Widok
To tylko dobra wola księdza.
U nas chrzestny dziecka przyjechał z zagranicy, od lat nie był w kościele. Świstek potrzebny do chrztu załatwiła teściowa. Poszła do księdza i powiedziała jaka jest sytuacja, że syn zagranicą specjalnie przyjeżdża tylko na weekend, że nie ma czasu na latanie za takimi sprawami, że przecież był chrzczony i bierzmowany. I ksiądz w tamtej parafii sie zgodził. Papier dostał, chrzest się odbył u nas bez problemu.
U nas chrzestny dziecka przyjechał z zagranicy, od lat nie był w kościele. Świstek potrzebny do chrztu załatwiła teściowa. Poszła do księdza i powiedziała jaka jest sytuacja, że syn zagranicą specjalnie przyjeżdża tylko na weekend, że nie ma czasu na latanie za takimi sprawami, że przecież był chrzczony i bierzmowany. I ksiądz w tamtej parafii sie zgodził. Papier dostał, chrzest się odbył u nas bez problemu.
Wiesz... W dniu chrztu ktoś może być katolikiem wierzącym, chodzącym do kościoła i praktykującym na 100 %. A za rok czy dwa może okazać się, że kościół przestał dla niego istnieć. Z różnych powodów, różnie w życiu bywa. Wybieraliśmy chrzestnych jako dobrych ludzi, zainteresowanych naszymi dziećmi itd. Nie koniecznie prawie święci latający do kościoła chociaż na pokaz, bo nie o to chodzi. Nie chcieliśmy aby chrzestnymi były osoby, których dzieci będą tylko znały ze zdjęć na chrzcie. Wiele osób tak ma, że ich chrzestni są super wierzący, a chrześniaków widzieli na chrzcie i może czasem na komunii czy na ślubie. I to tacy cudowni chrzestni nawet jak są cudownymi przykładnymi katolikami? Ja dziękuję za takich...
Możecie przenieść datę chrztu (nigdzie nie jest napisane, że trzeba chrzcić niemowlęta) aż zrobisz w spokojnym terminie bierzmowanie.
Ale z drugiej strony... jeśli jesteś niepraktykującą katoliczką, to zastanów się czy będziesz właściwą chrzestną.
Mnie trochę raziłoby obiecywanie, że wychowam dziecko na dobrego katolika nie uczestnicząc w życiu Kościoła. :)
Ale z drugiej strony... jeśli jesteś niepraktykującą katoliczką, to zastanów się czy będziesz właściwą chrzestną.
Mnie trochę raziłoby obiecywanie, że wychowam dziecko na dobrego katolika nie uczestnicząc w życiu Kościoła. :)