Widok
Ale swoją drogą to forum jest doskonałe. Taki papierek lakmusowy polskiego piekiełka, tak jak je lubi opisywać Smarzowski. Te kubły pomyj gotowe do wylania, coś pięknego. Dwóch zdań poprawnie po polsku napisać nie potrafi jeden z drugim, ale za to ziać nienawiścią - każdy. Jesteście cudowni. Polacy buraczki.
Droga "Marylo" skoro jestes tak oblatana to po kiego wala sie budowalas w Bojanie, to chyba kazdy bez wiekszej wyobrazni wiedzial w owym czasie, ze sie to miejsce rozwinie w taki a nie inny sposob, jak ktois chce mieszkac sielsko to albo w Bieszczady albo do puszczy kampinowskiej.....ale Ty Marylka powinnas sie wyprowadzic do zlotopolic!!!
p.s. bez urazy ale ty nie szczedzisz slow obrazajac innych. a co do saren I lisow to podchodza pod moj dom kazdego dnia , moze mialy Cie poprostu dosyc.
p.s. bez urazy ale ty nie szczedzisz slow obrazajac innych. a co do saren I lisow to podchodza pod moj dom kazdego dnia , moze mialy Cie poprostu dosyc.
I tak sobie czytam jakiś czas drodzy współmieszkańcy i sama nie wiem... Nie znoszę, jak ktoś się wywyższa... Ale nie znoszę też, jak się obrażacie. A każdą wskazywaną niedogodność kwituje nie hasłem: Jak Ci się nie podoba, to won.
Lubię tu mieszkać, nie przeszkadzają mi kosiarki, dzwony i dzieciaki. Ale jak się tu wprowadzałam nie było mowy o boisku, o festynach w niedzielę, w trakcie których głowa skaczę mu po poduszce, o nowych domach w których właściciele dla przyoszczędzenia palą bóg wie czym... Nowi owszem, muszą się dostosować, ale myślę sobie, że rdzenni mieszkańcy również.
Gdynianie przyjeżdżali tu sobie puszczać głośne samolociki. Okej, ale wtedy latały sobie nad polami, a nie nad dachami domów, podobnie pierdzące, głośne motory.
Nie można zjeść ciastko i mieć ciastko.
Wszyscy musimy się na nowo nauczyć współistnieć w tym naszym grajdole.
Wyzwiska i wzajemne obrażanie się z pewnością nam w tym nie pomogą.
Lubię tu mieszkać, nie przeszkadzają mi kosiarki, dzwony i dzieciaki. Ale jak się tu wprowadzałam nie było mowy o boisku, o festynach w niedzielę, w trakcie których głowa skaczę mu po poduszce, o nowych domach w których właściciele dla przyoszczędzenia palą bóg wie czym... Nowi owszem, muszą się dostosować, ale myślę sobie, że rdzenni mieszkańcy również.
Gdynianie przyjeżdżali tu sobie puszczać głośne samolociki. Okej, ale wtedy latały sobie nad polami, a nie nad dachami domów, podobnie pierdzące, głośne motory.
Nie można zjeść ciastko i mieć ciastko.
Wszyscy musimy się na nowo nauczyć współistnieć w tym naszym grajdole.
Wyzwiska i wzajemne obrażanie się z pewnością nam w tym nie pomogą.
Otóż to. Ja swoją działkę kupiłam w 2005 roku, wtedy o planie nikt nie słyszał. Projekt domu sporządzany był na podstawie warunków zabudowy. Kiedy przyjeżdżałam tu najpierw oglądać działkę, a później doglądać budowy, zapewniano mnie, że naokoło będzie pusto, bo „na tamtych terenach, pani kochana, to w ogóle nic nie może powstać, one do gminy należą i nie można na nich budować”. Powtarzali to wszyscy, sprawdziłam w gminie i była to prawda. Tereny były oznaczone jako nienadające się pod zabudowę. Ale minęło parę lat, znalazł się obrotny developer z odpowiednią kasą... Poszła łapówka i nagle tereny okazały się zdatne. W ciągu dwóch lat powstało wokół mnie istne osiedle. Wykarczowali drzewa, rozwalili piękną zieleń. Teraz są domki, szeregowce, brać, wybierać. Tylko dawnego spokoju próżno szukać.
Chcesz mieć naokoło spokój? Kup 100 hektarów ziemi, zbuduj dom w samym centrum, a naokoło wybuduj murowany płot na 4 metry. To wygląda tak że ja mogę sobie postawić dom, ale ktoś obok mnie nie może postawić domu bo ja chcę mieć spokój. Przecież to oczywiste że w Bojanie przy trójmieście będzie dużo zabudowań, bo wszyscy z miasta tam pouciekają by mieć spokój. Jak chcesz mieć spokój to możesz kupić dom na wschodzie polski, tam mogę zapewnić że będziesz miała spokój.
Mamy problem z czytaniem ze zrozumieniem, co? Po pierwsze to nie ja zgłaszałam zastrzeżenia do pawia, u mnie żadnego pawia nie ma. Po drugie nie miałabym nic przeciwko domom w pobliżu, gdyby ludzie w nich mieszkający zachowywali się w sposób cywilizowany. A zachowują się klasycznie: jestem pan na włościach, mogę wszystko, bo to moja ziemia jest teraz. Hałasują (ostatnio kosiara chodziła o 23), śmiecą, smrodzą, nie liczą się z niczym ani z nikim. Quady pokupowali i straszą okoliczne zwierzęta, skutkiem czego także żurawie, które co roku budziły mnie swoim pięknym krzykiem, przestały tu zaglądać. Brajankowo. Ważne, żeby kiełbacha na grilla była i piwsko się zgadzało.
Pani Karolino! Tak, koza jak i paw należą do,, mnie", kozy na czas obecny nie ma ale jeżeli Pani się nie uspokoi i nie przestanie się wdzierać na swoje dzieci co również tak samo u nas na podwórku genialnie słychać o co są afery to prędzej czy później do Pani zapuka opieka społeczna. Na tak zwanym przez Panią osiedlu ( gdzie mieszka Pani obok chlywa, działek, pól i budujących się domów) jest dozwolone trzymanie Pawia i kozy! Pani to chyba za dużo śni o bezludnych wyspach :) Ahh.. Radzę zainwestować w zarąbiste wakacje bo od jutra kogut wbija na osiedle!
Jako wielbicielka kóz (genialnie strzygą trawę i ogólnie są świetnymi zwierzakami, mądre i wierne jak psy) mogę dorzucić swoje trzy grosze w temacie - kozę można adoptować od animalsów (otoz animals). Co się natomiast tyczy produkcji mleka (czyli kwestia zapładniania), to nie wiem, bo nie spożywam akurat.