Widok
Niestety nie. Sama nie wiem na co idzie ta kasa. Nie jemy jakoś dużo.
Śniadanie ja jakieś musli z owocami syn kanapki do szkoły z wędlin i np pomidorem. Mąż sobie kupuje jedzie ie do pracy ok 10 zł dziennie
Obiad jakąś zupa lub kotlety z surowka
Kolacja jakąś sałatka grecka albo kanapki co kto chce. W ciągu dnia owoce. Wody napoje mąż.
I codziennie idzie mi kasa.
Śniadanie ja jakieś musli z owocami syn kanapki do szkoły z wędlin i np pomidorem. Mąż sobie kupuje jedzie ie do pracy ok 10 zł dziennie
Obiad jakąś zupa lub kotlety z surowka
Kolacja jakąś sałatka grecka albo kanapki co kto chce. W ciągu dnia owoce. Wody napoje mąż.
I codziennie idzie mi kasa.
Słuchajcie.
Moje wynagrodzenie 2500
Za to opłaca y mieszkanie najem 1700 +media +380kredyt. Co zostanie odkładamyzazwyczaj konto średnio 200 300 zł.
Maz dostaje co 2tyg po ok 2000 zł czasem 1800 _1900 jak bierze wolne. Czyli mamy prawie 4000 tys. Na konsumpcję.
Co 2 tyg. Opłaca y Paliwo mamy dwa auta ok 500 zł na te 2 tyg. To co zostaje mamy na życie na 2 tyg.
Czyli ok 1500 zł. Czasem odkładamyzazwyczaj z tego 200 zł lub mąż płaci abonament 80 zł za tele.
Wydaje mi się że jesteśmy rozzotny.
Chce to zmienić a nie wiem jak.
Jak wy żyjecie np za 150 zł tyg?
Moje wynagrodzenie 2500
Za to opłaca y mieszkanie najem 1700 +media +380kredyt. Co zostanie odkładamyzazwyczaj konto średnio 200 300 zł.
Maz dostaje co 2tyg po ok 2000 zł czasem 1800 _1900 jak bierze wolne. Czyli mamy prawie 4000 tys. Na konsumpcję.
Co 2 tyg. Opłaca y Paliwo mamy dwa auta ok 500 zł na te 2 tyg. To co zostaje mamy na życie na 2 tyg.
Czyli ok 1500 zł. Czasem odkładamyzazwyczaj z tego 200 zł lub mąż płaci abonament 80 zł za tele.
Wydaje mi się że jesteśmy rozzotny.
Chce to zmienić a nie wiem jak.
Jak wy żyjecie np za 150 zł tyg?
Wg mnie najdroższa jest chemia, pampersy, chust.nawilżane i słodycze wszelakie ciastka, żelki, chipsy to 5zł paczka...
Na normalne jedzenie typu kasza, warzywa wydaje sie dużo mniej...no oprócz miesa ale ja za np. 50 zł kupuje w mięsnym i na tydzień starcza spokojnie.
Nie liczyłam dokładnie ale myśle że wydajemy ok 500 zł tygodniowo, 2 dorosłych+2 dzieci w tym jedno pampersowe.
Na normalne jedzenie typu kasza, warzywa wydaje sie dużo mniej...no oprócz miesa ale ja za np. 50 zł kupuje w mięsnym i na tydzień starcza spokojnie.
Nie liczyłam dokładnie ale myśle że wydajemy ok 500 zł tygodniowo, 2 dorosłych+2 dzieci w tym jedno pampersowe.
Nie wiem ale wg mnie na 2 dorosłych i starsze dziecko to dużo...
Ja również kupuje sporo warzyw i owoców, już niedługo będą tańsze i kupuje sezonowo np teraz nie kupuje świeżego kalafiora bo jest strasznie drogi, stawiam na marchew, buraczki, kapuste, juz są pyszne rzodkiewki. Tak samo z owocami, niedlgo sezon truskawkowy, borówkowy, czereśnie itd tak naprawdę sporo można zaoszczędzić. Obiady zazwyczaj robie na 2 dni lub wieksze porcje i zamrażam np dziś gołąbki.
Ja również kupuje sporo warzyw i owoców, już niedługo będą tańsze i kupuje sezonowo np teraz nie kupuje świeżego kalafiora bo jest strasznie drogi, stawiam na marchew, buraczki, kapuste, juz są pyszne rzodkiewki. Tak samo z owocami, niedlgo sezon truskawkowy, borówkowy, czereśnie itd tak naprawdę sporo można zaoszczędzić. Obiady zazwyczaj robie na 2 dni lub wieksze porcje i zamrażam np dziś gołąbki.
Ja również kupuje sporo warzyw i owoców, już niedługo będą tańsze i kupuje sezonowo np teraz nie kupuje świeżego kalafiora bo jest strasznie drogi, stawiam na marchew, buraczki, kapuste, juz są pyszne rzodkiewki.
Nie będzzie tanio, tak jak i rok temu nie było. Nie powiesz mi, że marchew po 4-5 zł/kg to jest tanio? Kalafiory jeszcze kilka lat temu w sezonie kosztowały po 2 złote, juz rok temu w granicach 4-5. Kapusta młoda to samo. Ziemniaki kosztują 5 zł, stare ok 3zł, jabłka w okolicy 2,50. To jest tanio? Truskawki, ogórki podobnie. Do tego pieczywo zdrożało o około 50%. Nabiał także, zresztą ceny jajek od około 2 lat i masła to jest farsa. No ale, zbiegło się to z rozdawnictwem 500 plus. W przyrodzie nic nie ginie. tym bardziej w państwie, które żadnych pieniedzy nie ma. gdzie (roz)da tam musi zabrać. W tym roku dodatkowo jest susza. Konsekwencje beda jesienia, zboża już sa na minusie, owoce i warzywa to samo. dostaniemy po tyłkach porządnie jesienią.
A dalej, opłaty. Śmieci ok 100% w górę, woda i prad także, paliwo (to przedłoży się dalej na ceny produktów, oprócz suszy itp. dojdzie większy koszt transportu, energii- chłodnie , oświetlenie) mój czynsz (bez mediów) w ciągu roku wzrósł o ok. 100zł.
Beż ciastek, żelków i chipsów można(wręcz powinno) się przeżyć. Ale kwestia jest podstawowych produktów, które pomimo że produkowane obok na polu w gospodarstwie, drożeją w zastraszającym tempie.
Nie będzzie tanio, tak jak i rok temu nie było. Nie powiesz mi, że marchew po 4-5 zł/kg to jest tanio? Kalafiory jeszcze kilka lat temu w sezonie kosztowały po 2 złote, juz rok temu w granicach 4-5. Kapusta młoda to samo. Ziemniaki kosztują 5 zł, stare ok 3zł, jabłka w okolicy 2,50. To jest tanio? Truskawki, ogórki podobnie. Do tego pieczywo zdrożało o około 50%. Nabiał także, zresztą ceny jajek od około 2 lat i masła to jest farsa. No ale, zbiegło się to z rozdawnictwem 500 plus. W przyrodzie nic nie ginie. tym bardziej w państwie, które żadnych pieniedzy nie ma. gdzie (roz)da tam musi zabrać. W tym roku dodatkowo jest susza. Konsekwencje beda jesienia, zboża już sa na minusie, owoce i warzywa to samo. dostaniemy po tyłkach porządnie jesienią.
A dalej, opłaty. Śmieci ok 100% w górę, woda i prad także, paliwo (to przedłoży się dalej na ceny produktów, oprócz suszy itp. dojdzie większy koszt transportu, energii- chłodnie , oświetlenie) mój czynsz (bez mediów) w ciągu roku wzrósł o ok. 100zł.
Beż ciastek, żelków i chipsów można(wręcz powinno) się przeżyć. Ale kwestia jest podstawowych produktów, które pomimo że produkowane obok na polu w gospodarstwie, drożeją w zastraszającym tempie.
U nas tak 700 - 800 zł na tydzień mniej więcej. Z tym że nie oszczędzamy za bardzo na jedzeniu, staramy się kupować jak najwięcej lokalnych warzyw i owoców, najlepiej ekologicznych, tak samo z nabiałem. Mięso też raczej dobrej jakości dużo kosztuje. No i tak się zbiera.
