Widok
na mnie też nie zrobiła dobrego wrażenia.
Najpierw rozchorował się nam młodszy synek - diagnoza ostre zapalenie gardła. Zapisała antybiotyk, kontrola za kilka dni. Był piątek popołudnie. Nie wykupiliśmy antybiotyku tego dnia, bo akurat brak gotówki i trzeba było czekać do dnia następnego, a poza tym nie miałam przekonania czy to konieczne.
Następnego dnia strzeliło starszego synka, potem mnie i męża i wyglądało raczej na wirusówkę. Wstrzymaliśmy się z antybiotykiem i zajęliśmy się wymiotami i biegunką :]
Wtorkowa kontrola i gardło młodszego ładniejsze, samo dochodzi do siebie,ale że nie wziął antybiotyku nawet nie powiedziałam, bo kobieta nie zachęca bynajmniej do tego by coś mówić tym,że wszystko, praktycznie każde zdanie komentuje i niemal wchodzi w słowo.
A u starszego stwierdziła wirusówkę. I powiedziała,że niby może tak być,że każde z nich zachorowało na co innego, mimo,że obaj są ze mną i chodzą w te same miejsca.
Nie wykluczam,że może tak być. Tym niemniej pani dokror mogłaby wszystkiego nie komentować. Owszem odpowiada na pytania jak się jej zada, ale raczej faktycznie nie dopuszcza innej opcji niż to co stwierdzi.
Całe szczęście na Brodwinie jest tylko czasem na zastępstwo :]
Najpierw rozchorował się nam młodszy synek - diagnoza ostre zapalenie gardła. Zapisała antybiotyk, kontrola za kilka dni. Był piątek popołudnie. Nie wykupiliśmy antybiotyku tego dnia, bo akurat brak gotówki i trzeba było czekać do dnia następnego, a poza tym nie miałam przekonania czy to konieczne.
Następnego dnia strzeliło starszego synka, potem mnie i męża i wyglądało raczej na wirusówkę. Wstrzymaliśmy się z antybiotykiem i zajęliśmy się wymiotami i biegunką :]
Wtorkowa kontrola i gardło młodszego ładniejsze, samo dochodzi do siebie,ale że nie wziął antybiotyku nawet nie powiedziałam, bo kobieta nie zachęca bynajmniej do tego by coś mówić tym,że wszystko, praktycznie każde zdanie komentuje i niemal wchodzi w słowo.
A u starszego stwierdziła wirusówkę. I powiedziała,że niby może tak być,że każde z nich zachorowało na co innego, mimo,że obaj są ze mną i chodzą w te same miejsca.
Nie wykluczam,że może tak być. Tym niemniej pani dokror mogłaby wszystkiego nie komentować. Owszem odpowiada na pytania jak się jej zada, ale raczej faktycznie nie dopuszcza innej opcji niż to co stwierdzi.
Całe szczęście na Brodwinie jest tylko czasem na zastępstwo :]
Nie zgadzam się po części z opiniami. Pani doktor traktuje rzeczywiście pacjenta z "góry", ale jej leczenie w przypadku moich dzieci było zawsze bardzo skuteczne. Nie przeszkadza mi jej podejście do pacjenta, chociaż mogła by je zmienić. Wolę takie niż "słodkie minki".
Znajoma była u bardzo miłej lekarki, która próbowała leczyć jej syna bez antybiotyku. Skończyło się to długą chorobą na szczęście z antybiotykiem zapisanym przez innego lekarza.
Znajoma była u bardzo miłej lekarki, która próbowała leczyć jej syna bez antybiotyku. Skończyło się to długą chorobą na szczęście z antybiotykiem zapisanym przez innego lekarza.
Również nie polecam. Pani doktor jest bardzo nieprzyjemna, nie wykazuje zainteresowania pacjentem, jej diagnoza w moim przypadku nie była prawidłowa. Niepotrzebnie brałam antybiotyk. Tyle się mówi w dzisiejszych czas o tym, że zbyt często przyjmujemy antybiotyki, często też niesłusznie. Wina leży po stronie lekarzy, bo kto inny jak nie oni wypisuje recepty, bez przekonania o ich słuszności użycia.