Widok
Polecajka
Myślę że Przemysław Wyszyński zagrał tutaj rolę życia. Efekty, sceny , rekonstrukcja Warszawy i wydarzeń aż po ostatnie minuty filmu są dopracowane.
Wyszedłem ze łzami w oczach mając w głowie że naszym obowiązkiem jest dziś walczyć o przyzwoitość jak kiedyś inni musieli walczyć o wolność z góry stracona przez lekkomyślne decyzję polityków.
Wyszedłem ze łzami w oczach mając w głowie że naszym obowiązkiem jest dziś walczyć o przyzwoitość jak kiedyś inni musieli walczyć o wolność z góry stracona przez lekkomyślne decyzję polityków.
Film niezwykle wstrząsający i warty obejrzenia, szczególnie przez wchodzących w dorosłe życie. I warto film pokazać zagranicą.
Tragiczne losy wybitnego Polaka w świecie dwóch wrogów, wśród których przyszło mu walczyć i zginąć. Jeszcze gorsi od wrogów okazali się ci "Polacy", którzy im się wysługiwali. Znakomita rola Przemysława Wyszyńskiego w roli rotmistrza Pileckiego, świetnie i w sposób mrożący krew w żyłach zagrał też rolę ubeckiego oprawcy Mariusz Jakus. Raczej słabo wypadł natomiast Karol Wróblewski jako ten ubecki "człowiek honoru" Różański (właściwie Goldberg) i mizernie Paweł Paprocki jako nominowany przez Stalina "premier" Cyrankiewicz. Przesłaniem filmu jest nie tylko oddanie ojczyźnie i bohaterstwo Pileckiego, ale także abyśmy wystrzegali się zdrajców (przecież i obecnie są tacy, którzy nałogowo pragnąc odzyskania władzy, chcą przywrócić byłym funkcjonariuszom bezpieki ich dawne nadzwyczajne emerytury).
Moja ocena to 7
Film jest dobrze zrobiony, zmontowany i udźwiękowiony. Warto obejrzeć. Nie ma dłużyzn, dobrze odwzorowane realia epoki. Produkcja wykonana z rozmachem, jak na polskie realia. Dość wierna historycznie (są pewne nieścisłości, ale w końcu nie jest to biografia W. Pileckiego...). Oczywiście jest duży ładunek emocjonalny, czego należało zresztą oczekiwać. W mojej subiektywnej opinii występuje jednak mocniejszy nacisk na czasy powojenne. Czy to źle? Niekoniecznie, bo to bardzo istotne wątki. Może za bardzo oczekiwałem wizerunku rotmistrza-bohatera, a nie ofiary stalinowskiego terroru... I pozostaje pytanie - kim był bardziej? Bohaterem czy ofiarą? Dla reżysera zdecydowanie tym drugim. Jeśli można się do czegoś przyczepić, to właśnie do tego braku równowagi. Ale to nie przekreśla wartości samego filmu.