Widok
Smutek w ciąży
Jestem w 25 tygodniu ciąży. Ciąża zagrożona (podobnie jak wcześniejsza z której mam 3,5 letniego synka) więc od 7 tygodnia przebywam na L4. Uziemiona w domu, wyjścia tylko na badania lub do lekarza. Całe dnie sama w domu.
Od kilku dni ma dramatyczny spadek nastroju. Smutek, płacz itp. Mąż tylko się wścieka i każde "wrócić do normalności". Nic mnie nie cieszy, nic mi się nid chce, jest mi wszystko jedno, nie mam apetytu....nie umiem sobie z tym poradzić.
Od kilku dni ma dramatyczny spadek nastroju. Smutek, płacz itp. Mąż tylko się wścieka i każde "wrócić do normalności". Nic mnie nie cieszy, nic mi się nid chce, jest mi wszystko jedno, nie mam apetytu....nie umiem sobie z tym poradzić.
Ja miałam dwie ciąże zagrożone, druga w łóżku. Żeby się nie poddać trzeba znaleźć sobie jakieś hobby. Ja oglądałam filmy na youtube (nauczyłam sie dzięki nim szyć), robiłam materiały do edukacji dziecka, szyłam ręcznie na ile mogłam, czytałam książki, pisałam bloga itp. To wszystko odciągło moje myśli od przymusowego pobytu w domu. Laptopa kładłam na desce do prasowania i w ten sposób mogłam pisać nawet leżąc. Nie zmarnowałam tego czasu, bo się naprawdę rozwinęłam intelektualnie. Trzymam kciuki żebyś i Ty coś sobie znalazła!
Hej, ja jestem w 34 tygodniu ciazy, no i niestety sama czesto mam spadek nastroju. Zdarza sie ze placze o niewielkie roblemy, jestem o niebo wrazliwsza niz przed ciaza.
Nie rozumiem tylko, czemu twoj maz " kaze" wrocic ci do normalnosci.
Malzonek chyba nie do konca zdaje sobie sprawe z tego, jak ciezka prace wykonuje twoj organizm, by dzidzia zdrowo sie rozwijala pod kazdym wzgledem. W zwiazku z tym zachodza rozne zmiany hormonalne przeplatane z twoja obawa dotyczaca porodu, wychowania, finansow itp.
Uwazam ze maz powinien cie wspierac i rozpieszczac w tym czasie, a nie stawiac wielkie wymagania
Nie rozumiem tylko, czemu twoj maz " kaze" wrocic ci do normalnosci.
Malzonek chyba nie do konca zdaje sobie sprawe z tego, jak ciezka prace wykonuje twoj organizm, by dzidzia zdrowo sie rozwijala pod kazdym wzgledem. W zwiazku z tym zachodza rozne zmiany hormonalne przeplatane z twoja obawa dotyczaca porodu, wychowania, finansow itp.
Uwazam ze maz powinien cie wspierac i rozpieszczac w tym czasie, a nie stawiac wielkie wymagania
Cry - głowa do góry. Wiem doskonale co czujesz, bo ja na zwolnieniu jestem od ok 16 tc, a od 23 bodajże mogę wstawać do łazienki tylko.
Spadki nastroju też mam, potrafię się rozbeczeć z byle powodu itp.
Jeśli chodzi o męża (dziś akurat mam lepszy dzień to mogę się "pomądrzyć") to jemu tez na pewno ciężko - wszytsko na jego głowie, dom, zakupy, sprzątanie, gotowanie i jeszcze synek - też mu na pewno ciężko, z drugiej strony rozumiem CIe doskonale - ja z tydzień temu wyłam, że nie mogę kurzy wytrzeć i obiadów robić...
Wytykam mojemu mężowi też co robi źle, ale doceniam to co robi - wiadomo.
Prawda jest niestety taka, że faceci nas kobiet nie zrozumieją, bo w nas buzują maksymalnie hormony, czego oni nei doświadczą i jeszcze czujemy ciągły niepokój o malucha.
Są na pewno złoci mężowie, którze w takich sytuacjach wspierają swoje żony zawsze i wszędzie i wszystko robią super. Mój mąż też mnie wspiera, ale czasem wiem, że ma mnie serdecznie dość (sama bym miała siebie dość chwilami :) )
Tak czy inaczej ja nie mam jakiś super sprecyzowanych "hobby". Zaczęłam pisać bloga, zajęłam się internetowymi zakupami, wymyślam aranżacje pokoju, wybieram meble, butelki, ubranka, wózek i inne rzeczy :)czytam książki, oglądam fajne seriale, odwiedzają mnie koleżanki, rozwiązuję krzyżówki itp
Z jednej strony czasem mi się okrutnie dłużą dni.. z drugiej strony nie wiem kiedy mija cały tydzień ;)
Pomyśl, że już wcale tak dużo nie zostało!
Spadki nastroju też mam, potrafię się rozbeczeć z byle powodu itp.
Jeśli chodzi o męża (dziś akurat mam lepszy dzień to mogę się "pomądrzyć") to jemu tez na pewno ciężko - wszytsko na jego głowie, dom, zakupy, sprzątanie, gotowanie i jeszcze synek - też mu na pewno ciężko, z drugiej strony rozumiem CIe doskonale - ja z tydzień temu wyłam, że nie mogę kurzy wytrzeć i obiadów robić...
Wytykam mojemu mężowi też co robi źle, ale doceniam to co robi - wiadomo.
Prawda jest niestety taka, że faceci nas kobiet nie zrozumieją, bo w nas buzują maksymalnie hormony, czego oni nei doświadczą i jeszcze czujemy ciągły niepokój o malucha.
Są na pewno złoci mężowie, którze w takich sytuacjach wspierają swoje żony zawsze i wszędzie i wszystko robią super. Mój mąż też mnie wspiera, ale czasem wiem, że ma mnie serdecznie dość (sama bym miała siebie dość chwilami :) )
Tak czy inaczej ja nie mam jakiś super sprecyzowanych "hobby". Zaczęłam pisać bloga, zajęłam się internetowymi zakupami, wymyślam aranżacje pokoju, wybieram meble, butelki, ubranka, wózek i inne rzeczy :)czytam książki, oglądam fajne seriale, odwiedzają mnie koleżanki, rozwiązuję krzyżówki itp
Z jednej strony czasem mi się okrutnie dłużą dni.. z drugiej strony nie wiem kiedy mija cały tydzień ;)
Pomyśl, że już wcale tak dużo nie zostało!
Cry 200, ja tez mam 3,5 letniego synka, skracajaca sie szyjke, musze sie oszczedzac. Mam tez duzy ogrod do ogarniecia.
Moj maz ani razu nie narzekal, ze najciezsze obowiazki spadly na niego.
Oczywiscie pomagamy sobie jak tylko mozemy.
Twoj maz powienien uszanowac to, jaka ciezka prace wykonuje twoj organizm i cie wspierac.
Moj maz ani razu nie narzekal, ze najciezsze obowiazki spadly na niego.
Oczywiscie pomagamy sobie jak tylko mozemy.
Twoj maz powienien uszanowac to, jaka ciezka prace wykonuje twoj organizm i cie wspierac.
A i jeszcze jedno - faceci też czasem po prostu nie pomyślą :P
Mój kiedyś rzucił mi tekstem, że "siedzę cały dzień" - nawet nei wie ile bym dała, żeby móc robić wszystko, móc posprzątać i nie musieć się o wszystko prosić.
W weekend po tym wydarzeniu powiedziałam mu, że ma leżeć na kanapie ze mną razem, po 10 minutach wstawał po picie - i uświadomiłam mu, że ja takich wstawań nie mogę sobie zafundować bez liku, że ja siedzę w łóżku cały dzień a na około mam soki, wodę, jakieś bułki, krzyżowki, w zasięgu ręki i nie mogę chociażby sobie posprzątać, a wstanie chociażby po pilota jest masakrą, bo spojenie łonowe mnie nawala okrutnie. Już nie mówiąc o tym, że nie mogę sobie wyjść na siłownię, czy pobiegać, siedzę i czekam, aż łąskawie ktoś mnie odwiedzi.
Nie mogę pojechać do sklepu czy odkurzyć uwalonej podłogi.
Trochę zmienił zdanie jak zoabczyl, jak to może być i stał się bardziej wyrozumiały :) Może trzeba mu to uświadomić po prostu?
Powiedz mu, że doceniasz to co robi, ale niech on postawi się także w Twoim położeniu - powiedz, że potrzebujesz mieć w nim większe oparcie, może on po prostu nie zdaje sobie z tego sprawy.
Mój kiedyś rzucił mi tekstem, że "siedzę cały dzień" - nawet nei wie ile bym dała, żeby móc robić wszystko, móc posprzątać i nie musieć się o wszystko prosić.
W weekend po tym wydarzeniu powiedziałam mu, że ma leżeć na kanapie ze mną razem, po 10 minutach wstawał po picie - i uświadomiłam mu, że ja takich wstawań nie mogę sobie zafundować bez liku, że ja siedzę w łóżku cały dzień a na około mam soki, wodę, jakieś bułki, krzyżowki, w zasięgu ręki i nie mogę chociażby sobie posprzątać, a wstanie chociażby po pilota jest masakrą, bo spojenie łonowe mnie nawala okrutnie. Już nie mówiąc o tym, że nie mogę sobie wyjść na siłownię, czy pobiegać, siedzę i czekam, aż łąskawie ktoś mnie odwiedzi.
Nie mogę pojechać do sklepu czy odkurzyć uwalonej podłogi.
Trochę zmienił zdanie jak zoabczyl, jak to może być i stał się bardziej wyrozumiały :) Może trzeba mu to uświadomić po prostu?
Powiedz mu, że doceniasz to co robi, ale niech on postawi się także w Twoim położeniu - powiedz, że potrzebujesz mieć w nim większe oparcie, może on po prostu nie zdaje sobie z tego sprawy.