Widok
no właśnie :)
więc kochmy się, pomagamy sobie, nie oszukujemy, wspólnie rozwiązujemy kłopoty, nie robimy afery z drobiazgów.... to jest profilaktyka, a nie czytanie, jak jest u innych :)
każdy ma inny charakter, to co ciebie do szewskiej pasji doprowadza, mnie może jedynie irytować, i na odwrót, kwestia dogadania się w związku :)
więc kochmy się, pomagamy sobie, nie oszukujemy, wspólnie rozwiązujemy kłopoty, nie robimy afery z drobiazgów.... to jest profilaktyka, a nie czytanie, jak jest u innych :)
każdy ma inny charakter, to co ciebie do szewskiej pasji doprowadza, mnie może jedynie irytować, i na odwrót, kwestia dogadania się w związku :)
ostatnio byłam w kinie na "the last kiss" bardzo polecam!!!! prawdziwy, o młodych ludziach...problemach. Nie byłam przekonana czy pojść na ten film, ale na godzinę kiedy akurat byliśmy w kinie nie grali nic innego i wyszłam naprawde bardzo mile zaskoczona. film nam się strasznie podobał:)))
[url=http://www.weddingcountdown.com]
[/url]
[/url]
Przepraszam, że nie przeczytałam tych artykułów, ale po 12 i 1/2 latach małżeństwa mam już swoje metody na utrzymanie związku. Polecam: przymykanie oczu na drobne "błędy" małżonka (skutkuje policzenie do 10-ciu z zamkniętymi oczami i zaciśniętymi pięściami); omawianie "grubszych" spraw za wszelką cenę (podejście 17-ste: w samochodzie w drodze do pracy - mąż nie ma szansy ucieczki); rozbrajanie przeciwnika (pieszczotami lub śmieszną sytuacją - w zależności od potrzeby chwili); publiczne chwalenie... i tysiąc innych, dzięki którym nadal jesteśmy razem.
A dla świeżo upieczonych małżonek "babcina" rada: co przeforsujesz w pierwszych kilku miesiącach małżeństwa - będziesz miała na lata! (Do dziś nie prasuję ubrań męża, ale.... to jedyne, co udało mi się wtedy wywalczyć).
A dla świeżo upieczonych małżonek "babcina" rada: co przeforsujesz w pierwszych kilku miesiącach małżeństwa - będziesz miała na lata! (Do dziś nie prasuję ubrań męża, ale.... to jedyne, co udało mi się wtedy wywalczyć).
Kochana, przetrwaj! Pierwsze miesiące wcale nie są takie znowu "miodowe". Pierwszą poważną sprzeczkę ze słowem "rozwód" miałam w pierwszej dobie małżeństwa i oczywiście chodziło o podział obowiązków. Postaraj się o spokój, poproś męską część rodziny i przyjaciół o wsparcie (niech Panowie przyznają się, co muszą robić w domach). Ze smutkiem (nawet łzami, ale bez złośliwości) powiedz mu, że sama nie poradzisz sobie ze wszystkim, że jesteś padnięta, nieszczęśliwa i że tylko On może to zmienić.
"Docieranie się" małżeństwa może trwać nawet 2-3 lata. Ale warto je przeczekać.
"Docieranie się" małżeństwa może trwać nawet 2-3 lata. Ale warto je przeczekać.
pmagdalena napisał(a):
> po za tym jestesmy zesoba 7 lat mieszkamy razem
> wiec slub był włsciwiem legalizacja zwiazku
> popsuło sie poprostu
Feralny 7 rok? Czytałam kiedyś, że najwięcej par rozchodzi się po takim czasie. I chociaż nie uważam się za przesądną, postanowiłam wtedy jakoś "urozmaicić" nasz związek (poczęliśmy naszą córcię). Nie najmądrzejszy pomysł; nastroje ciążowe w pechowym 7 roku mocno osłabiły nasz związek, ale ... przetrwał i teraz ma się nieźle.
A może po "7 latach tłustych" przyszły te "chudsze"? No cóż, ślubuje się na dobre i na złe. Pomyśl, że jeszcze wiele tych dobrych chwil przed Wami.
