Widok
Pracownicy kradną nagminnie artykułu biurowe i chemię gospodarczą. Tzw. biurówka znika w zastraszającym tempie, a swoją kulminację osiąga w okresie początku września, a następnie słabnie w okresie wakacji letnich. Chemia gospodarcza znika z firm w zasadzie cały rok, nieprzerwanie i niezmiennie - najpopularniejsze są znikające ręczniki papierowe.
W niektórych firmach straty z powodu wynoszenia (czytaj: kradzieży) artykułów biurowych/chemii gospodarczej idzie w grube tysiące złotych rocznie.
Ten proceder wydaje się mieć przyzwolenie społeczne, nie jest piętnowane, ba!...wręcz uznaje się to za coś naturalnego i normalnego.
To teraz odpowiedzcie mi, Drodzy Dyskutanci tego wątku, ile razy wynieśliście służbowe artykuły biurowe do użytku domowego? hm?
W niektórych firmach straty z powodu wynoszenia (czytaj: kradzieży) artykułów biurowych/chemii gospodarczej idzie w grube tysiące złotych rocznie.
Ten proceder wydaje się mieć przyzwolenie społeczne, nie jest piętnowane, ba!...wręcz uznaje się to za coś naturalnego i normalnego.
To teraz odpowiedzcie mi, Drodzy Dyskutanci tego wątku, ile razy wynieśliście służbowe artykuły biurowe do użytku domowego? hm?
Jeśli był byś dobrym pracodawcą i zasługiwał na szacunek,nic "złego" by Tobie nie goziło ze strony pracowników,bo ludzie z natury nie są źli i tak jak ktoś wyżej słusznie zauważył - ludzie niektóre głupoty popełniają ze zwykłej chęci zemsty i złośliwości,choć osobiście odcinam się od tego,bo nie popieram kradzieży..
A zemścić na "wspaniałym"pracodawcy można się na tysiące innych sposobów,nie koniecznie uwłaczając samemu sobie kradnąc.. papierowy ręcznik?
A zemścić na "wspaniałym"pracodawcy można się na tysiące innych sposobów,nie koniecznie uwłaczając samemu sobie kradnąc.. papierowy ręcznik?
Ale kradną, kradną na potęgę - i nie ma to nic wspólnego z zemstą. Okradanie zakładu pracy stało się czymś oczywistym; czysta patologia.
Najczęstsze kradzieże mienia firmy:
- używanie służbowych pojazdów do celów prywatnych
- używanie służbowych urządzeń/narzędzi do tzw. "fuch"
- wynoszenie artykułów biurowych
- wynoszenie chemii gospodarczej
- w firmach budowlanych nagminnym jest kradzież materiałów budowlanych (wszelkiego rodzaju)
- w firmach FMCG "wygospodarowywanie" towarów promocyjnych, a następnie sprzedaż w celu osiągnięcia dodatkowego zysku
- wykorzystywanie infrastruktury firmy do świadczenia usług na własny rachunek
i to wszystko z głupoty? chęci zemsty? złośliwości? NIE!
Najczęstsze kradzieże mienia firmy:
- używanie służbowych pojazdów do celów prywatnych
- używanie służbowych urządzeń/narzędzi do tzw. "fuch"
- wynoszenie artykułów biurowych
- wynoszenie chemii gospodarczej
- w firmach budowlanych nagminnym jest kradzież materiałów budowlanych (wszelkiego rodzaju)
- w firmach FMCG "wygospodarowywanie" towarów promocyjnych, a następnie sprzedaż w celu osiągnięcia dodatkowego zysku
- wykorzystywanie infrastruktury firmy do świadczenia usług na własny rachunek
i to wszystko z głupoty? chęci zemsty? złośliwości? NIE!
Nie rozumiesz problemu - większość nie uważa tego za kradzież...a za coś zupełnie naturalnego. Oni nie kombinują, oni zwyczajnie biorą, nie kradną. Oskarżeni o kradzież są oburzeni i...czują się pokrzywdzeni, bo jak można kogoś zwolnić z pracy, bo wziął sobie cienkopis do domu...?
Wyobraź sobie, że w kancelarii radcowskiej mojego przyjaciela APLIKANCI RADCOWSCY wynosili notorycznie papier do drukowania; całymi ryzami. Nawet się nie krępowali, przecież to tylko 20zł za ryzę.
