Widok
Polscy faceci - Smoleńsk - emocje
Wszystkich analityków bulwersuje problem poziomu frustracji i emocji, strachu i nienawiści w pewnych grupach społecznych, który objawia się na poziomie politycznym i jest powodem wojny polsko-polskiej. Frustrację tę można codziennie obserwować na forach internetowych, które zamiast być forum wymiany i dopracowywania informacji stają się polem emocjonalnych erupcji frustratów, ktorzy nie mają zielonego pojęcia skąd te emocje wzięły się w ich umysłach. Co zadziwiające, zdurnienie i bezrefleksyjność dotknęły przede wszystkim facetów , o czym można przekonać się na forach, na których panie stanowią niewielką mniejszość. Faceci utracili samokontrolę, choć może nigdy jej nie posiadali z przyczyn błędów wychowawczych. Potem, miejsce samokontroli zajęła histeria i zrobiło się śmieszno i straszno zarazem. Histerię wywołały nieudane próby wyparcia faktów, z którymi tego rodzaju ludzie nie potrafią stanąć twarzą w twarz, a ktore będą nieuniknienie powracać. To jest strach dzieci, które bawiąc się zapałkami, wznieciły pożar i teraz próbują się tego wyprzeć.
Oczywiście dysponujemy już narzędziami, wyjasniającymi to zjawisko - jedne odwołują się do pewnych tradycyjnych koncepcji, inne do najnowszych badań antropologii kulturowej, psychologii ewolucyjnej czy neuropsychologii. Oto jedna z wersji tradycyjnych, autorstwa Wawrzyńca Rymkiewicza, zaprezentowana w dyskusji w redakcji "Teologii Politycznej":
"Więc tu jest właśnie ten problem - nie mówię konkretnie o nim, lecz o całej formacji pokoleniowej albo grupie społecznej; znam skądinąd bardzo wiele takich przypadków - odpowiedź może być różna. To jest ta legendarna formacja "młodych, wykształconych, z dużych miast", wśród których się z konieczności obracam,ponieważ uczę ich na uczelni wyższej. Emocje zostały odwrócone. Pytanie: kto odpowiada za to, że musiałeś wyjechać do Londynu? - Polska jest temu winna. Dlaczego pracujesz na zmywaku, choć skończyłeś studia ? - Polska jest dla ciebie złą ojczyzną. To jest także źródło nienawiści do Kościoła, który jakoby odpowiada za polskie zacofanie - nienawiści absurdalnej, jeśli weźmiemy pod uwagę, że jesteśmy częścią Zachodu dzięki religii łacińskiej - a także osobistej nienawiści do prezydenta Kaczyńskiego, która tu właśnie ma swój korzeń. Był to fenomen zupełnie zadziwiający. Wielu z tych ludzi nienawidziło - i to nienawiścią prywatną, osobistą, niezwykle gwałtowną - Lecha Kaczyńskiego. Warto zapytać dlaczego. Otóż imaginarium związane z prezydentem jest zawsze imaginarium Ojca. Prezydent jest Ojcem Narodu. Jak kiedyś król albo papież w Kościele rzymskim. Lech Kaczyński jako człowiek miał zresztą w sobie coś zupełnie niezwykłego - co było wyraźnie widoczne na ekranach telewizorów - był połączeniem łagodności i ciepła z surowością. On czegoś wymagał. Na tym właśnie polega bycie dobrym ojcem, znalezienie tego środka jest niezwykle trudne. Moja diagnoza jest więc taka: frustracja społeczna wynikająca z nieudanej, pokracznej modernizacji została obrócona w nienawiść do Polski i skoncentrowana na osobie Lecha Kaczyńskiego. To jest klasyczna figura Freudowska opisana w "Totemie i tabu", a następnie w "Zbrodni kaprala Lortiego" Legendre'a. Nienawiść do ojca i pragnienie ojcobójstwa stają się podstawową emocją przestrzeni społecznej. W tym konkretnym, polskim przypadku jest ona motywowana nienawiścą do samych siebie, pogardą wobec siebie, poczuciem życiowej klęski, które to emocje - jak się okazuje - kryją się w duszach naszych "warstw oświeconych". Gdyby tych emocji nie było, nie widzielibyśmy tamtej nienawiści. Ona jest symptomem czegoś bardzo złego..."
Oczywiście dysponujemy już narzędziami, wyjasniającymi to zjawisko - jedne odwołują się do pewnych tradycyjnych koncepcji, inne do najnowszych badań antropologii kulturowej, psychologii ewolucyjnej czy neuropsychologii. Oto jedna z wersji tradycyjnych, autorstwa Wawrzyńca Rymkiewicza, zaprezentowana w dyskusji w redakcji "Teologii Politycznej":
"Więc tu jest właśnie ten problem - nie mówię konkretnie o nim, lecz o całej formacji pokoleniowej albo grupie społecznej; znam skądinąd bardzo wiele takich przypadków - odpowiedź może być różna. To jest ta legendarna formacja "młodych, wykształconych, z dużych miast", wśród których się z konieczności obracam,ponieważ uczę ich na uczelni wyższej. Emocje zostały odwrócone. Pytanie: kto odpowiada za to, że musiałeś wyjechać do Londynu? - Polska jest temu winna. Dlaczego pracujesz na zmywaku, choć skończyłeś studia ? - Polska jest dla ciebie złą ojczyzną. To jest także źródło nienawiści do Kościoła, który jakoby odpowiada za polskie zacofanie - nienawiści absurdalnej, jeśli weźmiemy pod uwagę, że jesteśmy częścią Zachodu dzięki religii łacińskiej - a także osobistej nienawiści do prezydenta Kaczyńskiego, która tu właśnie ma swój korzeń. Był to fenomen zupełnie zadziwiający. Wielu z tych ludzi nienawidziło - i to nienawiścią prywatną, osobistą, niezwykle gwałtowną - Lecha Kaczyńskiego. Warto zapytać dlaczego. Otóż imaginarium związane z prezydentem jest zawsze imaginarium Ojca. Prezydent jest Ojcem Narodu. Jak kiedyś król albo papież w Kościele rzymskim. Lech Kaczyński jako człowiek miał zresztą w sobie coś zupełnie niezwykłego - co było wyraźnie widoczne na ekranach telewizorów - był połączeniem łagodności i ciepła z surowością. On czegoś wymagał. Na tym właśnie polega bycie dobrym ojcem, znalezienie tego środka jest niezwykle trudne. Moja diagnoza jest więc taka: frustracja społeczna wynikająca z nieudanej, pokracznej modernizacji została obrócona w nienawiść do Polski i skoncentrowana na osobie Lecha Kaczyńskiego. To jest klasyczna figura Freudowska opisana w "Totemie i tabu", a następnie w "Zbrodni kaprala Lortiego" Legendre'a. Nienawiść do ojca i pragnienie ojcobójstwa stają się podstawową emocją przestrzeni społecznej. W tym konkretnym, polskim przypadku jest ona motywowana nienawiścą do samych siebie, pogardą wobec siebie, poczuciem życiowej klęski, które to emocje - jak się okazuje - kryją się w duszach naszych "warstw oświeconych". Gdyby tych emocji nie było, nie widzielibyśmy tamtej nienawiści. Ona jest symptomem czegoś bardzo złego..."