Widok
Mieszkam w bloku na osiedlu z "wielkiej płyty" i powiem tak - może było ciszej, kiedy się wychowywałaś na takim osiedlu, bo w tamtych czasach jak ktoś z sąsiadów miał wiertarkę udarową, to był gość.
Teraz chyba każdy domowy majsterklepka ma sprzęt i co najgorsze - wciąż nowe pomysły na zmianę aranżacji swojej klitki.
I tak np. w mojej klatce schodowej sąsiad nade mną zaczął remont w grudniu ub.r., przerwał go jedynie na święta i Sylwestra i skończył go z końcem marca. Były dwa tygodnie spokoju i .... remont zaczął sąsiad dwa piętra niżej a skończył pod koniec czerwca. No i od połowy lipca do końca sierpnia remontował sąsiad zza ściany. A jeszcze w sierpniu rozpoczął się kapitalny remont na klatkach schodowych, który trwa do dziś (pomimo, że poprzedni był przed trzema laty i nie było przesłanek do kolejnego).
Tak więc nie tłumacz mi, że w "wielkiej płycie" jest ciszej, niż gdziekolwiek, bo w tym dziadostwie - jak sąsiad z parteru wierci 150siąty otwór pod haczyk na obrazek, to mi na czwartym piętrze zęby w dziąsłach się obluzowują).
Teraz chyba każdy domowy majsterklepka ma sprzęt i co najgorsze - wciąż nowe pomysły na zmianę aranżacji swojej klitki.
I tak np. w mojej klatce schodowej sąsiad nade mną zaczął remont w grudniu ub.r., przerwał go jedynie na święta i Sylwestra i skończył go z końcem marca. Były dwa tygodnie spokoju i .... remont zaczął sąsiad dwa piętra niżej a skończył pod koniec czerwca. No i od połowy lipca do końca sierpnia remontował sąsiad zza ściany. A jeszcze w sierpniu rozpoczął się kapitalny remont na klatkach schodowych, który trwa do dziś (pomimo, że poprzedni był przed trzema laty i nie było przesłanek do kolejnego).
Tak więc nie tłumacz mi, że w "wielkiej płycie" jest ciszej, niż gdziekolwiek, bo w tym dziadostwie - jak sąsiad z parteru wierci 150siąty otwór pod haczyk na obrazek, to mi na czwartym piętrze zęby w dziąsłach się obluzowują).
Ja nie mówię, że w wielkiej płycie jest ciszej niż gdziekolwiek. Z pewnością są cichsze miejsca. Ale nie po to wyprowadzałam się na wieś, żeby teraz spać w zatyczkach. Znam takich, co narzekają na piejącego koguta - zazdroszczę im. Mnie budzą najpierw dzwony, a zaraz potem włączają się sąsiedzkie kosiary. Bo oczywiście do ogródka o powierzchni 20 m2 koniecznie potrzebna jest największa kosiarka, jaką można dostać na rynku. W garażach bramy pootwierane, w każdym ktoś coś tnie, coś piłuje, dzieciaki latają, wrzeszczą - oszaleć można. W bloku mieszkałam na 9 piętrze, to chociaż odgłosów z zewnątrz nie było słychać.
Skoro masz taki wrażliwy słuch, to trzeba było zainwestować w okna o lepszych parametrach dźwiękoszczelnych.
Podejrzewam że przeszkadza ci także: rolnik który orze swoje pole o poranku lub w nocy, samoloty startujące między 5 a 7 rano z Rębiechowa, wesela w Magnacie. Pewnie należysz do takich osób, które ostro protestują gdy komuś coś się stanie w środku nocy i przyjechałaby karetka na sygnale.
A jeżeli mieszkasz tam gdzie sądzę - w okolicach stadionu i miejsca gdzie bawią się modelarze, to niebawem może się zdarzyć że wybudują ci pod oknami kolejkę miejską :-)
Podejrzewam że przeszkadza ci także: rolnik który orze swoje pole o poranku lub w nocy, samoloty startujące między 5 a 7 rano z Rębiechowa, wesela w Magnacie. Pewnie należysz do takich osób, które ostro protestują gdy komuś coś się stanie w środku nocy i przyjechałaby karetka na sygnale.
