Widok
"Miłość od pierwszego wejrzenia" - jak dla mnie - BZDURA ...
Witam,
ciekawi mnie co Wy o tym sądzicie.
Ja uważam, że tzw. 'miłość od pierwszego wejrzenia' to BZDURA.
Nawet, jeśli istnieje, to PO CO tak ryzykować swoimi uczuciami - że będzie się zadręczać przez następne miesiące - aby wchodzić w coś takiego? Ja np. muszę dobrze poznać potencjalną kandydatkę na 'ukochaną'; niech będzie to pół roku, albo więcej (ale przy częstszym kontakcie); mogę taką osobę bardzo lubić, ale NIE zakochać się w niej!
Uważam, że 'miłość od pierwszego wejrzenia' to nic więcej, niż 100% RYZYKA - czegoś, co lepiej eliminować ze swojego życia ... To ryzyko, ze:
1. zostanie się nabranym (ta osoba widzi, że się ją kocha, i to wykorzystuje)
2. straci się lepszą okazję (z kimś kogo się dłużej zna na przykład)
3. straci się wiele nerwów, a po nieudanym 'związku' i jego rozpadzie pozostanie rozczarowanie trwające - w przypadku niektórych osób - wiele miesięcy (znacznie więcej, niż taki 'związek' trwał), a w przypadku innych - będzie bardziej krótkotrwałe, niemniej i tak przykre i bolesne.
Miłość od pierwszego wejrzenia to jak wsadzanie palca między drzwi (albo do wirującej tokarki); jak wskakiwanie pod pociąg; jak wtykanie palców do kontaktu. Samo ryzyko, narażanie się, żadnej przyjemności, ciągły stres ... Czy nie lepiej poczekać, aż się kogoś pozna dłużej (i wtedy dać się ogarnąć PRAWDZIWEJ miłości, która jest wartościowa i piękna) ?? Co o tym myślicie ??
Pozdrawiam!!
Krzysiek
ciekawi mnie co Wy o tym sądzicie.
Ja uważam, że tzw. 'miłość od pierwszego wejrzenia' to BZDURA.
Nawet, jeśli istnieje, to PO CO tak ryzykować swoimi uczuciami - że będzie się zadręczać przez następne miesiące - aby wchodzić w coś takiego? Ja np. muszę dobrze poznać potencjalną kandydatkę na 'ukochaną'; niech będzie to pół roku, albo więcej (ale przy częstszym kontakcie); mogę taką osobę bardzo lubić, ale NIE zakochać się w niej!
Uważam, że 'miłość od pierwszego wejrzenia' to nic więcej, niż 100% RYZYKA - czegoś, co lepiej eliminować ze swojego życia ... To ryzyko, ze:
1. zostanie się nabranym (ta osoba widzi, że się ją kocha, i to wykorzystuje)
2. straci się lepszą okazję (z kimś kogo się dłużej zna na przykład)
3. straci się wiele nerwów, a po nieudanym 'związku' i jego rozpadzie pozostanie rozczarowanie trwające - w przypadku niektórych osób - wiele miesięcy (znacznie więcej, niż taki 'związek' trwał), a w przypadku innych - będzie bardziej krótkotrwałe, niemniej i tak przykre i bolesne.
Miłość od pierwszego wejrzenia to jak wsadzanie palca między drzwi (albo do wirującej tokarki); jak wskakiwanie pod pociąg; jak wtykanie palców do kontaktu. Samo ryzyko, narażanie się, żadnej przyjemności, ciągły stres ... Czy nie lepiej poczekać, aż się kogoś pozna dłużej (i wtedy dać się ogarnąć PRAWDZIWEJ miłości, która jest wartościowa i piękna) ?? Co o tym myślicie ??
Pozdrawiam!!
Krzysiek
widze ze cos cie krzychu naszlo na milosne tezy i hipotezy..heh. milosc od pierwszego spojrzenia/wejrzenia cyz jak tam oczywista nie istnieje- bo cos takiego to sie zowie ZAUROCZENIE jak dla mnie to milosc, zakochanie to przychodzi dopiero po doglebniejszym poznaniu drugiej osoby,po przebyciu z nia jakijs ilosci czasu i po przezyciu z nia roznych tam momentow ;P
Musisz dobrze poznać potencjalną kandydatkę? Na przykład kandydatkę numer jeden. To brzmi jak jakaś randka w ciemno. Albo rozmowa o pracę. Wszystko pod kontrolą, z gotowym scenariuszem i przygotowanymi odpowiedziami.
Po co w życiu ryzyko? Po co stres? po co nerwy?
Wiesz nigdy nie myślałem o związku czy miłości w kategoriach straty lepszych okazji. Ale widocznie i tak można.