Plus raz, dwa razy w miesiącu jemy coś na mieście.
5 lat temu kupowaliśmy podobnie, ale wydawaliśmy o wiele mniej, niestety ceny strasznie poszły w górę.
Plus raz, dwa razy w miesiącu jemy coś na mieście.
5 lat temu kupowaliśmy podobnie, ale wydawaliśmy o wiele mniej, niestety ceny strasznie poszły w górę.
Widzisz dyskusja, która zmierza do nikąd jest wg mnie przejawem agresji...
Napisałam "będą tańsze" co zacytowałaś i skomentowałaś, że nie będzie tanio tak jakby mój wpis krzyczał "ludzie od czerwca będzie tanio", potem jeszcze użyłaś zwrotu "to jest tanio?". Gdzie ja nigdzie nie napisałam, że jest tanio, czy że tanio będzie!
Oj na tym forum każda dyskusja o rodzinie, problemach, nawet jak widać o żywności sprowadza się do dogryzania jeden drugiemu, do wykrzyczenia swoich racji i mądrości. Już naprawdę strach się odezwać bo zaraz czeka cię lincz...
Moje pytanie o to czy autorka je co 2 dzień w restauracji, też zaraz zostało zminusowane, choć ja nie miałam nic złego na myśli. Wg mnie 750zł na 2 dorosłych i 1 10letnie dziecko to dużo, jak na jedzenie i stąd to pytanie...ale zaraz co niektórym zapaliła się czerwona lampka.
Napisałam "będą tańsze" co zacytowałaś i skomentowałaś, że nie będzie tanio tak jakby mój wpis krzyczał "ludzie od czerwca będzie tanio", potem jeszcze użyłaś zwrotu "to jest tanio?". Gdzie ja nigdzie nie napisałam, że jest tanio, czy że tanio będzie!
Oj na tym forum każda dyskusja o rodzinie, problemach, nawet jak widać o żywności sprowadza się do dogryzania jeden drugiemu, do wykrzyczenia swoich racji i mądrości. Już naprawdę strach się odezwać bo zaraz czeka cię lincz...
Moje pytanie o to czy autorka je co 2 dzień w restauracji, też zaraz zostało zminusowane, choć ja nie miałam nic złego na myśli. Wg mnie 750zł na 2 dorosłych i 1 10letnie dziecko to dużo, jak na jedzenie i stąd to pytanie...ale zaraz co niektórym zapaliła się czerwona lampka.
Widzisz dyskusja, która zmierza do nikąd jest wg mnie przejawem agresji...
Chyba przewrażliwiona jesteś.
Odniosłam się w swoim wpisie do Twojej wypowiedzi "kalafior teraz strasznie drogi, więc stawiam na marchew i buraki(...), za chwilę sezon truskawkowy(...) można zaoszczędzić", wiesz tak mozna i napisać, jakby marchewka była po 30 zł/kg, a za miesiac po 25, przecież będzie taniej, ale co z tego wynika, skoro nadal jest drożyzna? więc nie wiem gdzie tu oszczędności, skoro ceny podstawowych produktów windują nawet o 100%-150%!, no chyba, że ktoś dostaję podwyżkę o 100%...Tylko tyle.
Chyba przewrażliwiona jesteś.
Odniosłam się w swoim wpisie do Twojej wypowiedzi "kalafior teraz strasznie drogi, więc stawiam na marchew i buraki(...), za chwilę sezon truskawkowy(...) można zaoszczędzić", wiesz tak mozna i napisać, jakby marchewka była po 30 zł/kg, a za miesiac po 25, przecież będzie taniej, ale co z tego wynika, skoro nadal jest drożyzna? więc nie wiem gdzie tu oszczędności, skoro ceny podstawowych produktów windują nawet o 100%-150%!, no chyba, że ktoś dostaję podwyżkę o 100%...Tylko tyle.
Dziewczyny, odpuśćcie proszę.
Ceny art.spożywczych tak poszły w górę, a nasze (moja) pensja nie. Sama wychowuję jedno dziecko, nie dostaję żadnego 500+ i ponieważ ostatnio miałam niespodziewane wydatki nie wiążę końca z końcem.
