Mieliśmy dokładnie ten sam problem, tyle, że z sąsiadem. On na nas krzyczał, jak się wprowadzaliśmy, bo kiedyś tam mieszkał ktoś, kto mu hałasował. Czepiał się, że dzieci do północy mu skaczą nad...
rozwiń
Mieliśmy dokładnie ten sam problem, tyle, że z sąsiadem. On na nas krzyczał, jak się wprowadzaliśmy, bo kiedyś tam mieszkał ktoś, kto mu hałasował. Czepiał się, że dzieci do północy mu skaczą nad głową. Mamy mieszkanie dwupoziomowe, dzieciaki są na piętrze. Dodatkowe te skaczące dzieci mają 13 i 19 lat. I sytuacja miała miejsce w ferie zimowe, gdy ich nie było w domu ;-) Takich sytuacji można mnożyć. Czepiał się i czepiał wszystkiego. Ale my się nie przejmowaliśmy. Na początku grzecznie, ale stanowczo mu odpowiadaliśmy. Potem już mniej grzecznie. Teraz, jak nas widzi, to ucieka ;-) Jak straszył policją, to my na to "proszę bardzo, niech pan wzywa" .Nie hałasujemy, nie jesteśmy uciążliwi, a jak jemu nie pasuje, to jego problem.
ps. Przez nas nawet jego teściowa na grypę zachorowała ;-)
zobacz wątek