Wyobraź sobie, że w kancelarii radcowskiej mojego przyjaciela APLIKANCI RADCOWSCY wynosili notorycznie papier do drukowania; całymi ryzami. Nawet się nie krępowali, przecież to tylko 20zł za ryzę.
no coż, gdyby pracodawcy nie orzynali pracowników, nie traktowali jak tania siłę roboczą, która można na wszelkie sposoby wykorzystac a jakikolwiek bunt skwitowac tymi znanymi słowami " jak sie nie podoba to wypier....., na twoje miejsce jest 100 chętnych "- to może wtedy byłoby inaczej. Z drugiej strony czy warto ryzykować kradzież rolki papieru dla dużych konsekwencji? p. Hallewicz, no jeżeli opisana sytuacja przez Pana ma takie miejsce to tylko swiadczy o Panu jako pracodawcy.
ja nie wynosiłem ale po prostu jadłem ręczniki papierowe - czasem podczas jednej zmiany zdarzało mi się spożyć nawet dwie rolki ręczników papierowych - i co teraz panie Halewicz - głupio tak ludzi oczerniać? nie wszyscy to złodzieje - niektórzy są o prostu głodni... ale skąd pan miałby to niby wiedzieć?
Chciałbym poruszyć jeden temat,który,mam wrarzenie co roku gdzieś umyka.Myślę o PRACY SEZONOWEJ w gastronomii i hotelarstwie.To co się dzieje z tak zwanym socjalem(warunki pracy,zakwaterowania) jest nieprawdopodobne.Jest na forum wielu zagorzałych miłośników Europy czy europejskości,więc moze sie wypowiedzą.Obozy pracy to Teneryfa w porównaniu z tym co się wyprawia nad Morzem.Rozumiiem, że nikt nikogo do niczego nie zmusza,ale gdzieś powinny być granice.I żeby bylo ciekawiej lata lecą a nic się w tej kwestii nie zmienia.Na razie tylko sygnalizuję temat,zobaczę czy coś z tego wyjdzie.Erotomanom-gawędziarzom-dzięki.
Halewicz w znanych mi krajach , pracodawcy płacą należne podatki prosze nie wmawiaj ze reguła jet to co sie dzieje w polsce : zatrudnienie na czarno lub za śmieszne pieniądze , unikanie opodatkowania . myślenie i traktowanie pracowników jak potencjalnych zlodzieji ( zlaszcza tobie współczuje tego toku rozumowania , wystarczy ludziom dobrze płacić bez rozważań typu "stawki placowe ustala sam rynek")
Halewicz w takim razie w niezadlugim czasie nie będziesz miał kogo zatrudnić , bo wszyscy młodzi wyjada tam gdzie lepiej płaca pracownikowi płacąc podatki i należne składki .
jak narzazie Polska przekształciła sie w kraj z zasadami z 1890 roku , bo przedsiębiorcy wieża w magiczna sile rynku , a nie umieją zrobić biznesu -płacąc jak należy wszystkim po kolei
jak narzazie Polska przekształciła sie w kraj z zasadami z 1890 roku , bo przedsiębiorcy wieża w magiczna sile rynku , a nie umieją zrobić biznesu -płacąc jak należy wszystkim po kolei
Pobożne życzenia. Na Twoje miejsce pojawią się przybysze zza wschodniej granicy, którzy z dużą radością zajmą Twoje miejsce. Także droga wolna...papa!
Zresztą miałem przyjemność pracować z Ukraińcami, Rosjanami, Białorusinami i są to niezmiernie rzetelni i pracowici ludzie. Przede wszystkim nie kradną, szanują pracę i tworzą bardzo fajny zespół.
Zresztą miałem przyjemność pracować z Ukraińcami, Rosjanami, Białorusinami i są to niezmiernie rzetelni i pracowici ludzie. Przede wszystkim nie kradną, szanują pracę i tworzą bardzo fajny zespół.
Zdziwiłbyś się ile mogą u nas zarobić i zresztą zarabiają. Różnica polega na tym, że oni pracują, a nie udają, że pracują. Nie zaczynają pracy od przeglądania Gazety Praca i kawki oraz narzekań na pracodawcę. Oni pracują i zarabiają. W ciszy, skupieniu i w zaangażowaniu - i takim pracownikom warto płacić. Więc będę bardzo szczęśliwy, gdy będę mógł legalnie zatrudnić Ukraińców/Białorusinów.