Gdyby moje dziecko nie chodziło do szkoły, wyjechałabym z nim do innego kraju, żeby za uczciwą pracę zarobić uczciwe pieniądze.
Ceny art.spożywczych tak poszły w górę, a nasze (moja) pensja nie. Sama wychowuję jedno dziecko, nie dostaję żadnego 500+ i ponieważ ostatnio miałam niespodziewane wydatki nie wiążę końca z końcem.
Gdyby moje dziecko nie chodziło do szkoły, wyjechałabym z nim do innego kraju, żeby za uczciwą pracę zarobić uczciwe pieniądze.
u nas sytuacja 2+1 ( 1,5 roczne dziecko)
mamy na czysto ok 6,5 tys. miesięcznie, żłobek prywatny w zależności od miesiąca ale około 1 tys., opłaty za mieszkanie, telefony itp. 900 zł, paliwo ok.800 zł, leki na stałe to ok. 300 zł, dziecko ciągle choruje więc dużo wydajemy też na jego leki i wizyty prywatne, robimy raz w tygodniu większe zakupy spożywczo-chemiczno-higieniczne i to koszt ok 250-300 zł plus do tego to co dokupujemy w tygodniu, ok.280 zł mąż wydaje na posiłki w pracy. Jak uda mi się miesięcznie odłożyć 500 zł to jestem mega szczęśliwa....ale często jest tak, że starcza od pierwszego do pierwszego :( jemy na mieście 1-2 razy na mieście i to u jakiegoś chińczyka jak po prostu zbraknie czasu na zrobienie obiadu, do kina itp. miejsc nie chodzimy bo nie mamy komu dziecka zostawić.
Ja też nie wiem na co idzie tyle kasy...nie kupuję drogich rzeczy do jedzenia, pieluchy i chusteczki nawilżane najtańsze.
Pamiętam jeszcze czasy sprzed ok 3 lat gdy jechaliśmy do lidla pełen kosz zakupów i człowiek płacił 150 zł a nie 250 czy 300.
Na rozdawali kasy "biednym" a zwykli średniozamożni ludzie na tym cierpią bo wszystko kosmicznie podrożało a tak jak anonim napisał moja pensja i męża jakoś nie podniosła się ani trochę :( a na 500+ itd. jesteśmy za bogaci
mamy na czysto ok 6,5 tys. miesięcznie, żłobek prywatny w zależności od miesiąca ale około 1 tys., opłaty za mieszkanie, telefony itp. 900 zł, paliwo ok.800 zł, leki na stałe to ok. 300 zł, dziecko ciągle choruje więc dużo wydajemy też na jego leki i wizyty prywatne, robimy raz w tygodniu większe zakupy spożywczo-chemiczno-higieniczne i to koszt ok 250-300 zł plus do tego to co dokupujemy w tygodniu, ok.280 zł mąż wydaje na posiłki w pracy. Jak uda mi się miesięcznie odłożyć 500 zł to jestem mega szczęśliwa....ale często jest tak, że starcza od pierwszego do pierwszego :( jemy na mieście 1-2 razy na mieście i to u jakiegoś chińczyka jak po prostu zbraknie czasu na zrobienie obiadu, do kina itp. miejsc nie chodzimy bo nie mamy komu dziecka zostawić.
Ja też nie wiem na co idzie tyle kasy...nie kupuję drogich rzeczy do jedzenia, pieluchy i chusteczki nawilżane najtańsze.
Pamiętam jeszcze czasy sprzed ok 3 lat gdy jechaliśmy do lidla pełen kosz zakupów i człowiek płacił 150 zł a nie 250 czy 300.
