Widok
Nowa porodowka. UCK. Opinie
Witam, prosiłabym o opinię kobiety które urodziły w nowej porodówce. Najfajniej by było gdzy np wypowiedziała się mamusia która rodziła w "starej" i "nowej klinicznej". Rodzilam dwa razy na Zaspie. Trzecie też tam chciałam ale przyznam że kusi mnie trochę wysoki standard i miałabym ciut bliżej.
Witam, rodziłam w wojewódzkim w marcu 2018r. I nie mam żadnych zastrzeżeń opieka super szybką reakcja ponieważ była to ciąża zagrożona. Ani na klinicznej ani na zaspie nie chcieli mnie przyjąć. Tak że moim zdaniem kobiety narzekają na wojewódzki tylko dlatego że rodzina widzi dziecko przez szybę, chodź to dla dobra dziecja bo nie zaraz się jakimiś wirusami chociaż.
Byłam tam zobaczyć jak dojechać i obczaić co i jak. Babeczka mi powiedziała, że nie ma szans się dostać i wszystkich odsyłają, bo każdy chce rodzić na klinicznej. Są przepełnieni już teraz. Tak więc powróciła do pomysłu rodzenia na zaspie. Słyszałam o super warunkach w Kartuzach, ale czy jak się zacznie akcja, to zdążę tam dojechać?
Dostałam sporego krwawienia (nie plamienia) i pojechałam na IP. O dziecko starałam się 3 lata, jestem po dwóch ivf. Byłam przekonana , że to koniec mojej ciąży, miałam że stresu bardzo wysokie ciśnienie i dostałam przez to pomarańczowa opaskę. Panie położne i pani doktor nie omieszkaly skomentować, że mi się taka opaska nie należy. Okazało się, że z ciążą wszystko ok. Pani doktor powiedziała, że jak będę ronic to mam sobie poronic w domu, a potem iść do swojego lekarza, a do szpitala mam nie przyjeżdżać. Nie dała żadnych leków, zwolnienia, zaleceń.
Oni tak odsyłają jak jest początek ciąży i nie można nic zrobić, jak miałam mocne krwawienie też czekałam na zaspie około 7godzin żeby mnie wogole obejrzeli i do domu odesłali , dali leki i zwolnienie ale na oddział nie przyjęli ,jak pojechałam 2 raz koło 23 to nikogo tam nie było i lekarz gadał że po co w nocy przyjeżdżam , że powinnam do rana czekać bo wszyscy spia , też do domu odesłal, w domu poroniłam
w UCK w chwili obecnej jest kolejka żeby się dostać na patologię a co dopiero na porodówkę, terminy na cesarkę umawiają z 2 tygodniowym wyprzedzeniem bo nie mają wcześniej miejsc- nie liczę tych nagłych przypadków. Pierwsze co to zostaniesz zapytana o skierowanie, jak nie masz i jesteś w I fazie porodu to Cię odeślą. Tak jak ktoś napisał oni przyjmują głównie te cięższe przypadki a nie zwykłe rodzące. W zasadzie nie wiem czemu wszystkim nagle teraz tam zależy aby rodzić. Na starej Klinicznej 5 lat temu też była sala porodowa z łazienką, po porodzie były sale 2,3,4 osobowe łazienka blisko na korytarzu. Obsada ta sama przeszła, a tak naprawdę jak masz bóle i rodzisz to chyba nie jest ważne czy pokój jest stary nowy w kwiatki itd. Po porodzie szybko wypisują 3 doby i do domu każda o tym marzy a Tatusiowie i tak nie są na poporodowe wpuszczani tylko jest pokój odwiedzin. Był jakiś czas temu artykuł chyba na dzienniku bałtyckim online lub nawet na trójmieście, że w wojewódzkim nie robią już takich problemów z cesarką bo o ile pamięc mnie nie myli jest nowy ordynator od jakiegoś czasu. Znajoma tam rodziła 2 miesiące temu i bardzo była zadowolna - poród naturalny super położne.
Mi absolutnie nie zależy na warunkach, tylko na lekarzach, to są naprawdę specjalisci z górnej półki. A co do sal to tak zgadzam się z tym co piszesz - tam się nie siedzi miesiącami żeby robiło różnice czy jest 2 czy 5 osobowa. Ja nawet wolę być z kimś, bo to pierwsze dziecko i bardziej doświadczone mamy zawsze coś podpowiedzieć.
Mi się nie podoba w wojewódzkim że np. kobiety które mają łyżeczkowanie z różnych przyczyn w tym poronienie leżą na jednym oddziale z matkami które urodziły dopiero co dzieci , powinno być to rozdzielone . Jeszcze nic tam nie wiadomo , obsługa w czasie zabiegu oki ale później nawet nie zaglądają i nie sprawdzają jak ktoś się czuje , pacjent zostawiony jest sam sobie
Nie zgodzę się
Dokładnie rok temu miałam zabieg łyżeczkowania z powodu obumarcia ciąży . Byłam ostatnia przyjęta na oddział rano tego dnia .Oddziałowa odrazu zarządziła że zamiana pacjentek na salach abym mogła byc z innymi pacjentkami na zabieg łyżeczkowania .Po zabiegu nie było 15 min aby ktoś zachodził w tym 3 razy anastezjolog,pielęgniarka non stop.pytala czy podać przeciwbólowe , był lekarz i ordynator więc uważam że lepszej opieki mieć nie mogalm i to wlasnie w Wojewódzkim
Dokładnie rok temu miałam zabieg łyżeczkowania z powodu obumarcia ciąży . Byłam ostatnia przyjęta na oddział rano tego dnia .Oddziałowa odrazu zarządziła że zamiana pacjentek na salach abym mogła byc z innymi pacjentkami na zabieg łyżeczkowania .Po zabiegu nie było 15 min aby ktoś zachodził w tym 3 razy anastezjolog,pielęgniarka non stop.pytala czy podać przeciwbólowe , był lekarz i ordynator więc uważam że lepszej opieki mieć nie mogalm i to wlasnie w Wojewódzkim
Masakra! A wiecie co jest najgorsze? Że możemy sobie wybierać, debatować, a potem i tak trafimy tam, gdzie będzie miejsce. Moja bratowa pojechała na Zaspę i odesłali ją do Wojewódzkiego... Suma sumarum była dość zadowolona. Może trafiła na dobry personel w tym czasie. Ale mówiła, że pielęgniarki miłe i dodatkowe badania małemu zrobili, których by nie miała w innym szpitalu, więc ocenia pozytywnie. Ale zdecydowanie więcej słyszy się historii negatywnych jednak... :(
Właściwie to malo zależy od szpitala, większość od tego na jaki personel się trafi akurat. Rodziłam w wojewódzkim, 6dni na patologi, skorcze 3doby, wywoływanie, Usg przed samym porodem pokazało wagę 3700 rzekomo, syn miał 4550 i poród po 36h skończył się CC. Wydaje mi się, że waga specjalnie zakłamana, żeby nie robić cc. Ten poród to było ryzyko dla mnie i dla dziecka. Pielęgniarki na patologi 80% miłe, A chyba spotkałam wszystkie jakie pracuja. Lekarze ginekolodzy 50%ok- wymuszanie na mnie naturalnego porodu było niehunanitarne wręcz. Pani "szefowa" pediatra- podła s*&÷,(samica psa) zaszantażowala mnie, że nie wyjdę jak syn nie przybierze, co tylko zaowocowalo stresem. W ten sam sposób traktowała inne rodzace, (nie musze mowic jakie ro przezycie zwlaszcza dla pierworódek)wpedzajac je w poczucie winy z powodu utraty wagi dziecka, inni pediatrzy super, zwłaszcza młodzi. Położne też w miarę ok. Stan szpitala, nie najgorszy, ale łazienki paskudne, prysznice wąskie, splesniale, przeciekające i na 3 tylko jeden działa. Ale co w tym szpitalu najgorsze...? Kiedy kobieta np po cc czuje się i wygląda jak kupa. I do łazienki musi przejść przez pokój odwiedzających-masakra. Mi ciekła krew po nogach i musialam przechodzić obok rodzin i wielu ojców.
To jest właśnie najlepsze. Jak oddali nowa kliniczna to ze wszystkich stron byłam bombardowana informacjami jak teraz jest wspaniałe, w radiu, gazetach, portalach internetowych opowieści jaki to wspaniały komfort mają rodzące, normalnie Beverly hills, a prawda jest jaka jest - z kim nie rozmawiam to słuchał niemiłych uwag od położnych czy lekarzy, łazienki zasyfiale, porody na korytarzu, albo konieczność chodzenia między innymi ludźmi z krwią cieknąca po nogach :/
To jest tak, jak pisały wcześniej dziewczyny. Nie ma znaczenia, który szpital, ale na jaki personel się trafi. Wy macie złe doświadczenia z Wojewódzkim, a ja z Kliniczną. W nowym miejscu personel jest ten sam i można trafić tak samo źle jak ja.. Przypłaciłam swój pierwszy poród traumą, bo przez swoje zaniedbanie (leżałam na patologii i zbagatelizowali moje sygnały, że coś jest nie tak) prawie straciłam dziecko, a okres po porodzie skończył się dla mnie depresją. Położne krzyczały na mnie, że moje dziecko głośno płacze (ja też płakałam, bo nie umiałam go nakarmić), a później nie chcieli mnie wypuścić do domu, dopóki nie nabierze masy. Jak widzicie, wszędzie możecie trafić na "gorszy dzień" kogoś z personelu. Gdziekolwiek traficie musicie się głośno domagać swoich praw.. taka prawda.
Dokładnie, przyznam rację poprzedniczka.
Osobiście jestem po dwóch porodach, jednej stracie w 20tyg i jednej bardzo szybko. Leżałam we wszystkich 3 szpitalach. Najlepsza dla mnie była Zaspa mimo że miałam duży konflikt z ordynatorem i dopiero wizyta u kierownika oddziału spowodowała CC na moje zyczenie, ale opieka położnych i ma patologii i na oddziale dla mam po cesarce była super. Na Klinicznej leżałam na izolacyjnym, patologii i poporodowym. Patologia opieka położnych ok, a leżałam tam miesiąc z krótką przerwą na święta
w domu więc poznal wszystkie zmiany, co do lekarzy to trzeba mieć swojego prowadzącego tak to nic nie zadziała sie.
