Odciągasz dziecko a nie tłumaczysz że ma nie podchodzić?
Ja zaczęłam naukę od uczenia dziecka jak się głaszcze psa, który podejdzie. Miałam dwa dobermany gdy urodziła się córeczka. Dużo...
rozwiń
Odciągasz dziecko a nie tłumaczysz że ma nie podchodzić?
Ja zaczęłam naukę od uczenia dziecka jak się głaszcze psa, który podejdzie. Miałam dwa dobermany gdy urodziła się córeczka. Dużo trzeba było ją nauczyć, w tym spokoju w kontakcie ze zwierzęciem, poszanowania jego przestrzeni i jego spokoju, reagowania na moje "nie wolno bo..." czy na psa spięcie się. Ty raczej do siebie i dziecka potrzebujesz behawiorysty. Wiesz, widzę, że traktujesz te dziecko jak kompletnie bezmyślne. Tymczasem dzieci w tym wieku już dawno reagują na sygnały matki o zagrożeniu (dzieci nie ogarniające w naturze by nie przetrwały, większość jednak ma zdrowy instynkt).
Pies musi mieć azyl, spokój, zwłaszcza że choruje i może się czuć o wiele gorzej, niż okazuje.
Zresztą wyobraź sobie, że masz nie psa a młodsze jeszcze dziecko, które te półtoraroczne chce dusić lub walić klockiem po głowie. Też będziesz odciągać, prosić czy wyraziście zasygnalizujesz co można, a co nie można? A gorąca kuchenka, też ma maluch ściągnąć na siebie wrzątek? Musi się dziecko nauczyć, że niektórych rzeczy nie wolno robić.
A pies ci te dziecko tylko upomniał, dokładnie tak, jak psia matka swojego szczeniaka w naturze. Niestety skóra dziecka jest delikatniejsza. Szczeniak zostałby tylko szarpnięty za sierść i by zrozumiał.
Mądrego masz psa. Miej do niego tyle szacunku, co do dziecka a będzie dobrze.
Być może już nie potrzebujesz pomocy. Może dziecko zrozumiało. Skarcić mogłaś nieco i jedno, i drugie.
Zadbaj w tej chwili o rzecz podstawową: badania psa w związku z tymi schorzeniami i jego bezpieczne, spokojne ale nie odosobnione (musi wiedzieć co się w rodzinie dzieje a nie być separowany) miejsce do odpoczynku i do jedzenia, na potrzeby wychowania dziecka wyobraź sobie że to kuchenka z wrzątkiem.
(Nie jestem behawiorystą ale hodowcą i szkoleniowcem, miałam trzy dobermany plus siedmioro szczeniąt, wilczurowatą znajdę, sznaucera, dziecko i dziecko w drodze, poza tym współpracuję z kilkoma szkoleniowcami od dziesiątek lat, więc możesz mi zaufać. A i sama swoją wiedzę masz. Twoje dziecko chyba też nie jest jakoś skrajnie tępe, żeby nie przyswoić elementarnej lekcji, bardzo zgodnej z naturą, że tak to określę.)
zobacz wątek