Kiedyś, gdy powiedziałam swojemu dyrektorowi, że warunki pracy są uwłaczające, to powiedział mi że mam być cicho bo na ukraińców nas wymieni. Nie pracuję już tam 6 lat;) A ukraińców dalej nie ma, z tego co wiem warunki pracy MUSIAŁY się poprawić.
Hal, przykro mi, że wszystkich pracowników traktujesz jak złodziei. Widzisz swoją stronę medalu, my pracownicy widzimy swoją stronę. U mnie w pracy nie bardzo mam co wynieść;) Materiały biurowe u mnie też się nie rozchodzą samoistnie. I w nie wiadomo w jakich okolicznościach. Wszystko jest na swoim miejscu.
W wielu firmach też jest przyzwolenie na pewne rzeczy z góry. Np, moja koleżanka ma auto służbowe i spokojnie może używać go do celów prywatnych. Jeśli natomiast przekroczy zaplanowaną normę paliwa to musi wyłożyć ze swoich. Co więcej gdy zmieniali jej auto dali jej 3 do wyboru i mogła sobie wybrać.
W tych czasach ażeby mieć wiernych i lojalnych pracowników to też trzeba sobie na nich zapracować. Firmy stosują wiele chwytów pt socjal by taki pracownik który ma doświadczenie nie chciał pójść ze swoją wiedzą do konkurencji.
Oczywiście, jeśli taki pracodawca jest bucem, nie zależy mu i uważa, że jak nie ten to inny...to będzie słabo stało. Bo nie zbuduje sobie ani fajnej stałej ekipy ani nie zdobędzie ludzi z wiedzą i chęcią do pracy. Tylko będzie mu takie bydło etat zaśmiecać.
Hal, przykro mi, że wszystkich pracowników traktujesz jak złodziei. Widzisz swoją stronę medalu, my pracownicy widzimy swoją stronę. U mnie w pracy nie bardzo mam co wynieść;) Materiały biurowe u mnie też się nie rozchodzą samoistnie. I w nie wiadomo w jakich okolicznościach. Wszystko jest na swoim miejscu.
W wielu firmach też jest przyzwolenie na pewne rzeczy z góry. Np, moja koleżanka ma auto służbowe i spokojnie może używać go do celów prywatnych. Jeśli natomiast przekroczy zaplanowaną normę paliwa to musi wyłożyć ze swoich. Co więcej gdy zmieniali jej auto dali jej 3 do wyboru i mogła sobie wybrać.
W tych czasach ażeby mieć wiernych i lojalnych pracowników to też trzeba sobie na nich zapracować. Firmy stosują wiele chwytów pt socjal by taki pracownik który ma doświadczenie nie chciał pójść ze swoją wiedzą do konkurencji.
Oczywiście, jeśli taki pracodawca jest bucem, nie zależy mu i uważa, że jak nie ten to inny...to będzie słabo stało. Bo nie zbuduje sobie ani fajnej stałej ekipy ani nie zdobędzie ludzi z wiedzą i chęcią do pracy. Tylko będzie mu takie bydło etat zaśmiecać.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Nie kradnę i nie wynoszę, chciałbym tylko móc uczciwie pracować i uczciwie dostawać za pracę wynagrodzenie, czy to naprawdę tak wiele?
Wierzę, że gdyby pracownicy byli dobrze i uczciwie wynagradzani, to nie byłoby takich historii. Sam ciągle szukam uczciwej pracy, ale ze znalezieniem uczciwego pracodawcy jest naprawdę ciężko. Pracowałem w jednej firmie, to oczywiście tylko umowa śmieciowa. Dodatkowo materiały do "produkcji" sam musiałem kupować z własnych "zarobionych", a po wszystkim ledwie starczało na resztę życia. No ale ok, zwolniłem się stamtąd i znalazłem nową firmę. Co się okazało? nawet umowy śmieciowej nie mam i nie będzie, a co do wynagrodzenia, to już normalnie kopara opada. Szkoda, że nie wiedziałem wcześniej, ale mówi się trudno i żyje walcząc dalej. Podsumowując: jeżeli pracodawca jest uczciwy wobec pracownika, to w druga stronę też jest ok. Wszystko opiera się na uczciwości i tyle. Jeżeli nie mam racji, to chyba jestem z innej planety...
