wiesz żadne z nich nie dają 100% -ej pewności...nawet sterylizacja tego nie zapewni a zresztą u nas to przecież nie legalne nom...nie moja wina że nie wymyślono antykoncepcji skutecznej na 100% i nie moja wina jeśli pomimo stosowania pigułek zajdę w tak niechcianą ciążę. Czy myślisz że ja się wzbraniam przed antykoncepcją? Przecież zanim się nawet urodzi, trzeba chodzić z brzuchem przez prawie cały rok. Wątpliwa przyjemność...
bananasue napisał(a):
> Czy myślisz że ja się wzbraniam przed
> antykoncepcją? Przecież zanim się nawet urodzi, trzeba chodzić
> z brzuchem przez prawie cały rok. Wątpliwa przyjemność...
Czy mam rozumieć, że podany przykład przez Ciebie zdarzył się Tobie?
Jeżeli tak, to rzeczywiście nie powinnaś mieć dzieci bo chodzenie w ciąży i oczekiwanie na przyjscie na świat dziecka jest radością.
Nic nie ma na 100% Na 100 % powinna być odpowiedzialność człowieka za swoje potomstwo.
Jeżeli nie rozwineło się u Ciebie macierzyństwo to oddaj dziecko jak najszybcie wraz z swoim partnerem jak i on tego chce.
Podaj swój nr konta z którego mają być pobierane środki na jego wychowanie i na tym Twoja sprawa skończona.
Zrób wszystko aby dalszy seks nie sprawiał ju Ci takich "kłopotów" i żyj sobie szczęśliwie dalej.
Nie każda kobieta musi być szczęśliwą matką.
> Czy myślisz że ja się wzbraniam przed
> antykoncepcją? Przecież zanim się nawet urodzi, trzeba chodzić
> z brzuchem przez prawie cały rok. Wątpliwa przyjemność...
Czy mam rozumieć, że podany przykład przez Ciebie zdarzył się Tobie?
Jeżeli tak, to rzeczywiście nie powinnaś mieć dzieci bo chodzenie w ciąży i oczekiwanie na przyjscie na świat dziecka jest radością.
Nic nie ma na 100% Na 100 % powinna być odpowiedzialność człowieka za swoje potomstwo.
Jeżeli nie rozwineło się u Ciebie macierzyństwo to oddaj dziecko jak najszybcie wraz z swoim partnerem jak i on tego chce.
Podaj swój nr konta z którego mają być pobierane środki na jego wychowanie i na tym Twoja sprawa skończona.
Zrób wszystko aby dalszy seks nie sprawiał ju Ci takich "kłopotów" i żyj sobie szczęśliwie dalej.
Nie każda kobieta musi być szczęśliwą matką.
Jak dobrze mieć sąsiadkę...
bananasue napisał(a):
> No pewnie że są...Ależ są!...oczywiście....ale jak wiesz żadne
> z nich nie dają 100% -ej pewności...nawet sterylizacja tego nie
> zapewni a zresztą u nas to przecież nie legalne nom...nie moja
> wina że nie wymyślono antykoncepcji skutecznej na 100% i nie
> moja wina jeśli pomimo stosowania pigułek zajdę w tak
> niechcianą ciążę. Czy myślisz że ja się wzbraniam przed
> antykoncepcją? Przecież zanim się nawet urodzi, trzeba chodzić
> z brzuchem przez prawie cały rok. Wątpliwa przyjemność...
To prawda, ze nie istnieje 100% skuteczna antykoncepcja.... Sa różne srodki antykoncepcji, nawet takie po...jak np. Postinor - due. Jesli po mimo wszystko jednak pojawi się niechciana ciąża.. To wówczas pewnie, że lepiej zostawic dzieciątko w szpitalu, niz np. na smietniku.!!!
Ja we wczesniejszym poście odniosłam sie, do wypowiedzi Flagona , którą ty przytoczyłaś...: " Ależ..., wielu nie płodzi dzieci jako owocu miłości, chcieli
sobie P********ić i tyle. Często po alkoholu, ba, nawet narkotykach albo tak sobie, dla zabawy... " A to jest juz niestety, głupota, lekkomyslność...
A za głupote sie płaci...
Z drugiej strony, dlaczego podatnicy, maja utrzymywać, dzieci - nieodpowiedzialnych kretynów??!!! Ale to juz inna bajka.
> No pewnie że są...Ależ są!...oczywiście....ale jak wiesz żadne
> z nich nie dają 100% -ej pewności...nawet sterylizacja tego nie
> zapewni a zresztą u nas to przecież nie legalne nom...nie moja
> wina że nie wymyślono antykoncepcji skutecznej na 100% i nie
> moja wina jeśli pomimo stosowania pigułek zajdę w tak
> niechcianą ciążę. Czy myślisz że ja się wzbraniam przed
> antykoncepcją? Przecież zanim się nawet urodzi, trzeba chodzić
> z brzuchem przez prawie cały rok. Wątpliwa przyjemność...
To prawda, ze nie istnieje 100% skuteczna antykoncepcja.... Sa różne srodki antykoncepcji, nawet takie po...jak np. Postinor - due. Jesli po mimo wszystko jednak pojawi się niechciana ciąża.. To wówczas pewnie, że lepiej zostawic dzieciątko w szpitalu, niz np. na smietniku.!!!
Ja we wczesniejszym poście odniosłam sie, do wypowiedzi Flagona , którą ty przytoczyłaś...: " Ależ..., wielu nie płodzi dzieci jako owocu miłości, chcieli
sobie P********ić i tyle. Często po alkoholu, ba, nawet narkotykach albo tak sobie, dla zabawy... " A to jest juz niestety, głupota, lekkomyslność...
