Widok
        
    
    
    
    
        
    
                                    
                                    
                                                                
                    Tylko artykuły spożywcze (chemii nie liczę-kupuję hurtem raz na kwartał/pół roku) od 300-400 zł/tygodniowo.
Kupuję w Biedronce i Lidlu ze względu na dogodne usytuowanie. Średnio 2-3 razy w tygodniu.
Raz na miesiąc lub rzadziej duże zakupy w Auchan na kwotę 350-500 zł (zdarza się więcej) ale w tym są tanie ciuchy dla Dzieci, buty do hasania przy domu, itd. pierdoły, których nie kupuję w wwych.
Ogólnie zwracam uwagę na cenę. My z Mężem lubimy zupy i proste, domowe jedzenie. Nie jemy dużo mięsa. Dominuje schab (schabowe) i kurczak (pałki z piekarnika) ze względu na Dzieci.
Kupuję maliny, borówki nawet poza sezonem ze względu na Dzieci. Im rzadko kiedy odmawiam czegoś, łącznie ze słodyczami, chipsami itd. Wszystko w normie, bez przegięć.
Tankowanie zazwyczaj raz na miesiąc : jedno auto 100 zł gaz + 50 benzyna, drugie 100-150 zł gaz + 50-70 zł benzyna. Extra wyjazdy = większy wydatek.
Zgadzam się, że ceny wzrosły. Jakość niektórych warzyw i owoców też wzbudza wątpliwości.
Rodzina 2+2 plus Pies
Ps
Sporo kupuję online, taniej, okazyjnie... ale to bez "spożywki".
Całą wolna kasę pakujemy w wykończenie domu. Jak coś uda mi się odłożyć nadpłacam pożyczkę hipoteczną.
            
            
            
            Kupuję w Biedronce i Lidlu ze względu na dogodne usytuowanie. Średnio 2-3 razy w tygodniu.
Raz na miesiąc lub rzadziej duże zakupy w Auchan na kwotę 350-500 zł (zdarza się więcej) ale w tym są tanie ciuchy dla Dzieci, buty do hasania przy domu, itd. pierdoły, których nie kupuję w wwych.
Ogólnie zwracam uwagę na cenę. My z Mężem lubimy zupy i proste, domowe jedzenie. Nie jemy dużo mięsa. Dominuje schab (schabowe) i kurczak (pałki z piekarnika) ze względu na Dzieci.
Kupuję maliny, borówki nawet poza sezonem ze względu na Dzieci. Im rzadko kiedy odmawiam czegoś, łącznie ze słodyczami, chipsami itd. Wszystko w normie, bez przegięć.
Tankowanie zazwyczaj raz na miesiąc : jedno auto 100 zł gaz + 50 benzyna, drugie 100-150 zł gaz + 50-70 zł benzyna. Extra wyjazdy = większy wydatek.
Zgadzam się, że ceny wzrosły. Jakość niektórych warzyw i owoców też wzbudza wątpliwości.
Rodzina 2+2 plus Pies
Ps
Sporo kupuję online, taniej, okazyjnie... ale to bez "spożywki".
Całą wolna kasę pakujemy w wykończenie domu. Jak coś uda mi się odłożyć nadpłacam pożyczkę hipoteczną.
                                    
                                    
                                                                
                    Paulina zgadzam się z Tobą ale tak jak koleżanka wyżej napisała, kupujemy to samo co rok temu a płacimy za to więcej. Skoro ja już  kupuję kurczaka z "biedry" to gdzie mam iść kupować taniej? Są też jakieś granice w oszczędzaniu. Przecież nie dam 1,5 rocznemu dziecku pasztetu za 2 zł. 
Wiadomo można kupić szampon za 10-15 zł a można najtańszy za 3-5 zł ale co z tego jak po tym za 5 zł dostanę wysypki albo będzie mnie głowa swędziała. Tak samo żel pod prysznic.
Można kupić najtańszy proszek do prania ale żeby doprał ciuchu trzeba go zużyć np. 2 razy więcej albo ubrania po nim stracą kolor/kształt/zmechacą się czy też w ogóle się nie dopiorą.
Ja naprawdę oszczędzam jak mogę ale staram się też to robić rozsądnie. Najgorzej jak np. samochód się popsuje albo pojawi się problem z zębami.
Tak jak wyżej napisano, niestety ale wszystko bardzo podrożało w szybkim tempie a pensje przeważnie zostały na tym samym poziomie.
            