Ja myślę że można się zakochać bardzo szybko. I głowa nie jest do tego potrzebna. Czasami nawet przeszkadza. Mnie przynajmniej.
pozdrawiam
po czterdziestce napisał(a):
> Od pierwszego wejrzenia można jedynie poczuć powinowactwo dusz,
> a faceci pewnie pociąg fizyczny.
Myslisz ze kobiety nie czuja pociagu fizycznego ?? ;)) To z kim w takim razie faceci 'to' robia ;)) ?? Oczywiscie zartuje, nie obraz sie!! Ja akurat znalem wiele kobiet, ktore po prostu lubia sobie ... No wiesz :)
> Miłość dojrzewa stopniowo, z
> coraz większą wymianą informacji o sobie, ze wspólnym
> przeżyciem najróżniejszych sytuacji, z kształtowaniem się
> odpowiedzialności...
TAK !
To wlasnie nazwalbym prawdziwa miloscia. Prawdziwa, nie taka na niby; przezywana naprawde, a nie 'dla hecy' czy dla pokazania komus 'ja tez potrafie'. Milosc to wspolne kroczenie przez zycie ... Zbyt powazna sprawa jak na pierwsze wejrzenie.
Pozdrawiam!!
Krzysiek
PS. Kolejna osoba, ktora sie ze mna zgadza w tej sprawie ... Noo, musze sobie pogratulowac :)
> Od pierwszego wejrzenia można jedynie poczuć powinowactwo dusz,
> a faceci pewnie pociąg fizyczny.
Myslisz ze kobiety nie czuja pociagu fizycznego ?? ;)) To z kim w takim razie faceci 'to' robia ;)) ?? Oczywiscie zartuje, nie obraz sie!! Ja akurat znalem wiele kobiet, ktore po prostu lubia sobie ... No wiesz :)
> Miłość dojrzewa stopniowo, z
> coraz większą wymianą informacji o sobie, ze wspólnym
> przeżyciem najróżniejszych sytuacji, z kształtowaniem się
> odpowiedzialności...
TAK !
To wlasnie nazwalbym prawdziwa miloscia. Prawdziwa, nie taka na niby; przezywana naprawde, a nie 'dla hecy' czy dla pokazania komus 'ja tez potrafie'. Milosc to wspolne kroczenie przez zycie ... Zbyt powazna sprawa jak na pierwsze wejrzenie.
Pozdrawiam!!
Krzysiek
PS. Kolejna osoba, ktora sie ze mna zgadza w tej sprawie ... Noo, musze sobie pogratulowac :)
paw napisał(a):
> Wiesz nigdy nie myślałem o związku czy miłości w kategoriach
> straty lepszych okazji. Ale widocznie i tak można.
Pewnie ze tak.
> Ja myślę że można się zakochać bardzo szybko. I głowa nie jest
> do tego potrzebna. Czasami nawet przeszkadza. Mnie
> przynajmniej.
Witam !!
Mi akurat glowa jest potrzebna. I to nie tyle do milosci, co do tego, aby nie wpasc w cos, co mi przysporzy samych zmartwien, bedzie meczyc miesiacami, zrani uczucia na bardzo dlugi czas i zniecheci do zwiazkow w ogole (na cale lata). Oczywiscie, jesli ktos lubi ryzykowac, prosze bardzo - ale ja sie nie zaliczam do takich osob. Milosc jest dziedzina zycia jak kazda inna, i uwazam, ze warto kierowac sie jednak rowniez rozsadkiem - przynajmniej, aby nie narobic sobie problemow.
Pozdrawiam!!
Krzysiek
> Wiesz nigdy nie myślałem o związku czy miłości w kategoriach
> straty lepszych okazji. Ale widocznie i tak można.
Pewnie ze tak.
> Ja myślę że można się zakochać bardzo szybko. I głowa nie jest
> do tego potrzebna. Czasami nawet przeszkadza. Mnie
> przynajmniej.
Witam !!
Mi akurat glowa jest potrzebna. I to nie tyle do milosci, co do tego, aby nie wpasc w cos, co mi przysporzy samych zmartwien, bedzie meczyc miesiacami, zrani uczucia na bardzo dlugi czas i zniecheci do zwiazkow w ogole (na cale lata). Oczywiscie, jesli ktos lubi ryzykowac, prosze bardzo - ale ja sie nie zaliczam do takich osob. Milosc jest dziedzina zycia jak kazda inna, i uwazam, ze warto kierowac sie jednak rowniez rozsadkiem - przynajmniej, aby nie narobic sobie problemow.
Pozdrawiam!!
Krzysiek
Co do pociągu... jednak kobiety rzadko idą do łóżka pierwszego dnia i nie oceniają nowopoznanego meżczyzny pod kątem seksualnym. Oczywiście, że zdarzają się takie sytuacje, ale chyba dość rzadko.