Wierzę, że gdyby pracownicy byli dobrze i uczciwie wynagradzani, to nie byłoby takich historii. Sam ciągle szukam uczciwej pracy, ale ze znalezieniem uczciwego pracodawcy jest naprawdę ciężko. Pracowałem w jednej firmie, to oczywiście tylko umowa śmieciowa. Dodatkowo materiały do "produkcji" sam musiałem kupować z własnych "zarobionych", a po wszystkim ledwie starczało na resztę życia. No ale ok, zwolniłem się stamtąd i znalazłem nową firmę. Co się okazało? nawet umowy śmieciowej nie mam i nie będzie, a co do wynagrodzenia, to już normalnie kopara opada. Szkoda, że nie wiedziałem wcześniej, ale mówi się trudno i żyje walcząc dalej. Podsumowując: jeżeli pracodawca jest uczciwy wobec pracownika, to w druga stronę też jest ok. Wszystko opiera się na uczciwości i tyle. Jeżeli nie mam racji, to chyba jestem z innej planety...
halewicz co ty wiesz o gastronomi guano wiesz ja pracuje już w gastronomi kilkanaście lat pracowałem też z ukraincami i w Polsce i zagranica to są tacy sami ludzie jak my wśród nich tez zdarzają się lenie i złodzieje a wracając do wynagrodzeń to w sezonie letnim w gastronomi zarabia się najwięcej wiec nie pisz bzdur bo pracownik w gastronomi wykorzystywany jest przez cały rok i często przez lata okradany jest z umowy z wszystkich świadczeń wyzyskiwany przez prace na czarno.Ostatnio pracowałem w pewnej obleśnej restauracji tam pracowała białorusinka była traktowana jak śmieć przez szefa i też powiedziała ze pitoli taką robotę a miała 8zł na godzinne ale mówiła ze to za mało za taka prace czytaj wyzysk nawet dla niej.także wiesz mi halewicz ze u niektórych bydlaków to nawet ukraińcy nie będą pracować bynajmniej na stałe.mówiąc krótko jak pracodawcy nie będą dobrze traktowali pracowników to nie pomogą im nawet chińczycy w Niemczech jak pracowałem to wszyscy byli traktowani jednakowo a było tam sporo ludzi także ze wschodu traktowano ich jak specjalistów a nie niewolników tak jak w polsce wszyscy mieli umowy nikt nie pracował na czarno a wiesz czemu halewicz bo tam za prace na czarno są wysokie kary i za nim w polsce nie zmieni się prawo że przyłapany pracodawca który zatrudnia ludzi na czarno nie zapłaci kary w wysokości dobrego nowego samochodu to nic się nie zmieni.ta cała polska w końcu zniknie z mapy wiesz czemu w niemcy mają lepsze produkty niż my o ile cokolwiek jeszcze produkujemy bo szanują swojch pracowników jak już kogoś zatrudniają to traktują go jak specjalistę a nie taniego niewolnika tak jak robią to nasi pracodawcy oczywiście nie wszyscy bo trafiłem i w polsce na uczciwego pracodawcę ale jest ich bardzo mało.
w Polsce naszej kochany zero szacunku dla pracownika zero docenienia juz nie muwie o zarobach bo to inna bajka ,pozwole sobie przedstawic moja sytuację,Pracowalam w sklepie 2 lata podpisalam umowe fakt ze dopiero ja dostalam po 4 miesiacach bo szef stwierdził ze ma wazniejsze sprawy na glowie . wiec ladnie pieknie do mometu jak dostalam z zusu wykaz braku opłacania składek wiec praktycznie umowy nie bylo kiedy zrobilam afere to szef stwierdził ze nie wie o co chodzi i mi umowe moze dac od teraz wiec 2 lata na dzikusa lata pracy uciekły zaznacze ze był na tyle dobry i spytal czy ja ta umowe chce .pracodawcy szukaja murzynów którzy najlepiej bede pracowac za 5 zl na godzine targac towar ,i jeszcze zima snieg odgarniac i codziennie słuchac co jest zle ,wyzysk wyzysk a mało tego pensje nie rozna wcale pracowalam w gastronomi 16 lat temu i miałam 1400 zł a teraz za te same godzi ny mi proponuja 1200 a wszystko jest drozsze i zycie jest trudniejsze wiec hal nie wciskaj kitu bo nie znasz reali pracy w tej Polsce nic nie ma zero przyszlosci naszej i naszych dzieci wiek emerytalny niech bedzie do 80 roku zycia a cotam i tak nie dozyjemy
Kwestia mentalności i pracodawców i pracowników. Jeśli pracodawca zda sobie sprawę, że zwiększenie wynagrodzenia przekłada się na zwiększenie dochodów, byłby idiotą nie chcą z tego skorzystać. Z drugiej jednak strony apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zwiększenie wynagrodzenia czasem jest uznawane za coś stałego i traci się poczucie, że jest uzależnione od wyników pracy - potem pozostają tylko żądania i roszczenia, pretensje.