A za głupote sie płaci...
Z drugiej strony, dlaczego podatnicy, maja utrzymywać, dzieci - nieodpowiedzialnych kretynów??!!! Ale to juz inna bajka.
umię czytać a nie pisać napisał(a):
> Tylko nieodpowiedzialni ludzie nie chcą opiekować się swoim
> potomstwem, które sprowadzili na ten świat.
> Robili to z miłości i efektem tej miłości jest dziecko.
> Cóż to za miłość jeżeli jej efekty są porzucane.
> To nie jest miłość to zwykłe .....
Heh...moje pytania były konkretne i chodziło mi o konkretne odpowiedzi...ale cóż...skoro rozgorzala się już ta dyskusja jak zwykle wokół moralności, odpowiedzialności, itd...bo oczywiście duża większość postępuje w taki a nie inny sposób a wszelki inny sposób jest błee to cóż...powiem tylko że nie wszyscy uprawiają seks z miłości...możesz to nazwać zwykłym...i w porządku masz prawo nazywać to jak chcesz...
> Tylko nieodpowiedzialni ludzie nie chcą opiekować się swoim
> potomstwem, które sprowadzili na ten świat.
> Robili to z miłości i efektem tej miłości jest dziecko.
> Cóż to za miłość jeżeli jej efekty są porzucane.
> To nie jest miłość to zwykłe .....
Heh...moje pytania były konkretne i chodziło mi o konkretne odpowiedzi...ale cóż...skoro rozgorzala się już ta dyskusja jak zwykle wokół moralności, odpowiedzialności, itd...bo oczywiście duża większość postępuje w taki a nie inny sposób a wszelki inny sposób jest błee to cóż...powiem tylko że nie wszyscy uprawiają seks z miłości...możesz to nazwać zwykłym...i w porządku masz prawo nazywać to jak chcesz...
bananasue napisał(a):
> powiem tylko że nie wszyscy
> uprawiają seks z miłości...możesz to nazwać zwykłym...i w
> porządku masz prawo nazywać to jak chcesz...
Cały pic polega na tym, że nic nie będę nazywał bo dawno to nazwano.
A za pieniądze to jeszcze wcześniej dano nazwę.
Rozumię, że nie zawsze człowiek ma chęć na miłość jeżeli potrzebuje tylko seksu.
Jak chcesz napić się piwa to nie musisz browaru kupować.
Ja naprawdę wszystko rozumię.
Ja też jestem przeciętnym człowiekiem i trzy dziewczyny miałem razem w jednej nocy.
Cały pic polega na tym, że każdy musi wziąść odpowiedzialność za swoje czyny.
Nie można zwalać to na kogoś innego a tymbardziej na nieznane osoby.
Rozumie, że kobiety myślą inaczej niż mężczyzni i mało zdarza się, że kobieta zostaje tzw wyrodną matką, ale zdarza się.
Ja nikogo nie potępiam nawet tych kobiet co za pieniądze idą.
Jeżeli ludzie nie są wstanie ponosić odpowiedzialności za swoje czyny z powodu choroby to ja też rozumię.
Ale zdrowy młody byk i jałówka nie mają prawa porzucać swojego potomstwa i tak nie robią nawet jako zwierzęta a co dopiero myślący ludzie?
Mogę dodać, że w tych akademikach to też młodzież żąda, aby im państwo dało mieszkanie i utrzymywało ich dzieci.
Wywalił bym to na tzw zbyty pysk.
Nie musisz dalej uczyć się za moje pieniądze a zarabiaj na rodzinę, którą stworzyłeś w znanych tylko tobie warunkach.
Tyle lat po wojnie a ten kraj nawt dróg porządnych nie ma bo trzeba ten socjal utrzymywać.
Mnie zagineły dokumenty ubezpieczeniowe i nikt do tego nie przyznawał się i zostałem bez środków do życia.
Jak w końcu zwróciłem się o pomoc to nawet podania nie przyjeli a upodlili po 35 latach pracy a młodzi, co jeszcze nic nie nauczyli się żądają utrzymania przez podatników.
Sam zaczełem szukać dokumentów i w ich bajzlu znalazłem za co jeszcze mnie oskarżyli.
Takich mamy urzędników i prawników.
No dobrze. Poniosło mnie, ale dlaczego ktoś nie ma ponosić odpowiedzialności w tej czy innej sprawie?
Pomyśl, dlaczego?
> powiem tylko że nie wszyscy
> uprawiają seks z miłości...możesz to nazwać zwykłym...i w
> porządku masz prawo nazywać to jak chcesz...
Cały pic polega na tym, że nic nie będę nazywał bo dawno to nazwano.
A za pieniądze to jeszcze wcześniej dano nazwę.
Rozumię, że nie zawsze człowiek ma chęć na miłość jeżeli potrzebuje tylko seksu.
Jak chcesz napić się piwa to nie musisz browaru kupować.
Ja naprawdę wszystko rozumię.
Ja też jestem przeciętnym człowiekiem i trzy dziewczyny miałem razem w jednej nocy.
Cały pic polega na tym, że każdy musi wziąść odpowiedzialność za swoje czyny.
Nie można zwalać to na kogoś innego a tymbardziej na nieznane osoby.
Rozumie, że kobiety myślą inaczej niż mężczyzni i mało zdarza się, że kobieta zostaje tzw wyrodną matką, ale zdarza się.
Ja nikogo nie potępiam nawet tych kobiet co za pieniądze idą.
Jeżeli ludzie nie są wstanie ponosić odpowiedzialności za swoje czyny z powodu choroby to ja też rozumię.
Ale zdrowy młody byk i jałówka nie mają prawa porzucać swojego potomstwa i tak nie robią nawet jako zwierzęta a co dopiero myślący ludzie?