Mi prawie 2tyg wywoływali poród
az zaczęłam rodzić sama i skończyło się
CC bo mały miał zielone wody i tętno, potem problemy z rana i nie wspominam Klinicznej zbyt dobrze. Jeszcze panie na położnictwie przychodziły chyba na kawę i ploty a nie do pracy.
Wojewódzki to samo dno, spędziłam tam tylko noc na łyżeczkowaniu ale już na izbie przyjęć traktowali mnie jak bym im przeszkadzała.
Osobiście jestem po dwóch porodach, jednej stracie w 20tyg i jednej bardzo szybko. Leżałam we wszystkich 3 szpitalach. Najlepsza dla mnie była Zaspa mimo że miałam duży konflikt z ordynatorem i dopiero wizyta u kierownika oddziału spowodowała CC na moje zyczenie, ale opieka położnych i ma patologii i na oddziale dla mam po cesarce była super. Na Klinicznej leżałam na izolacyjnym, patologii i poporodowym. Patologia opieka położnych ok, a leżałam tam miesiąc z krótką przerwą na święta
w domu więc poznal wszystkie zmiany, co do lekarzy to trzeba mieć swojego prowadzącego tak to nic nie zadziała sie.
Mi prawie 2tyg wywoływali poród
az zaczęłam rodzić sama i skończyło się
CC bo mały miał zielone wody i tętno, potem problemy z rana i nie wspominam Klinicznej zbyt dobrze. Jeszcze panie na położnictwie przychodziły chyba na kawę i ploty a nie do pracy.
Wojewódzki to samo dno, spędziłam tam tylko noc na łyżeczkowaniu ale już na izbie przyjęć traktowali mnie jak bym im przeszkadzała.
Ja też nie miałam lekarza prowadzacego w żadnym że szpitali, ale widziałam jak podchodzili do swoich pacjentek, informowali o wszystkim, szybkie decyzje. Mówię tu bardziej o patologii, bo t spędziłam najwięcej czasu, ale na poporodowym np na Klinicznej lekarz osobiście przyszedł do dziewczyny i mimo wcześniejszego obchodu jeszcze ja przepadał. Miała umówiona cesarkę i przyszła kilka godzin przed cięciem, sam ją operował i była całkiem inaczej traktowana
Potwierdzam, na Klinicznej pacjentki lekarzy stamtąd były "lepiej" obsługiwane, na patologii spędzały mniej czasu - tak jak wyżej szybsze decyzje, nawet na drugi dzień od przyjęcia. Inni lekarze nie podejmowali decyzji w sprawie pacjentki swojego kolegi.Cc wykonywane przez "swojego" lekarza, lepsze szycie.
Dziewczyny, jestem przerażona tym, co piszecie... :( Mamy termin na 3 marca, ale od kilku dni coraz mocniej boli mnie spojenie, podbrzusze, czop śluzowy już odszedł tydzień temu, od dwóch dni mam biegunkę i obawiam się, że na dniach wyląduję na porodówce. Tylko teraz jestem pełna strachu, że na Zaspie mnie nie przyjmą, bo nie będzie miejsca, a na Redłowo nie zdążę dojechać i urodzę w samochodzie... :( :( :(
Boję się panicznie Wojewódzkiego, poród tam nie wchodzi nawet w grę.
Teraz pluję sobie w brodę, bo trzeba było wybrać Swissmed. Nie myślałam, że będą takie cyrki po przeniesieniu Klinicznej na Smoluchowskiego. :(
Boję się panicznie Wojewódzkiego, poród tam nie wchodzi nawet w grę.
Teraz pluję sobie w brodę, bo trzeba było wybrać Swissmed. Nie myślałam, że będą takie cyrki po przeniesieniu Klinicznej na Smoluchowskiego. :(
Mila swego czasu byłam na fb grupie mam 1/3 z nich rodziła w wojewódzkim i żadnych negatywnych przeżyć nie kojarzę.
Ja też wolałabym rodzić w UCK lub na Zaspie...ale też bez przesady, szpital to szpitalu tysiące dzieci się tam rodzi rocznie
Życzę Ci szczęśliwego rozwiązania, zdrowego dzidziusia i abyś trafiła na samych dobrych, oddanych lekarzy i położne obojętni do którego szpitala traficie!
Ja też wolałabym rodzić w UCK lub na Zaspie...ale też bez przesady, szpital to szpitalu tysiące dzieci się tam rodzi rocznie
Życzę Ci szczęśliwego rozwiązania, zdrowego dzidziusia i abyś trafiła na samych dobrych, oddanych lekarzy i położne obojętni do którego szpitala traficie!
Dziękuję, Luna!
Osobiście myślę, że rodzący obecnie wyż demograficzny to jedno, ale i przeniesienie Klinicznej to drugie, co wpłynęło na taką sytuację z porodowkami u nas. Tak, jak mówi Princessa- dziewczyny zjeżdżają z Lęborka, Tczewa, nawet z Pasłęka jakaś mama leżała (koleżanka rodziła 2 tyg temu właśnie na UCK), bo nowy oddział z małymi salami i dobrym węzłem sanitarnym...
Osobiście myślę, że rodzący obecnie wyż demograficzny to jedno, ale i przeniesienie Klinicznej to drugie, co wpłynęło na taką sytuację z porodowkami u nas. Tak, jak mówi Princessa- dziewczyny zjeżdżają z Lęborka, Tczewa, nawet z Pasłęka jakaś mama leżała (koleżanka rodziła 2 tyg temu właśnie na UCK), bo nowy oddział z małymi salami i dobrym węzłem sanitarnym...
Nie ma się co dziwić. Mamy XXI w o każdą z nas chciałaby rodzic w przyzwoitych warunkach. Ja do Wojewódzkiego na 100% nie pojadę. Choćby nie wiem co.
Mam nadzieję że moje beznadziejne wyniki krwi mnie uratuj przed odesłanie do innego szpitala i przyjmą mnie mimo wszystko. Już mi wiele nie brakuje żeby mieć mniej niż 100tys płytek krwi a to nie jest dobre. W poprzedniej ciąży miałam 88tys w dniu terminu i przyjęli mnie na patologie ciąży. Niestety żadne leki nie pomagają.
Mam nadzieję że moje beznadziejne wyniki krwi mnie uratuj przed odesłanie do innego szpitala i przyjmą mnie mimo wszystko. Już mi wiele nie brakuje żeby mieć mniej niż 100tys płytek krwi a to nie jest dobre. W poprzedniej ciąży miałam 88tys w dniu terminu i przyjęli mnie na patologie ciąży. Niestety żadne leki nie pomagają.
Dokladnie. Powinna być jakaś rejonizacja a nie jadą nie wiadomo gdzie. Przez to my musimy jeździć i szukać miejsc bo ktoś zamiast do Kartuz czy Kościerzyny jedzie do Gdańska. To by wiele ułatwiło. Czytałam bardzo dużo dobrych opinii o tych szpitalach więc nie wiem dlaczego kobiety z nich nie korzystają pomimo tego że maja blisko?
to ja Ci powiem czemu nie skorzystam, moja ciąża jest patologiczna i muszę wybrać albo UCK albo Zaspę. Gdyby jednak nie była również bym wybrała Gdańskie szpitale ponieważ jestem rodowitą Gdańszczanką a wyprowadzka za miasto podyktowana była tylko kosztami zakupu domu wzgl. małego mieszkania w Gdańsku i chcę aby moje dzieci miały miejsce urodzenia wpisane w dowodzie Gdańsk...
Dziewczyny, naprawdę nie rozumiem po co te złośliwości.. Wszystkie jesteście w ciąży- po co się nawzajem nakręcacie? Ja też jestem przerażona przepełnionymi szpitalami, ale nie jestem w stanie nic z tym zrobić. Kobiety, które jadą rodzić do Gdańska wykorzystują po prostu brak rejonizacji. Dla mnie to też nic fajnego, bo dla kobiet, które mieszkają na miejscu i tutaj prowadzą ciąże, brakuje miejsc. Jednak staram się spojrzeć na to z perspektywy tych przyjezdnych kobiet. Każda chciałaby rodzić w "ludzkich" warunkach. Nie ukrywajmy, że standard UCK nie jest jakiś luksusowy- dostęp do łazienki czy małe sale powinny być normą. A dobrze wiemy jak jest. Każda przyszła matka boi się porodu i powikłań. Chciałaby jak najlepszej opieki dla siebie i dziecka. Wiem, że jesteście zdenerwowane i zestresowane tą całą sytuacją (tak jak ja), ale nie wyżywajcie się na innych kobietach.
Dla Gdańszczanek nie ma miejsc choć to one powinny być przyjmowane w pierwszej kolejności bo mieszkają tutaj, w Gdańsku... Za to miejsce się znajduje dla kobiet z pcimia dolnego, które przyjeżdżają tutaj tylko po to by ich dziecko miało w akcie urodzenia wpisany Gdańsk choć i tak zaraz mama zabierze dzidzię tam do pcimia. Przez takie sytuacje my musimy szukać miejsc w szpitalach by urodzić. Powinna być rejonizacja, a w razie odmowy ze swojego szpitala dopiero jechać tutaj
Jak to nie ma miejsc? Uparlyscie się na jeden szpital a jest ich w Gdańsku, całym Trójmieście kilka. I skoro tak Wam zależy żeby rodzic w Gdańsku bo przecież TU mieszkacie i płacicie podatki to szpital nie ma tu znaczenia, prawda? Wy poprostu (z Gdańska i poza) musicie rodzic w Uck. Uparly się wszystkie, psiocza jedną na drugą i mają przysłowiowy ból d**y
Jak czytam te komentarze że czemu przyjmują kobiety z poza Gdańska to mnie ściska. Uwierzcie kobiety że wolałabym rodzić w swoim mieście ale niestety nie przyjmą mnie z moimi problemami zdrowotnymi i dziecka, wiec potrzebuje szpitala o 3 referencyjnosci i z chęcią odstapilabym Wam to miejsce w UCK. I czy tam są piękne sale czy nie to jest najmniejszy problem bo najważniejsze by dziecko urodziło się zdrowe. A z tego co wiem to do UCK właśnie przyjmują z komplikacjami a nie na widzi mi się.
Dajcie spokój z klótniami, i tak to nic nie zmieni. Trzeba się skupić na sobie, ćwiczyć mięśnie dna miednicy, wysypiać się póki można i zdrowo odżywiać. Na to macie wpływ.