W przeważającej większości wypadków kobiety później nabierają ochoty. Zauważ, że nie napisałam, że w ogóle nie, tylko później. Zresztą temat dotyczy milości, a nie zaspokajania popędów z nieznajomym.
Życzę miłego dnia
"'miłość od pierwszego wejrzenia' to nic więcej, niż 100% RYZYKA "
A czym jest życie? życie jest ryzykiem, i tu cały jego smaczek, wychodząc z domu może ci sie przytrafić coś dobrego i coś złego....każda miłośc j4est ryzykiem, inaczej nie było by sensu życia, poznał być jakąs laskę, po 6miechach byś stwierdził że to miłośc i koniec? całe życie upływa super, masz kogoś kogo kochasz, ona ciebie kocha, i dawa aniołki żyja sobie pod kloszem w milosci i szczesci...ble...
...i wiesz jak to mówią kto nie ryzykuje nic nie zyskuje;)
"Miłość od pierwszego wejrzenia to jak wsadzanie palca między drzwi (albo do wirującej tokarki); jak wskakiwanie pod pociąg; jak wtykanie palców do kontaktu. Samo ryzyko, narażanie się, żadnej przyjemności, ciągły stres ... Czy nie lepiej poczekać, aż się kogoś pozna dłużej (i wtedy dać się ogarnąć PRAWDZIWEJ miłości, która jest wartościowa i piękna) ?? Co o tym myślicie ??"
No to juz nie jest ryzyko tylko glupota, w twoich przykladach nie ma mozliwosci ze spotka cie cos dobrego, a w milosci od pierwszego wejrzenia zawsze jest ta szansa;)
....jak sie jednak "zakochasz na zobój" ten kontakt moze byc dobrym wyjsciem, czasami trzeba dostac dobtrego kopa by przejrzec na oczy:P
"Od pierwszego wejrzenia można jedynie poczuć powinowactwo dusz, a faceci pewnie pociąg fizyczny. "
hehe z tego sie nasmialem, droga po40-stce ladnie to nazwala, u facetow to jest pociag fizyczne a u kobiet to samo sie nazywa "powinowactwo dusz" hehe dobre, naprawde dobre
Teraz moje zdanie na ten temat, zycie potrafi tak zaskakiwac, i zadziwiac ze nic nigdy nie wiadomo, wprawdzie mi nie bylo dane zakochac sie od pierwszego wejrzenia, no i wlasciwie nikt z moich znajomych tez takiego czegos nie doswiadczyl, ale jezeli o tym sie mowi to i tak musi byc;))
To jeszcze wazne jak ktos to rozegra, bo oczywiscie ze jak zauwazy dziewczyne i pojdzie jej powiedziec ze sie zakochal od pierwszego spojrzenia to raczej kandydatke wystraszy, ale gdy zatrzyma to dla siebie, nie bedzie zbytnio ujawniac uczuc i ja poderwie, bedzie sie z nia spotykal, poznawal ja....z zewnatrz to bedzie wygladac na standard i nikt nigdy moze sie nie dowiedziec ze on zakochal sie od pierwszego wejzenia, i znow to pierwsze wejrzenie zostanie tylko jakism mitem w ktory nikt nie wierzy.....
Pozdrawiam
A czym jest życie? życie jest ryzykiem, i tu cały jego smaczek, wychodząc z domu może ci sie przytrafić coś dobrego i coś złego....każda miłośc j4est ryzykiem, inaczej nie było by sensu życia, poznał być jakąs laskę, po 6miechach byś stwierdził że to miłośc i koniec? całe życie upływa super, masz kogoś kogo kochasz, ona ciebie kocha, i dawa aniołki żyja sobie pod kloszem w milosci i szczesci...ble...
...i wiesz jak to mówią kto nie ryzykuje nic nie zyskuje;)
"Miłość od pierwszego wejrzenia to jak wsadzanie palca między drzwi (albo do wirującej tokarki); jak wskakiwanie pod pociąg; jak wtykanie palców do kontaktu. Samo ryzyko, narażanie się, żadnej przyjemności, ciągły stres ... Czy nie lepiej poczekać, aż się kogoś pozna dłużej (i wtedy dać się ogarnąć PRAWDZIWEJ miłości, która jest wartościowa i piękna) ?? Co o tym myślicie ??"