Na rozdawali kasy "biednym" a zwykli średniozamożni ludzie na tym cierpią bo wszystko kosmicznie podrożało a tak jak anonim napisał moja pensja i męża jakoś nie podniosła się ani trochę :( a na 500+ itd. jesteśmy za bogaci
U mnie średni wydatek per osoba to 300 zł tygodniowo
Cześć dziewczyny, szczerze mówiąc jestem zaskoczona waszymi wydatkami. U mnie na tydzień schodzi średnio 150-200 pln tygodniowo. Nie odnoszę wrażenia, żebyśmy sobie czegoś odmawiali, po prostu domowy budżet staram się planować rozsądnie. Mieszkam z mężem (w drodze jest jeszcze mała dzidzia) W praktyce wygląda to tak, że azwyczaj w weekend ruszamy na większe zakupy. Podstawą u nas jest duża ilość warzyw i owoców, tak jak któraś z dziewczyn zauważyła warto stawiać na te sezonowe, z racji niższej ceny i zdrowszych, nieprzetworzonych produktów. W tych weekendowych zakupach planuje zazwyczaj obiady na najbliższe 2-3 dni. W tygodniu uzupełniam zapasy, czyli dokupuje regularnie pieczywo, zakupy na pozostałe dni i jakieś dodatkowe produkty, które się kończą, a są potrzebne. Chemia? w zasadzie to dużo tego nie ma - średnio raz na 3-4 miesiące dochodzi jakiś płyn do sprzątania, coś na kurze itp. W domu staram się stosować naturalnych środków, np octu do czyszczenia łazienki. Jeżeli jest jakaś promocja np w Rossmanach 2+2 staram się zaopatrywać na zapas, podobnie jeśli chodzi o spożywkę, np jakieś puszki, często jest promocja drugi produkt za pół ceny itp. Zobaczymy jak będzie jak na świat przyjdzie synek, ale tutaj też planuje zakupy z głową, czyli np kupuję zapas miesięczny pieluszek, zawsze wyjdzie taniej niż pojedyncze paczki. Nadwyżki z założonego budżetu przeznaczamy zawsze na jakieś wyjścia typu kolacja na mieście, kino itp.
Domyślam się, że dziecko generuje większość wydatków, spodziewam się, że budżet się nadwyręży. Autorka pytała jednak o wydatki na żywność i środki do domu. Nie brałam pod uwagę ubrań, opłaty za mieszkanie, rat kredytu itd. W przypadku dziecka na pewno spora kasa pójdzie na mleko modyfikowane (żywność), to zwiększy tygodniowe wydatki.
Z dziećmi to trochę inaczej wygląda, po pierwsze ubrania, z których wyrastają w mgnieniu oka i jak się nie ma starszych dzieci w rodzinie po których można dostać kartony ciuchów, to trzeba je niestety kupic. Buty dla dzieci są drogie a dwie pary w sezonie większość dzieciaków da radę zedrzeć. Pielęgnacja dzieci (pieluchy, chusteczki, płyn do kąpieli, coś do smarowania) tez sporo kosztuje, do tego jakieś leki w przypadku chorób itp.
Do tego dochodzą okazję, wycieczki, wyjścia do bawialni itp. itd więc niestety dzieci kosztują. Też pamiętam jak żyliśmy z mężem za 600 zł miesięcznie (jedzenie, chemia itp.), teraz więcej zarabiamy więc i więcej wydajemy, za pracę też się trzeba jakoś nagrodzic.
Do tego dochodzą okazję, wycieczki, wyjścia do bawialni itp. itd więc niestety dzieci kosztują. Też pamiętam jak żyliśmy z mężem za 600 zł miesięcznie (jedzenie, chemia itp.), teraz więcej zarabiamy więc i więcej wydajemy, za pracę też się trzeba jakoś nagrodzic.
