Wczoraj moja roczna coreczka dostala straszny atak kaszlu przy ktorym sie dusila i robila sie cala sina.Szybko z mezem pojechalismy do szpitala wojewodzkiego w gdansku ktory byl najblizej(dodam ze jechalismy z ujesciska od tesciow,u ktorych chwilowo mieszkamy z powodu remontu naszego mieszkania),a tam pani w rejestracji-blondynka, ktora miala dyzor o godz. 18:00- z ironia w glosie stwierdzila ze na dobra sprawe nie powinna nas przyjac bo to nie jest nasz rejon(naszym rejonem jest zaspa),a ja na to uprzejmie sie pytam "czy sugeruje mi pani ze powinnam z duszacym sie dzieckiem jechac przez pol gdanska aby trafic do swojego rejonu??"a ona na to ze ja to nie obchodzi jaki dystans mam pokonac,ze jak chce to moge sobie nawet samolot wynajac i zebym nie przesadzala bo nie widzi zeby moje dziecko sie dusilo.przez ta niekopetetna kobiete wdalam sie z nia w dyskusje,co prawda niemilym juz glosem,ale nie pozwole sobie w kasze dmuchac.Pani Blond stwierdzila ze jestem hamska i powiedziala zebym sie uspokoila bo mnie zaraz nie przyjmie,a ta cala dyskusje to ona zaczela,widocznie cos jej na sercu lezalo ze musiala sie na pacjentach wyrzyc.oto jak wyglada nasza sluzba zdrowia!NIEPROFESJONALIZM!!