No to juz nie jest ryzyko tylko glupota, w twoich przykladach nie ma mozliwosci ze spotka cie cos dobrego, a w milosci od pierwszego wejrzenia zawsze jest ta szansa;)
....jak sie jednak "zakochasz na zobój" ten kontakt moze byc dobrym wyjsciem, czasami trzeba dostac dobtrego kopa by przejrzec na oczy:P
"Od pierwszego wejrzenia można jedynie poczuć powinowactwo dusz, a faceci pewnie pociąg fizyczny. "
hehe z tego sie nasmialem, droga po40-stce ladnie to nazwala, u facetow to jest pociag fizyczne a u kobiet to samo sie nazywa "powinowactwo dusz" hehe dobre, naprawde dobre
Teraz moje zdanie na ten temat, zycie potrafi tak zaskakiwac, i zadziwiac ze nic nigdy nie wiadomo, wprawdzie mi nie bylo dane zakochac sie od pierwszego wejrzenia, no i wlasciwie nikt z moich znajomych tez takiego czegos nie doswiadczyl, ale jezeli o tym sie mowi to i tak musi byc;))
To jeszcze wazne jak ktos to rozegra, bo oczywiscie ze jak zauwazy dziewczyne i pojdzie jej powiedziec ze sie zakochal od pierwszego spojrzenia to raczej kandydatke wystraszy, ale gdy zatrzyma to dla siebie, nie bedzie zbytnio ujawniac uczuc i ja poderwie, bedzie sie z nia spotykal, poznawal ja....z zewnatrz to bedzie wygladac na standard i nikt nigdy moze sie nie dowiedziec ze on zakochal sie od pierwszego wejzenia, i znow to pierwsze wejrzenie zostanie tylko jakism mitem w ktory nikt nie wierzy.....
Pozdrawiam
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Antyspołeczny napisał(a):
> "'miłość od pierwszego wejrzenia' to nic więcej, niż 100%
> RYZYKA "
>
> A czym jest życie? życie jest ryzykiem, i tu cały jego smaczek,
> wychodząc z domu może ci sie przytrafić coś dobrego i coś
> złego....każda miłośc j4est ryzykiem, inaczej nie było by sensu
> życia, poznał być jakąs laskę, po 6miechach byś stwierdził że
> to miłośc i koniec? całe życie upływa super, masz kogoś kogo
> kochasz, ona ciebie kocha, i dawa aniołki żyja sobie pod
> kloszem w milosci i szczesci...ble...
> ...i wiesz jak to mówią kto nie ryzykuje nic nie zyskuje;)
Hep. Wiesz, ja uwazam, ze skoro zycie jest ryzykiem, to lepiej juz minimalizowac ilosc tego ryzyka, ograniczajac to, ktore moze przyniesc najwiecej szkod; zwyczajnie, wole zyc wygodniej, bezpieczniej, spokojniej ... Wiem, ze do tego potrzebne jest pewne 'opanowanie', pewna 'inteligencja emocjonalna', ktos moglby powiedziec 'dojrzalosc'.
Ja akurat ciesze sie z tego, ze wyroslem juz z 'szalonych' lat i teraz kieruje sie bardziej rozsadkiem ...
I nie wiem o co chodzi z tym 'koncem'. NIe ma zadnego 'konca', jezeli jest dobrze. Chodzi o to, aby sie 'na wariata' nie angazowac, tylko - jak to ktos napisal - byc coraz blizej siebie ... Dodam, ze na poczatku bedac w stanie, w ktorym w dowolnej chwili mozna zerwac.
> "Miłość od pierwszego wejrzenia to jak wsadzanie palca między
> drzwi (albo do wirującej tokarki); jak wskakiwanie pod pociąg;
> jak wtykanie palców do kontaktu. Samo ryzyko, narażanie się,
> żadnej przyjemności, ciągły stres ... Czy nie lepiej poczekać,
> aż się kogoś pozna dłużej (i wtedy dać się ogarnąć PRAWDZIWEJ
> miłości, która jest wartościowa i piękna) ?? Co o tym myślicie
> ??"
>
> No to juz nie jest ryzyko tylko glupota, w twoich przykladach
> nie ma mozliwosci ze spotka cie cos dobrego, a w milosci od
> pierwszego wejrzenia zawsze jest ta szansa;)
Za mala w stosunku do ryzyka; zwlaszcza, ze sa inne mozliwosci i okazje, prawda? Gdyby milosc od pierwszego wejrzenia byla jedyna mozliwoscia (w ogole), to bylaby inna sprawa, ale przeciez tak nie jest ... Cykl zwiazku, ktory opisalem, rowniez wystepuje (rowniez na podstawie tego, co pisza tu inne osoby), i to raczej w wiekszosci przypadkow ... A milosc od pierwszego wejrzenia to - jak uwaza wiekszosc osob (i tu sie z nimi zgadzam) - mit.