            
            
            Wiadomo można kupić szampon za 10-15 zł a można najtańszy za 3-5 zł ale co z tego jak po tym za 5 zł dostanę wysypki albo będzie mnie głowa swędziała. Tak samo żel pod prysznic.
Można kupić najtańszy proszek do prania ale żeby doprał ciuchu trzeba go zużyć np. 2 razy więcej albo ubrania po nim stracą kolor/kształt/zmechacą się czy też w ogóle się nie dopiorą.
Ja naprawdę oszczędzam jak mogę ale staram się też to robić rozsądnie. Najgorzej jak np. samochód się popsuje albo pojawi się problem z zębami.
Tak jak wyżej napisano, niestety ale wszystko bardzo podrożało w szybkim tempie a pensje przeważnie zostały na tym samym poziomie.
                                    
                                    
                                                                
                    Tak jak zostalo juz napisane wyzej, koszty zycia w ostatnim czasie mocno wzrosly a pensje nie nadazaja. Widze po swoim budzecie domowym, ze pomimo iz jemy tak samo jak rok temu (ilosciowo i jakosciowo) to wydajemy min 200-300 zl wiecej miesiecznie. Wiem, ze to moze nie pierwsza potrzeba, ale za wizyte u tego samego fryzjera i te sama usluge place 20 zl wiecej, kosmetyczka 15zl . Z drugiej strony jesli czlowiek zarabia tylko na rachunki i jedzenie bez zaspokojenia potrzeb typu jakies wyjscia, wyjazdy to jest tzw walka o przezycie
                                    
                
                
            
            
            
            
            
                                    
                                    
                                                                
                    Myślę, że istotny jest budżet rodziny. Jeśli np oboje rodziców zarabia na rękę 2500 pln to siłą rzeczy będzie szukała tańszych rozwiązań i zaciskania pasa niż np rodzina zarabiająca łącznie np 7-8 tys. Tak jak któraś z dziewczyn napisała, można kupować mięso z biedronki - kurczaki średniej jakości albo wołowinę z mięsnego, takich przykładów jest więcej. 
Myślę, że żeby przeanalizować czy wydatki są duże warto podliczyć wspólny dochód i ile na co wydajemy (jaka część idzie na jedzenie). Po odliczeniu kosztów stałych typu rata na mieszkanie, media, opłaty sprawdzić ile wydajemy na jedzenie ile na kosmetyki itp.
            
            
            
            Myślę, że żeby przeanalizować czy wydatki są duże warto podliczyć wspólny dochód i ile na co wydajemy (jaka część idzie na jedzenie). Po odliczeniu kosztów stałych typu rata na mieszkanie, media, opłaty sprawdzić ile wydajemy na jedzenie ile na kosmetyki itp.
                                    
                                    
                                                                
                    Skakanka - u nas bez kredytów tyle wychodzi :( a mamy w planach kupno mieszkania/domu ale póki co sobie tego nie wyobrażam. 
Ja ciuchu kupuję tylko na wyprzedażach albo w lidlu. Tak samo dla dziecka. Jedyna "rozpustą" jest pójście do fryzjera raz na X czasu - ostatnio byłam na początku lutego. My wydajemy kupę kasy na leki, dziecko jest alergikiem więc i kosmetyki musi mieć dobre, na leki i hipoalergiczne mleko idzie kupa kasy. Nie mówiąc o prywatnych wizytach...uprzedzając komentarze czemu nie na nfz - w lutym syn miał silne zapalenie ucha które cały czas się ciągnie za nami - termin do laryngologa z nfz na październik :(
Zawsze wydawało mi się, że może nie zarabiamy dużo ale też wcale nie tak mało ale patrząc jak szybko kasa ucieka z konta jestem przerażona.
Co miesiąc też zawsze trafią się czyjeś urodziny albo inne imprezy gdzie trzeba kupić jakieś prezenty. W mojej rodzinie to jeszcze przejdzie prezent urodzinowy za 50 zł ale u męża jak nie kosztował 100 to wstyd wogóle się pokazywać i coś takiego dawać.
            