Mogę dodać, że w tych akademikach to też młodzież żąda, aby im państwo dało mieszkanie i utrzymywało ich dzieci.
Wywalił bym to na tzw zbyty pysk.
Nie musisz dalej uczyć się za moje pieniądze a zarabiaj na rodzinę, którą stworzyłeś w znanych tylko tobie warunkach.
Tyle lat po wojnie a ten kraj nawt dróg porządnych nie ma bo trzeba ten socjal utrzymywać.
Mnie zagineły dokumenty ubezpieczeniowe i nikt do tego nie przyznawał się i zostałem bez środków do życia.
Jak w końcu zwróciłem się o pomoc to nawet podania nie przyjeli a upodlili po 35 latach pracy a młodzi, co jeszcze nic nie nauczyli się żądają utrzymania przez podatników.
Sam zaczełem szukać dokumentów i w ich bajzlu znalazłem za co jeszcze mnie oskarżyli.
Takich mamy urzędników i prawników.
No dobrze. Poniosło mnie, ale dlaczego ktoś nie ma ponosić odpowiedzialności w tej czy innej sprawie?
Pomyśl, dlaczego?
Jak dobrze mieć sąsiadkę...
umię czytać a nie pisać napisał(a):
> Rozumie, że kobiety myślą inaczej niż mężczyzni i mało zdarza
> się, że kobieta zostaje tzw wyrodną matką, ale zdarza się.
Chyba chciałbyś żeby kobiety myślały inaczej niż mężczyźni. To wygodniejsze prawda? Kobieta postrzegana jako istota czuła opiekuńcza bez większego problemu zajmie się dzieckiem. Co jej tam. Co to dla niej za problem? Przecież kobieta z reguły lubi dzieci ! - sądzi większość. A ja się pytam: Czemu ma niby lubić? Tylko dlatego że to ona je rodzi? A mężczyzna? Będzie dalej szukał nowych podboi miłosnych i ewentualnie prześle 200zł alimentów. Taka już męska natura - powie większość czyż nie?
> Rozumie, że kobiety myślą inaczej niż mężczyzni i mało zdarza
> się, że kobieta zostaje tzw wyrodną matką, ale zdarza się.
Chyba chciałbyś żeby kobiety myślały inaczej niż mężczyźni. To wygodniejsze prawda? Kobieta postrzegana jako istota czuła opiekuńcza bez większego problemu zajmie się dzieckiem. Co jej tam. Co to dla niej za problem? Przecież kobieta z reguły lubi dzieci ! - sądzi większość. A ja się pytam: Czemu ma niby lubić? Tylko dlatego że to ona je rodzi? A mężczyzna? Będzie dalej szukał nowych podboi miłosnych i ewentualnie prześle 200zł alimentów. Taka już męska natura - powie większość czyż nie?
bananasue napisał(a):
> Chyba chciałbyś żeby kobiety myślały inaczej niż mężczyźni. To
> wygodniejsze prawda?
Nie wygodniejsze ale kobiety myślą inaczej niż mężczyzni co jest udowodnione naukowo.
>Kobieta postrzegana jako istota czuła
> opiekuńcza bez większego problemu zajmie się dzieckiem.
Dokładnie z wyjątkiem słowa problemu. Tak nas obdarzyła natura.
Takie są prawa naturalne i nie można je zmieniać.
Zdarza się, że natura tzw figle płata i co rozumniejszy człowiek to uznaje.
Nie tylko widziałem zdjęcia, ale wydziałem na własne oczy u dziecka dwupłcowość.
Nie wiem jaki to będzie miało osobowość jak dorośnie i czego jest tam więcej.
To jest problem tego człowieka.
>Co jej
> tam. Co to dla niej za problem? Przecież kobieta z reguły lubi
> dzieci ! - sądzi większość.
Z natyry, z natury.
>A ja się pytam: Czemu ma niby
> lubić? Tylko dlatego że to ona je rodzi?
Już odpowiadam, z natury.
A mężczyzna?
Też lubi i kocha z natury.
>Będzie
> dalej szukał nowych podboi miłosnych i ewentualnie prześle
> 200zł alimentów.
Też i tak zdarza się ale to już nie z natury.
Taka już męska natura - powie większość czyż
> nie?
Nie.
Myślę, że rozwiałem Twoje wątpliwości a jeżeli nie to pytaj a ja Ci chętnie odpowiem.
Powiem Ci jeszcze coś takiego, że zdarza się u kobiety opóznione uczucie macieżyństwa.
W chwili obecnej możesz tego nie odczuwać ale za tydzień, miesiąc, rok czy dziesięć lat może ono przyjść.
Wtedy zaczyna się problem z którym trudno sobie poradzić.
Dlatego nie odcinaj się od dziecka rób wszystko na co Cię stać.
Jeżeli stać Cie tylko na ekonomiczne utrzymanie to rób to bo w przyszłości może Ci się wszystko zmienić.
Człowiekowi zmienia się charakter co siedem lat i nigdy nie wiadomo co będzie dalej.
To jest zawsze cząstka Ciebie i nie odcinaj się raz na zawsze abyś mogła do niej wrócić.
> Chyba chciałbyś żeby kobiety myślały inaczej niż mężczyźni. To
> wygodniejsze prawda?
Nie wygodniejsze ale kobiety myślą inaczej niż mężczyzni co jest udowodnione naukowo.
>Kobieta postrzegana jako istota czuła
> opiekuńcza bez większego problemu zajmie się dzieckiem.
Dokładnie z wyjątkiem słowa problemu. Tak nas obdarzyła natura.
Takie są prawa naturalne i nie można je zmieniać.
