Widok
Siadanie niemowlaka
Napiszcie mi prosze jak to jest z siadaniem. Czy dziecko ktore samo nie siada moze siedziec np.na macie? Czasem sadzam mala,ale na chwilke jeszcze troche sie chwieje. Tesciowa bd ja zmusza :/ Nie znalazlam w necie jednoznacznej odpowiedzi. I jeszcze prosba o namiary na dobrego neurologa dzieciecego. Moja 9msc cora zaciska piastki i podkurcza paluszki u palcow. Nie wiem czy to normalne? Potrafi pelzac.
To troche dziwne. Moi dwaj synkowie w wieku 6 miesięcy sami stabilnie siedzieli. W wieku 7 miesięcy raczkowali. W wieku 8 miesięcy wstawali trzymając sie uchwytów szafek czy szczebelek łóżeczka. W wieku 9 miesięcy chodzili sami np. dookoła stolika czy niskiej szafki żeby jeszce sie trzymać. Jeden miał 10 miesięcy jak sam chodził, drugi nie cale 12.
Raczej ja bym sie martwiła jakby moje dziecko miało taki szybki rozwój. Każde dziecko ma swoje tempo rozwoju i nie mozna porównywać. Zależy w którym tygodniu urodziło sie dziecko bo jesli jedne w 38tyg a inne 42 tyg to teoretycznie jedne i drugie powinno cos robic w danym miesiącu a miedzy dziećmi jest miesiąc różnicy i nigdy nie bedą siadać w tym samym momencie, raczkować, chodzić itp. Daj dziecku czas. Aczkolwiek dla spokoju lepiej iść do neurologa.
Przecież wiadomo, że dzieci są różne, temu nie zaprzeczam. Znam takie, co jako 4 miesięczne siedziało samo i lekarz twierdził, że jest to normalne to i to, że 10 miesięczne chodzi to też jest normalne. Mnie by bardzo zaniepokoiło gdyby moje w wieku 9 miesięcy nadal nie umiało siedzieć i miało takie objawy, które zaobserwowała autorka wątku.
Po pierwsze, nic na siłę. Jeśli dziecko się chwieje, nie ma sensu przymuszać do siedzenia. Niektóre dzieci np najpierw zaczynają wstawać, nawet chodzić, a uczą się siadać później. Ale jeśli się niepokoisz, to może faktycznie powinien ją obejrzeć neurolog? Zwłaszcza, że zaciskanie piąstek i podkurczanie palców może wskazywać na jakieś problemy z napięciem mięśniowym.
Na forum dziewczyny często polecają dr Raif, ja z kolei chodzę z dzieckiem do dr Trzpis od 3 miesiąca życia małej, ogólnie jesteśmy zadowoleni. Przyjmuje w poradni dziecięcej przy szpitalu na Zaspie. W tym momencie okres oczekiwania na wizytę to około 6 tygodni. Skierowanie do neurologa dostaniesz od pediatry.
Na forum dziewczyny często polecają dr Raif, ja z kolei chodzę z dzieckiem do dr Trzpis od 3 miesiąca życia małej, ogólnie jesteśmy zadowoleni. Przyjmuje w poradni dziecięcej przy szpitalu na Zaspie. W tym momencie okres oczekiwania na wizytę to około 6 tygodni. Skierowanie do neurologa dostaniesz od pediatry.
Dlaczego stresujecie dziewczynę? Wcale nie jest powiedziane, że 6-miesięczne dziecko musi samo stabilnie siadać. Każde dziecko rozwija się we własnym tempie. Najlepiej zapytać lekarza, ale myślę, że ma jeszcze czas. Moja córka sama stabilnie siedziała jak miała 8 mcy, zaczęła raczkować mają 10 mcy, a zaczęła chodzić po skończonych 14. Nic złego się nie dzieje, nie działo, teraz ma 19 mcy i za nią nie nadążam:)
Do tej pory nie przejmowalam sie ale czytam troche informacji i zaczynam miec watpliwosci. Tez mysle ze kazde dziecko rozwija sie w swoim tempie ale chce to sprawdzic. Tak sie zastanawiam czy to nie moja wina bo jak byla mniejsza czesto siedziala w lezaczku i nie byla fanka lezenia na brzuchu. Do tego ma dlugi tulow i dlugie chude nozki i czasem gibnie sie na bok jak siedzi. U neurologa bylam na osowie ale konkretow sie nie dowiedzialam. Bylo tylko sprawdzenie odruchow i tyle. I np.Moja chrzesniaczka nie siedziala samodzielnie majac 10 msc a po roczku juz chodzila.
