Dokładnie. Dla mnie to też jest koniec życia. Uważam że nawet macierzyństwo nie było warte takiego poświęcenia. To dosłownie zniszczyło moje życie, mój związek. To utrata kobiecości, w dodatku...
rozwiń
Dokładnie. Dla mnie to też jest koniec życia. Uważam że nawet macierzyństwo nie było warte takiego poświęcenia. To dosłownie zniszczyło moje życie, mój związek. To utrata kobiecości, w dodatku utrudniająca codzienne życie. Ja właśnie miałam myśli samobójcze. Nie wytrzymuje już tego. Gdybym miała 60 lat to pewnie łatwiej byłoby się z tym pogodzić. A jak młoda kobieta, która do tej pory żyła pełnią życia z mężem i dzieckiem, nagle staje się nieatrakcyjnym wrakiem kobiety, ma się cieszyć z życia. Byłabym w stanie zapłacić naprawdę dużo żeby się tego pozbyć. Ale nie ma złotej metody. Już sama nie wiem gdzie jechać. Ma może któraś z Was problem z wystajacymi strzepkami błony dziewiczej?
zobacz wątek