Znam realia rynku pracy lepiej niż Ci się wydaje.
Znam realia rynku pracy lepiej niż Ci się wydaje.
Halewicz - czytam Twoje wypowiedzi od dawna, i jestem w kropce; część jest naprawdę idiotycznych, część bardzo rozsądnych (mimo sprzeciwu tłuszczy);
Prowadzę własną działalność (branża uslugowa), na razie radzę sobie sam, pracuję z domu, zlecenia są, pieniądze są, wszystko jest fajnie. Ale wiem, że nadejdzie moment przenosin do biura i zatrudniania pracowników. Nie zatrudnię jednakże nikogo dopóty dopóki ten ktoś nie będzie mógł zarobić na rękę minimum 1700-1800 zł. Pracownik za minimalną to nie pracownik, to niewolnik, który za te pieniądze wegetuje i będzie tylko czekał na potknięcie i pójdzie tam gdzie dostanie więcej. Ale do cholery ludzie muszą za coś żyć ! Masz rację pisząc, że to rynek ustala pensje, i skoro ludzie się nie cenią, to zawsze będzie kolejka po pracę za minimum. Tyle tylko, że takie coś ma sens tylko i wyłącznie w podmiotach o modelu: szef z wiedzą (+ patenty, know-how, bla bla bla) + wyrobnicy (np. do przerzucania paneli). Firma, gdzie poza szefem jest jeszcze choćby szczątkowe zapotrzebowanie na wiedzę nie może zatrudniać po taniości - w tabelkach wszystko się zgadza, zysk jest większy, tyle że nikt nie pomyśli, że mógłby być jeszcze większy zatrudniając kogoś zwyczajnie lepszego. Wracając do sedna - ja się ludziom nie dziwię, że się buntują, nawet jeżeli są głupkami bez kwalifikacji (a w każdym społeczeństwie jest takich większość) - za 1100 zł nie przeżyjesz, co najwyżej przewegetujesz o smalcu i kranówie. To, że ktoś jest głupi, nie ma hobby czy talentów, niskie czoło i malinowy nos, nie znaczy, że nie może ŻYĆ. Nie mówię o wycieczkach itd., ale o braku troski o jutrzejszy obiad. To NALEŻY SIĘ wszystkim i nie można tego odpuścić sugerując niewidzialną rękę rynku. Oczywiście kradzież długopisów czy wacików to już wyższy stopień pop*erdolenia :). Nie jestem też w żadnym wypadku socjalistą, ba jestem za obcinaniem opiekuńczości państwa - sedno leży tylko i wyłącznie w polityce fiskalnej. Nie w lenistwie ludzi, nie w zachłanności przedsiębiorców (aczkolwiek - i tutaj nie trafiają do mnie argumenty typu jego kasa jego problem - szef, który co rok kupuje sobie nowe Audi czy BMW to prawdopodobnie zakompleksiony Kaszub, próbujący sobie motorynką przedłużyć męskość; częsty przypadek w Trójmieście, generalnie dla mnie bardzo niski sort ludzi, kilo gwoździ w mózgu, itp. trzeba być bardzo ograniczonym i deficytowym, żeby zamiast na innowacje / inwestycje / podróże, kasę topić w czymś, co po paru latach nie jest warte połowy pierwotnej wartości, ale to już nasza mentalność, być golcem, ale mieć lepszą furę od Norwega czy innego pragmatyka :) )
Wracając do mnie (tutaj będzie notka antypracownicza) - jakiś czas temu dałem ogłoszenie o pracę, opisałem szeroko warunki (obiektywnie dobre), ale zastrzegłem również 3 kwestie: konieczne doświadczenie w korespondencji b2b, dobry angielski, wiedza topograficzna - wszystko weryfikowane; obejrzało to jak pamiętam 400 osób, dostałem aż 5 CV :) Zrobiłem dodatkowe ogłoszenie i poluzowałem trochę szelki (bez sprawdzania, bez topografii, itd.) - przyszło ponad 100 CV, jedno lepsze od drugiego :) I dziwić się tu, że specjaliści wszelkiej maści są przez taką tłuszczę wytykani od tych co niby coś ukradli - poziom zszedł na dno, jeżeli specjalistą jest osobą, która zna w przyzwoitym poziomie mały wycinek języka angielskiego, potrafi napisać oficjalnego maila oraz wie, gdzie leży Bilbao, Stavanger czy Astana - przecież ja się do cholery nie pytam o Gilgit, Namche Bazar czy Talkeetna !