Cała reszta to loteria i tak jest zawsze, a to nie pierwsze dziecko w mojej rodzinie. Żaden szpital Wam nie zagwarantuje, że poród będzie przebiegał łatwo niczym kichnięcie.
Mi zależy na tym, żeby szybko urodzić i możliwie szybko się wypisać do domu.
A jak się zacznie rodzić, to się nie jeździ od szpitala do szpitala, tylko się dzwoni na porodówki z pytaniem jakie jest obłożenie i że się do nich jedzie. Tak mi mówił mój lekarz prowadzący. Nikt nie rodzi w ciągu 5 minut.
Cała reszta to loteria i tak jest zawsze, a to nie pierwsze dziecko w mojej rodzinie. Żaden szpital Wam nie zagwarantuje, że poród będzie przebiegał łatwo niczym kichnięcie.
Mi zależy na tym, żeby szybko urodzić i możliwie szybko się wypisać do domu.
A jak się zacznie rodzić, to się nie jeździ od szpitala do szpitala, tylko się dzwoni na porodówki z pytaniem jakie jest obłożenie i że się do nich jedzie. Tak mi mówił mój lekarz prowadzący. Nikt nie rodzi w ciągu 5 minut.
To się nie wiąże tylko z miejscem na sali porodowej - ale chociazby z miejscem na patologii ciąży, z miejscem dla matki , której dziecko musi zostać dłużej bo dostaje antybiotyk ... ale pewnie najlepiej powiedzieć ze przecież nikt nie wypuści z pełnym rozwarciem na ulice. Bardzo wąskie pole widzenia mają niektórzy ...
Pewnie, że wszystkie teraz chcą rodzić w UCK, bo nowe oddziały i ma to duży wpływ.
Jednak Kliniczna ma to do siebie, że zawsze był tam problem z dostaniem. Sama przy pierwszym dziecku na patologie byłam wpisana w zeszyt, potem czekałam w kolejce na wywołanie, bo wiecznie była pełna porodówka.
Bardzo dobra opcja był hotel dla mam ja korzystałam bo synek leżał ponad tydzien, a ja moglam być wypisana. Ciekawe czy w nowym szpitalu też jest..
Przy drugim dziecku również byłam wpisana w kalendarz, ale niestety nie było żadnych wypisów a mój stan pogarszał się i przyjęli mnie na Zaspę z czego byłam ostatecznie zadowolona.
Dziewczyny wiem że fajnie leżeć w nowiutkim szpitalu, ale najważniejsi są lekarze i opieka, w domu nie urodzicie :). Powodzenia i życzę porodów w UCK, ja już nie planuje więc nie skorzystam z takich wygód :D
Jednak Kliniczna ma to do siebie, że zawsze był tam problem z dostaniem. Sama przy pierwszym dziecku na patologie byłam wpisana w zeszyt, potem czekałam w kolejce na wywołanie, bo wiecznie była pełna porodówka.
Bardzo dobra opcja był hotel dla mam ja korzystałam bo synek leżał ponad tydzien, a ja moglam być wypisana. Ciekawe czy w nowym szpitalu też jest..
Przy drugim dziecku również byłam wpisana w kalendarz, ale niestety nie było żadnych wypisów a mój stan pogarszał się i przyjęli mnie na Zaspę z czego byłam ostatecznie zadowolona.
Dziewczyny wiem że fajnie leżeć w nowiutkim szpitalu, ale najważniejsi są lekarze i opieka, w domu nie urodzicie :). Powodzenia i życzę porodów w UCK, ja już nie planuje więc nie skorzystam z takich wygód :D
Ja też nie rozumiem niektórych kobiet. "..Nikt was z rozwarciem nie ..". A co niby mają zrobić jak nie ma wolnego łóżka? Przyjąć poród na korytarzu? Oczywiście, że mogą odesłać, jeżeli sytuacja ich do tego zmusza, a tak właśnie jest teraz. Skoro nie przyjmują nawet ze skierowaniem na patologię, to naprawdę nie mają miejsc. Ja na pewno zadzwonię przed pojechaniem na porodówkę, upewnię się czy jest miejsce.
Pewnie na zaspę pojadę do nowego uck bym miała dużo bliżej dlatego myślałam żeby tam jechać, nie mam samochodu to też nie będzie mi łatwo w razie co do innego miasta jechać bo na taksówki w nocy długo można czekać , mam nadzieję że gdzieś mnie w Gdańsku przyjmą , nie wiem czy telefon odbierają na porodówce i powiedzą że można przyjechać , ciężko jest się dodzwonić gdziekolwiek do służby zdrowia
"Ja też nie rozumiem niektórych kobiet. "..Nikt was z rozwarciem nie ..". A co niby mają zrobić jak nie ma wolnego łóżka? Przyjąć poród na korytarzu"
TAK! Akurat rodziłam w szpitalu, z którego z rozpoczętą akcją nikt nie odsyła. Sama zostałam cofnięta sprzed drzwi sali porodowej, bo przyjechała wieloródka. Czekałam w gabinecie zabiegowym, po godzinie weszłam na salę. Następnego dnia był taki boom, że w którymś momencie wręcz ściągnięto pierworódkę z łóżka porodowego, bo przyjechała wieloródka z pełnym rozwarciem. Kobiety z mniejszym rozwarciem czekały w gabinecie zabiegowym, gabinecie lekarskim i na dostawionych krzesłach na korytarzach. Z oddziału położniczego wypisywano normalnie po 2 dniach, jeśli nie było większych problemów z matką ani z dzieckiem. Nikt nie trzymał przez tydzień pod pretekstem że "dziecko spadło na wadze" i nikomu nie wkręcał "Przykro, nie mamy miejsc". Koleżanka rodziła swoje dziecko 10 lat temu i trafiła na taki baby boom, że na położniczym serio nie było miejsc, zaanektowano część oddziału ginekologicznego, dostawiono łóżka na korytarzach. Dlatego sorry, ale nie wyobrażam sobie, że można odesłać ze szpitala kobietę w trakcie porodu. Dlatego nawet nie próbowałam rodzić w Gdańsku.
TAK! Akurat rodziłam w szpitalu, z którego z rozpoczętą akcją nikt nie odsyła. Sama zostałam cofnięta sprzed drzwi sali porodowej, bo przyjechała wieloródka. Czekałam w gabinecie zabiegowym, po godzinie weszłam na salę. Następnego dnia był taki boom, że w którymś momencie wręcz ściągnięto pierworódkę z łóżka porodowego, bo przyjechała wieloródka z pełnym rozwarciem. Kobiety z mniejszym rozwarciem czekały w gabinecie zabiegowym, gabinecie lekarskim i na dostawionych krzesłach na korytarzach. Z oddziału położniczego wypisywano normalnie po 2 dniach, jeśli nie było większych problemów z matką ani z dzieckiem. Nikt nie trzymał przez tydzień pod pretekstem że "dziecko spadło na wadze" i nikomu nie wkręcał "Przykro, nie mamy miejsc". Koleżanka rodziła swoje dziecko 10 lat temu i trafiła na taki baby boom, że na położniczym serio nie było miejsc, zaanektowano część oddziału ginekologicznego, dostawiono łóżka na korytarzach. Dlatego sorry, ale nie wyobrażam sobie, że można odesłać ze szpitala kobietę w trakcie porodu. Dlatego nawet nie próbowałam rodzić w Gdańsku.
Cieszę się, że porody mam już za sobą.
Sadze, że problem polega na tym, że nie przyjmują ciąż zagrożonych tylko jest miejsce wyłącznie dla pacjentek tamtejszych lekarzy. Pamiętam sama jak byłam na izbie przyjęć to pierwsze co sprawdzali pieczątkę na skierowaniu, a dopiero potem rozmawiali o mojej historii choroby..
Druga sprawa to wiedzac, że otwierają szpital z większą ilość miejsc to nie mogli zająć się zwiększeniem personelu. Logiczne, że taka ilość nie poradzi sobie z większą ilością porodów. Coś wydaje mi się, że szpital powstał dla wybrańców.
Do tej pory nie było nawet zadnej opinii rodzącej tam.
Sadze, że problem polega na tym, że nie przyjmują ciąż zagrożonych tylko jest miejsce wyłącznie dla pacjentek tamtejszych lekarzy. Pamiętam sama jak byłam na izbie przyjęć to pierwsze co sprawdzali pieczątkę na skierowaniu, a dopiero potem rozmawiali o mojej historii choroby..
Druga sprawa to wiedzac, że otwierają szpital z większą ilość miejsc to nie mogli zająć się zwiększeniem personelu. Logiczne, że taka ilość nie poradzi sobie z większą ilością porodów. Coś wydaje mi się, że szpital powstał dla wybrańców.
Do tej pory nie było nawet zadnej opinii rodzącej tam.
Ja znam opinie osób które teraz tam urodziły ale nie będę się wypowiadać w ich imieniu. Fakt jest taki, że brakuje im personelu i jak mówisz mogli się na to wcześniej przygotować. Ja pierwsze dziecko rodzilam na klinicznej i dostałam się bez problemu ale byłam wcześniej u nich przez pewien czas na patologii i potem na chwilę wyszłam i faktycznie lekarz prowadzący ciążę pracował w tym szpitalu ale na innym oddziale czy to tak działa to nie wiem.
Ja pierwszą ciążę tez zakończyłam na Klinicznej, również wcześniej byłam.na patologii i na wypisie już miałam wpisany termin kiedy zgłosić się spowrotem na patologie i poród. Niestety tak jest, że jak ma się tam lekarza to jest łatwiej z przyjęciem, byłam świadkiem jak są traktowane pacjentki ktore mają swojego prowadzącego.
Znam 3 osoby ktore rodzily na klinicznej, zadna nie byla tam wczesniej ani lekarz nie prowadzil ich ciaz, 1 urodzila na nowej klinicznej - bylo miejsce wiec nie bylo problemu z przyjeciem :) juz bez przesady, jak nie bedzie miejsca to ani szkoła rodzenia ani dula ani lekarz go nie wyczaruje przeciez, nie trzymaja 5 na boku bo moze akurat dzis tyle urodzi ze szkoly...
Ja nie mówię, że wszystkie dziewczyny dostają się tylko w ten sposób. Ale wiem, że dla tych które mają tam znajomosci, bądź swojego lekarza zawsze łatwiej o dostanie. Bratowa męża kilka lat temu mimo braku miejsc, bo rowniez odsyłali wszystkie kobietki, miała w rodzinie panią ordynator i była wpisana na jakoś listę, żeby nie robiono problemów przy przyjęciu.