Dostałas minusy, bo nie masz dziecka, heh. Czepiacie się dziewczyny, każdy póki nie ma dziecka, nie jest w stanie wykalkulować tak naprawdę kosztów. Bo życie jest nieprzewidywalne. Dziecko generuje zazwyczaj duże koszta. Pielęgnacja(kosmetyki - dobre kosmetyki dla dziecka kostzuje sporo, pampki, chusteczki itd.), jedzenie (tu już zalezy co kto lubi, możesz karmić piersią, mozesz mm, możesz dziecku dawac piersi kurczaka z biedry, możesz cielęcinę i kurczaka zagrodowego z miesnego, warzywa z marketu i warzywa z warzywniaka, jajka z marketu i jajka ze wsi, napój z cukrem lub sok bezpośrednio tłoczony, kajzerke za 30 gr lub grahamke za złotówkę itd itd), buty, dwie pary na rok? żart. tzn. ze dziecko chodzi albo w kozakach zimowych albo w sandałach? pomiedzy jeszcze sa dwie pary przejściowych półbutów, plus kapcie, jakies gumiaki na plaze (ala crocsy), kalosze (tak głupie kalosze, kawalek gumy kosztuja ok 50-60zł)...jak policzyłam koszt wszytskich butów które moje dziecko miało przez 3 lata...hehe...w zyciu tyle na sie ie nie wydałam..i nie nie, nie chodzi o 3 paski lub literke N....chodzi o dobra podeszwe, skorzana minium wkladke czyli, mamy glownie elefanteny, emele, fila sandały...bobbie shoes dwa modele z dobra miekka podeszwa....dalej zabawki...rowerki, hulajnogi, ksiazki(no ale, tu juz nie kazdy je kupuje, my kupujemy), ksiazeczi kolorowanki, wyklejanki, rozwiazywanki...moje dziecko srednio jedna dziennie rozwiazuje, sredni koszt ok 6 zł (czasem za 10 czasem a 4), ale na te kilka kartek jak policzylam idzie...ok 150zł!miesiecznie, naprawde...do tego kredki, farby, plastelina, ciastolina(zestawy), wyjscia-zoo, kino, lody w lodziarni, jakies atrakcje na festynach itd. Dalej choroby, nie daj boze jak masz dziecko alergia czy innym schorzeniem...my nie mamy takich problemow, ale, wystarczy zwykle przeziebienie, juz leci 100zł, widze jakie sa koszta u siostry i znajomych, ktorzy maja alergiczne dzieci, azs...
Napisałam dwie pary butów na sezon, czyli np. w lecie jedna para sandałów na początek lata i druga od połowy jak pierwsze są w stanie rozpadu (niestety nie zależy od jakości, Aurelki czy Bartki za 200 zł rozpadają się równie szybko co no name za 50 zł), plus jest taki że w połowie sezonu są już przeceny. Ale w sumie w lecie przydają się też np. adidasy albo inne pełne buty, bo nie zawsze jest pogoda na sandały.
Napisałam dwie pary butów na sezon - Ok ok, mea culpa, przelotem czytałam i pisałam. Chociaż do tej pory sandałów nie udało nam sie zedrzeć, tak by kupować drugie, zresztą innych butow te nie, po prostu w sezonie zawsze wypada tak, że dwie pary trzebaby mieć, bo pogoda jest jaka jest. Z sandałów mieliśmy emele i fila - kupione w promocji w deichmanie z kartą, za niecałe 80zł...bardzo polecam, swoją drogą, dziecku tak przypadły do gustu, że drugi rok z kolei wybrało sobie dokładnie takie same:)
U nas też idzie 3 tyś na miesiąc na samo jedzenie+ opłaty mieszkaniowe bez kredytów. Z kredytami to jakieś 6 tyś. Jedzenie kupujemy co 2 dni mniej więcej, głównie owoce, warzywa, mięso, chemia. Nie kupujemy alkoholu czy papierosów. Uważam, że skromnie żyjemy, do restauracji chodzimy może raz w miesiącu. Patrzymy na ceny, czasem kupujemy na zapas, gdy jest promocja. Nie kupuję drogich kosmetyków czy ciuchów, nie chodzę do kosmetyczki czy do SPA. Jak wspomniałam w/w kwoty dotyczą jedynie jedzenia i opłat mieszkaniowych. Rodzina 2+1.
Skakanka - u nas bez kredytów tyle wychodzi :( a mamy w planach kupno mieszkania/domu ale póki co sobie tego nie wyobrażam.
Ja ciuchu kupuję tylko na wyprzedażach albo w lidlu. Tak samo dla dziecka. Jedyna "rozpustą" jest pójście do fryzjera raz na X czasu - ostatnio byłam na początku lutego. My wydajemy kupę kasy na leki, dziecko jest alergikiem więc i kosmetyki musi mieć dobre, na leki i hipoalergiczne mleko idzie kupa kasy. Nie mówiąc o prywatnych wizytach...uprzedzając komentarze czemu nie na nfz - w lutym syn miał silne zapalenie ucha które cały czas się ciągnie za nami - termin do laryngologa z nfz na październik :(
Zawsze wydawało mi się, że może nie zarabiamy dużo ale też wcale nie tak mało ale patrząc jak szybko kasa ucieka z konta jestem przerażona.