> ....jak sie jednak "zakochasz na zobój" ten kontakt moze byc
> dobrym wyjsciem, czasami trzeba dostac dobtrego kopa by
> przejrzec na oczy:P
Kiedy ja _nie lubie_ dostawac kopa w jakikolwiek sposob ... I nie lubie sie zakochiwac na zaboj w kims, kto tego nie odwzajemnia, bo to dla mnie miesiace meczenia sie (po 'ustaniu' zwiazku).
> "'miłość od pierwszego wejrzenia' to nic więcej, niż 100%
> RYZYKA "
>
> A czym jest życie? życie jest ryzykiem, i tu cały jego smaczek,
> wychodząc z domu może ci sie przytrafić coś dobrego i coś
> złego....każda miłośc j4est ryzykiem, inaczej nie było by sensu
> życia, poznał być jakąs laskę, po 6miechach byś stwierdził że
> to miłośc i koniec? całe życie upływa super, masz kogoś kogo
> kochasz, ona ciebie kocha, i dawa aniołki żyja sobie pod
> kloszem w milosci i szczesci...ble...
> ...i wiesz jak to mówią kto nie ryzykuje nic nie zyskuje;)
Hep. Wiesz, ja uwazam, ze skoro zycie jest ryzykiem, to lepiej juz minimalizowac ilosc tego ryzyka, ograniczajac to, ktore moze przyniesc najwiecej szkod; zwyczajnie, wole zyc wygodniej, bezpieczniej, spokojniej ... Wiem, ze do tego potrzebne jest pewne 'opanowanie', pewna 'inteligencja emocjonalna', ktos moglby powiedziec 'dojrzalosc'.
Ja akurat ciesze sie z tego, ze wyroslem juz z 'szalonych' lat i teraz kieruje sie bardziej rozsadkiem ...
I nie wiem o co chodzi z tym 'koncem'. NIe ma zadnego 'konca', jezeli jest dobrze. Chodzi o to, aby sie 'na wariata' nie angazowac, tylko - jak to ktos napisal - byc coraz blizej siebie ... Dodam, ze na poczatku bedac w stanie, w ktorym w dowolnej chwili mozna zerwac.
> "Miłość od pierwszego wejrzenia to jak wsadzanie palca między
> drzwi (albo do wirującej tokarki); jak wskakiwanie pod pociąg;
> jak wtykanie palców do kontaktu. Samo ryzyko, narażanie się,
> żadnej przyjemności, ciągły stres ... Czy nie lepiej poczekać,
> aż się kogoś pozna dłużej (i wtedy dać się ogarnąć PRAWDZIWEJ
> miłości, która jest wartościowa i piękna) ?? Co o tym myślicie
> ??"
>
> No to juz nie jest ryzyko tylko glupota, w twoich przykladach
> nie ma mozliwosci ze spotka cie cos dobrego, a w milosci od
> pierwszego wejrzenia zawsze jest ta szansa;)
Za mala w stosunku do ryzyka; zwlaszcza, ze sa inne mozliwosci i okazje, prawda? Gdyby milosc od pierwszego wejrzenia byla jedyna mozliwoscia (w ogole), to bylaby inna sprawa, ale przeciez tak nie jest ... Cykl zwiazku, ktory opisalem, rowniez wystepuje (rowniez na podstawie tego, co pisza tu inne osoby), i to raczej w wiekszosci przypadkow ... A milosc od pierwszego wejrzenia to - jak uwaza wiekszosc osob (i tu sie z nimi zgadzam) - mit.
> ....jak sie jednak "zakochasz na zobój" ten kontakt moze byc
> dobrym wyjsciem, czasami trzeba dostac dobtrego kopa by
> przejrzec na oczy:P
Kiedy ja _nie lubie_ dostawac kopa w jakikolwiek sposob ... I nie lubie sie zakochiwac na zaboj w kims, kto tego nie odwzajemnia, bo to dla mnie miesiace meczenia sie (po 'ustaniu' zwiazku).
Wiesz masz duzo racji w tym co piszesz, jednak po tym ostatnim poscie mnie zadziwiles, bo moze to co Ty juz nie zyjesz, cos co ty nazywasz latami szalenstwa to cos innego niz ja, wyglada na to ze ty bys chcial znalesc milosc, nie byc zazdrosny, nie byc podejrzliwy, bo wiedzial bys ze nie moze byc konca, ze jestes w raju ze nic zlego sie nie stanie, usiasc w domu na dwoch fotelach bujanych i rozmyslac o zyciu...jak dla mnie kto nie ryzykuje ten nie zyje, zmniejszanie ryzyka oki, ale nie likwidowanie go, bo ja moge powiedziec, nie wejde dzisiaj z domu bo moze sie przytrafic cos zlego, wyroslem z lat szalenstwa to nie pojde na impreze, nie pojde z dziewczyna potanczyc, nie zachleje sie, bo jestem dojrzaly i rozsadek mi mowi ze tak moge dostac po gebie, moze mnie ktos okrasc, zobaczy mnie ktos ze znajomych i strace reputacje... po takim mysleniu twoje zycie bedzie polegac na siedzieniu w domu przed TV i chodzeniu do pracy....a koniec milosci bedzie szybki, nie bedziesz zyc pod kloszem, znudzisz sie miloscia, i kiedys stwierdzisz ze straciles zycie...nie ma czegos takiego jak lata szalenstwa, z tego sie nie wyrasta, jak chcesz zyc to musisz z tego zycia kozystac....zycie to nie tylko praca i sen...trzeba szalec, nie lamiac prawa i nie robiac nikomu krzywdy, ale trzeba zyc...