Ale w OWI często się zwalniają wizyty, bo wiadomo jak to z dziećmi. Warto dzwonić do rejestracji nawet codziennie i pytać, czy może coś się zwolniło. Ja w ten sposób przyspieszyłam wizytę o 5 miesięcy! Jak podzwoniłam parę razy, to potem rejestracja sama do mnie oddzwoniła, że jest termin jutro i czy mogę przyjechać. :) To samo jest u dr Trzpis. Ludzie odwołują wizyty np tego samego dnia rano i ona siedzi sama w gabinecie i nie ma pacjentów.
Mój maluszek ma 10 miesięcy i dopiero od niedawna siedzi stabilnie, mnie lekarka uspokajała że jest długi dlatego potrzebuje więcej czasu aby wzmocnić mięśnie. Dziś trafiłam na artykuł o leżaczkach, więc Ci wklejam http://www.nebule.pl/lezaczki-szkodza-dzieciom/
Mój synek tez długo nie siadam, tez już zaczęłam się martwić bo usiadł jak miał 9 miesięcy (wcześniej nawet posadzone nie siedział) A potem wszystko ruszyło z kopyta i na roczek już sam chodził bez trzymania się niczego także każde dziecko ma swoje tempo (teraz ma 3 latka i żadnych problemów) Głową do góry!Ale oczywiście w razie wątpliwości koniecznie trzeba pokazać dziecko specjaliście:)
Chwila chwila, norma do samodzielnego siadania jest bardzo szeroka...Do 12 miesiąca życia. U nas akurat obaj synowie długo w pozycji siedzącej się chwiali, trochę sadzałam, ale starałam się więcej kłaść na podłodze, na brzuchu...Jeden z synów usiadł samodzielnie w wieku 9 miesięcy i tygodnia, raczkował 2 tygodnie później, młodszy syn w tej chwili 10,5 miesiąca, siada samodzielnie od 2 tygodni, próbuje raczkować, ale bardziej podpiera się jedną nogą i przesuwa. Starszy zaczął chodzić jak miał rok i 4 miesiące (norma do roku i 6 miesięcy). Także różne są dzieci. Ale zasada jest nie sadzać gdy samo nie siada.
Najważniejsze jest to, że mówiąc o samodzielnym siadaniu, mówimy o tym jak dziecko samo np. z pozycji raczkującej przesuwa się na rączkach do tylu i siada na pupie. To jest najlepsza kolejność, więc trochę dziwi mnie ta podawana przez Was - najpierw siadanie potem raczkowanie. Naturalnym jest - dziecko leży na pleckach, następnie samo przewraca się na boczek i następnie na brzuszek, potem dźwiga się do pozycji raczkowania, na początku stoi chwiejnie, potem jest coraz bardziej stabilne i wtedy zaczyna raczkować. Jak już jest sprawne na raczkach to tak jak opisałam na początku zaczyna siadać. Absolutnie samodzielnym siedzeniem nie jest to, że sadzamy dziecko (jeszcze o zgrozo opakowujemy je poduszkami) i patrzymy czy się chwieje. Trudno tego całkowicie uniknąć ale należy ograniczyć do min takie sadzanie dziecka.
Co do autorki wątku, nie martwiłaby mnie siadanie, jednak skontrolowałabym dziecko ze względu na zaciskanie piąstek.
Co do autorki wątku, nie martwiłaby mnie siadanie, jednak skontrolowałabym dziecko ze względu na zaciskanie piąstek.