Zdarza się, że natura tzw figle płata i co rozumniejszy człowiek to uznaje.
Nie tylko widziałem zdjęcia, ale wydziałem na własne oczy u dziecka dwupłcowość.
Nie wiem jaki to będzie miało osobowość jak dorośnie i czego jest tam więcej.
To jest problem tego człowieka.
>Co jej
> tam. Co to dla niej za problem? Przecież kobieta z reguły lubi
> dzieci ! - sądzi większość.
Z natyry, z natury.
>A ja się pytam: Czemu ma niby
> lubić? Tylko dlatego że to ona je rodzi?
Już odpowiadam, z natury.
A mężczyzna?
Też lubi i kocha z natury.
>Będzie
> dalej szukał nowych podboi miłosnych i ewentualnie prześle
> 200zł alimentów.
Też i tak zdarza się ale to już nie z natury.
Taka już męska natura - powie większość czyż
> nie?
Nie.
Myślę, że rozwiałem Twoje wątpliwości a jeżeli nie to pytaj a ja Ci chętnie odpowiem.
Powiem Ci jeszcze coś takiego, że zdarza się u kobiety opóznione uczucie macieżyństwa.
W chwili obecnej możesz tego nie odczuwać ale za tydzień, miesiąc, rok czy dziesięć lat może ono przyjść.
Wtedy zaczyna się problem z którym trudno sobie poradzić.
Dlatego nie odcinaj się od dziecka rób wszystko na co Cię stać.
Jeżeli stać Cie tylko na ekonomiczne utrzymanie to rób to bo w przyszłości może Ci się wszystko zmienić.
Człowiekowi zmienia się charakter co siedem lat i nigdy nie wiadomo co będzie dalej.
To jest zawsze cząstka Ciebie i nie odcinaj się raz na zawsze abyś mogła do niej wrócić.
Jak dobrze mieć sąsiadkę...
kachna napisał(a):
> no coments... cholera gdzie ta sprawiedliwość!!! ci co dzieci
> nie chcą mnożą się na potęgę a innym, którzy tego bardzo pragną
> nie jest to dane.
Może i tak się zdarzyć naturalnie, ale mniej a właściwie żadnych tabletek a dzieci będą i to normalne, które nie trzeba będzie utrzymywać z naszych podatków.
> no coments... cholera gdzie ta sprawiedliwość!!! ci co dzieci
> nie chcą mnożą się na potęgę a innym, którzy tego bardzo pragną
> nie jest to dane.
Może i tak się zdarzyć naturalnie, ale mniej a właściwie żadnych tabletek a dzieci będą i to normalne, które nie trzeba będzie utrzymywać z naszych podatków.
Jak dobrze mieć sąsiadkę...
I jeszcze sprawa alimentów.
Bez różnicy, czy dobrowolnie lub z urzędu jest brak praw wychowawczych to nie powinno oznaczać, że z obowiązków wychowania dziecka są rodzice zwolnieni.
Dlaczego ja podatnik mam utrzymywać cudze dzieci.
Moich nikt nie utrzymywał tylko sam musiałem niedosypiać i pracować.
Obojętnie z jakich powodów i kto wychowuje dzieci to rodzice są zobowiązani do ich utrzymania.
Ja nawet dodał bym i adopcję do takich zobowiązań.
Dzieci robią dzieci a społeczęństwo ma ich utrzymywać?
A gdzie rodzice tych dzieci co robią dzieci?
Prawo zobowiązuje ich do utrzymania wnuków skoro rodzice nie są wstanie ich otrzymać.
Niałem przyjemność być na wywiadówce w szkole średniej gdzie wychowawca mówi, że oprócz śniadania dzieci otrzymują również papierosy idąc do szkoły bo palą.
Jeden zrodziców powiedział a co zrobić jak palą Palą to nic zrobić nie można.
Oprócz tego robią dzieci leją się po mordach klną oraz ubliżają wszystkim i wszędzie i nic nie można zrobić.
Nie tędy droga.
Bez różnicy, czy dobrowolnie lub z urzędu jest brak praw wychowawczych to nie powinno oznaczać, że z obowiązków wychowania dziecka są rodzice zwolnieni.
Dlaczego ja podatnik mam utrzymywać cudze dzieci.
Moich nikt nie utrzymywał tylko sam musiałem niedosypiać i pracować.
Obojętnie z jakich powodów i kto wychowuje dzieci to rodzice są zobowiązani do ich utrzymania.
Ja nawet dodał bym i adopcję do takich zobowiązań.
Dzieci robią dzieci a społeczęństwo ma ich utrzymywać?
A gdzie rodzice tych dzieci co robią dzieci?
Prawo zobowiązuje ich do utrzymania wnuków skoro rodzice nie są wstanie ich otrzymać.
Niałem przyjemność być na wywiadówce w szkole średniej gdzie wychowawca mówi, że oprócz śniadania dzieci otrzymują również papierosy idąc do szkoły bo palą.
Jeden zrodziców powiedział a co zrobić jak palą Palą to nic zrobić nie można.
Oprócz tego robią dzieci leją się po mordach klną oraz ubliżają wszystkim i wszędzie i nic nie można zrobić.
Nie tędy droga.
Jak dobrze mieć sąsiadkę...
To jest bardzo prosta procedura, taka "matka" może po prostu wyjść i nie powiedzieć nawet, do widzenia.
Poza tym, gdy by nawet wzięła a później się rozmyśliła, to nie musi topić ani wrzucać do śmietnika, może po prostu je oddać, nie pamietam gdzie, ale jakieś mniszki (w Krakowie, w Warszawie?) znane są z tego, że przyjmują takie dzieci, jak leci, można im zostawić dziecko pod dzrzwiami w przygotowanym do tego celu koszyku, nacisnąć na dzwonek i pójść sobie.