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Antyspołeczny napisał(a):
> Wiesz masz duzo racji w tym co piszesz, jednak po tym ostatnim
> poscie mnie zadziwiles, bo moze to co Ty juz nie zyjesz, cos co
> ty nazywasz latami szalenstwa to cos innego niz ja,
no pewnie. kazdy inaczej rozumie pewne pojecia
> wyglada na
> to ze ty bys chcial znalesc milosc,
tak
> nie byc zazdrosny,
ja NIE jestem zazdrosny - od dlugiego czasu. Pozbylem sie zazdrosci tak, jak inni np. rzucaja palenie. W koncu jezeli jest sie zazdrosnym, to sie nie ufa drugiej osobie, prawda? A jesli sie nie ufa, to po co z nia byc?
> nie byc
> podejrzliwy,
uwaga j.w.
> bo wiedzial bys ze nie moze byc konca, ze jestes w
> raju ze nic zlego sie nie stanie, usiasc w domu na dwoch
> fotelach bujanych i rozmyslac o zyciu...jak dla mnie kto nie
> ryzykuje ten nie zyje, zmniejszanie ryzyka oki, ale nie
> likwidowanie go, bo ja moge powiedziec, nie wejde dzisiaj z
> domu bo moze sie przytrafic cos zlego, wyroslem z lat
> szalenstwa to nie pojde na impreze, nie pojde z dziewczyna
> potanczyc, nie zachleje sie, bo jestem dojrzaly i rozsadek mi
> mowi ze tak moge dostac po gebie, moze mnie ktos okrasc,
> zobaczy mnie ktos ze znajomych i strace reputacje...
imprezy? OK. tanczyc? lubie. chlanie? nigdy za duzo nie pilem, teraz naprawde bardzo malo. ogolnie to co mowisz to generalizacja - ja tego bardzo nie lubie, bo nie da sie podciagnac wszystkich spraw pod jeden 'wspolny mianownik'. Dla mnie sa dziedziny, w ktorych ryzyko mozna likwidowac, i sa takie, w ktorych ono musi byc. Oczywiscie. Ale jesli moge je ograniczyc (lub zlikwidowac) to czuje sie panem w danej dziedzinie, a to bardzo mi sie podoba - lubie czuc swoja kontrole nad biegiem wydarzen, nad swoim losem.
> po takim
> mysleniu twoje zycie bedzie polegac na siedzieniu w domu przed
> TV i chodzeniu do pracy....
NIE. po pierwsze, nie ogladam TV. po drugie - co innego brak rozsadku (czyli te 'szalone lata'), a co innego troche 'pozytywnego szalenstwa', w bezpiecznych ramach. Nie ma nic zlego w tanczeniu na imprezie, lub w wyglupianiu sie ze znajomymi na ulicy (a co do reputacji to nie kazdy jej potrzebuje); jest duzo zla w krzywdzeniu siebie samego mocnymi uczuciami na 'jalowym gruncie', tam, gdzie nie maja one zadnej szansy zaistniec.
> a koniec milosci bedzie szybki, nie
> bedziesz zyc pod kloszem, znudzisz sie miloscia, i kiedys
> stwierdzisz ze straciles zycie...nie ma czegos takiego jak lata
> szalenstwa, z tego sie nie wyrasta, jak chcesz zyc to musisz z
> tego zycia kozystac....zycie to nie tylko praca i sen...trzeba
> szalec, nie lamiac prawa i nie robiac nikomu krzywdy, ale
> trzeba zyc...
Coz ... Widac jak rozne sa postawy ludzkie ... I ma to swoje zalety. Ja juz pisalem, ze - przynajmniej w tym, co opisuje - nie zmieniam swoich postaw na podstawie pogladow innych osob - nie da sie mnie wiec 'przekonac' abym cos zrobil tak czy siak; ale lubie dowiedziec sie, co inni mysla o tych samych sprawach, gdy dzieja sie one w ich zyciu, w ich przestrzeni, i widze, ze sa osoby o charakterze zupelnie roznym ode mnie ...