            
            
            Ja ciuchu kupuję tylko na wyprzedażach albo w lidlu. Tak samo dla dziecka. Jedyna "rozpustą" jest pójście do fryzjera raz na X czasu - ostatnio byłam na początku lutego. My wydajemy kupę kasy na leki, dziecko jest alergikiem więc i kosmetyki musi mieć dobre, na leki i hipoalergiczne mleko idzie kupa kasy. Nie mówiąc o prywatnych wizytach...uprzedzając komentarze czemu nie na nfz - w lutym syn miał silne zapalenie ucha które cały czas się ciągnie za nami - termin do laryngologa z nfz na październik :(
Zawsze wydawało mi się, że może nie zarabiamy dużo ale też wcale nie tak mało ale patrząc jak szybko kasa ucieka z konta jestem przerażona.
Co miesiąc też zawsze trafią się czyjeś urodziny albo inne imprezy gdzie trzeba kupić jakieś prezenty. W mojej rodzinie to jeszcze przejdzie prezent urodzinowy za 50 zł ale u męża jak nie kosztował 100 to wstyd wogóle się pokazywać i coś takiego dawać.
                                    
                                    
                                                                
                    U nas też idzie 3 tyś na miesiąc na samo jedzenie+ opłaty mieszkaniowe bez kredytów. Z kredytami to jakieś 6 tyś. Jedzenie kupujemy co 2 dni mniej więcej, głównie owoce, warzywa, mięso, chemia. Nie kupujemy alkoholu czy papierosów. Uważam, że skromnie żyjemy, do restauracji chodzimy może raz w miesiącu. Patrzymy na ceny, czasem kupujemy na zapas, gdy jest promocja. Nie kupuję drogich kosmetyków czy ciuchów, nie chodzę do kosmetyczki czy do SPA. Jak wspomniałam w/w kwoty dotyczą jedynie jedzenia i opłat mieszkaniowych. Rodzina 2+1.
                                    
                
                
            
            
            
            
            
                                    
                                    
                                                                
                    Napisałam dwie pary butów na sezon - Ok ok, mea culpa, przelotem czytałam i pisałam. Chociaż do tej pory sandałów nie udało nam sie zedrzeć, tak by kupować drugie, zresztą innych butow te nie, po prostu w sezonie zawsze wypada tak, że dwie pary trzebaby mieć, bo pogoda jest jaka jest.  Z sandałów mieliśmy emele i fila - kupione w promocji w deichmanie z kartą, za niecałe 80zł...bardzo polecam, swoją drogą, dziecku tak przypadły do gustu, że drugi rok z kolei wybrało sobie dokładnie takie same:)
                                    
                
                
            
            
            
            
            
                                    
                                    
                                                                
                    Napisałam dwie pary butów na sezon, czyli np. w lecie jedna para sandałów na początek lata i druga od połowy jak pierwsze są w stanie rozpadu (niestety nie zależy od jakości, Aurelki czy Bartki za 200 zł rozpadają się równie szybko co no name za 50 zł), plus jest taki że w połowie sezonu są już przeceny. Ale w sumie w lecie przydają się też np. adidasy albo inne pełne buty, bo nie zawsze jest pogoda na sandały.
                                    
                
                
            
            
            
            
            
                                    
                                    
                                                                
                    Dostałas minusy, bo nie masz dziecka, heh. Czepiacie się dziewczyny, każdy póki nie ma dziecka, nie jest w stanie wykalkulować tak naprawdę kosztów. Bo życie jest nieprzewidywalne. Dziecko generuje zazwyczaj duże koszta. Pielęgnacja(kosmetyki  - dobre kosmetyki dla dziecka kostzuje sporo, pampki, chusteczki itd.), jedzenie (tu już zalezy co kto lubi, możesz karmić piersią, mozesz mm, możesz dziecku dawac piersi kurczaka  z biedry, możesz cielęcinę i kurczaka zagrodowego z miesnego, warzywa z marketu i warzywa z warzywniaka, jajka z marketu i jajka ze wsi, napój z cukrem lub sok bezpośrednio tłoczony, kajzerke za 30 gr lub grahamke za złotówkę itd itd), buty, dwie pary na rok? żart. tzn. ze dziecko chodzi albo w kozakach zimowych albo w sandałach? pomiedzy jeszcze sa dwie pary przejściowych półbutów, plus kapcie, jakies gumiaki na plaze (ala crocsy), kalosze (tak głupie kalosze, kawalek gumy kosztuja ok 50-60zł)...jak policzyłam koszt wszytskich butów które moje dziecko miało przez 3 lata...hehe...w zyciu tyle na sie ie nie wydałam..i nie nie, nie chodzi o 3 paski lub literke N....chodzi o dobra podeszwe, skorzana minium wkladke czyli, mamy glownie elefanteny, emele, fila sandały...bobbie shoes dwa modele z dobra miekka podeszwa....dalej zabawki...rowerki, hulajnogi, ksiazki(no ale, tu juz nie kazdy je kupuje, my kupujemy), ksiazeczi kolorowanki, wyklejanki, rozwiazywanki...moje dziecko srednio jedna dziennie rozwiazuje, sredni koszt ok 6 zł (czasem za 10 czasem a 4), ale na te kilka kartek jak policzylam idzie...ok 150zł!miesiecznie,  naprawde...do tego kredki, farby, plastelina, ciastolina(zestawy), wyjscia-zoo, kino, lody w lodziarni, jakies atrakcje na festynach itd. Dalej choroby, nie daj boze jak masz dziecko  alergia czy innym schorzeniem...my nie mamy takich problemow, ale, wystarczy zwykle przeziebienie, juz leci 100zł, widze jakie sa koszta u siostry i znajomych, ktorzy maja alergiczne dzieci, azs...
                                    