Reasumując, mam dobrze na te czasy płatną pracę, a nie ma na nią przygotowanych chętnych :) Tzn. są, ale w przypadku kiedy ich imbecylizm językowy mogą do CV wpisać jako "dobry angielski", zaś ich wiedza geograficzna ogranicza się do syfiastego Egiptu (prawdopodobnie 3* ol inkluzyw za 900 zł).
Prowadzę własną działalność (branża uslugowa), na razie radzę sobie sam, pracuję z domu, zlecenia są, pieniądze są, wszystko jest fajnie. Ale wiem, że nadejdzie moment przenosin do biura i zatrudniania pracowników. Nie zatrudnię jednakże nikogo dopóty dopóki ten ktoś nie będzie mógł zarobić na rękę minimum 1700-1800 zł. Pracownik za minimalną to nie pracownik, to niewolnik, który za te pieniądze wegetuje i będzie tylko czekał na potknięcie i pójdzie tam gdzie dostanie więcej. Ale do cholery ludzie muszą za coś żyć ! Masz rację pisząc, że to rynek ustala pensje, i skoro ludzie się nie cenią, to zawsze będzie kolejka po pracę za minimum. Tyle tylko, że takie coś ma sens tylko i wyłącznie w podmiotach o modelu: szef z wiedzą (+ patenty, know-how, bla bla bla) + wyrobnicy (np. do przerzucania paneli). Firma, gdzie poza szefem jest jeszcze choćby szczątkowe zapotrzebowanie na wiedzę nie może zatrudniać po taniości - w tabelkach wszystko się zgadza, zysk jest większy, tyle że nikt nie pomyśli, że mógłby być jeszcze większy zatrudniając kogoś zwyczajnie lepszego. Wracając do sedna - ja się ludziom nie dziwię, że się buntują, nawet jeżeli są głupkami bez kwalifikacji (a w każdym społeczeństwie jest takich większość) - za 1100 zł nie przeżyjesz, co najwyżej przewegetujesz o smalcu i kranówie. To, że ktoś jest głupi, nie ma hobby czy talentów, niskie czoło i malinowy nos, nie znaczy, że nie może ŻYĆ. Nie mówię o wycieczkach itd., ale o braku troski o jutrzejszy obiad. To NALEŻY SIĘ wszystkim i nie można tego odpuścić sugerując niewidzialną rękę rynku. Oczywiście kradzież długopisów czy wacików to już wyższy stopień pop*erdolenia :). Nie jestem też w żadnym wypadku socjalistą, ba jestem za obcinaniem opiekuńczości państwa - sedno leży tylko i wyłącznie w polityce fiskalnej. Nie w lenistwie ludzi, nie w zachłanności przedsiębiorców (aczkolwiek - i tutaj nie trafiają do mnie argumenty typu jego kasa jego problem - szef, który co rok kupuje sobie nowe Audi czy BMW to prawdopodobnie zakompleksiony Kaszub, próbujący sobie motorynką przedłużyć męskość; częsty przypadek w Trójmieście, generalnie dla mnie bardzo niski sort ludzi, kilo gwoździ w mózgu, itp. trzeba być bardzo ograniczonym i deficytowym, żeby zamiast na innowacje / inwestycje / podróże, kasę topić w czymś, co po paru latach nie jest warte połowy pierwotnej wartości, ale to już nasza mentalność, być golcem, ale mieć lepszą furę od Norwega czy innego pragmatyka :) )