Niestety tak jest i mysle, że nie tylko w UCK.
Niestety tak jest i mysle, że nie tylko w UCK.
To nie zależy przecież od UCK, czy zatrudnią większą ilość personelu. Oni muszą mieścić się w budżecie, który nie jest z gumy. Dodatkowo weszły przecież od stycznia nowe standardy opieki okołoporodowej, teraz jest jedna stała położna do 4 pacjentek na poporodowym. NIe mogą się podobno zmieniać. Jedna położna cały dyżur, potem kolejna ją zmienia do tych samych 4 pacjentek. Więc ogólnie od stycznia jest wszędzie ten sam problem, że ustawodawca wprowadził odgórnie zmiany, ale nie przygotował na to szpitali budżetowo i nie dał czasu na dostosowanie. A do tego oczywiście więcej chętnych, ze względu na przenosiny.
A co do załatwiania po znajomości, to nie do końca tak wygląda, że wszystko po znajomości. Ja 2 lata temu na klinicznej, przez znajomą znajomej, miałam mieć jedną z tych prywatnych sal poporodowych z oddzielną łazienką. Ale poród trwał długo, potem jeszcze leżałam na pooperacyjnej, bo skończył się cc i ostatecznie trafiłam do zwykłej sali. W sumie nie uważam, żebym trafiła jakoś źle. Nie było dla mnie większym problemem chodzić do łazienki na korytarzu. Ale pewnie komfort psychiczny jest większy jak się ma łazienkę tylko z 1 obcą osobą, a nie z całym korytarzem ;)
A co do załatwiania po znajomości, to nie do końca tak wygląda, że wszystko po znajomości. Ja 2 lata temu na klinicznej, przez znajomą znajomej, miałam mieć jedną z tych prywatnych sal poporodowych z oddzielną łazienką. Ale poród trwał długo, potem jeszcze leżałam na pooperacyjnej, bo skończył się cc i ostatecznie trafiłam do zwykłej sali. W sumie nie uważam, żebym trafiła jakoś źle. Nie było dla mnie większym problemem chodzić do łazienki na korytarzu. Ale pewnie komfort psychiczny jest większy jak się ma łazienkę tylko z 1 obcą osobą, a nie z całym korytarzem ;)
Polecam, wszyscy bardzo mili zaczynając od Pani na dole do lekarzy i poloznych. Każdy się przedstswia i informuje co się dzieje. Sale porodowe z prysznicem, osobny anestezjolog do porodów naturalnych, mi akurat nie pomógł bo był u innej kobiety obok, ale skorzystałam z gazu. Położna bardzo pomocna, dziecko przez 2h na piersi nikt nie zabiera na mycie ważenie ubranie. Tatuś obecny cały czas, na salach poporodowych może odwiedzać w wyznaczonych godzinach 1 osoba, w pozostałym czasie jest pokój odwiedzin. Sale po 1 lub 2 osobowe z łazienką, parawany że przy obchodzie już sąsiadka nas nie ogląda. Nie jest najważniejszy sam komfort bo wiadomo wszystko jest nowe ale to że widać że wszyscy się starają być pomocni i mili. Polecam każdemu tylko czasem brak miejsc ale na to już nie mamy wpływu
Ja również jestem już po porodzie w UCK. To nieprawda, że patrzą na nazwiska lekarza prowadzącego. Powiem tak- jeżeli ciąża jest wysokiego ryzyka i ma się skierowanie, to nie będzie się odesłanym. Miałam skierowanie na CC, wcześniej na patologię. Ze względu na ilość chorób nikt nie robił mi problemów z przyjęciem. Zostałam zapisana na konkretny termin, oczywiście po konsultacjach lekarskich oraz zapewniono mnie, że w przypadku problemów mam przyjechać i od razu zostanę przyjęta. Szpital jest bardzo ładny i nowoczesny, ale da się wyczuć braki w personelu i pewien brak organizacji. Przenosiny w pośpiechu połączone ze zmianą przepisów nie wyszły im na dobre. Ogólnie wszyscy są bardzo mili i pomocni, ale brakuje im czasu. Trzeba najbardziej liczyć na siebie. Plus jest taki, że mąż może wejść na salę i zaopiekować się dzieckiem.
Urodziłam 9 lat temu. Bardzo zależało mi na szpitalu na Klinicznej, ale odesłali mnie i trafiłam na Zaspę. Trafiłam tam na super położną na porodówce.
Czasami nie powinnyśmy się za bardzo nakręcać na miejsce, bo potem tylko niepotrzebny stres. Ja sama wybrałam Kliniczną i nie przyjmowałam do wiadomości innej opcji. A potem na cito myślałam gdzie jednak jechać.
Czasami nie powinnyśmy się za bardzo nakręcać na miejsce, bo potem tylko niepotrzebny stres. Ja sama wybrałam Kliniczną i nie przyjmowałam do wiadomości innej opcji. A potem na cito myślałam gdzie jednak jechać.
Porody 9 lat temu to inna bajka. Wiele się od tamtej pory zmieniło. No wywołanie porodu. Wczoraj byłam na zaspie, miałam skierowanie od swojej lekarz. Byłam 5 dni po terminie, młoda anemiczne się rusza. Pan doktor kazał wracać do domu, zabrał mi skierowanie i powiedział że dziecko ma jeszcze czas i wywołania nie będzie. 5 lat temu miałam 3 próby wywołania. W dniu terminu, 6 dni po i w 7 dniu i to było ostatnie bo syn się urodził.
Od 3 tyg mam skurcze przepowiadajace od rana do wieczora, szyja miękka. Jestem pewna że jakbym dostała oksytocyne coreczka byłaby już ze mną. A tak muszę się bujac i zapewne spędzę święta w szpitalu :/
Od 3 tyg mam skurcze przepowiadajace od rana do wieczora, szyja miękka. Jestem pewna że jakbym dostała oksytocyne coreczka byłaby już ze mną. A tak muszę się bujac i zapewne spędzę święta w szpitalu :/
Witam,
Sprawa już bardzo dawna w Pani przypadku, ja natomiast jestem w trakcie oczekiwania na telefon z UCK w sprawie przyjęcia na patologie.
Obiecano dzwonić między 3 a 5 września, ale tak się teraz zastanawiam czy zawsze dzwonią w wyznaczonym terminie? A co jeśli nie zadzwonią?
Czy może Pani napisać jak było w Pani przypadku?
Sprawa już bardzo dawna w Pani przypadku, ja natomiast jestem w trakcie oczekiwania na telefon z UCK w sprawie przyjęcia na patologie.
Obiecano dzwonić między 3 a 5 września, ale tak się teraz zastanawiam czy zawsze dzwonią w wyznaczonym terminie? A co jeśli nie zadzwonią?
Czy może Pani napisać jak było w Pani przypadku?
Urodziłam na początku kwietnia na nowej porodówce. Rodziłam też wcześniej na starej Klinicznej :) Co prawda oba porody bardzo różne, bo pierwszy po 13 h skończył się cc, a tym razem od pierwszych porządnych skurczy do porodu sn minęło niecałe 3,5 h, więc trudno porównać. Ale ogólnie wrażenia bardzo pozytywne.
Trafiłam na świetną położną, p. Olę, która bardzo pomogła mi podczas porodu rzeczowymi i spokojnymi wskazówkami. Sam poród i personel podczas porodu na +. Było dostępne znieczulenie, ale ja korzystałam tylko z gazu (przy poprzednim porodzie dostałam znieczulenie i znacznie spowolniło całą akcję, więc ogólnie nie polecam tej formy zwalczania bólu). Sam gaz jest mega spoko, pomaga się rozluźnić. Mega polecam też chodzenie i ogólnie ruszanie się jak najwięcej :)
Na oddziale położniczym również bardzo miłe położne, lekarze też byli fajni. Ogólnie wszyscy dosyć młodzi, poza lekarzami z obchodu położniczego (bardzo miły i wesoły jest ordynator położnictwa, nie pamiętam nazwiska).
Jedyne, do czego mogę się przyczepić, na co personel nie ma żadnego wpływu, to szalone żaluzje. Są sterowane przez jakiś zewnętrzny automatyczny system i potrafią same się podnosić np. w środku nocy. Potem przez kilka minut nie można ich ręcznie opuścić. Podobnie, zewnętrznie, sterowana jest klima, ale akurat ta działała bez zarzutu. W razie czego można otwierać okna albo odkręcić kaloryfer.
Sale są 2-osobowe z prywatnymi łazienkami, wszystko jest świeże i czyste.
Trafiłam na świetną położną, p. Olę, która bardzo pomogła mi podczas porodu rzeczowymi i spokojnymi wskazówkami. Sam poród i personel podczas porodu na +. Było dostępne znieczulenie, ale ja korzystałam tylko z gazu (przy poprzednim porodzie dostałam znieczulenie i znacznie spowolniło całą akcję, więc ogólnie nie polecam tej formy zwalczania bólu). Sam gaz jest mega spoko, pomaga się rozluźnić. Mega polecam też chodzenie i ogólnie ruszanie się jak najwięcej :)
Na oddziale położniczym również bardzo miłe położne, lekarze też byli fajni. Ogólnie wszyscy dosyć młodzi, poza lekarzami z obchodu położniczego (bardzo miły i wesoły jest ordynator położnictwa, nie pamiętam nazwiska).
Jedyne, do czego mogę się przyczepić, na co personel nie ma żadnego wpływu, to szalone żaluzje. Są sterowane przez jakiś zewnętrzny automatyczny system i potrafią same się podnosić np. w środku nocy. Potem przez kilka minut nie można ich ręcznie opuścić. Podobnie, zewnętrznie, sterowana jest klima, ale akurat ta działała bez zarzutu. W razie czego można otwierać okna albo odkręcić kaloryfer.
Sale są 2-osobowe z prywatnymi łazienkami, wszystko jest świeże i czyste.
Wiecie może jak UCK podchodzi do decyzji szczepienia dziecka w późniejszym terminie niż w pierwszych dniach życia? Chciałabym szczepić, ale po wykluczeniu przeciwwskazań, ponieważ ja oraz jedno dziecko mamy choroby, które maluch również może posiadać.