                
                
            
            
            
            
            
                                    
                                    
                                                                
                    Domyślam się, że dziecko generuje większość wydatków, spodziewam się, że budżet się nadwyręży. Autorka pytała jednak o wydatki na  żywność i środki do domu. Nie brałam pod uwagę ubrań, opłaty za mieszkanie, rat kredytu itd. W przypadku dziecka na pewno spora kasa pójdzie na mleko modyfikowane (żywność), to zwiększy tygodniowe wydatki.
                                    
                
                
            
            
            
            
            
                                    
                                    
                                                                
                    Z dziećmi to trochę inaczej wygląda, po pierwsze ubrania, z których wyrastają w mgnieniu oka i jak się nie ma starszych dzieci w rodzinie po których można dostać kartony ciuchów, to trzeba je niestety kupic. Buty dla dzieci są drogie a dwie pary w sezonie większość dzieciaków da radę zedrzeć. Pielęgnacja dzieci (pieluchy, chusteczki, płyn do kąpieli, coś do smarowania) tez sporo kosztuje, do tego jakieś leki w przypadku chorób itp. 
Do tego dochodzą okazję, wycieczki, wyjścia do bawialni itp. itd więc niestety dzieci kosztują. Też pamiętam jak żyliśmy z mężem za 600 zł miesięcznie (jedzenie, chemia itp.), teraz więcej zarabiamy więc i więcej wydajemy, za pracę też się trzeba jakoś nagrodzic.
            
            
            
            Do tego dochodzą okazję, wycieczki, wyjścia do bawialni itp. itd więc niestety dzieci kosztują. Też pamiętam jak żyliśmy z mężem za 600 zł miesięcznie (jedzenie, chemia itp.), teraz więcej zarabiamy więc i więcej wydajemy, za pracę też się trzeba jakoś nagrodzic.
                                    
                                    
                                                                
                    Cześć dziewczyny, szczerze mówiąc jestem zaskoczona waszymi wydatkami. U mnie na tydzień schodzi średnio 150-200 pln tygodniowo. Nie odnoszę wrażenia, żebyśmy sobie czegoś odmawiali, po prostu domowy budżet staram się planować rozsądnie. Mieszkam z mężem (w drodze jest jeszcze mała dzidzia) W praktyce wygląda to tak, że azwyczaj w weekend ruszamy na większe zakupy. Podstawą u nas jest duża ilość warzyw i owoców, tak jak któraś z dziewczyn zauważyła warto stawiać na te sezonowe, z racji niższej ceny i zdrowszych, nieprzetworzonych produktów. W tych weekendowych zakupach planuje zazwyczaj obiady na najbliższe 2-3 dni. W tygodniu uzupełniam zapasy, czyli dokupuje regularnie pieczywo, zakupy na pozostałe dni i jakieś dodatkowe produkty, które się kończą, a są potrzebne. Chemia? w zasadzie to dużo tego nie ma - średnio raz na 3-4 miesiące dochodzi jakiś płyn do sprzątania, coś na kurze itp. W domu staram się stosować naturalnych środków, np octu do czyszczenia łazienki. Jeżeli jest jakaś promocja np w Rossmanach 2+2 staram się zaopatrywać na zapas, podobnie jeśli chodzi o spożywkę, np jakieś puszki, często jest promocja drugi produkt za pół ceny itp. Zobaczymy jak będzie jak na świat przyjdzie synek, ale tutaj też planuje zakupy z głową, czyli np kupuję zapas miesięczny pieluszek, zawsze wyjdzie taniej niż pojedyncze paczki. Nadwyżki z założonego budżetu przeznaczamy zawsze na jakieś wyjścia typu kolacja na mieście, kino itp.
                                    
                
                
            
            
            
            
            
                                    
                                    
                                                                
                    U mnie średni wydatek per osoba to 300 zł tygodniowo