Poza tym, gdy by nawet wzięła a później się rozmyśliła, to nie musi topić ani wrzucać do śmietnika, może po prostu je oddać, nie pamietam gdzie, ale jakieś mniszki (w Krakowie, w Warszawie?) znane są z tego, że przyjmują takie dzieci, jak leci, można im zostawić dziecko pod dzrzwiami w przygotowanym do tego celu koszyku, nacisnąć na dzwonek i pójść sobie.
Już dawno nie widziałem takiego smietnika jak tu... dziewczyna zadała konkretnie pytanie... a tu wszyscy (poza flagonem) moralizują i wypisują jakieś bzdury... po raz kolejny widać, jak niewiele mamy do powiedzenia, oprócz ględzenia i narzekania oczywiście...
...Remember the jester that showed you tears...
gizmo napisał(a):
> Już dawno nie widziałem takiego smietnika jak tu... dziewczyna
> zadała konkretnie pytanie... a tu wszyscy (poza flagonem)
> moralizują i wypisują jakieś bzdury... po raz kolejny widać,
> jak niewiele mamy do powiedzenia, oprócz ględzenia i narzekania
> oczywiście...
I racja ale procedur tu nikt nie zna gdyż to są sądowe procedury wg kodeksu rodzinnego.
Tu jedynie wszystko, co naokoło tego zdarzenia towarzyszy.
> Już dawno nie widziałem takiego smietnika jak tu... dziewczyna
> zadała konkretnie pytanie... a tu wszyscy (poza flagonem)
> moralizują i wypisują jakieś bzdury... po raz kolejny widać,
> jak niewiele mamy do powiedzenia, oprócz ględzenia i narzekania
> oczywiście...
I racja ale procedur tu nikt nie zna gdyż to są sądowe procedury wg kodeksu rodzinnego.
Tu jedynie wszystko, co naokoło tego zdarzenia towarzyszy.
Jak dobrze mieć sąsiadkę...
umię czytać a nie pisać napisał(a):
> I racja ale procedur tu nikt nie zna gdyż to są sądowe
> procedury wg kodeksu rodzinnego.
> Tu jedynie wszystko, co naokoło tego zdarzenia towarzyszy.
Dokładnie, fachowej porady radziłabym szukać na stronach: poradaprawna.pl, e-prawnik.pl, adoptuj.pl, forumprawne.org...
> I racja ale procedur tu nikt nie zna gdyż to są sądowe
> procedury wg kodeksu rodzinnego.
> Tu jedynie wszystko, co naokoło tego zdarzenia towarzyszy.
Dokładnie, fachowej porady radziłabym szukać na stronach: poradaprawna.pl, e-prawnik.pl, adoptuj.pl, forumprawne.org...
pewna dziewczyna napisał(a):
> umię czytać a nie pisać napisał(a):
>
> > I racja ale procedur tu nikt nie zna gdyż to są sądowe
> > procedury wg kodeksu rodzinnego.
> > Tu jedynie wszystko, co naokoło tego zdarzenia towarzyszy.
>
> Dokładnie, fachowej porady radziłabym szukać na stronach:
> poradaprawna.pl, e-prawnik.pl, adoptuj.pl, forumprawne.org...
I tam należy szukać procedur.
Tu jedynie można otrzymać opinie na temat sytuacji oraz być ubliżanym przez inne osoby.
> umię czytać a nie pisać napisał(a):
>
> > I racja ale procedur tu nikt nie zna gdyż to są sądowe
> > procedury wg kodeksu rodzinnego.
> > Tu jedynie wszystko, co naokoło tego zdarzenia towarzyszy.
>
> Dokładnie, fachowej porady radziłabym szukać na stronach:
> poradaprawna.pl, e-prawnik.pl, adoptuj.pl, forumprawne.org...
I tam należy szukać procedur.
Tu jedynie można otrzymać opinie na temat sytuacji oraz być ubliżanym przez inne osoby.
Jak dobrze mieć sąsiadkę...
jednak mój wpis pomógł i nie był tylko czepianiem, bo jak czytam podałaś jakieś pomocne strony www... może pytająca ich nie znała i nie wpadła, żeby tam poszukać... a co do seksu, czy go za mało ? chwilami pewnie tak, ale jak jest go za dużo to człowiek staje się leniwy... więc jak mówi stare przysłowie: najlepiej jest gonić króliczka... ;)))))))))))))
...Remember the jester that showed you tears...
Hm... Ten post mnie jakoś razi... dorosły człowiek idąc do łóżka powinien wiedzieć czym to się może skończyć... Jeśli chce się zrzec praw do dziecka, może tak będzie lepiej, ale to musi być decyzja obojga rodziców. Pomysł zatajenia ojcowstwa... A dziecko nie zasługuje na to by mieć ojca, zwłaszcza, jeśli ojciec byłby zdecydowany zająć się tym dzieckiem? Świństwo i ogromna niedojrzałość... Nie wiem, jak to jest z obowiązkiem płacenia alimentów, ale uważam, że ludzi, ktorzy spłodzili dziecko a potem uchylają się od płacenia alimentów należało by kastrować... Co by więcej maluchów nie unieszczęśliwili.
Podsumowując - decyzja zrzeczenia się praw do dziecka bywa mądrą i odpowiedzialną decyzją, natomiast w tym poście "dylematy dodatkowe" po prostu śmierdzą.
Podsumowując - decyzja zrzeczenia się praw do dziecka bywa mądrą i odpowiedzialną decyzją, natomiast w tym poście "dylematy dodatkowe" po prostu śmierdzą.