Co miesiąc też zawsze trafią się czyjeś urodziny albo inne imprezy gdzie trzeba kupić jakieś prezenty. W mojej rodzinie to jeszcze przejdzie prezent urodzinowy za 50 zł ale u męża jak nie kosztował 100 to wstyd wogóle się pokazywać i coś takiego dawać.
Ja ciuchu kupuję tylko na wyprzedażach albo w lidlu. Tak samo dla dziecka. Jedyna "rozpustą" jest pójście do fryzjera raz na X czasu - ostatnio byłam na początku lutego. My wydajemy kupę kasy na leki, dziecko jest alergikiem więc i kosmetyki musi mieć dobre, na leki i hipoalergiczne mleko idzie kupa kasy. Nie mówiąc o prywatnych wizytach...uprzedzając komentarze czemu nie na nfz - w lutym syn miał silne zapalenie ucha które cały czas się ciągnie za nami - termin do laryngologa z nfz na październik :(
Zawsze wydawało mi się, że może nie zarabiamy dużo ale też wcale nie tak mało ale patrząc jak szybko kasa ucieka z konta jestem przerażona.
Co miesiąc też zawsze trafią się czyjeś urodziny albo inne imprezy gdzie trzeba kupić jakieś prezenty. W mojej rodzinie to jeszcze przejdzie prezent urodzinowy za 50 zł ale u męża jak nie kosztował 100 to wstyd wogóle się pokazywać i coś takiego dawać.
Myślę, że istotny jest budżet rodziny. Jeśli np oboje rodziców zarabia na rękę 2500 pln to siłą rzeczy będzie szukała tańszych rozwiązań i zaciskania pasa niż np rodzina zarabiająca łącznie np 7-8 tys. Tak jak któraś z dziewczyn napisała, można kupować mięso z biedronki - kurczaki średniej jakości albo wołowinę z mięsnego, takich przykładów jest więcej.
Myślę, że żeby przeanalizować czy wydatki są duże warto podliczyć wspólny dochód i ile na co wydajemy (jaka część idzie na jedzenie). Po odliczeniu kosztów stałych typu rata na mieszkanie, media, opłaty sprawdzić ile wydajemy na jedzenie ile na kosmetyki itp.
Myślę, że żeby przeanalizować czy wydatki są duże warto podliczyć wspólny dochód i ile na co wydajemy (jaka część idzie na jedzenie). Po odliczeniu kosztów stałych typu rata na mieszkanie, media, opłaty sprawdzić ile wydajemy na jedzenie ile na kosmetyki itp.
Tak jak zostalo juz napisane wyzej, koszty zycia w ostatnim czasie mocno wzrosly a pensje nie nadazaja. Widze po swoim budzecie domowym, ze pomimo iz jemy tak samo jak rok temu (ilosciowo i jakosciowo) to wydajemy min 200-300 zl wiecej miesiecznie. Wiem, ze to moze nie pierwsza potrzeba, ale za wizyte u tego samego fryzjera i te sama usluge place 20 zl wiecej, kosmetyczka 15zl . Z drugiej strony jesli czlowiek zarabia tylko na rachunki i jedzenie bez zaspokojenia potrzeb typu jakies wyjscia, wyjazdy to jest tzw walka o przezycie
Paulina zgadzam się z Tobą ale tak jak koleżanka wyżej napisała, kupujemy to samo co rok temu a płacimy za to więcej. Skoro ja już kupuję kurczaka z "biedry" to gdzie mam iść kupować taniej? Są też jakieś granice w oszczędzaniu. Przecież nie dam 1,5 rocznemu dziecku pasztetu za 2 zł.
Wiadomo można kupić szampon za 10-15 zł a można najtańszy za 3-5 zł ale co z tego jak po tym za 5 zł dostanę wysypki albo będzie mnie głowa swędziała. Tak samo żel pod prysznic.
Można kupić najtańszy proszek do prania ale żeby doprał ciuchu trzeba go zużyć np. 2 razy więcej albo ubrania po nim stracą kolor/kształt/zmechacą się czy też w ogóle się nie dopiorą.