Dostanie się do specjalistów trwa i raczej nie załatwię tego bezpośrednio po porodzie. Może któraś z Was była w podobnej sytuacji i wie jak to jest.
Będę wdzięczna za pomoc. :-)
Dostanie się do specjalistów trwa i raczej nie załatwię tego bezpośrednio po porodzie. Może któraś z Was była w podobnej sytuacji i wie jak to jest.
Będę wdzięczna za pomoc. :-)
Dzięki dziewczyny za Wasze historie :) To naprawdę pomaga w wyborze.
A powiedzcie jeszcze proszę jakie warunki panują na Zaspie? Ile dziewczyn w pokoju? Łazienka w pokoju czy na korytarzu? Mąż może wejść pomóc przy dziecku czy tylko w pokoju odwiedzin można się widzieć? Jak wygląda sala porodowa? Jakieś udogodnienia typu piłka, prysznic, mata? Jedna położna przypisana do porodu, na którą można liczyć przez cały czas jego trwania?
A powiedzcie jeszcze proszę jakie warunki panują na Zaspie? Ile dziewczyn w pokoju? Łazienka w pokoju czy na korytarzu? Mąż może wejść pomóc przy dziecku czy tylko w pokoju odwiedzin można się widzieć? Jak wygląda sala porodowa? Jakieś udogodnienia typu piłka, prysznic, mata? Jedna położna przypisana do porodu, na którą można liczyć przez cały czas jego trwania?
Rodziłam w sobotę. Obecnie jest tam jakiś Sajgon. Mnie wywalili do domu we wtorek mimo porodu z komplikacjami zakończonego cc. Dali mi pół godziny na opuszczenie pokoju stwierdzając, że na moje miejsce jest kolejka. W ciągu tego czasu 2x przyszła położna, raz lekarz i raz pani sprzątająca żeby mnie pogonić. Z noworodkiem i torbą, w piżamie czekałam na wypisy w pokoju odwiedzin 2h. Bez dostępu do np. przewijaka. Mały miał robione badania do książeczki już po tym jak nas wywalili z sali. Oczywiście jak już opuściłam salę to przestali się śpieszyć z wydaniem dokumentacji. Ogólnie to co tam się dzieje to jakiś skandal, brak personelu, nikt nie pomaga w laktacji - każda położna miała swoje zdanie na temat tego jak przystawić małego i czemu nie je. Doradcy laktacyjnego nie widziałam przez cały pobyt mimo, że położne wiedziały o problemach z karmieniem i że chciałabym się widzieć z doradcą. Po wyjściu ze szpitala okazało się, że mały ma za krótkie wędzidełko ale oczywiście nikt tego nie sprawdził podczas pobytu. Gdybym miała teraz wybierać to na pewno bym tam nie pojechała.
Ja byłam dzisiaj na wywolaniu 9 dni po terminie na zaspie i niestety mimo szczerych chęci pani doktor nie udało się znaleźć miejsca nigdzie w Trójmieście jedynie Kartuzy albo Tczew , że z dzieckiem wszystko w porządku zdecydowałam się poczekać do jutra może się coś zmieni... Ale nie było miejsca w uck, na zaspie, w wojewódzkim ani w
Redlowie.. Jakaś masakra to co się dzieje teraz na porodówkach...
Redlowie.. Jakaś masakra to co się dzieje teraz na porodówkach...
Mnie również wypisali po 3 dobach po porodzie z kompilacjami i nagłej CC. Więc zaczynam podejrzewać,że po prostu to jest standard. Ale żeby popędzać kobietę po tak ciężkich przeżyciach i operacji to już cios poniżej pasa. Bardzo współczuję. Ja na dniach rodzę swoje drugie dziecko, bardzo chciałam do UCK ale jednak chyba wybiorę Zaspę, skoro takie cyrki się dzieją. Pozdrawiam :)
Rodziłam pod koniec kwietnia. Oczywiście braki kadrowe są zauważalne, ale nie mogę nic złego powiedzieć o tych, którzy tam pracują obecnie, bo bardzo się starają. Sama porodówka bardzo spoko, Panie pomagają jak.mogą, regularnie przychodzą sprawdzać postępy, podpowiadają co może pomóc przyśpieszyć poród, jak oddychać itp. Wadą porodówki jest prawie totalny brak zasięgu w telefonie. Oddział położniczy jest podzielony na zielony (ciąże i porody bez powikłań) i pomarańczowy. Ja leżalam na pomarańczowym i trochę im dałam w kość, bo miałam problemy z karmieniem i regularnie coś od nich chciałam. Położna Pani Sylwia i Pani Ola najlepsze na świecie, dzięki nim karmię naturalnie. Opieka bardzo dobra, jedzenie także, chociaż mogłyby być troszkę większe porcje. Byłam tam z tydzień i nikogo nie wyrzucali. Rodziłam drugie dziecko i z trzecim też na pewno wybiorę UCK.
Jestem bardzo zadowolona z opieki położniczej w UCK. Nie mam zastrzeżeń do żadnej z pracujących tam osób. Wszystkie położne były bardzo pomocne. Na szczególną pochwałę zasługuje Pani Kinga Stawowa. Poświęciła mi najwięcej czasu przy moich problemach z laktacją. Bardzo zaangażowała się w edukowanie mnie, jak poradzić sobie z trudnościami. Dzięki jej pomocy wyszłam ze szpitala bez obaw o to, czy poradzę sobie z karmieniem piersią. Pani Kinga ma ogromną wiedzę i wielkie serce. Życzę każdej rodzącej, żeby znalazła się pod tak fachową opieką.
Właśnie jestem po porodzie w UCK. W kilku słowach: opieka na patologii ciąży na wysokim poziomie. Zdarzyła się jedna paskudna pani doktor i jedna niezbyt przyjemna położna, ale co do reszty - nie mam nic do zarzucenia. Cesarskie cięcie w bardzo przyjaznej i wspierającej atmosferze, zarówno położnik, anastezjolog, pani pielęgniarka no i pediatrzy - fantastyczni. Opieka na oddziale poporodowym - w części dla pacjentek po cesarce - równie fantastyczna. Położne cudowne, bardzo pomocne. Polecam każdemu ten szpital. W porównaniu do klinicznej (2,5 roku temu)- część personelu (położne) wymieniona. I to bardzo pozytywna zmiana, bo pamiętam wredotę niektórych na klinicznej właśnie. Może miałam szczęście i tak dobrze teraz trafiłam, ale mam nadzieję że wysoki standard opieki jest w UCK normą.
Właśnie jestem po porodzie w uck, same pozytywy. Opieka na najwyższym poziomie, choć zdarzają się partacze (pani doktor, która nie umiała zszyć nacięcia czy pielęgniarka nie umiejąca pobrać krwi),ale tak poza tym,to same plusy. Personel bardzo pomocny, miły i życzliwy. Mama i dziecko pod dobrą opieką i w światowym standardzie.
Co do patologii, to zmniejszają ilość miejsc. Pewnie chodzi o to, że mamy z Trójmiasta i okolic chcą rodzić w na światowym poziomie i wybierają właśnie uck i przygotowując miejsca dla rodzących",z marszu".
Co do patologii, to zmniejszają ilość miejsc. Pewnie chodzi o to, że mamy z Trójmiasta i okolic chcą rodzić w na światowym poziomie i wybierają właśnie uck i przygotowując miejsca dla rodzących",z marszu".
A jak jest w tych 3 gdańskich szpitalach pod kątem badań? O wojewódzkim nie słyszy się najlepszych opinii jeśli chodzi o opiekę i warunki, ale za to podobno wykonują szereg badań, o jakich na Zaspie nie myślą, np. usg maleństwa. Dzięki temu synkowi moich znajomych wykryli guza na nerce, który wymagał natychmiastowej operacji... W UCK podobno też bardziej szczegółowo badają przed wypisem niż na Zaspie? Wiecie coś na ten temat?
Ja rodziłam w wojewódzkim drugi raz i jak dla mnie opieka na medal czy na patologi czy na porodowce aż do poporodowej opieki. Badania słuchu, usg główki, brzucha i reszta podstawowe chyba tsk jak w innych szpitalach. Nie wiem czemu kobiety się upieraja na uck czy zaspe. Byłam na zaspie to zostałam tak potraktowana że dziękuje :/ i odesłana z kwitkiem.
Rodziłam 9dni po terminie na Zaspie. Po trudach i znojach znalazło się dla mnie miejsce. Poród miał miejsce 13czerwca. 2 dni leżałam na patologii i tam też miałam wywoływane poród. Na patologii personel bardzo miły i przyjazny. Bez zastrzeżeń. Po porodzie okazało się, że dziecko miało podwyższone CRP i dostawał antybiotyk, więc takim trafem spędziliśmy 10dni w szpitalu... na oddziale położne różne. Od takich naprawdę oddanych w swoją pracę, lubiących dzieci, mających podejście, cierpliwość po zołzy, które przychodziły odpękać swoją dniówkę.... Większość jednak bardzo pomocna, zarówno w zakresie pielęgnacji maluszka, laktacji. Po tych 10dniach wyszłam ze szpitala z unormowaną laktacją i do dziś nie mam problemu. Na porodówce położna p. Honorata - anioł, ileż ona miała cierpliwości do mnie. :) Lekarze też w porządku, można pożartować, można porozmawiać o wszystkim co Cię trapi, zadawać dziwne pytania, a nikt nie spojrzy na Ciebie jak na UFO. Jedzenie mega słabe. Dieta pudełkowa. Dla matek karmiących - dramat. Idzie przeżyć, ale jest to minimum potrzebne do egzystencji. Szpital robi bardzo dużo badań maluszkom. U nas wykryto dwie małe wady i mamy skierowania i wytyczne co dalej robić. Także na plus. Ogólnie całokształt na plus. Gdybym miała wybierać raz jeszcze - rodzę na Zaspie. Luksusów w postaci płytek Paradyża na ścianie nie ma, ale dla tych położnych z sercem warto tam rodzić. :) a tym mniej zaangażowanym w pracy pozostaje życzyć więcej uśmiechu :) bo niestety Wasza mina, wieczne niezadowolenie, stękanie udziela się matce i dziecku. ZASPA - ogólnie na +.
