Ja nienawidzę gotować, choć umiem. Zrobiłabym każdą zupę i drugie danie, nie umiem za to piec ciast. Aktualnie gotowanie to dla mnie udręka, obieranie, kojenie, w kółko sprzątanie ze stołu, stanie...
rozwiń
Ja nienawidzę gotować, choć umiem. Zrobiłabym każdą zupę i drugie danie, nie umiem za to piec ciast. Aktualnie gotowanie to dla mnie udręka, obieranie, kojenie, w kółko sprzątanie ze stołu, stanie nad parującymi garami, wąchanie smrodów gotowanego mięsa, potem mycie ulepionych garów... koszmar. Dla Was to lenistwo, ja wolę w tym czasie poćwiczyć i gdybym była taka zawistna co poniektórzy na tym wątku to stwierdziłabym, że ta z was która nie ćwiczy, ma fałdki lub zklapciałe ciało jest leniwa, głupia i nie poświęca się dla rodziny i nie daje dobrych wzorców etc. Co zatem jem? Jeśli chodzi o obiad to kanapki i tortille, można do nich wrzucić wszystko: plasterki pstrąga, łososia, pomidory, ogórki, pieczarki, avocado, twarożek itd. itp. Starodawne ciężkie, tłuste, skomplikowane obiady (z czasów gdy kobiety nie miały innych obowiązków jak stanie przy garach) mnie nie rajcują. Raz na miesiąc kupię taki obiad w osiedlowej "obiadowni" i czuję się po nim ociężała. Na śniadanie: jog naturalny +miód+ kakao/masło orzechowe + codziennie inny owoc. Kolacja to np. sałatka grecka i buła. A dodam jeszcze, że nie lubię tej starodawnej sałatki świątecznej z gotowaną, marchewką, jakiem, kiszonym ogórkiem, cebulą, jabłkiem i kupą majonezu. Dla mnie sałatka musi być ze świeżych warzyw, w tedy dopiero jest pyszna.
zobacz wątek