Nie sadzaj maluszka, jeśli jeszcze nie siedzi to z jakiś powodów, sądząc możesz mu zniszczyć kręgosłup. Z lekarzem warto się skonsultować, ale nic na siłę. Tak samo jak nie wolno dziecka prowadząc pod paczki żeby chodziło.bedzie dziecko gotowe to samo usiądzie, wstanie itd. Oczywiście lekarz niech wykluczyć jakieś poważniejsze schorzenia. A mamusiami które się chwala jak to ich dziecko zaraz po porodzie wstało i poszło na zakupy do biedronki się nie przejmuj, chcą się dowartościować swoimi dziećmi.
Nic na siłę. Każde dziecko ma swoje własne tępo rozwoju. U nas synek zaczął już stawiać pierwsze kroki w okolicach 9 miesiąca ale znowu ma ponad 2 lata i mówi tylko mama i tata. Gada i śpiewa sobie poza tym po swojemu:) I też nie pędzę do logopedy, pomimo że pewnie na tle innych dzieci wypada słabiej w tej kwestii.
Dokładnie nic na siłę ,jedno chodzi ,siada inne nie i denerwujące jest to że inne matki się dziwią że nie siedzi bo jej siedziało .Córka mojej kuzynki ma będzie teraz miała 7 mies wiem że ma jakies problemy ona jeździła z nią na rehabilitacje dziecko nie siedziało .Lekarz powiedział w swoim czasie, powolutku ,dziecko raz że jest za grube dwa ma coś z biodrami ale ta durna moja kuzynka posadziła ją do spacerówki już parę mies mies temu ,sadza ją w krzesełku do karmienia na prosto ,wydaje mi się że tak nie wolno bo zrobi krzywdę dziecko które samo na to nie jest gotowe tym samym zaprzepaści ćwiczenia jakie rehabilitant wykonuje z dzieckiem ,a sadzą ją dlatego bo inne mamuśki jej mądre koleżanki jej tak poradziły bo ich dzieci same siedziały.
Nasz synek chodzil na cwiczennia z rehabilitantem w owi w gdyni. Tam przestrzegali przed chodzikiem. Jak maluch probuje chodzic ale nie czuje sie jeszcze pewnie bardziej odpowiedni jest pchacz. Mowili ze im dluzej dziecko raczkuje tym lepiej wtedy wzmacnia miesnie.
aczkolwiek niektore dzieci nie raczkuja i od razu chodza.
aczkolwiek niektore dzieci nie raczkuja i od razu chodza.
Moje też korzystały z leżaczka w sumie od urodzenie i było wszystko ok. Chodzików nie używaliśmy. Dzieci same sie uczyły chodzić jak były gotowe. Może moje sobie dość szybko radziły, bo chłopaki sie urodzili jako duże i "długie" bobasy ;p Starszy synek chodził majac 10 miesięcy, ale nie raczkował wcześniej, tylko dopiero jak opanował chodzenie. Drugi z kolei raczkował i może dlatego nie czuł takiej szybkiej potrzeby chodzenia, bo miał sposób żeby sie przemieszczać ;p
Moja chodzić zaczęła w 13 mc,tak jej dobrze szło raczkowanie ,że nawet po schodach dawała radę czym przyprawiła mnie prawie o zawał serca.Jak miała 8 mc musiałam już bramki przy schodach montować bo właziła na górę .Dzieci mojej koleżanki późno zaczeły siedzieć ,chodzić ale nie obyło się jednak bez pomocy rehabilitanta bo miały problemy z biodrami także warto sprawdzić u nerologa czy wszystko w porządku żeby później nie mieć sobie nic do zarzucenia.