Pozdrawiam !!
Krzysiek
> Wiesz masz duzo racji w tym co piszesz, jednak po tym ostatnim
> poscie mnie zadziwiles, bo moze to co Ty juz nie zyjesz, cos co
> ty nazywasz latami szalenstwa to cos innego niz ja,
no pewnie. kazdy inaczej rozumie pewne pojecia
> wyglada na
> to ze ty bys chcial znalesc milosc,
tak
> nie byc zazdrosny,
ja NIE jestem zazdrosny - od dlugiego czasu. Pozbylem sie zazdrosci tak, jak inni np. rzucaja palenie. W koncu jezeli jest sie zazdrosnym, to sie nie ufa drugiej osobie, prawda? A jesli sie nie ufa, to po co z nia byc?
> nie byc
> podejrzliwy,
uwaga j.w.
> bo wiedzial bys ze nie moze byc konca, ze jestes w
> raju ze nic zlego sie nie stanie, usiasc w domu na dwoch
> fotelach bujanych i rozmyslac o zyciu...jak dla mnie kto nie
> ryzykuje ten nie zyje, zmniejszanie ryzyka oki, ale nie
> likwidowanie go, bo ja moge powiedziec, nie wejde dzisiaj z
> domu bo moze sie przytrafic cos zlego, wyroslem z lat
> szalenstwa to nie pojde na impreze, nie pojde z dziewczyna
> potanczyc, nie zachleje sie, bo jestem dojrzaly i rozsadek mi
> mowi ze tak moge dostac po gebie, moze mnie ktos okrasc,
> zobaczy mnie ktos ze znajomych i strace reputacje...
imprezy? OK. tanczyc? lubie. chlanie? nigdy za duzo nie pilem, teraz naprawde bardzo malo. ogolnie to co mowisz to generalizacja - ja tego bardzo nie lubie, bo nie da sie podciagnac wszystkich spraw pod jeden 'wspolny mianownik'. Dla mnie sa dziedziny, w ktorych ryzyko mozna likwidowac, i sa takie, w ktorych ono musi byc. Oczywiscie. Ale jesli moge je ograniczyc (lub zlikwidowac) to czuje sie panem w danej dziedzinie, a to bardzo mi sie podoba - lubie czuc swoja kontrole nad biegiem wydarzen, nad swoim losem.
> po takim
> mysleniu twoje zycie bedzie polegac na siedzieniu w domu przed
> TV i chodzeniu do pracy....
NIE. po pierwsze, nie ogladam TV. po drugie - co innego brak rozsadku (czyli te 'szalone lata'), a co innego troche 'pozytywnego szalenstwa', w bezpiecznych ramach. Nie ma nic zlego w tanczeniu na imprezie, lub w wyglupianiu sie ze znajomymi na ulicy (a co do reputacji to nie kazdy jej potrzebuje); jest duzo zla w krzywdzeniu siebie samego mocnymi uczuciami na 'jalowym gruncie', tam, gdzie nie maja one zadnej szansy zaistniec.
> a koniec milosci bedzie szybki, nie
> bedziesz zyc pod kloszem, znudzisz sie miloscia, i kiedys
> stwierdzisz ze straciles zycie...nie ma czegos takiego jak lata
> szalenstwa, z tego sie nie wyrasta, jak chcesz zyc to musisz z
> tego zycia kozystac....zycie to nie tylko praca i sen...trzeba
> szalec, nie lamiac prawa i nie robiac nikomu krzywdy, ale
> trzeba zyc...
Coz ... Widac jak rozne sa postawy ludzkie ... I ma to swoje zalety. Ja juz pisalem, ze - przynajmniej w tym, co opisuje - nie zmieniam swoich postaw na podstawie pogladow innych osob - nie da sie mnie wiec 'przekonac' abym cos zrobil tak czy siak; ale lubie dowiedziec sie, co inni mysla o tych samych sprawach, gdy dzieja sie one w ich zyciu, w ich przestrzeni, i widze, ze sa osoby o charakterze zupelnie roznym ode mnie ...
Pozdrawiam !!
Krzysiek
po czterdziestce napisał(a):
>
> Co do pociągu... jednak kobiety rzadko idą do łóżka pierwszego
> dnia i nie oceniają nowopoznanego meżczyzny pod kątem
> seksualnym. Oczywiście, że zdarzają się takie sytuacje, ale
> chyba dość rzadko.