A może to jest tak jak sądzi jeden mój zabawny znajomy - niektóre kobiety są po prostu cwane - rodzą dzieci żeby mogły siedzieć w domu i nie pracować. "Widzisz Banana...tak to się robi, wrabiasz gościa w dziecko (specjalnie!) i wtedy ciągniesz z niego kasy ile wlezie a sama se leżysz w domu do góry brzuchem...dziecko jakoś tam się samo uchowa...!"
bananasue napisał(a):
> A może to jest tak jak sądzi jeden mój zabawny znajomy -
> niektóre kobiety są po prostu cwane - rodzą dzieci żeby mogły
> siedzieć w domu i nie pracować. "Widzisz Banana...tak to się
> robi, wrabiasz gościa w dziecko (specjalnie!) i wtedy ciągniesz
> z niego kasy ile wlezie a sama se leżysz w domu do góry
> brzuchem...dziecko jakoś tam się samo uchowa...!"
znam takie przypadki - w jednym panienka mowi o tym bez zazenowania
pozdrawiam
jurek
> A może to jest tak jak sądzi jeden mój zabawny znajomy -
> niektóre kobiety są po prostu cwane - rodzą dzieci żeby mogły
> siedzieć w domu i nie pracować. "Widzisz Banana...tak to się
> robi, wrabiasz gościa w dziecko (specjalnie!) i wtedy ciągniesz
> z niego kasy ile wlezie a sama se leżysz w domu do góry
> brzuchem...dziecko jakoś tam się samo uchowa...!"
znam takie przypadki - w jednym panienka mowi o tym bez zazenowania
pozdrawiam
jurek
oczywiście, że niektóre kobiety traktują urodzenie dziecka, jako kartę przetargową w wielu sprawach... żeby zatrzymać przy sobie faceta, zmusić go do małżeństwa, utrzymać na siłę rozpadające się małżeństwo lub związek, uwolnić się od pracy zawodowej... nie ma w tym nic dziwnego, każdy orze jak może, jak mówi stare przysłowie... ciągle powtarzam, że jesteśmy tylko zwierzętami... i zwierzęce instynkty nami kierują... wiem, że zaraz znajdzie się jakas stara dewotka, która napisze, że ja chyba nie te kobiety w życiu poznawałem, albo coś sobie wymyśliłem... ale co tam... dzisiaj idę na "Pachnidło", ciekawe czy film jest równie ciekawy jak książka... :)))))))))))))
...Remember the jester that showed you tears...
A ja uważam, że te dyskotekowe panienki mają prawo się skrobać ile razy chcą... przynajmniej mniej będzie potem nieszczęśliwych dzieci, mniej wyrośnie na morderców i złodziei. Bez sensu znowu pisać, że winne temu są nie tylko one, a nie rodzina i społeczeństwo, które je tak wychowały... Daj im dziewucho spokój i zajmij się lepiej swoją profesurą... ;)))))))))))))))))
...Remember the jester that showed you tears...
Mało jest dzieci w domach dziecka i innych tego typu przytułkach ? Wystarczy do adopcji na kilka najbliższych lat... do tego czasu niech się skrobią... może dzięki temu przestaniemy się wreszcie rozmnażać bezmyślnie jak robaki... brudzić wszystko i niszczyć... rozsiewać swoją głupotę, smród i bezmyślność... już wiem, jak byłbym królem, to wprowadziłbym kontrolę narodzeń... każdy musiałby się starać o pozwolenie na spłodzenie dziecka... ludzie głupi i bezmyślni nigdy by takich pozwoleń nie dostali...
...Remember the jester that showed you tears...
Zgadzam się z tą kontrolą narodzeń, oczywiście. Tak by było najmądrzej. Ale jeśli chodzi o aborcję to dla mnie to wygląda tak - to jest zabójstwo, więc coś nie do przyjęcia. Dziecko zostawione w szpitalu gdyby rodzice zrzekli się praw pewnie od razu trafiło by do rodziny. Ludzie bardzo chcą "dostać" niemowlęta... Więc po co zabijać, jeśli można dać szczęście jakimś ludziom, którzy pragną dziecka? Tylko dlatego, że ktoś się boi porodu? No tak, lepiej żeby za błędy rodziców płaciło dziecko, prawda?:/
Hej
Matka, jak i ojciec - jesli sie zrzeka wszystkich praw do dziecka - to nie ponosza z tego tytułu zadnych zobowiazan finansowych. I maja okolo 4 tygodni na zmiane swojej decyzji.
Jesli matka nie poda danych ojca- tzn, zatai je- i zrzecze sie tych praw rodzicielskich to teoretycznie (ale nie jest to łatwe bo wedlg polskiego prawa oboje rodzicow musi sie zrzec praw, albo musza byc ich pozbawieni calkowicie droga sadowa) dziecko moze byc oddane do adopcji. Problem moze sie pojawic za jakis czas, kiedy ojciec stwierdzi ze jednak chce miec kontakty z dzieckiem, ze o istnieniu dziecka nie wiedział albo ze nie wyrazil zadnej zgody na adopcje.
Co wtedy z dzieckiem, ktore np. jest juz adoptowane?
Jeśli ty, lub jakaś znajoma ma urodzić dziecko to dla dobra dzieciaka ważne jest aby oboje rodzice zzekli się wszytkich praw do niego, tak by mozna bylo rozpoczac proces adopcji i by dziecko jak najszybciej znalazlo rodzine.
Pozdrawiam,
K.
Matka, jak i ojciec - jesli sie zrzeka wszystkich praw do dziecka - to nie ponosza z tego tytułu zadnych zobowiazan finansowych. I maja okolo 4 tygodni na zmiane swojej decyzji.