Wracając do mnie (tutaj będzie notka antypracownicza) - jakiś czas temu dałem ogłoszenie o pracę, opisałem szeroko warunki (obiektywnie dobre), ale zastrzegłem również 3 kwestie: konieczne doświadczenie w korespondencji b2b, dobry angielski, wiedza topograficzna - wszystko weryfikowane; obejrzało to jak pamiętam 400 osób, dostałem aż 5 CV :) Zrobiłem dodatkowe ogłoszenie i poluzowałem trochę szelki (bez sprawdzania, bez topografii, itd.) - przyszło ponad 100 CV, jedno lepsze od drugiego :) I dziwić się tu, że specjaliści wszelkiej maści są przez taką tłuszczę wytykani od tych co niby coś ukradli - poziom zszedł na dno, jeżeli specjalistą jest osobą, która zna w przyzwoitym poziomie mały wycinek języka angielskiego, potrafi napisać oficjalnego maila oraz wie, gdzie leży Bilbao, Stavanger czy Astana - przecież ja się do cholery nie pytam o Gilgit, Namche Bazar czy Talkeetna !
Reasumując, mam dobrze na te czasy płatną pracę, a nie ma na nią przygotowanych chętnych :) Tzn. są, ale w przypadku kiedy ich imbecylizm językowy mogą do CV wpisać jako "dobry angielski", zaś ich wiedza geograficzna ogranicza się do syfiastego Egiptu (prawdopodobnie 3* ol inkluzyw za 900 zł).
Problem nie leży w tym, że pracownicy nie wiedzą co zrobić. Problem polega na tym, że oni boją się walczyć o swoje prawa.
Źródłem problemu jest "mentalność niewolnika". Czyli schyl się, nie proś, nie żądaj, bądź pokorny, nie wystawaj poza szereg, wykonuj rozkazy, nie przejawiaj inicjatywy, bój się nieznanego, bądź wygodny, przyjmuj i akceptuj krzywdy itd. Mentalność ta jest błyskotliwie wpajana przez instytucje typu szkoła, kościół, rodzina, koledzy, media. Celem nie jest gnojenie samym w sobie. Chodzi raczej o to, że słabego, głupiego łatwiej okraść, łatwiej wykorzystać, zmanipulować.
Źródłem problemu jest "mentalność niewolnika". Czyli schyl się, nie proś, nie żądaj, bądź pokorny, nie wystawaj poza szereg, wykonuj rozkazy, nie przejawiaj inicjatywy, bój się nieznanego, bądź wygodny, przyjmuj i akceptuj krzywdy itd. Mentalność ta jest błyskotliwie wpajana przez instytucje typu szkoła, kościół, rodzina, koledzy, media. Celem nie jest gnojenie samym w sobie. Chodzi raczej o to, że słabego, głupiego łatwiej okraść, łatwiej wykorzystać, zmanipulować.
Ci ludzie już mogą zgłaszać się do inspekcji pracy. Jest dużo informacji na necie. Są darmowe porady prawne przy każdym oddziale inspekcji pracy. Mogą popytać znajomych o pomoc, radę. I pewno jest jeszcze wiele innych możliwości.
Bo tak jak mówiłem, nie jest problemem dochodzenie sprawiedliwości, tylko chęć walki, obrony swoich praw.
I nie ma się co martwić zbytnio. Człowiek jest tak stworzony, że gdy miara cierpienia się przepełni, to sam się zbuntuje i będzie chciał walczyć. Z ta uwagą, że jedni dosyć szybko do tego dochodzą, inni muszą więcej pocierpieć by móc to w końcu zrozumieć.
Usilne uszczęśliwianie przynosi zwykle więcej złego niż dobrego. Bo gro ludzi nie rozumie, nie ceni swoich praw. A usilna chęć uświadomienia ich spowoduje zwykle jeszcze większe ich zacietrzewienie się w tej niewiedzy.
Bo tak jak mówiłem, nie jest problemem dochodzenie sprawiedliwości, tylko chęć walki, obrony swoich praw.