> W przeważającej większości wypadków kobiety później nabierają
> ochoty. Zauważ, że nie napisałam, że w ogóle nie, tylko
> później.
po czterdziestce,
gdyby tak bylo rzeczywiscie, to zaden facet nigdy nie przespalby sie z nieznajoma! To wynika z zasad logiki: przeciez, gdy ona jest nieznajoma dla niego, to on jest rowniez dla niej nieznajomy, prawda?? Wiec jezeli faceci ida z kobietami do lozka pierwszego dnia, to kobiety z nimi tez, prawda? Co do oceniania pod katem seksualnym - hmm ... Zdarzalo mi sie podsluchac rozmowe kolezanek (nie przez telefon, na zywo, w roznych miejscach) i zdziwilabys sie, jakie leca tam opisy ... Jak sie kolezanki potrafia fascynowac 'zdolnosciami' jakiegos faceta w tej dziedzinie ... Moze to zalezy od pokolenia ? Moze od otoczenia (moje bylo, generalnie, bardzo normalne - zwykle, miejskie srodowisko, ani margines, ani 'elita', tylko zwykla mlodziez, szkola srednia, potem studia na uniwerku).
> Zresztą temat dotyczy milości, a nie zaspokajania
> popędów z nieznajomym.
To fakt.
Pozdrawiam,
Krzysiek
>
> Co do pociągu... jednak kobiety rzadko idą do łóżka pierwszego
> dnia i nie oceniają nowopoznanego meżczyzny pod kątem
> seksualnym. Oczywiście, że zdarzają się takie sytuacje, ale
> chyba dość rzadko.
> W przeważającej większości wypadków kobiety później nabierają
> ochoty. Zauważ, że nie napisałam, że w ogóle nie, tylko
> później.
po czterdziestce,
gdyby tak bylo rzeczywiscie, to zaden facet nigdy nie przespalby sie z nieznajoma! To wynika z zasad logiki: przeciez, gdy ona jest nieznajoma dla niego, to on jest rowniez dla niej nieznajomy, prawda?? Wiec jezeli faceci ida z kobietami do lozka pierwszego dnia, to kobiety z nimi tez, prawda? Co do oceniania pod katem seksualnym - hmm ... Zdarzalo mi sie podsluchac rozmowe kolezanek (nie przez telefon, na zywo, w roznych miejscach) i zdziwilabys sie, jakie leca tam opisy ... Jak sie kolezanki potrafia fascynowac 'zdolnosciami' jakiegos faceta w tej dziedzinie ... Moze to zalezy od pokolenia ? Moze od otoczenia (moje bylo, generalnie, bardzo normalne - zwykle, miejskie srodowisko, ani margines, ani 'elita', tylko zwykla mlodziez, szkola srednia, potem studia na uniwerku).
> Zresztą temat dotyczy milości, a nie zaspokajania
> popędów z nieznajomym.
To fakt.
Pozdrawiam,
Krzysiek
Może masz rację, jak głębiej się zastanowiłam... ale pokolenie nie ma tu nic do rzeczy. Nie teraz wymyślono nieślubne dzieci i nie teraz przypadkowy seks. Miałam jednak na myśli, że inny jest sposób odbierania siebie nawzajem przez obydwie płcie w przypadku miłości od pierwszego widzenia. Przypominam sobie dowcip rysunkowy, kiedy w "chmurce" kobiety było marzenie o ślubnym kobiercu, a u mężczyzny łóżko.
Wciąż zauważam, że mówimy o miłości a nie o seksie.
Od wczoraj ciśnie mi się na klawiaturę trochę wulgarne, ale żartobliwe powiedzenie o takich sytuacjach, ale wrodzone dobre wychowanie, a także możliwa cenzura wciąż przeszkadza w cytacie.
Jesli ktoś zna, to tylko powiem, że chodzi mi o miłość od pierwszego w...enia. Sorry, ale to bardzo wymowne.
Wciąż zauważam, że mówimy o miłości a nie o seksie.
Od wczoraj ciśnie mi się na klawiaturę trochę wulgarne, ale żartobliwe powiedzenie o takich sytuacjach, ale wrodzone dobre wychowanie, a także możliwa cenzura wciąż przeszkadza w cytacie.
Jesli ktoś zna, to tylko powiem, że chodzi mi o miłość od pierwszego w...enia. Sorry, ale to bardzo wymowne.
Życzę miłego dnia
> Mi akurat glowa jest potrzebna. I to nie tyle do milosci, co do
> tego, aby nie wpasc w cos, co mi przysporzy samych zmartwien,
> bedzie meczyc miesiacami, zrani uczucia na bardzo dlugi czas i
> zniecheci do zwiazkow w ogole (na cale lata).
...ehhh, to tak, trzeba sie zabezpieczyc przed okrutnymi kobietami które tylko czekają zeby Cie zranić, oszukać, zostawic i "przysporzyc samych zmartwień"...