Odpowiadasz na:

> Choroba jak inne, ale mniej znana, stąd lepiej dmuchać na zimne. Doświadczenie uczy, że służba zdrowia może w krótkim okresie czasu stać się niewydolna.

To była rozsądna argumentacja... rozwiń

> Choroba jak inne, ale mniej znana, stąd lepiej dmuchać na zimne. Doświadczenie uczy, że służba zdrowia może w krótkim okresie czasu stać się niewydolna.

To była rozsądna argumentacja części obostrzeń, wprowadzonych na przełomie marca/kwietnia. Części, bo niektóre, jak choćby nieszczęsny zakaz wstępu do lasów, były zupełnie durne.
Ówczesny lockdown miał w teorii wypłaszczyć krzywą zachorowań, unikając potencjalnego przepełnienia szpitali. I w Polsce doskonale sie to udało. Pozwolił też na zgromadzenie środków, które powinny być zawsze na taką okoliczność przygotowane w rezerwie. Można sobie wyobrazić N innych chorób czy kataklizmów, które nagle spowodowałyby gwałtowny wzrost chorych. Państwo powinno mieć zapasy na taką okoliczność. Mam (po prawdzie: bardzo niewielką) nadzieję, że politycy wyciągną z tego okresu jakieś sensowne wnioski na przyszłość.

Jednak już w maju wiadomo było, "z czym to się je" i jaka jest realna skala zagrożenia. Potrzeba "dmuchania na zimne" juz zanikła. Można było i należało zweryfikować działania na tyle, aby były adekwatne do potrzeb. Nikt jednak nie miał ochoty przyznać się do błędu i zarówno rządy jak i media dalej "idą w zaparte". Jedynie premier Norwegii miała na tyle jaj, że przeprosiła za uległość wobec paniki.

A ze przy okazji można było niemało zarobić i ukręcić polityczny geszeft, to już inna bajka....

image

zobacz wątek
4 lata temu
~

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry