Widok

Pesymizm i optymiżm...

No i kolejne pytanie, dlaczego pesymizm jest zły? ja jestem pesymistą (tak o sobie mówie) i sądze że to fajna rzecz, nastawiając się z góry na zło, mniejszy ból czuje jak mi coś nie wypali (mówie zawsze, wiedzałem że to nie może wyjść), a z drugiej strony jak coś wypali to ciesze się tym podwójnie (mówie wtedy, no wkońcu coś się udało, hehe)... a być na samym dnie? ludzie od zawsze próbowali się wspinać jak najwyżej, (po szczeblach drabiny, na wielką górę życia)...a ja zawsze na dnie, ale przecież ja mam tylko jedno wyjście, ja mogę wstać i wchodzić na tą góre ponownie, ja już niżej nie mogę upaść, bo jestem na samym dnie!!!, a ci którzy są na samej górze mogą tylko spaść w dół, (prawa grawitacji są nieubłagane, hehe)...właściwie nie wiem po co to pisze, ale chciałem się z wami podzielić tą dziwną myślą co mi po główce chodzi....i jestem ciekawy co wy o tym sądzicie....

Pozdrawiam
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Częściowo przyznam Ci rację, ale nie do końca;-) no więc ja też nie należę do optymistów (a włąściwie optymistek heh..), i to się sprawdza w wielu sytuacjach. Bo zawsze jak coś się niespodziewanie potoczy lepiej, niż zakładam, to jest juz się z czego cieszyć. Taki, że tak powiem, bonus. Ale jednak czasem to przeszkadza-bo np boimy się zaryzykować, z góry skazując coś na niepowodzenie. A często podejmując niewielkie ryzyko można zyskac bardzo wiele. A tak stoimy w miejscu, nic nie polepszając. A szkoda, bo fakt-zawsze moze byc gorzej, ale moze tez byc i lepiej. Po co z tego rezygnowac?...A co do spadania ze szczytu góry na dno-chyba lepiej czasem spaśc, zeby potem docenic poprawę. Nikt nie lubi porażek, ale takie życie- inaczej byłoby bardzo nudne;-)) POZDRAWIAM.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja kiedys myslalam podobnie jak Ty Antyspoleczny, wolalam byc z gory nastawiona na to ze moze byc zle, by moc sie ewentualni emile zaskoczyc czyms pozytywnym. Teraz uwazam ze to pewien bląd. Teraz z pewnym doswiadczeniem dochodze do wniosku, ze to jakie mam nastawienie do zycia wraca do mnie .. Uwazam ze moje mysli i ja sama (moze nieswiadomie) wywoluje pewne sytuacje. W kazdym razie staram sie myslec pozytywnie, (choc ciezko chwilami nawet bardzo ..), ale wiem ze tak mi jest latwiej , ze mi osobiscie to pomaga...
Takie jest moje zdanie.
Pozdrawiam :-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No szczeże mówiąc to ja bym chciał być optymistą, bo właśnie drażni mnie to że za dużo myśle nad podjęciem jakiejś decyzji i zamiast zaryzykować, rezygnuje... ale nie potrafie... więc optymistycznie patrze na mój pesymizm, hehe....

Pozdrawiam

PS: "Pesymista- optymista z praktyką życiową"
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
..no tak, zapomniałam, ze tacy z nas doswiadczeni, praktyczni ludzie;-)) a teraz serio-nad tym mozna popracowac, tyle ze to cholernie trudna sprawa,wymaga cierpliwosci ( oj, to chyba nie dla mnie hehe), ale sam wiesz: dla chcącego...itd ;-D
powodzenia.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
> PS: "Pesymista- optymista z praktyką życiową"
Ja to znam w wersji "Pesymista to dobrze poinformaowany optymista" :) - i taka mi bardziej odpowiada...

Zawsze uwazalem sie za pesymiste. Prawie dokladnie tak jak Antyspoleczny zawsze oczekiwalem najgorszego (i wychodzilem z identycznych zalozen jak on). Z drugiej jednak strony, zawsze i tak potem "robilem swoje", bo gdzies tam w glebi jaks nadzieja zawsze byla. Z trzeciej strony, u mnie to, czy przewaza optymizm czy pesymizm to kwestia chwilowego stanu i zalezy nawet od tego z kim rozmawiam... tzn na ta sama rzecz moge patrzec skrajnie pesymistycznie jak i optymistycznie - niemal rownoczesnie.
A ostatnio sam siebie troche zaskakuje, ze na wiele rzeczy patrze mniej pesymistycznie. :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja każdy swój związek zaczynam z założeniem, że prędzej czy później się rozpadnie (i póki co, miałam rację), ale czy chciałabym w tej chwili w to wieryć...? Wolałabym nie, ale to jest silniejsze ode mnie, więc cały czas wyczekuję tego momentu, aż wszystko się rozp.., albo ładniej mówiąc "legnie w gruzach". I myślę sobie, że to nie jest dobrze. Na codzień zmuszam się do optymizmu, ale to jest takie sztuczne, że chyba mi za bardzo nie wychodzi. Nawet, jak się uśmiecham, to w duszy jestem przygnębiona i całą przyszłość widzę w ciemnych barwach.
Ale co do Twojego pytania, to jestem pewna, że tak nie może być! Do życia TRZEBA podchodzić z optymizmem. Pozytywne myśli przyciągają pozytywne zdarzenia (podobno...), a poza tym gdzieś czytałam, że ludzie uśmiechnięci i pogodni są bardziej lubiani i odnoszą większe sukcesy (chociaż to pewnie w innej kolejności powinno być: pewnie są uśmiechnięci, bo odnoszą sukcesy.., nie?)
Ale jestem Ci ogrrrrrrrrrrromnie wdzięczna! Dzisiaj po raz pierwszy od bardzo dawna śmiałam się szczerze i do łez! A to dzięki Tobie, a dokładnie, cytatom ze sprawozdań sportowych! Rewelacja!
:-)
No i dzisiaj świeci słońce...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
> Ja każdy swój związek zaczynam z założeniem, że prędzej czy
> później się rozpadnie (i póki co, miałam rację),
A moze sie rozpadaja wlasnie dlatego, ze od poczatku czakasz az sie to stanie?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Może masz rację, że takie pesymistyczne założenie nie sprzyja budowaniu solidnej wspólnej przyszłości...
Mój obecny związek wydaje się być idealny na kontynuację aż po grób, ale po tych wszystkich niemiłych doświadczeniach mam kłopoty z zaufaniem do partnera. Niby wszystko jest OK, ale za każdym razem, jak się trochę ode mnie odsuwa i jego zainteresowanie mną maleje, to już sobie myślę, że to jakiś jego skok w bok to powoduje.
Niecierpię siebie za to. Kompletnie nie wiem, jak sobie poradzić z tym brakiem zaufania (chyba bezpodstawnym przecież!)
Wszystko to wina mojego przekonania o zakodowanej poligamiczności mężczyzn...
Oj! Matka Natura w tej kwestii czegoś nie przemyślała do końca...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wzięła, wzięła. Nie wykonała jednak pracy koncepcyjnej - zbyt wąskie horyzonty;). Nie pomyślała Biedulka o ewolucji. Większość gatunków żyjących na naszym globie jest poligamiczna:( Nasz też ....;)
Pozdrawiam, Malutka25.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Hej kolego z Ciebie żaden pesymista. Pesymiści nie dorabiaja sobie takiej motywacji.Z Ciebie całkiem niezły optymista, który zdaje sobie sprawę z prawdopodobieństwa porażki.
Kiedy spytano Nobla jak udało mu się wciągu jednego życia osiągnąć tak wielebo przecież był sławnym wynalazcą, milionerem, fundatorem prestiżowej nagrody,wiesz co odpowiedział?
Odopwiedział adwersarzowi iż to osobliwe ale on sam Nobel myślał że jego życie to pasmo porażek, jeden wielki ciąg upadków i zbierania sił na dalszą walkę.To tylko oczami innych wygląda tak okazale.
Stąd morał: nie upadkach sens życie lecz we wstawaniu po nich.
Wytrwałości w dążeniu do celu i jak mawiał mój dziadek: "spróbuj jeszcze rza za siedemdziesiątym razem ci się uda na pewno".
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Towarzyskie

Feromony na pierwszej randce (44 odpowiedzi)

Poznałem jakiś czas temu sympatyczną dziewczyne, na której bardzo mi zalezy oraz umówiliśmy się...

Feromony i ich działanie (7 odpowiedzi)

Słuchajcie a jakie jest tak naprawdę to całe działanie feromonów. Mianowicie jak jestem w...

a gdzie jedziecie na wakacje? (32 odpowiedzi)

no cóż ,pogoda za oknem fatalna,marzy nam się południe Europy ,ale powiedzcie gdzie jedziecie na...

do góry