Ja naprawdę oszczędzam jak mogę ale staram się też to robić rozsądnie. Najgorzej jak np. samochód się popsuje albo pojawi się problem z zębami.
Tak jak wyżej napisano, niestety ale wszystko bardzo podrożało w szybkim tempie a pensje przeważnie zostały na tym samym poziomie.
Wiadomo można kupić szampon za 10-15 zł a można najtańszy za 3-5 zł ale co z tego jak po tym za 5 zł dostanę wysypki albo będzie mnie głowa swędziała. Tak samo żel pod prysznic.
Można kupić najtańszy proszek do prania ale żeby doprał ciuchu trzeba go zużyć np. 2 razy więcej albo ubrania po nim stracą kolor/kształt/zmechacą się czy też w ogóle się nie dopiorą.
Ja naprawdę oszczędzam jak mogę ale staram się też to robić rozsądnie. Najgorzej jak np. samochód się popsuje albo pojawi się problem z zębami.
Tak jak wyżej napisano, niestety ale wszystko bardzo podrożało w szybkim tempie a pensje przeważnie zostały na tym samym poziomie.
Tylko artykuły spożywcze (chemii nie liczę-kupuję hurtem raz na kwartał/pół roku) od 300-400 zł/tygodniowo.
Kupuję w Biedronce i Lidlu ze względu na dogodne usytuowanie. Średnio 2-3 razy w tygodniu.
Raz na miesiąc lub rzadziej duże zakupy w Auchan na kwotę 350-500 zł (zdarza się więcej) ale w tym są tanie ciuchy dla Dzieci, buty do hasania przy domu, itd. pierdoły, których nie kupuję w wwych.
Ogólnie zwracam uwagę na cenę. My z Mężem lubimy zupy i proste, domowe jedzenie. Nie jemy dużo mięsa. Dominuje schab (schabowe) i kurczak (pałki z piekarnika) ze względu na Dzieci.
Kupuję maliny, borówki nawet poza sezonem ze względu na Dzieci. Im rzadko kiedy odmawiam czegoś, łącznie ze słodyczami, chipsami itd. Wszystko w normie, bez przegięć.
Tankowanie zazwyczaj raz na miesiąc : jedno auto 100 zł gaz + 50 benzyna, drugie 100-150 zł gaz + 50-70 zł benzyna. Extra wyjazdy = większy wydatek.
Zgadzam się, że ceny wzrosły. Jakość niektórych warzyw i owoców też wzbudza wątpliwości.
Rodzina 2+2 plus Pies
Ps
Sporo kupuję online, taniej, okazyjnie... ale to bez "spożywki".
Całą wolna kasę pakujemy w wykończenie domu. Jak coś uda mi się odłożyć nadpłacam pożyczkę hipoteczną.
Kupuję w Biedronce i Lidlu ze względu na dogodne usytuowanie. Średnio 2-3 razy w tygodniu.
Raz na miesiąc lub rzadziej duże zakupy w Auchan na kwotę 350-500 zł (zdarza się więcej) ale w tym są tanie ciuchy dla Dzieci, buty do hasania przy domu, itd. pierdoły, których nie kupuję w wwych.
Ogólnie zwracam uwagę na cenę. My z Mężem lubimy zupy i proste, domowe jedzenie. Nie jemy dużo mięsa. Dominuje schab (schabowe) i kurczak (pałki z piekarnika) ze względu na Dzieci.
Kupuję maliny, borówki nawet poza sezonem ze względu na Dzieci. Im rzadko kiedy odmawiam czegoś, łącznie ze słodyczami, chipsami itd. Wszystko w normie, bez przegięć.
Tankowanie zazwyczaj raz na miesiąc : jedno auto 100 zł gaz + 50 benzyna, drugie 100-150 zł gaz + 50-70 zł benzyna. Extra wyjazdy = większy wydatek.
Zgadzam się, że ceny wzrosły. Jakość niektórych warzyw i owoców też wzbudza wątpliwości.
Rodzina 2+2 plus Pies
Ps
Sporo kupuję online, taniej, okazyjnie... ale to bez "spożywki".
Całą wolna kasę pakujemy w wykończenie domu. Jak coś uda mi się odłożyć nadpłacam pożyczkę hipoteczną.