I nie ma się co martwić zbytnio. Człowiek jest tak stworzony, że gdy miara cierpienia się przepełni, to sam się zbuntuje i będzie chciał walczyć. Z ta uwagą, że jedni dosyć szybko do tego dochodzą, inni muszą więcej pocierpieć by móc to w końcu zrozumieć.
Usilne uszczęśliwianie przynosi zwykle więcej złego niż dobrego. Bo gro ludzi nie rozumie, nie ceni swoich praw. A usilna chęć uświadomienia ich spowoduje zwykle jeszcze większe ich zacietrzewienie się w tej niewiedzy.
inspekcja pracy często jest bezradna,ja miałem taki przypadek że właściciel zwinąl interes i się ukrywa nic nie mogli zrobić bo olewał ich wezwania dlatego w koncu odpuściłem bo jak mi pani w inspekcji powiedziała ze nawet jak do niego dotrą to może dostać 500zł kary to mi ręcę opadły.wole sam dać te 500zł czy nawet 1000zł by ktoś się tym gnojkiem zajął w polsce niema prawa..
Problem jest przede wszystkim z tym, że ludzie boją się dochodzić swoich praw, swoich pieniędzy, itp.
Z drugiej strony bywają sprawy trudne do rozwiązania. Ale są one sporadyczne przez co nie są głównym problemem w tej sprawie.
Jeśli czuje się wewnętrzną potrzebę pomocy to sugeruję poszukać pracy/wolontariatu w już istniejących instytucjach. Myślę, że na necie można znaleźć kilka takich ze swojej okolicy.
Z drugiej strony bywają sprawy trudne do rozwiązania. Ale są one sporadyczne przez co nie są głównym problemem w tej sprawie.
Jeśli czuje się wewnętrzną potrzebę pomocy to sugeruję poszukać pracy/wolontariatu w już istniejących instytucjach. Myślę, że na necie można znaleźć kilka takich ze swojej okolicy.
Gucio, posłuchaj na każdego są metody. Jeśli Twój były szefuncio się miga od zapłaty to zdobądź prawny nakaz zapłaty. Następnie zgłoś cfaniaczka do Krajowego Rejestru Dłużników. Wtedy nie dostanie żadnego kredytu, pożyczki a te które już ma, mogą stanąć mu w gardle. Oczywiście możesz/powinieneś dać dług do egzekucji komornikowi, który sprawdzi majątek gościa.
Nie obędzie się raczej bez sprawy sądowej ale to nie Ty musisz się jej bać. Większość dokumentów, wniosków, znajdziesz na necie.
Najważniejsze to pokonać strach a na końcu czeka dużo satysfakcji.
Nie obędzie się raczej bez sprawy sądowej ale to nie Ty musisz się jej bać. Większość dokumentów, wniosków, znajdziesz na necie.
Najważniejsze to pokonać strach a na końcu czeka dużo satysfakcji.
Uwaga! Nie polecam pracodawcy! Uważajcie na wszelkiej maści firmy (od salonów kosmetycznych po lumpeksy) działające w ramach pracodawcy 5-10-15 Marek Szelka. Na olx.pl systematycznie pojawiają się ogłoszenia od Lidii i Marka- szukają kosmetyczek, stylistek, sprzedawców, opiekunek w różnych miastach: Radomsko, Gorzkowice, Piotrków, Bełchatów, Łódź, Kamieńsk, Końskie, Przedbórz, zatrudniają, nie płacą składek ZUS (ale do ubezpieczenia zgłaszają), a o wypłacie możecie pomarzyć. Nie dajcie się nabrać, sprawa była wielokrotnie zgłaszana (m.in do PIP-u), jednak ze względu na liczne znajomości w/w pan ma się całkiem dobrze. Nie myślcie, że "o, może nie miał kasy, mi na pewno wypłaci"- nie wypłaci, bo musiał na wczasy jechać, po wypłatę trzeba będzie iść do sądu. Jeszcze raz moi drodzy- ostrzegam!
Pokrzywdzona osoba w pierwszej kolejności powinna się zwolnić, polecam kilka cennych wskazówek w tym temacie - http://www.postawnaswoim.pl/kariera/jak-zwolnic-sie-z-pracy/. W dalszej kolejności jeśli naruszono nasze prawa, istnieje mnóstwo ścieżek prawnych, które należy wydeptać, żeby walczyć o swoje.