Jesli matka nie poda danych ojca- tzn, zatai je- i zrzecze sie tych praw rodzicielskich to teoretycznie (ale nie jest to łatwe bo wedlg polskiego prawa oboje rodzicow musi sie zrzec praw, albo musza byc ich pozbawieni calkowicie droga sadowa) dziecko moze byc oddane do adopcji. Problem moze sie pojawic za jakis czas, kiedy ojciec stwierdzi ze jednak chce miec kontakty z dzieckiem, ze o istnieniu dziecka nie wiedział albo ze nie wyrazil zadnej zgody na adopcje.
Co wtedy z dzieckiem, ktore np. jest juz adoptowane?
Jeśli ty, lub jakaś znajoma ma urodzić dziecko to dla dobra dzieciaka ważne jest aby oboje rodzice zzekli się wszytkich praw do niego, tak by mozna bylo rozpoczac proces adopcji i by dziecko jak najszybciej znalazlo rodzine.
Pozdrawiam,
K.
bananasue napisał(a):
>O to mi ludzie chodziło a nie o
> rozprawy o moralności...brrr
Bardzo dobrze, że jesteś zadowolona.
Zrobisz co zechcesz.
Warto jednak przeczytać co ludzie myślą o tej sytuacji.
Jeżeli tego nie przeczytasz i nie wyciągniesz wniosków to zawsze będziesz dziwić się jakie to społeczęństwo jest inne niż Ty.
Będziesz miała zawsze po tzw górkę i będziesz uważać, że nikt Cię nie rozumie co prowadzi do samotności a póżniej depresji.
Tak to już w życiu jest, że trzeba mieć własne zdanie, ale należy dostosować się do społeczności.
Taka jest nasza społeczność i wyrzutków wypluwa na margines.
Jak dasz się zrobić wyrzutkiem to naprwdę będziesz miała cieżkie życie.
Człowiek młody nie zdaje sobie sprawy, ale z wiekiem jak nie społeczęństwo to własne sumienie zacznie Cię prześladować.
Nie życzę Ci tego, ale poczytaj i zastanów się nad własną decyzją.
Zrobisz jak zechcesz.
>O to mi ludzie chodziło a nie o
> rozprawy o moralności...brrr
Bardzo dobrze, że jesteś zadowolona.
Zrobisz co zechcesz.
Warto jednak przeczytać co ludzie myślą o tej sytuacji.
Jeżeli tego nie przeczytasz i nie wyciągniesz wniosków to zawsze będziesz dziwić się jakie to społeczęństwo jest inne niż Ty.
Będziesz miała zawsze po tzw górkę i będziesz uważać, że nikt Cię nie rozumie co prowadzi do samotności a póżniej depresji.
Tak to już w życiu jest, że trzeba mieć własne zdanie, ale należy dostosować się do społeczności.
Taka jest nasza społeczność i wyrzutków wypluwa na margines.
Jak dasz się zrobić wyrzutkiem to naprwdę będziesz miała cieżkie życie.
Człowiek młody nie zdaje sobie sprawy, ale z wiekiem jak nie społeczęństwo to własne sumienie zacznie Cię prześladować.
Nie życzę Ci tego, ale poczytaj i zastanów się nad własną decyzją.
Zrobisz jak zechcesz.
Jak dobrze mieć sąsiadkę...
Hejka,
Sprostowanie: w Polsce zrzec się praw do dziecka można dopiero po upływie 6 tygodni od daty narodzin dziecka. "Wówczas składa tzw. blankietową zgodę na anonimowe przysposobienie w nieznanej rodzinie. Do tego czasu dziecko przebywa w pogotowiu opiekuńczym lub w domu dziecka (rodzinie zastępczej).
Gorzej, jeśli matka nie zabiera dziecka do domu i nie zrzeka się praw do niego. Wówczas nieuregulowana sytuacja prawna dziecka uniemożliwia oddanie go do adopcji. Trafia ono do domu dziecka i tam czeka miesiącami lub latami na decyzję biologicznej matki. Niektóre kobiety nie zdają sobie sprawy z możliwości legalnego zrzeczenia się praw do dziecka i uciekają ze szpitala, zacierając za sobą ślady. Takie działanie skazuje dziecko na wielomiesięczny pobyt w placówce opiekuńczej - do czasu ustalenia personaliów i miejsca pobytu matki. Każde dziecko, którego sytuacja prawna jest uregulowana orzeczeniem sądowym o pozbawieniu bądź zrzeczeniu się rodziców władzy rodzicielskiej, jest kierowane do adopcji. Im wcześniej to nastąpi, tym lepiej dla dziecka. "
pragnę jeszcze zwrócić uwagę na fakt, że zrzeczenie się praw do dziecka pociąga za sobą konsekwencje. Między innymi taką, że jeśli dziecko zostanie oddane do adopcji żaden z rodziców nie będzie mógł się z nim skontaktować. Chyba, że nowi rodzice sami poinformują dziecko o fakcie posiadania innych rodziców biologicznych i chęć spotkania wyjdzie ze strony dziecka.
Dziecku, małemu dziecku, w wyniku procesu adopcyjnego zostanie zmienione nazwisko (może być również imię), wydany nowy akt urodzenia, w którym za rodziców bilogicznych będą podani nowi rodzice, inny szpital, inne miasto, itd.
Starszym dzieciom również wydawany jest nowy akt urodzenia, natomiast rzadko dzieci/nowi rodzice decydują się na zmianę imienia syna/córki.