"Najważniejsze jest to, że mówiąc o samodzielnym siadaniu, mówimy o tym jak dziecko samo np. z pozycji raczkującej przesuwa się na rączkach do tylu i siada na pupie. To jest najlepsza kolejność, więc trochę dziwi mnie ta podawana przez Was - najpierw siadanie potem raczkowanie. Naturalnym jest - dziecko leży na pleckach, następnie samo przewraca się na boczek i następnie na brzuszek, potem dźwiga się do pozycji raczkowania, na początku stoi chwiejnie, potem jest coraz bardziej stabilne i wtedy zaczyna raczkować. Jak już jest sprawne na raczkach to tak jak opisałam na początku zaczyna siadać. "
A skąd te rewelacje? Popytałam znajomych, jak było z ich dziećmi i okazuje się, że pół na pół - część dzieci siadała z pozycji raczkujacej, a część z leżenia na boku, jak dorośli, z dopiero po jakimś czasie zaczynała raczkować. Jeśli moje niesiedzące siedmiomiesięczne dziecko pewnego dnia leżało sobie na boczku i nagle usiadło, po chwili się przewróciło i powtórzyło ten manewr z 10 razy, to miałam je położyć, przykuć kajdankami żeby się nie ruszało i wytłumaczyć, że "zachowuje się nienaturalnie"? Dzieci ZAWSZE zachowują się naturalnie, bo nie przyszło im do głowy, żeby czytać durne podręczniki o rozwojem dziecka, tylko robią to, co im instynkt podpowiada.
A skąd te rewelacje? Popytałam znajomych, jak było z ich dziećmi i okazuje się, że pół na pół - część dzieci siadała z pozycji raczkujacej, a część z leżenia na boku, jak dorośli, z dopiero po jakimś czasie zaczynała raczkować. Jeśli moje niesiedzące siedmiomiesięczne dziecko pewnego dnia leżało sobie na boczku i nagle usiadło, po chwili się przewróciło i powtórzyło ten manewr z 10 razy, to miałam je położyć, przykuć kajdankami żeby się nie ruszało i wytłumaczyć, że "zachowuje się nienaturalnie"? Dzieci ZAWSZE zachowują się naturalnie, bo nie przyszło im do głowy, żeby czytać durne podręczniki o rozwojem dziecka, tylko robią to, co im instynkt podpowiada.
Dokładnie Hela.Dziecko jednej z moich koleżanek w ogóle nie raczkowało .I co w związku z tym,od razu do lekarza?Drugiej dziecko też pominęło etap raczkowania,no chyba ,że raczkowaniem można nazwać przesuwanie się na pupie a odpychanie za mocą rąk od podłoża,kombinacja alpejska,nawet nie wiem jak to opisać żeby dać pełen obraz jak to wyglądało.
Ciekawy temat, widzę, że jest bardzo różnie u różnych dzieci. Moja córeczka ma 9,5 miesiąca. Od miesiąca raczkuje, wstaje przy meblach, zaczyna robić pierwsze kroczki trzymając się mebli. Ale nadal nie siada. Jak ją posadzę podpiera się rękami, ale tylko na chwilę, bo zaraz raczkuje dalej w świat. Zdarza się, że klęczy bez trzymania się rękami albo jedną nogę wysuwa do przodu (w takim siadzie płotkarskim). I też nie wiem czy już się martwić, czy jeszcze cierpliwie czekać. Ponoć na siadanie jest czas do końca 10. miesiąca? Skoro raczkuje, to nie jest chyba tak zle.
U nas tak było. Córka owinięta pępowiną urodziła się przez cc, niby dostała 10 pkt, ale miała hipotrofię (waga 2400 gr) i nadkrwistość (wyrównali jej w szpitalu kroplówkami). Jest dzieckiem z obniżonym napięciem mięśniowym, rehabilitowana od 9 miesiąca życia. Wtedy miała problem np z turlaniem się na brzuszek, siedziała stabilnie, ale nie siadała sama. Była bardzo mało ruchliwa, najchętniej siedziałaby wtedy cały dzień otoczona zabawkami. Już po kilku tygodniach fizjoterapii zaczęła robić postępy, najpierw turlanie, potem siadanie, raczkowanie, a wreszcie wstawanie i chodzenie przy meblach. Teraz ma 17 miesięcy i jeszcze sama nie chodzi, ale jest bardzo blisko :) Cały czas rehabilitujemy.