Super, a jakie badania robili Twojemu synkowi? Rodze we wrześniu i też chcę jechać na Zaspę. Prawdą jest, że starają się chronić krocze i nie nacinaja? Trafiłaś chyba na trakt nie wyremontowany? Rodzilam ponad 3 lata temu podczas remontu i poza jedzeniem było bardzo dobrze, warunki to jednak sprawa drugorzędna.
Już w czasie życia płodowego gin prowadzący ciążę zauważył 2 zmiany. Jedna dotyczyła jelit a druga poszerzonych kielichow w nerkach. Miał robione usg zarówno brzuszka jak i nerek. Jelita wyszły prawidłowo, a w nerce ma poszerzone UKM. mamy skierowanie do nefrologa. Dodatkowo podczas badania pediatry wyszły szmey na sercu. Skierowano nas tego samego dnia na echo serca na kardiologie. Tak wyszło że ma drozny przewód botella. Po porodzie powinien się zrosnac niestety u nas tak się nie stało. Dodatkowo mały źle ssal, z automatu miał skierowanie do laryngologa i tego samego dnia w 3 dobie po porodzie miał podciete wedzidelko językowe. Także dbają o maluszki. :) my czekamy do specjalistów...a niestety realia w pl są straszne i swoje w kolejce trzeba odstac. Ja podczas porodu nie byłam naxieta. Pękła mi zarówno pochwa jak i krocze. Nie mocno, jedna prosta wręcz linia. Zszyli mnie wręcz idealnie. Nie czuć zgrubien. Powodzenia życzę
Właśnie czekam na wypis po porodzie mogę napisać że opieka przy porodzie jak i po super na prawdę warunki i personel świetny sale super do sali mozs wejść ktoś z rodziny na prawdę jestem zadowolona polecam Aha i nie dostałam się bo mam znajomosxi po prostu miałam zielone wody z zaspy mnie odeslali do domu i postanowiłam że tu spróbuję udało się
Brak szczepienia na gruźlicę powoduje automatyczne zawiadomienie sanepidu, natomiast WZW typu B nie wywołuje większych skutków ubocznych poza skórno- żoładkowymi, poczytaj ulotkę (Euvax lub odplatnie swój Engerix B). Na engerixa (lepszy zastepnik euvaxu) po urodzeniu dziecka mąż musi załatwić receptę.
A ja mam pytanie do Pań, które rodziły w UCK. Czy dzwoniłyście przed przyjazdem na Izbę Przyjęć z pytaniem czy jest miejsce czy jechaliście na żywioł. I gdzie parkowaliscie auto? Podobno jest tam straszny problem z parkingami :( Mam termin za dwa dni i nie stresuję się samym porodem a tym, że będą mnie odsyłać z jednego do drugiego szpitala bo nie będzie miejsca :/
Z parkowaniem jest problem - byłam w centrum diabetologii (ten sam budynek) i zarówno parkingi jak i okoliczne krawężniki zapchane na full, mimo, że parkingi płatne i to dość drogie (7 czy 8zł za h). Udało mi się znaleźć miejsce na płatnym gdzieś w błocie na krawężniku (parkowałam terenówką). Daj znać, czy się udało z miejscem na porodówce, też się stresuję, że będą mnie odsyłać :/
Byłam wczoraj, więc powiem jak to u mnie było: dostałam skierowanie od mojego gin i od razu tam pojechałam, koniec 39tc wypada mi na 5 września ale przyjmują tylko po 3 Panie dziennie, więc pierwszy najbliższy termin na dla mnie ustaliła na 10.09 (to będzie 39+5) i to dopiero po moich prośbach. Wolne miejsce w kalendarzu mieli dopiero na 16 września, czyli kilka dni po moim terminie. Usłyszałam, że powinnam przyjść dwa tygodnie temu, tylko wtedy nie miałam skierowania. Po za tym to, że jest się w tym kalendarzu nie gwarantuje, że Cie przyjmą bo jak nie będą reularnie wypisywać to nie będzie miejsca. Teraz decyzja zależy ode mnie, czy 5 września pojade na Zaspe czy będę czekać. I szczerze mówiąc to wolałabym rodzić w UCK, wiadomo, wszystko nowe ale już mam tak dość chodzenia w ciąży, że zgłosze się na Zaspe. A no i jestem na insulinie nocnej :)
Ja rodziłam w UCK pod koniec sierpnia. Może opiszę jak to u mnie było bo sama też się mocno stresowałam, że nie będzie miejsca na porodówce i że nie będzie gdzie zaparkować auta :) Wody mi odeszły w środku nocy więc przynajmniej nie musiałam się martwić o korki na drogach :) Nie parkowalismy na terenie szpitala bo opłata 8 zł za godzinę to żart, zwłaszcza że miejsc na terenie szpitala jak na lekarstwo. Zaparkowaliśmy przy ulicy Dębinki zaraz przy wjeździe do szpitala jest parking przy ulicy i przeszliśmy się kawałek. Na szczęście byłam w stanie to zrobić :) Zostałam szybko przyjęta, miejsce na szczęście było. Jeśli by nie było to byłam przygotowana na to by jechać np za Zaspę. Lekarze i położne bardzo mili. Dali nawet mężowi worek sako by mogl się na nim zdrzemnąć trochę zanim akcja się rozpoczęła. Plan porodu został ze mną omówiony punkt po punkcie. Niestety jednego punktu nie udało się zrealizować a dokładniej znieczulenia zewnątrzoponowego bo było kilka rodzących a tylko jedna pielęgniarka anestezjologiczna. Dostałam gaz ale jego działanie jest raczej marne przy silnych bólach. Sale zarówno porodowa jak i poporodowa bardzo czyste i zadbane. Na oddziale położne również są bardzo pomocne. Może sama tego nie odczułam za bardzo bo od początku nie potrzebowałam za bardzo w niczym pomocy ale Pani z łóżka obok non stop wzywała do pomocy przy dziecku i zawsze chętnie pomogły i odpowiedziały na pytania. Czułam się może trochę przez to zaniedbywana ale wiem, że gdybym poprosiła o pomoc w czymkolwiek to na pewno bym ją otrzymała ale jestem typem Zosi Samosi :) Zostałam wypisana równiutko po 48 godzinach. Mam nadzieję, że moja odpowiedź komuś pomoże :)
Urodziłam w UCK 1,5 tygodnia temu i szczerze polecam. Podczas kilkudniowego pobytu przebywałam na patologii ciąży, porodówce i oddziale poporodowym. Cala opieka medyczna i personel na każdym oddziale merytoryczny i uprzejmy.
Sam poród przebiegał zgodnie z planem porodu, omówionym na wstępie z położną. Każdy jego punkt został zrealizowany zgodnie z moim życzeniem włączając w to min. ochronę krocza, kontakt skora do skory. Sale porodowe nie za duże ale bardzo komfortowe, dostępny potrzebny sprzęt min piłka, worek sako. Ogromna zaleta było bezprzewodowe KTG, które pozwala się swobodnie poruszać.
Na oddziale położniczym opieka także super, położona pomogła mi się uruchomić, 2 kronie zaprowadzała mnie do toalety oraz asystowała przy pierwszym prysznicu. Pomoc przy noworodku także bardzo dobra, wiadomo były położne mniej i bardziej zaangażowane i skłonne do pomocy ale kiedy poprosiłam nigdy nie odmówiono mi wsparcia. Warunki lokalowe super, sale 1-2 osobowe z łazienkami. Kilka mniejszych pokoi odwiedzin w tym 2 wyposażone w zabawki dla starszaków. Podsumowując zarówno opieka medyczna jak i warunki lokalowe super i dużo zmian na plus jeśli chodzi o respektowanie praw pacjenta i podejście personelu w stosunku do tego co było na starej Klinicznej 4 lata temu:)
Sam poród przebiegał zgodnie z planem porodu, omówionym na wstępie z położną. Każdy jego punkt został zrealizowany zgodnie z moim życzeniem włączając w to min. ochronę krocza, kontakt skora do skory. Sale porodowe nie za duże ale bardzo komfortowe, dostępny potrzebny sprzęt min piłka, worek sako. Ogromna zaleta było bezprzewodowe KTG, które pozwala się swobodnie poruszać.
Na oddziale położniczym opieka także super, położona pomogła mi się uruchomić, 2 kronie zaprowadzała mnie do toalety oraz asystowała przy pierwszym prysznicu. Pomoc przy noworodku także bardzo dobra, wiadomo były położne mniej i bardziej zaangażowane i skłonne do pomocy ale kiedy poprosiłam nigdy nie odmówiono mi wsparcia. Warunki lokalowe super, sale 1-2 osobowe z łazienkami. Kilka mniejszych pokoi odwiedzin w tym 2 wyposażone w zabawki dla starszaków. Podsumowując zarówno opieka medyczna jak i warunki lokalowe super i dużo zmian na plus jeśli chodzi o respektowanie praw pacjenta i podejście personelu w stosunku do tego co było na starej Klinicznej 4 lata temu:)
Myślę, że to zależy od położnej i lekarza na jakich trafisz. W moim przypadku polozna doradzala pozycje żeby przyspieszyć rozwarcie w 1 fazie. W drugiej fazie byłam w pozycji leżącej ale w ogóle nie parlam, przy porodzie z ochroną krocza tylko się oddycha i tu polozna mnie instruowala jak kiedy oddychać. Napewno jak wpiszesz w plan porodu pozycje wertykalne to temat zostanie z Tobą omówiony. Powodzenia!
Wszystko zależy od dnia... Jenego jest pusto i przyjmują, a innego może się zrobić tłok i muszą odesłać. Ja ze swojej strony polecam niespieszenie się do szpitala, bo imbardziej zaawansowana akcja tym większe prawdopodobieństwo, że Cię przyjmą. Ja ma Zaspę miesiąc temu przyjechałam rodzić i mieli akurat 1 salę i 3 laski. Na szczęście miałam najczęstsze skurcze, więc odesłali pozostałe 2.
No, to jest najgorsze! :/
Ja w UCK mam układ jak poprzedniczki - jestem zapisana na daną datę, mam tego dnia zadzwonić i się upewnić, że jest miejsce (zgłosiłam się ze skierowaniem). Jak tak - jadę i zostaję na oddziale, jak nie - próbuję następnego dnia. Czy któraś z Was była w takiej sytuacji i została przyjęta na oddział w wyznaczonym terminie?