A jeżeli mieszkasz tam gdzie sądzę - w okolicach stadionu i miejsca gdzie bawią się modelarze, to niebawem może się zdarzyć że wybudują ci pod oknami kolejkę miejską :-)
@Maryla ...może czas już wyprowadzić się z namiotu/szałasu. Zima nadchodzi dużymi krokami :-p !!! Wszystko ci przeszkadza, dzwony, rolnicy, hobbyści, "dzieciary", itd, itp.. Jest sposób aby rozwiązać ten problem, zadowoleni będą wszyscy. wyprowadź się. najgorsze,to gdy na wieś, przeprowadza się "wieśniara" ,
Owszem, mam wtażliwy słuch, dlatego wydałam na okna masę pieniędzy. I 90% czasu siedzę przy zamkniętych, bo smród z zewnątrz i tak uniemożliwia ich otwarcie, ale kosiara sąsiada przebije się nawet przez mur oporowy.
Tak, wyprowadzając się na wieś o tym właśnie marzyłam - o siedzeniu przy zamkniętych oknach z powodu hałasu i smrodu... Zresztą już sama rada świadczy o panującym tu absurdzie - po co komu dźwiękoszczelne okna, gdy na zewnątrz taka cisza, hm?
Tak, wyprowadzając się na wieś o tym właśnie marzyłam - o siedzeniu przy zamkniętych oknach z powodu hałasu i smrodu... Zresztą już sama rada świadczy o panującym tu absurdzie - po co komu dźwiękoszczelne okna, gdy na zewnątrz taka cisza, hm?
Hahaha, spokojna głowa o mój dom. I to nie ja jestem wieśniara. Wieśniackie są dzwony w kościele „byle głośniej”, wesela z disco polo grzmiącym na całą wieś, właściciele okolicznych domów, którzy sądzą, że weekend bez koszenia trawniczka jest stracony, a samochód koniecznie trzeba wypucować na podjeździe przy otwartych szybach, rycząc przy tym muzą rozkręconą na full... Te wszystkie trampoliny w ogródkach, dzieci wrzeszczące, jakby je ze skóry żywcem obdzierano, quady, modelarze, cała ta zgraja buractwa, która zasiedliła to spokojne kiedyś i piękne miejsce.
Kiedy się tu wprowadzałam, miałam jednego sąsiada, w kościele nie było jeszcze nawet dzwonnicy, a pod mój dom przychodziły lisy i sarny. Powietrze było czyste, śpiewały ptaki, muczały krowy. Teraz słychać tylko hałas, czuć tylko smród. Naokoło Brajankowo. I tyle zostało z Bojana. Brajankowo.
Kiedy się tu wprowadzałam, miałam jednego sąsiada, w kościele nie było jeszcze nawet dzwonnicy, a pod mój dom przychodziły lisy i sarny. Powietrze było czyste, śpiewały ptaki, muczały krowy. Teraz słychać tylko hałas, czuć tylko smród. Naokoło Brajankowo. I tyle zostało z Bojana. Brajankowo.
Maryla nie rozumiem jednego, wyprowadziłas się do Bojana a przecież 10 lat temu było widać w jakim kierunku się rozwija. Przemysł, usługi, magazyny itp tego będzie coraz więcej, a z tym wiąże się hałas i smród.
Ps, całe szczęście nie jesteś moja sąsiadka, już sobie wyobraziłem Twoje focha jak wychodzisz na dwór.
Ps, całe szczęście nie jesteś moja sąsiadka, już sobie wyobraziłem Twoje focha jak wychodzisz na dwór.
Ano gapią się, to prawda. Ale to „dzień dobry, sąsiadko, może pomóc?”, „a dokąd to w taki piękny dzień?”, „sąsiadka po zakupy? może podwieźć?” to chyba nie dlatego wykrzykują, że uważają mnie za dziwoląga, tylko z całkiem innego powodu. I żony ich do domu zaganiają też nie dlatego, że taki ze mnie dziwoląg. Oj nie. Niestety. Bo mnie takie śmieszne podrywy zupełnie nie interesują. Więc jak następnym razem będziecie się ślinić, drodzy panowie, pomyślcie, że głupio wyglądacie.