Z obniżonym napięciem mięśniowym będzie się musiała zmagać przez całe życie, ale to nie jest coś strasznego. Po prostu trzeba pilnować, żeby np nie było wad postawy, zachęcać dziecko do aktywności fizycznej, która będzie mu sprawiać frajdę, nie zmuszać, bo dzieci z onm mają większe trudności z ogarnięciem swojego ciała, są jakby bardziej ostrożne.
abc, zanim się nakręcisz, że Twojemu dziecku coś jest, idź do pediatry, poproś o skierowanie do neurologa i nie martw się na zapas!!! :)
Z obniżonym napięciem mięśniowym będzie się musiała zmagać przez całe życie, ale to nie jest coś strasznego. Po prostu trzeba pilnować, żeby np nie było wad postawy, zachęcać dziecko do aktywności fizycznej, która będzie mu sprawiać frajdę, nie zmuszać, bo dzieci z onm mają większe trudności z ogarnięciem swojego ciała, są jakby bardziej ostrożne.
abc, zanim się nakręcisz, że Twojemu dziecku coś jest, idź do pediatry, poproś o skierowanie do neurologa i nie martw się na zapas!!! :)
Mój synek urodził się z obniżonym napięciem mięśniowym. Od 3-4 miesiąca życia pod opieką OWI, jeździłam z nim na turnusy rehabilitacyjne. W zasadzie dzięki tym wszystkim zabiegom siadał, raczkował i zaczął chodzić o czasie.
Specjaliści od rehabilitacji zawsze powtarzali, że absolutnie NIE WOLNO dziecka sadzać, stawiać na nóżki czy oprowadzać, kiedy ono jeszcze tego nie robi samodzielnie. Jeśli rodzice sadzają dziecko podparte poduszkami, powodują nienaturalne usztywnianie. I jeszcze jedno - słyszałam zawsze, że nie ważne, że już np.chodzi, ważne, żeby robił to dobrze.
Specjaliści od rehabilitacji zawsze powtarzali, że absolutnie NIE WOLNO dziecka sadzać, stawiać na nóżki czy oprowadzać, kiedy ono jeszcze tego nie robi samodzielnie. Jeśli rodzice sadzają dziecko podparte poduszkami, powodują nienaturalne usztywnianie. I jeszcze jedno - słyszałam zawsze, że nie ważne, że już np.chodzi, ważne, żeby robił to dobrze.
Hela, gdyby nie "durne podręczniki" to pewńie rodziłabyś teraz na lepiance oparta na drzewo... To nie są "żadne rewelacje" tylko podstawowa wiedza o rozwoju. Oczywistym jest, że nie każde dziecko zachowuje się w ten sposób, więc sadzisz banały, "odkrywając" prawdę dot. indywidualnego rozwoju każdego dziecko. Nie zrozumiałaś tego co napisałam. Jeżeli większość z Was uznaje za prawidłową kolejność najpierw siadanie a potem raczkowanie to znaczy, że taką kolejność uznaje za prawidłową, niezależnie od tego jak aktualnie zachowuje się Wasze dziecko, więc napisałam, że tak nie jest i jeżeli już przywołujecie prawidłowość zachowań (zapewnię również na podstawie "durnych podręczników") to piszcie tak jak jest poprawnie.
Zdaję sobie jednak sprawę, że ta wiedza nie jest powszechna, ja miałam "szczęście" posiąść ją na studiach, ale jestem przekonana, że gdyby część mam konsekwentnie zaniechała sadzania dziecka, to zaobserwowałaby taką właśnie kolejność. Ja a raczej moje dziecko jest tego przykładem. Synek raczkował już całkiem sprawnie aż pewnego razu wykonał ruch jaki opisałam i dopiero to był dla mnie ten moment, w którym uznałam, że moje dziecko siada.
Zdaję sobie jednak sprawę, że ta wiedza nie jest powszechna, ja miałam "szczęście" posiąść ją na studiach, ale jestem przekonana, że gdyby część mam konsekwentnie zaniechała sadzania dziecka, to zaobserwowałaby taką właśnie kolejność. Ja a raczej moje dziecko jest tego przykładem. Synek raczkował już całkiem sprawnie aż pewnego razu wykonał ruch jaki opisałam i dopiero to był dla mnie ten moment, w którym uznałam, że moje dziecko siada.