Wiem, że sytuacja oddania dziecka do adopcji może okazać się bardzo ciężka. Warto zastanowić się nad nią z każdej strony. Nie tylko nad wiekiem rodziców, możliwościami stowrzenia mu rodziny, czy też przeszkodą jakie może stanowić dziecko w dalszym życiu. Ważne jest by patrzeć na dobro dziecka. Jeśli z jakiś powodów nie może zostać z bilologicznymi rodzicami należy jak najszybciej dokonać wszystkich formalności tak by mogło zostać adoptowane. Dzieci w domach dziecka czy ośrodkach opiekuńczych mają zbyt mało szansy na ciepło i zwykły uśmiech, bardzo szybko zaczynają cierpieć na chorobę sierocą.stąd ważne jest by proces adopcyjny mógł przebiec jak najszybciej.
Do tego należy pamiętać, że domy dziecka i ośrodki opiekuńcze mają małe środki finansowe. jeśli dziecko urodzi się chore może być leczone miesiącami bo ośrodek nie ma pieniędzy na drogie leki.
tak było z moją kuzynką, która zanim trafiła do naszej rodziny ponad dwa lata spędziła między szpitalem a izolatką w domu dziecka, chorując na serce i przy okazji łapiąc wszelkie choroby jak żółtaczkę, salmonellę itd. Leki na sallmonellę kosztowały wtedy 80zł i dom dziecka nie mógł tych pieniędzy wyłożyć stąd była izolowana od innych by ich nie zarazić.
Przez pierwsze miesiące w nowej rodzinie nie miała żadnych odruchów społecznych. Zadnej mimiki twarzy. Nawet nie płakała, po prostu patrzyła albo odwracała głowę. I tylko ogromne z przerażenia oczy.
...
Gdyby nie postawa biologicznych rodziców nową rodzinę mogła mieć co najmiej już rok wcześniej.
Sprostowanie: w Polsce zrzec się praw do dziecka można dopiero po upływie 6 tygodni od daty narodzin dziecka. "Wówczas składa tzw. blankietową zgodę na anonimowe przysposobienie w nieznanej rodzinie. Do tego czasu dziecko przebywa w pogotowiu opiekuńczym lub w domu dziecka (rodzinie zastępczej).
Gorzej, jeśli matka nie zabiera dziecka do domu i nie zrzeka się praw do niego. Wówczas nieuregulowana sytuacja prawna dziecka uniemożliwia oddanie go do adopcji. Trafia ono do domu dziecka i tam czeka miesiącami lub latami na decyzję biologicznej matki. Niektóre kobiety nie zdają sobie sprawy z możliwości legalnego zrzeczenia się praw do dziecka i uciekają ze szpitala, zacierając za sobą ślady. Takie działanie skazuje dziecko na wielomiesięczny pobyt w placówce opiekuńczej - do czasu ustalenia personaliów i miejsca pobytu matki. Każde dziecko, którego sytuacja prawna jest uregulowana orzeczeniem sądowym o pozbawieniu bądź zrzeczeniu się rodziców władzy rodzicielskiej, jest kierowane do adopcji. Im wcześniej to nastąpi, tym lepiej dla dziecka. "
pragnę jeszcze zwrócić uwagę na fakt, że zrzeczenie się praw do dziecka pociąga za sobą konsekwencje. Między innymi taką, że jeśli dziecko zostanie oddane do adopcji żaden z rodziców nie będzie mógł się z nim skontaktować. Chyba, że nowi rodzice sami poinformują dziecko o fakcie posiadania innych rodziców biologicznych i chęć spotkania wyjdzie ze strony dziecka.
Dziecku, małemu dziecku, w wyniku procesu adopcyjnego zostanie zmienione nazwisko (może być również imię), wydany nowy akt urodzenia, w którym za rodziców bilogicznych będą podani nowi rodzice, inny szpital, inne miasto, itd.
Starszym dzieciom również wydawany jest nowy akt urodzenia, natomiast rzadko dzieci/nowi rodzice decydują się na zmianę imienia syna/córki.
Wiem, że sytuacja oddania dziecka do adopcji może okazać się bardzo ciężka. Warto zastanowić się nad nią z każdej strony. Nie tylko nad wiekiem rodziców, możliwościami stowrzenia mu rodziny, czy też przeszkodą jakie może stanowić dziecko w dalszym życiu. Ważne jest by patrzeć na dobro dziecka. Jeśli z jakiś powodów nie może zostać z bilologicznymi rodzicami należy jak najszybciej dokonać wszystkich formalności tak by mogło zostać adoptowane. Dzieci w domach dziecka czy ośrodkach opiekuńczych mają zbyt mało szansy na ciepło i zwykły uśmiech, bardzo szybko zaczynają cierpieć na chorobę sierocą.stąd ważne jest by proces adopcyjny mógł przebiec jak najszybciej.
Do tego należy pamiętać, że domy dziecka i ośrodki opiekuńcze mają małe środki finansowe. jeśli dziecko urodzi się chore może być leczone miesiącami bo ośrodek nie ma pieniędzy na drogie leki.
tak było z moją kuzynką, która zanim trafiła do naszej rodziny ponad dwa lata spędziła między szpitalem a izolatką w domu dziecka, chorując na serce i przy okazji łapiąc wszelkie choroby jak żółtaczkę, salmonellę itd. Leki na sallmonellę kosztowały wtedy 80zł i dom dziecka nie mógł tych pieniędzy wyłożyć stąd była izolowana od innych by ich nie zarazić.
Przez pierwsze miesiące w nowej rodzinie nie miała żadnych odruchów społecznych. Zadnej mimiki twarzy. Nawet nie płakała, po prostu patrzyła albo odwracała głowę. I tylko ogromne z przerażenia oczy.
...
Gdyby nie postawa biologicznych rodziców nową rodzinę mogła mieć co najmiej już rok wcześniej.