Odpowiadasz na:

Re: Poród Wejherowo

Jeśli masz możliwość dojechania do innego szpitala to nie zastanawiaj się i wybierz każdy byle nie Wejherowo.
Rodzilam tam 3 dzieci- pierwsze dwa porody idealnie (2009r i 2012r)
Ale... rozwiń

Jeśli masz możliwość dojechania do innego szpitala to nie zastanawiaj się i wybierz każdy byle nie Wejherowo.
Rodzilam tam 3 dzieci- pierwsze dwa porody idealnie (2009r i 2012r)
Ale niestety kolejny poród 3miesiace temu był porażka.
Akcja zaczęła się od skurczy co 10 minut, wody nie odeszly.Jako, że byłam 3dni po terminie pojechałam do szpitala.
Na izbie przyjęć wszystko pięknie i fajnie (oprócz tego że mówiłam o kiepskich żyłach i żeby od razu wbily się w dłoń to wiedziały swoje o czym pozniej). Pytałam o możliwość zzo i miało nie być problemu.
Rozwarcie na 3 cm więc od razu wysłali na porodowke. I zaczęło się...
Po prosilam o znieczulenie a tam stwierdzili, że obecnie nie ma anestezjologa. Położna podała mi gaz.
Zaczęłam się źle po nim czuć. Wymiotowalam, ciemność przed oczami. Po wyjściu z łazienki mój mąż zawołał położna bo straciłam przytomność. Ta gdy przyszła kazała zostawić mnie na podłodze i wyjść!!! On zdezorientowany tak też zrobił . Zaczęła krzyczeć, ze nie mam udawać przed mężem i mam wstać. Trwało to może z 5 minut ale dla mnie to była wieczność. Prosiłam aby pomogła mi wstać ale nic z tego- zero pomocy. Po chwili wszedł mój mąż z inną położna, podnieśli mnie i okazało się że jest rozwarcie juz na 9cm i zaczęły się skurcze parte. Przebicie wód, nacięcie krocza i mały wyszedł. Zero kontaktu skóra ze skórą na czym mi bardzo zależało! Tata przeciął pepowine, następnie wzięły maleństwo, otulily rożkiem i polozyly w kącik dla noworodków.

Zajęły się mną. I tu dopiero zaczyna się koszmar. Nie mogły podłączyć kroplowki do wenflonu. Nawet nie wiem ile razy miałam wklucie w rękę. Lyzeczkowanie, szycie ( 3 szwy rozpuszczalne i 5 zewnetrznych) i dopiero po 30 minutach od urodzenia dziecka mogłam je zobacZyć i przytulić.

Spokój przez 2godziny i przywieźli nas na oddział.
Sale 3osobowe- opieka poporodowa tak naprawdę żadna! Każda musiała radzić sobie na własną rękę. Na oddział przyjechałam o 12, miałam poczekać do 15 i położna miała ze mną pójść pod prysznic. Upominalam się, dzwoniłam. Miały wszystko gdzieś. Dopiero wieczorem poszłam sie umyć gdy rodzina przyszła w odwiedziny.
Pierwsza noc - problemy z laktacja. Mały darl się niesamowicie ale nie poddawałam się i walczyłam aby go karmić. Jakoś się dogadalismy.
Rano obchód lekarza , tylko wszedł, spojrzał na krocze, nie odpowiedział na żadne pytanie i wyszedł!
Ok.15-16 znów problemy z laktacja- piersi pełne, pogryzione sutki, mały nie umieć poradzić sobie ze zlapaniem. Przyszla Pani z poradni laktacyjnej, kazała smarować mascia medeli i to było wszystko. W nocy dwa razy prosiłam aby ktoś przyszedł i pomógł mi. Piersi obrzmiale, mimo odciagniecia pokarmu laktatorem recznym nic nie pomagało. O 2 przyniosły mi mleko w skrzykawce by go dokarmić i tak dostawał aż do 11 kiedy był obchód.
Byłam załamana. Do sali przyszly 3 panie- pediatra i dwie położne. Zaczęły pytać jak karmimy itp. Nacisnela mi na piersi by sprawdzic czy jest pokarm tak mocno ze się poplakalam.
Po obchodzie razem z inną pacjenta z sali nie mogłyśmy się pozbierać. Tylko lzy leciały po policzkach. Gdyby nie wsparcie męża nie wiem jak bym sobie wtedy poradziła.

Nadszedła w końcu chwila w której mogliśmy wyjść do domu.
Kupiłam laktator elektryczny i poradziłam sobie sama z laktacja.
Wizyta bardzo miłej położnej ( pani Arleta z Antaresu).

5 doba i nagle nie mogę chodzić , krocze pulsuje, krwawienie ze skrzepami, gorączka.
Szybki telefon do położnej. Następnego dnia przyszła ściągnąć szwy-ból nie ustal.
Nie mogłam wstawać z lozka-mąż dosłownie zanosil mnie do toalety i z powrotem do lozka.
9 doba wizyta położnej i skierowanie na izbę przyjęć by skontrolować co się dzieje bo z zewnątrz wszystko wyglądało dobrze.

Zbadalo mnie dwoch lekarzy- jakas ginekolog i dr Piątkowski.
Ponoc tak musi byc bo szwy wewnetrzne (3 rozpuszczalne) moga tak ciągnąć do 2/3miesiecy. Czekalam na wypis do domu, nie mogłam usiedzieć, chodzic bylo tez ciężko. W między czasie upominalam sie o wypis niego dwukrotnie, trzeci raz pukanie do drzwi i zemdlalam.

Wysłali mnie na oddział żeby zbadał mnie dr Żabiński. W końcu odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu.
Na kazde pytanie uzyskałam odpowiedź,zbadał mnie dokładnie i co?! Nie wszystko z macicy wyczyscili po porodzie przez co wdało się zapalenie .
Łyżeczkowanie,wypisanie do domu, przez 10 dni antybiotyk i zastrzyki przeciwzakrzepowe.

To tylko część przebiegu mojego porodu i połogu. Ominelam kwestie jedzenia ( kanapki robiłam sobie samą, obiady przynosiła z baru rodzina bo to co oni podawali smierdzialo okropnie ) i paru innych rzeczy.

Naprawde nie polecam tego szpitala. Rodziłam tu w tym roku ja i moje 2 kuzynki - każda ma inną historie i nie są one ciekawe. Połóg przebiegł mi okropnie. Do tej pory odczuwam jeszcze ból na bliznie po cięciu mimo , ze minęło już 3,5miesiaca.

Widać, że Wejherowo już nie jest takim dobrym szpitalem jak kiedyś. Myślę, że gdyby był to mój pierwszy poród i moje pierwsze dziecko byłoby ostatnim.
Kuzynka miesiąc po porodzie i leczy się na depresję.

zobacz wątek
8 lat temu
~Agata

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry