Widok
Singielki po 30-tce bezdzietne z Gdańska?
Hej, jestem przedstawicielką powyższego przypadku ;) Zastanawiam się czy tylko ja czuję się podobnie? Kiedyś miałam bujne życie towarzyskie, teraz większość pozakładała rodziny, a ja spotykam się ze znajomymi coraz rzadziej i zastanawiam się, gdzie te wszystkie "przyjaźnie", czy odstaję?
Trochę odstajesz ;-) większość ludzi po trzydziestce zakłada rodziny i zupełnie naturalnie zmienia potrzeby i tryb życia. Dalej się bawią ale bardziej, nazwijmy to, rodzinnie. Dyskotekę zamieniają na plac zabaw, knajpę na obiad u babci, albo wizytę u zaprzyjaźnionych sąsiadów z dziećmi. I godziny rozrywki też się zmieniają. I przede wszystkim to, co w życiu ważne się zmienia.
Bo jakbyś chciała znaleźć drugą połówkę, to musisz podać tylko dzielnice - wielu tutaj piszących dobrze zna okoliczne monopolowe:p
Myślę, że szukając osób w podobnej sytuacji powinnaś raczej zacząć od tego, czy taką sytuację uznajesz za właściwą (dobrze Ci z nią) czy chcesz zmiany (i takich osób szukasz).
Myślę, że szukając osób w podobnej sytuacji powinnaś raczej zacząć od tego, czy taką sytuację uznajesz za właściwą (dobrze Ci z nią) czy chcesz zmiany (i takich osób szukasz).
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Też jestem sama (nadzieja o rodzinie i dzieciach była tak odległa, że moi znajomi już wnuki będą chować) ale lubię spędzać czas przyjaciółmi z ich rodzinami. Jeżeli jesteś osobą ważną dla swoich znajomych, to samej będzie chciało Ci się z nimi spotkać. Kwestia czy Ty się z tym dobrze czujesz. Czy akceptujesz swoją obecną sytuację?
Powinienem zacząć od poproszenia Cię, abyś zdefiniowała określenie "singielka":)
Z moich obserwacji wynika, że mało jest bezdzietnych i samotnych 30 latek. Jest ich jednak znacznie więcej niż 30 latek będących żonami mężczyzn, którzy spłodzili ich dzieci;) Najwięcej jest świeżych rozwódek lub kobiet dojrzewających do tego stanu.
I niezależnie do której grupy należą, nie prowadzą już tak towarzyskiego życia jak z 10 lat wcześniej. Ludzie często nazywają to "ustatkowaniem się";) I zwykle, im dalej, tym gorzej:d
Z moich obserwacji wynika, że mało jest bezdzietnych i samotnych 30 latek. Jest ich jednak znacznie więcej niż 30 latek będących żonami mężczyzn, którzy spłodzili ich dzieci;) Najwięcej jest świeżych rozwódek lub kobiet dojrzewających do tego stanu.
I niezależnie do której grupy należą, nie prowadzą już tak towarzyskiego życia jak z 10 lat wcześniej. Ludzie często nazywają to "ustatkowaniem się";) I zwykle, im dalej, tym gorzej:d
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
I tyle?
W wielu kręgach singielka to kobieta nie będąca w związku, ale kobieta o określonym wieku (najczęściej 30+, czasem 25+, nigdy 18), pracująca i samodzielna (zwykle dobrze zarabiająca), miastowa, feministka, często ateistka (lub niezbyt zainteresowana wiarą), uprawiająca sport (choć zwykle niezbyt ambitnie), zainteresowana wszelkiej maści wydarzeniami kulturowymi, randkująca i okresowo spotykającą się z jednym lub kilkoma mężczyznami (zwykle bardziej dla randek i seksu niż związku).
Czyli taka zwykła stara panna tylko, że ekstrawertyczka;)
W wielu kręgach singielka to kobieta nie będąca w związku, ale kobieta o określonym wieku (najczęściej 30+, czasem 25+, nigdy 18), pracująca i samodzielna (zwykle dobrze zarabiająca), miastowa, feministka, często ateistka (lub niezbyt zainteresowana wiarą), uprawiająca sport (choć zwykle niezbyt ambitnie), zainteresowana wszelkiej maści wydarzeniami kulturowymi, randkująca i okresowo spotykającą się z jednym lub kilkoma mężczyznami (zwykle bardziej dla randek i seksu niż związku).
Czyli taka zwykła stara panna tylko, że ekstrawertyczka;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Hej zajrzałem z Ciekawości. Jestem męskim odpowiednikiem twojej sytuacji, podobnie wykruszają się koledzy i odchodzą ze stanu kawalerskiego :). momentami mnie niepokoiło, że tylko ja no prawie tylko ja zostaje singlem. Ale wystarczy popatrzeć na tych, którzy zrobili to wcześniej, a teraz orientują się że była to zbyt pochopna decyzja i próbują wymiksować się z swojego "ustatkowanego" życia. Nie neguję oczywiście życia w parze lub większej figurze :) ale nic na siłę trzeba iść swoją drogą.
Pozdrawiam to byłem ja Jarząbek
Pozdrawiam to byłem ja Jarząbek
hehe na potwierdzenie dodam, że kolega kilka miesięcy temu narzeka, że ciągnę go na imprezę kiedy on zmęczony /jakby tylko on pracował:) mówi że On woli w domu i pyta się mnie jakie mam plany na przyszłość / że niby ja taki lekkoduch. Mijają 3 lub 4 miesiące sam proponuje co rusz jakieś wyjazdy, zaprasza gdzieś (oczywiście posypało się).... teraz najchętniej zamieszkałby u mnie :)