Akurat tak się składa, że mojemu drugiemu porodowi było dużo bliżej do "rodzenia w lepiance, opartej o drzewo" i był o niebo lżejszy i wygodny od pierwszego, zmedykalizowanego, który bardzo źle się skoczył, więc polecam porody "w oparciu o drzewo" ;-)
Co do Twojej wybitnej wiedzy i Twojego genialnego, "naturalnie rozwijającego się" dziecka - to co w takim razie radzisz rodzicom, których dzieci rozwijają się "nienaturalnie"? Kneblować i nie zezwolić na siadanie, dopóki nie nauczy się raczkować? Co z dziećmi, które nigdy nie raczkowały (znam osobiście troje, słyszałam o dużo większej liczbie przypadków)? Zabronić siadać i chodzić?
I do Twojej wiadomości - nigdy nie sadzałam dziecka. Odkąd skończyło pół roku to raz na tydzień sadzałam na chwilę na kanapie sprawdzając, czy usiedzi (bo nie oszukujmy się, bardzo dużo dzieci umie siedzieć jeszcze zanim nauczy się siadać), ale zawsze się przewracało. Zaczęło samo siedzieć dzień po tym, jak nauczyło się samo siadać z pozycji "na boczku". Raczkować zaczęło później. Takie to mam "niepoprawne" dziecko i z tego co widać, nie tylko ja.
Co do Twojej wybitnej wiedzy i Twojego genialnego, "naturalnie rozwijającego się" dziecka - to co w takim razie radzisz rodzicom, których dzieci rozwijają się "nienaturalnie"? Kneblować i nie zezwolić na siadanie, dopóki nie nauczy się raczkować? Co z dziećmi, które nigdy nie raczkowały (znam osobiście troje, słyszałam o dużo większej liczbie przypadków)? Zabronić siadać i chodzić?
I do Twojej wiadomości - nigdy nie sadzałam dziecka. Odkąd skończyło pół roku to raz na tydzień sadzałam na chwilę na kanapie sprawdzając, czy usiedzi (bo nie oszukujmy się, bardzo dużo dzieci umie siedzieć jeszcze zanim nauczy się siadać), ale zawsze się przewracało. Zaczęło samo siedzieć dzień po tym, jak nauczyło się samo siadać z pozycji "na boczku". Raczkować zaczęło później. Takie to mam "niepoprawne" dziecko i z tego co widać, nie tylko ja.
Hela ochłoń trochę bo strasznie agresywna jesteś ;) Nie będę z Tobą dłużej dyskutować bo Ty usilnie nie chcesz lub nie potrafisz zrozumieć o czym piszę... Nic nie radzę rodzicom, których dzieci rozwijają się inaczej, bo też nie uważam, żeby to było nieprawidłowe. Chodzi mi o to, że jeżeli już powołujemy się na jakieś "normy" to na te prawidłowe. I nie są to moje genialne pomysły tylko powszechnie dostępna wiedza, więc zamiast tracić czas na jałowe gatki na forum, które nic nie wnoszą, proponuje zajrzeć do literatury. Myślę, że nawet Ciebie to nie zaboli. Choć mam wrażenie, że nie tylko rodziłaś w lepiance ale także się w niej kształciłaś ;) I rozumiem też, że skoro tak negatywnie i sceptycznie odnosisz się do literatury fachowej czy w ogóle "zmedykalizowanego" okrutnego świata to znaczy, że jak Twoje dzieci są chore to leczysz je trzema zdrowaśkami i czosnkiem. Oj znam takie buntowniczki - pozjadały wszystkie rozumy, na każdym kroku krytykują "uczonych", bo przecież same wiedzą jak jest a potem w sytuacjach kryzysowych z taką samą konsekwencją korzystają z wszelkich dobrodziejstw tej zepsutej współczesności...