> po za tym jestesmy zesoba 7 lat mieszkamy razem
> wiec slub był włsciwiem legalizacja zwiazku
> popsuło sie poprostu
Feralny 7 rok? Czytałam kiedyś, że najwięcej par rozchodzi się po takim czasie. I chociaż nie uważam się za przesądną, postanowiłam wtedy jakoś "urozmaicić" nasz związek (poczęliśmy naszą córcię). Nie najmądrzejszy pomysł; nastroje ciążowe w pechowym 7 roku mocno osłabiły nasz związek, ale ... przetrwał i teraz ma się nieźle.
A może po "7 latach tłustych" przyszły te "chudsze"? No cóż, ślubuje się na dobre i na złe. Pomyśl, że jeszcze wiele tych dobrych chwil przed Wami.
A nie mysleliście pmagdaleno żeby skorzystać z pomocy specjalisty?
Wiem że Wasza sytuacja jest dosyc trudna i samym ciężko będzie się z tym uporać ale sa ludzie którzy maja doswiadczenie ,myslę tu o psychologu,poradni małżeńskiej.Zróbcie wszystko ,żebyście nie mieli poczucia że nie zrobiliście wszystkiego:p - wbrew pozorom to zdanie ma sens:)
Wiem że Wasza sytuacja jest dosyc trudna i samym ciężko będzie się z tym uporać ale sa ludzie którzy maja doswiadczenie ,myslę tu o psychologu,poradni małżeńskiej.Zróbcie wszystko ,żebyście nie mieli poczucia że nie zrobiliście wszystkiego:p - wbrew pozorom to zdanie ma sens:)
Pewnie jeszcze go nie pytałas a warto spróbowac .Przypomnij mu
ze przysiegaliście przed Bogiem i sobą że aż do smierci i w zdrowiu i chorobie i że sie nie opuścicie -to nie są tylko słowa...Skoro je wypowiadał to musi Cie kochac - a skoro Cie kocha to chce dla Was jak najlepiej tak więc spróbuj go przekonac - że pójdziecie raz,tak na próbe ,ze jak mu sie nie spodoba to juz tam sie nie pojawicie itd Przypomnijcie sobie przysiege i ten dzien w którym byliscie tak szczęśliwi
ze przysiegaliście przed Bogiem i sobą że aż do smierci i w zdrowiu i chorobie i że sie nie opuścicie -to nie są tylko słowa...Skoro je wypowiadał to musi Cie kochac - a skoro Cie kocha to chce dla Was jak najlepiej tak więc spróbuj go przekonac - że pójdziecie raz,tak na próbe ,ze jak mu sie nie spodoba to juz tam sie nie pojawicie itd Przypomnijcie sobie przysiege i ten dzien w którym byliscie tak szczęśliwi
pmagdalena postarajcie się za wszelką cenę uniknąć rozwodu...mąż na pewno cię kocha, ty też go przecież kochasz. rozumiem, że niewątpliwie przechodzicie bardzo trudny okres, ale pamiętaj, że po deszczu zawsze wychodzi słońce:). może rzeczywiście postarajcie się zrobić wszystko, żeby się wyprowadzic od teściów...chociaż rozumiem, że to też pewnie nie jest proste.
Madziu, w ostateczności zastanów się nad separacją...separacja nie jest tak ostateczna jak rozwód...jej celem jest właśnie restytucja małżeństwa...
bardzo chciałabym ci jakoś pomóc...
Madziu, w ostateczności zastanów się nad separacją...separacja nie jest tak ostateczna jak rozwód...jej celem jest właśnie restytucja małżeństwa...
bardzo chciałabym ci jakoś pomóc...
[url=http://www.weddingcountdown.com]
[/url]
[/url]
ojej... jeżeli chodzi o teściów, to chyba wiem co tam sie może dziać. jak się teściówka uprze, może zniszczyć związek, niestety coś niecoś o tym wiem. :(( nie sposób z tym ustrojstwem walczyć, bo jak sie mówi- "Żona to nie rodzina" i albo tescie przegna, i mąż sie otrząsnie i przejrzy na oczy, albo sam pójdzie po rozum do głowy (nierealne jak dla mnie) albo... trzeba sie rozejsc. zrozumie każdy, komu brużdżono w związku.
**********************
Mądrość jest szeptem samotnika z samym sobą pośród gwarnego targowiska.
F.Nietzsche
Mądrość jest szeptem samotnika z samym sobą pośród gwarnego targowiska.
F.Nietzsche