Ja w UCK mam układ jak poprzedniczki - jestem zapisana na daną datę, mam tego dnia zadzwonić i się upewnić, że jest miejsce (zgłosiłam się ze skierowaniem). Jak tak - jadę i zostaję na oddziale, jak nie - próbuję następnego dnia. Czy któraś z Was była w takiej sytuacji i została przyjęta na oddział w wyznaczonym terminie?
Mnie przyjęli dzień po terminie, to było dwa tygodnie temu i wtedy było naprawdę dużo kobiet ale w dzień mojego przyjęcia z tego stresu skakło mi ciśnienie i pojechałam na izbe, zbadali mnie i wypisali jako priorytet na drugi dzień. Na izbie jest mało przyjemnie ale na oddziałach jest już o niebo lepiej.
A czy w zwykłej bezproblemowej ciąży nie można rodzić w zwykłym szpitalu? Tylko zabierać miejsce kobietom w ciąży powikłanej :( Ja muszę rodzić w szpitalu o 3 stopniu referencyjności i niedość że stresuję się czy z maluszkiem wszystko będzie ok to jeszcze tym czym w ogóle mnie przyjmą, czy akurat będzie miejsce.
A czy przy każdym porodzie ma się 100% pewności, ze będzie ok, ze będzie bez powikłań?? nie ma. wiec każda z nas matwi się i chce jak najlepiej...
Wiadomo, ze jeśli wczesniej było wiadome, ze trzeba rodzic w szpitalu o większej referencyjności i ma się to skierowanie to maja takie osoby pierwszeństwo...
Wiadomo, ze jeśli wczesniej było wiadome, ze trzeba rodzic w szpitalu o większej referencyjności i ma się to skierowanie to maja takie osoby pierwszeństwo...
Siostra właśnie wczoraj rodziła w UCK . Przyjęli ją bez problemu, ale wody odeszły także chyba nie mieli wyjścia. Poród przebiegł bardzo sprawnie ok.2 godz. bez komplikacji. Tzw.pierworódka, ale urodziła prawie dwa tygodnie przed terminem. Patologii nie było, ciąża przebiegła bdb. Siostra jest po 30-stce.
Posiłki są przeciętne. Personel raczej ok. Większych skarg nie słyszałam (póki co;)) Poza tym czysto, ładnie, świeżo. Sala dla odwiedzających podzielona na kilka stref, tworzy klimat i nieco intymności przy większej liczbie gości. Ponadto pomyślano o nieco starszych dzieciach, dla których są przygotowane zabawki:)) Poza tym ładne plakaty tworzą przyjemną atmosferę miejsca.
Ja rodziłam w UCK w zeszłym tygodniu, przyjęli mnie bez problemu ale miałam skierowanie od lekarza prowadzącego i docelowo jechałam na izbę przyjęć z inną rzeczą, dopiero na miejscu okazało się że już rodzę :) natomiast wiem że kobieta z którą leżałam na sali przyjechała po prostu ze skurczami i też ją przyjeli. Faktycznie jest problem z brakiem miejsc, bo po porodzie leżałam na porodówce jeszcze prawie cały dzień czekając aż zwolni się dla mnie miejsce w sali poporodowej. Jeśli chodzi o personel dla mnie super. Na samej porodówce położne mega pomocne, podpowiadały pozycje, proponowały prysznic, piłkę itp. Nikt nie robił mi problemów ze znieczuleniem w kręgosłup, dostałam je zaraz po tym jak o nie poprosiłam. Lekarz i pielęgniarka podawajaca mi znieczulenie też bardzo mili. Położne bardzo starały się uniknąć pęknięcia krocza, niestety koniec końców skończyło się nacięciem.
Po porodzie był kontakt skóra do skóry długo ponad dwie godziny to też na plus.
Opieka na sali poporodowej też na wysokim poziomie, kilka razy dziennie przychodzil ktoś proponować leki przeciwbolowe, pytać czy wszystko ok i czy nie potrzebujemy czegoś. Lekarze na obchodach bardzo mili i delikatni, nie trafiłam na żadnego chama.
Dziecko było cały czas przy mnie co też jest dla mnie dużym plusem bo poznaliśmy sie przez te dwa dni i nie stresowalo mnie wyjście do domu.
Sale bardzo ładne, lozka wygodne, pościel zmieniana gdy tylko o to poprosiłam. W każdej sali jest łazienka. Ja byłam w dwuosobowej i łóżka z każdej strony były otoczone parawanami tak że bylo się praktycznie całkiem odizolowanym od sąsiadki z łóżka obok. Odwiedziny w sali były tylko do 18 i mogła przebywać tylko jedna osoba. W innym przypadku zostawał pokój odwiedzin, który dla mnie był strasznie ciasny i przygnębiający. Kilka stolików ustawionych praktycznie jeden przy drugim, było słychać o czym rozmawiają osoby obok. Na korytarzu jest też pokój z czajnikiem, lodówka i wyparzarka do butelek. Dla kobiet wypisanych oczekujących na wypis jest spory pokój z przewijakiem i wygodnymi fotelami.
Teraz jeśli chodzi o minusy. Posiłki dla mnie były niezjadliwe, okropne obiady, na śniadanie białe pieczywo i najtańsza wędlina, jogurty pełne cukru i pasty niewiadomego pochodzenia. Wiadomo, że to szpital i nie można spodziewać się cudów, ale dla mnie to naprawdę było niezjadliwe.
Drugi minus to bardzo małe wsparcie laktacyjne, nikt nie interesował się tym czy dajemy sobie radę, nikt nie proponował pomocy. Fakt, polozne poproszone o pomoc coś tam podpowiadały, ale przy opornym dziecku takim jak moje szybko się zniechęcały i stwierdzały że nie da się nic zrobić albo ewentualnie że dziecko nie jest głodne (a widać było że jest, rozglądali się wokół, wystawiało język i szukalo piersi). Dopiero ostatniego dnia pobytu natrafiłam na położna która podpowiedziała co robić i uratowala moja laktację do wyjścia do domu i wizyty cdl u mnie, która teraz prostuje to co zepsuto w szpitalu.
Jeśli chodzi o całokształt to uważam że to był najlepszy wybór i wszystkim będę polecać uck. Nie wyobrażam sobie rodzic gdzie indziej.
Po porodzie był kontakt skóra do skóry długo ponad dwie godziny to też na plus.
Opieka na sali poporodowej też na wysokim poziomie, kilka razy dziennie przychodzil ktoś proponować leki przeciwbolowe, pytać czy wszystko ok i czy nie potrzebujemy czegoś. Lekarze na obchodach bardzo mili i delikatni, nie trafiłam na żadnego chama.
Dziecko było cały czas przy mnie co też jest dla mnie dużym plusem bo poznaliśmy sie przez te dwa dni i nie stresowalo mnie wyjście do domu.
Sale bardzo ładne, lozka wygodne, pościel zmieniana gdy tylko o to poprosiłam. W każdej sali jest łazienka. Ja byłam w dwuosobowej i łóżka z każdej strony były otoczone parawanami tak że bylo się praktycznie całkiem odizolowanym od sąsiadki z łóżka obok. Odwiedziny w sali były tylko do 18 i mogła przebywać tylko jedna osoba. W innym przypadku zostawał pokój odwiedzin, który dla mnie był strasznie ciasny i przygnębiający. Kilka stolików ustawionych praktycznie jeden przy drugim, było słychać o czym rozmawiają osoby obok. Na korytarzu jest też pokój z czajnikiem, lodówka i wyparzarka do butelek. Dla kobiet wypisanych oczekujących na wypis jest spory pokój z przewijakiem i wygodnymi fotelami.
Teraz jeśli chodzi o minusy. Posiłki dla mnie były niezjadliwe, okropne obiady, na śniadanie białe pieczywo i najtańsza wędlina, jogurty pełne cukru i pasty niewiadomego pochodzenia. Wiadomo, że to szpital i nie można spodziewać się cudów, ale dla mnie to naprawdę było niezjadliwe.
Drugi minus to bardzo małe wsparcie laktacyjne, nikt nie interesował się tym czy dajemy sobie radę, nikt nie proponował pomocy. Fakt, polozne poproszone o pomoc coś tam podpowiadały, ale przy opornym dziecku takim jak moje szybko się zniechęcały i stwierdzały że nie da się nic zrobić albo ewentualnie że dziecko nie jest głodne (a widać było że jest, rozglądali się wokół, wystawiało język i szukalo piersi). Dopiero ostatniego dnia pobytu natrafiłam na położna która podpowiedziała co robić i uratowala moja laktację do wyjścia do domu i wizyty cdl u mnie, która teraz prostuje to co zepsuto w szpitalu.
Jeśli chodzi o całokształt to uważam że to był najlepszy wybór i wszystkim będę polecać uck. Nie wyobrażam sobie rodzic gdzie indziej.
Rodziłam w uck 30 sierpnia, na IP trafiłam że skurczami co 5 minut. Poród zakończony nagła cc. Podczas próby porodu sn lekarze sami proponowali znieczulenie. Wykonano mi USG gdy pow ze dziecko wg ostatniego badania jest duże. Opieka na oddziale poporodowym bez zastrzeżeń - przy łóżkach są przyciski żeby wezwać położne. Dziecko miało problem z uchwyceniem moich brodawek - niestety problem był rozwiązywany tylko tymczasowo. Dziecko trafiło na oddział patologii noworodka ze względu na infekcję wrodzoną - tam polozne spisały się na medal i rozwiązały moje problemy laktacyjne sugerując zastosowanie nakładek - dzięki nim karmię bez problemu do tej pory. Położne na patologii noworodka to anioły - oczywiście wszędzie są wyjatki. Obchody na oddziale położniczym z usmiechnietym panem ordynatorem to bardzo miły punkt dnia :) szpital nie wystawil zwolnienia lekarskiego dla mojego męża na opiekę na mnie pomimo naszej prośby - młoda pani lekarz pow ze nie wymagam opieki... (Bez komentarza). Jedzenie bardzo dobre albo byłam tak zmęczona że wszystko mi smakowalo.
Partner czy mąż ma prawo do tego aby wziąć 14 dni zwolnienia na żonę po CC. Wiesz ze to operacja a nie jakiś tam zwykły zabieg? Z dnia na dzień mogą się zacząć komplikacje albo wdać infekcja... Zwolenie powinno być wypisane jeśli kobieta o nie poprosiła. Ja bym nie wyszła bez takiego zwolnienia ze szpitala. Bella włącz myślenie...
Ten "stan ogólny dobry" wygląda dobrze tylko na wypisie. W skrócie można powiedzieć że nie czułam się wtedy dobrze: schylanie się czy podnoszenie czegokolwiek było problemem. Zgadza się że to normalny stan po CC, bo to operacja. Każdy może mieć swoje zdanie na temat czy należy się zwolnienie :) opisałam jak było i wyraziłam swoje zdanie. Jeśli ktoś miał CC to chyba łatwiej to zrozumieć. Przed operacją też nie sądziłam że samopoczucie po niej jest tak kiepskie.
Niestety w Polsce wciąż wiele osób ma mentalność ze średniowiecza. W wielu środowiskach, najczęściej u kobiet, funkcjonuje podejście kobieta przy porodzie musi cierpieć, a lekarz to wyrocznia również w kwestiach prywatnych. Takie podejście to swoista fala kobiet innym kobietom, na zasadzie skoro ja rodziłam w złych warunkach to fajnie jakby nowe pokolenie też dostało w d*pe bo czemu ma mieć lepiej. Jest XXI wiek do cholery. Skoro mąż potrzebuje zwolnienia na opiekę nad żoną to zasr*nym obowiązkiem lekarza powinno być jego wystawienia. W cywilizowanych krajach to lekarz sam przychodzi i pyta czy takie zwolnienie jest potrzebne. Dramatem jest to że osoby takie jak Bella popierają tą patologię. Wyobraź sobie że kochająca i znająca swoje potrzeby para doskonale wie czy takie zwolnienie jest im potrzebne. Pomoc kobiecie w połogu nie tylko podaj zupę, ale wsparcie psychiczne 24h które jest właśnie bardzo potrzebne w pierwszych tygodniach po porodzie. No chyba że Wasi partnerzy do niczego się nie nadają to faktycznie nie bierzcie tego zwolnienia bo po co ma jeszcze przeszkadzać. Bella, może to o Tobie? Bo w końcu jaki mógłby być inny powód że komuś zależy aby mąż nie dostał zwolnienia?
Weź się lecz anonimie.
A z tego co wiem to parner ma prawo do zwolnienia nie tylko jeśli kobieta miała cc. Ale właśnie ponoć lepiej prosić o zwolnienie swojego lekarza prowadzącego, bo w szpitalach to różnie. Trzymajcie się dziewczyny!! Poród nie jest tski straszny jak go malują, a opieka w szpitalach bardzo pomocna wbrew opowiadanym historiom. Będzie dobrze!
A z tego co wiem to parner ma prawo do zwolnienia nie tylko jeśli kobieta miała cc. Ale właśnie ponoć lepiej prosić o zwolnienie swojego lekarza prowadzącego, bo w szpitalach to różnie. Trzymajcie się dziewczyny!! Poród nie jest tski straszny jak go malują, a opieka w szpitalach bardzo pomocna wbrew opowiadanym historiom. Będzie dobrze!
Każda osoba ma prawo do przeżywania emocji na swój sposób, logiczne że przed porodem jest stres, jak przed każdym ważnym wydarzeniem, zwłaszcza że w całym kraju są problemy na porodówkach, kobiety odsyłane.
Jestem w szoku jak czytam taki komentarz o zes*** czy nadzieii aby rodząca nie załapała się na znieczulenie, jak można tak się zachować, szok. Nie jestem matką i nigdy nie będę, ale w życiu nie spodziewałabym się tak chamskiego tekstu ze strony osoby która sama rodziła. Oby życie nie pokazało Tobie środkowego palca gdy będziesz szukać pomocy w szpitalu spanikowana. Pamiętaj nie życz drugiemu, co Tobie nie miłe.
Jestem w szoku jak czytam taki komentarz o zes*** czy nadzieii aby rodząca nie załapała się na znieczulenie, jak można tak się zachować, szok. Nie jestem matką i nigdy nie będę, ale w życiu nie spodziewałabym się tak chamskiego tekstu ze strony osoby która sama rodziła. Oby życie nie pokazało Tobie środkowego palca gdy będziesz szukać pomocy w szpitalu spanikowana. Pamiętaj nie życz drugiemu, co Tobie nie miłe.
Mam gdzieś znieczulenie, może po prostu ten szpital mam najbliżej?? :-/ po cholerę te złośliwości? A zes*ać się mam taki zamiar, bo strzelę sobie lewatywę :-D. Jezus co za jad, idź pluć tym gdzieś indziej, każdy przeżywa inaczej i moge się postresować. I zamiast tutaj wylewać swoje frustracje i złośliwości idź poucz się poprawnej pisowni (skUrcze*)
Brak miejsc. Przełożyli mi przyjęcie o tydzień, bo mam dobre wyniki i stwierdzili, że bez sensu, żebym tyle w szpitalu czekała na poród. Nawet mnie to ucieszyło, tylko boję się,żeby za tydzień nie było takiej samej sytuacji, bo wtedy już będzie bardzo blisko terminu, a nie mogę mieć "przenoszonej" ciąży.
Witaj, jestem w 34 tyg ciazy, cukrzyca i insulina - wyniki tez nie najgorsze. Termin niby na 1 styczen:) Moglabys mi napisac jak to wyglada z kwalifikacja wczesniejszego przyjecia na patologie w UCK? Rozumiem ze po otrzymaniu skierowania od ginekologa zglosilas sie do nich...a oni odeslali Cie? Bede wdzieczna za odpowiedz. Zawszeto lepiej wczesniej wiedziec co gdzie i jak:)
Jak Cię przyjmują do szpitala, podpisujesz zgodę na studentów - jak nie wyrazisz zgody, to nie przyjmą do UCK. Akurat rodziłam w niedzielę i cesarka, więc przy porodzie studentów nie miałam, ale później na obchodach przychodził lekarz ze studentami (różnych specjalizacji) i studenci np. 'macali' brzuch.
W trakcie porodu następuje taki moment, że jest Ci wszystko jedno, kto Ci zagląda czy grzebie między nogami, byleby dziecko szczęśliwie przyszło na świat. Zestawów ubranek radziłabym tak z 5 i ze dwa 'rożki' plus kilka pieluch tetrowych (do przykrycia, położenia na wagę, otarcia buzi jak się uleje itd.).
PS. Studentów na raz na sali poporodowej jakoś dużo nie było - grupki 2-3 osób, a i to zwykle z różnych specjalizacji, przy porodzie myślę, że wpuszczają tylko ginekologów/położników, więc raczej tłumów na porodzie mieć nie będziesz. A sal porodowych jest chyba 6.
PS. Studentów na raz na sali poporodowej jakoś dużo nie było - grupki 2-3 osób, a i to zwykle z różnych specjalizacji, przy porodzie myślę, że wpuszczają tylko ginekologów/położników, więc raczej tłumów na porodzie mieć nie będziesz. A sal porodowych jest chyba 6.
Jak student jest studentem to nie ma specjalizacji ani nie jest w trakcie. Student musi skończyć studia, zrobić staż, zdać LEK, dostać się na rezydenturę i wtedy zaczyna robić specjalizację. Także nie wpuszczają tylko ginekologów położników ale po prostu studentów wydziału lekarskiego ( No i innych też) :)
Niestety tak to nie wygląda. W szpitalu akademickim nie masz wyboru, studenci są i będą obecni, ponieważ jest to placówka kształcąca personel medyczny. Znalazlam ciekawy artykuł prawnika specjalizującego się w prawie medycznym, dla zainteresowanych tu jest link: https://prawnikwszpitalu.pl/obecnosc-studentow-przy-badaniu/#comment-227
Rodziłam w czerwcu 2021. Faktycznie studenci często przewijają się przez obchody czy podczas porodu. Ale mamy jako pacjenci swoje prawa. Ja kiedy rodziłam odmówiłam badania i sprawdzenia postępu porodu przez studenta. Poprosiłam aby dokonał tego doktor. Podczas porodu jest to wszystko jedno kto patrzy, ale zbadać osobie niedoświadczonej bym się nie dała. A tak pobyt, personel jedzenie, warunki na najwyższym poziomie. Polecam!!!
Rodziłam w UCK 2 miesiące temu. Byłam na patologii, potem poród wywoływany. Opiekę i warunki oceniam bardzo dobrze, lepiej trafić nie mogłam. Personel pomocny, lekarze ze studentami mili i kompetentni. Pomagali mi przy karmieniu, rozwiewali wątpliwości. Był tylko jeden moment, kiedy nie dałam sobie rady, a pomocy nie dostałam (wiem, że nie miały na to czasu, nikt za bardzo mi nie pomógł) - po cc ze znieczuleniem ogólnym i dużej dawce morfiny zostałam sama z dzieckiem w nocy. Trafiłam na salę poporodową z pooperacyjnej ok. 23. Ja nie wiedziałam jak się nazywam, a co dopiero, dlaczego dziecko płacze. Byłam otumaniona, nie potrafiłam się nim zająć. To była trudna noc. Potem już tylko z górki.
Rodziłam w listopadzie 2019. Drugi poród, pierwszy na Zaspie. Nie ma porównania na korzyść UCK. Bardzo sprawne przyjęcie na oddział. Opieka na najwyższym poziomie, położne przemiłe, pomocne, otrzymywałam na bieżąco informację, co się dzieje i co będzie się ze mną działo a żadne moje pytanie nie zostało bez odpowiedzi. Lekarze także w porządku. Otrzymałam znieczulenie z.o. bez żadnego problemu, gaz rozweselający... położne spełniały każda moja rozsądną prośbę. Moja wysoka ocena dotyczy po równo 3 oddziałów - patologii, porodówki oraz położnictwa. Jeśli chodzi o warunki lokalowe - pierwsza klasa - na położnictwie czysto, cicho, sale duże,jasne. Dobre warunki, aby cieszyć się pierwszymi chwilami z dzieckiem. Co ważne dla Mam, które mają już starsze dzieci - fajne przestronne sale odwiedzin z zabawkami dla dzieciaków. Można spokojnie porozmawiać z mężem bo dziecko ma się czym zająć...
Witam. Czy któraś z Was rodziła teraz w dobie pandemii? Informację z oddziału zabrać najpotrzebniejsze rzeczy, ale rzeczy dla dziecka i dla matki to 2 torby o wodzie na czas pobytu nie wspomnę. Możliwość dostarczenia paczki przez tatusia, ale ponad 100 km. Jakieś propozycje od doświadczonych mam? Pozdrawiam