Widok
Na studia po "czterdziestce".
Zastanawiam się nad podjęciem nauki na studiach. Jestem pracownikiem socjalnym więc kierunkiem pokrewnym byłaby w jakimś stopniu pedagogika, uściślając tyflo lub surdo. Ale nie dlatego piszę.
Zastanawiam się jak będę odbierana przez innych z grupy, często ludzi w wieku moich dzieci. Może któraś(yś) z was jest w podobnej sytuacji i mógłby się podzielić doświadczeniami.
Zastanawiam się jak będę odbierana przez innych z grupy, często ludzi w wieku moich dzieci. Może któraś(yś) z was jest w podobnej sytuacji i mógłby się podzielić doświadczeniami.
Dobry.
W tej "branży" ciężko o rozwój zawodowy.
Można co najwyżej zakwoczyć na jakimś kierowniczym stolcu, a tu papierek (nie czarujmy się, studia nic więcej nie dadzą) może być niezbędny.
A jeśli chodzi o samopoczucie wśród osób znacznie młodszych... no cóż... kwestia osobnicza.
Ktoś się wklei a ktoś będzie się czuł wyalienowany.
Autorka wątku sama musi sobie na to pytanie odpowiedzieć, bo nikt inny tej odpowiedzi nie zna.
W tej "branży" ciężko o rozwój zawodowy.
Można co najwyżej zakwoczyć na jakimś kierowniczym stolcu, a tu papierek (nie czarujmy się, studia nic więcej nie dadzą) może być niezbędny.
A jeśli chodzi o samopoczucie wśród osób znacznie młodszych... no cóż... kwestia osobnicza.
Ktoś się wklei a ktoś będzie się czuł wyalienowany.
Autorka wątku sama musi sobie na to pytanie odpowiedzieć, bo nikt inny tej odpowiedzi nie zna.
Rozmawialiśmy z gościem, o którym wspominałem wczoraj (?) w innym wątku. Mąż kobiety od podeszwy ;)
Uwierał go brak studiów. Sam stwierdził, że ten papier kilka razy w życiu by Mu się przydał. Inaczej potoczyłaby się jego kariera zawodowa.
Mi z kolei nigdy w życiu żaden papier do szczęścia potrzebny nie był. Liczyła się wiedza i umiejętności.
Aaa.. sorki... Z wymogów formalnych miałem i nadal mam potrzebę matury i niekaralności.
To drugie uwiera mnie niemożebnie, bo nie mogę komuś, jak każdy normalny facet, natrzaskać po ryju, jeśli sobie na to zapracował :D
Uwierał go brak studiów. Sam stwierdził, że ten papier kilka razy w życiu by Mu się przydał. Inaczej potoczyłaby się jego kariera zawodowa.
Mi z kolei nigdy w życiu żaden papier do szczęścia potrzebny nie był. Liczyła się wiedza i umiejętności.
Aaa.. sorki... Z wymogów formalnych miałem i nadal mam potrzebę matury i niekaralności.
To drugie uwiera mnie niemożebnie, bo nie mogę komuś, jak każdy normalny facet, natrzaskać po ryju, jeśli sobie na to zapracował :D
Magda,
Sama jestem " po czterdziestce", maturę zrobiłam dobre kilka lat temu,gdyż w szkolnym okresie życia miałam inne priorytety i niepohamowaną chęć zabawy, z małymi przerwami na przemyślenia nauka jest stałym elementem mojego życia. Szkoła jest fajna, gdy jesteś świadoma, czego chcesz, co Cię naprawdę kręci i daje dużo satysfakcji. Kwestia wieku moim zdaniem nie jest żadnym problemem. Do liceum chodził ze mną 65-letni pan. A zamiast pedagogiki proponuję Ci pomyśleć o psychologii, też pokrewny kierunek a o niebo ambitniejszy.
Sama jestem " po czterdziestce", maturę zrobiłam dobre kilka lat temu,gdyż w szkolnym okresie życia miałam inne priorytety i niepohamowaną chęć zabawy, z małymi przerwami na przemyślenia nauka jest stałym elementem mojego życia. Szkoła jest fajna, gdy jesteś świadoma, czego chcesz, co Cię naprawdę kręci i daje dużo satysfakcji. Kwestia wieku moim zdaniem nie jest żadnym problemem. Do liceum chodził ze mną 65-letni pan. A zamiast pedagogiki proponuję Ci pomyśleć o psychologii, też pokrewny kierunek a o niebo ambitniejszy.
Jeśli czujesz się na siłach, czemu nie. Różnie dziś się walczy o swoje bezpieczeństwo i o swoją przyszłość. Ja z kolei czytam tutaj https://www.haloursynow.pl/artykuly/pierwszy-w-polsce-program-studiow-osteopatycznych,15787.htm jak wyglądają studia osteopatyczne i czy to w ogóle jest w pełni doświadczone. A skoro tak, to ja chętnie to sprawdzę.