Widok
Ja trafiłam na okropnego spowiednika. Razem z mężem stuknie nam 2 lata po cywilnym więc mieliśmy tylko jedną spowiedź, a spowiednik do mnie że jestem grzesznicą i bezwstydnica że mieszkam z mężczyzną (który w świetle prawa jest moim mężem), zadawał mi pytanie czy uprawiam z nim seks i jak często, czy się masturbuje, czy szkodzę sobie na zdrowiu zażywając antykoncepcję, czy nie jestem w ciąży, czy mój mąż nie zmusza mnie do ślubu, czy oglądam filmy i gazety pornograficzne, czy używamy podczas seksu prezerwatyw... szok ja nie wiedziałam gdzie ja jestem w pewnym momencie o_O to była moja najgorsza spowiedź w życiu i po takim czymś tym bardziej jestem zrażona do kościoła.
A ślub kościelny biorę dla siebie i dla Boga a nie dla instytucji Kościoła.
A ślub kościelny biorę dla siebie i dla Boga a nie dla instytucji Kościoła.
Dlatego warto przygotować się wcześniej do spowiedzi.
Spotkać się wczesniej z księdzem, wybrać spowiednika, a nie iść "z kolejki"
Są miejsca, gdzie spowiednicy działają rutynowo i rutynowo podchodzą do przychodzących. A penitenci (spowiadajacy się) też często o tych samych sprawach "zapominają" - szczególnie, jesli nie spowiadają się "normalnie", tylko od wielkiego dzwonu - na pogrzeb, chrzciny, ślub, no może Wielkanoc... I wtedy, gdy mają "podejrzenia", to podpytują. Niestety, nierzadko bez wyczucia...
A przygotowanie duchowe do ślubu kościelnego, to nie odfajkowanie nauk + "co powiedzieć ksiedzu w konfesjonale, by podpisał tę karteczkę"
Osobiście znam wielu księży, którzy są super spowiednikami, a po spowiedzi czuje się najprawdziwszą i najczystszą radość. Tylko, że trzeba poświecić czas - umówić się, poświęcić min. pół godziny na spowiedź, a nie stanąć przy taśmie... Wtedy łatwo trafić na nieodpowiednią osobę...
Spotkać się wczesniej z księdzem, wybrać spowiednika, a nie iść "z kolejki"
Są miejsca, gdzie spowiednicy działają rutynowo i rutynowo podchodzą do przychodzących. A penitenci (spowiadajacy się) też często o tych samych sprawach "zapominają" - szczególnie, jesli nie spowiadają się "normalnie", tylko od wielkiego dzwonu - na pogrzeb, chrzciny, ślub, no może Wielkanoc... I wtedy, gdy mają "podejrzenia", to podpytują. Niestety, nierzadko bez wyczucia...
A przygotowanie duchowe do ślubu kościelnego, to nie odfajkowanie nauk + "co powiedzieć ksiedzu w konfesjonale, by podpisał tę karteczkę"
Osobiście znam wielu księży, którzy są super spowiednikami, a po spowiedzi czuje się najprawdziwszą i najczystszą radość. Tylko, że trzeba poświecić czas - umówić się, poświęcić min. pół godziny na spowiedź, a nie stanąć przy taśmie... Wtedy łatwo trafić na nieodpowiednią osobę...

Uwierz mi, że tak jest...
Mąż mój kiedyś chodził do spowiedzi raz w roku, bo tak wypada i też oburzały go różne sprawy
Za moją namową, spotkał się z ksiedzem, moim starym znajomym w ramach przygotowania do ślubu (nie miał skończonej religii w szkole średniej i miał się douczyć;P). Po kilku spotkaniach zdecydował się na spowiedź i... na prawdę, jego radość czuło się na odległość:)
Teraz chodzi do spowiedzi albo do znajomego ksiedza, albo do św. Elżbiety w Gdańsku (na przeciw dworca, blizej ulicy niż ten nieszczęsny św. Józef z "taśmową" spowiedzią) i też zawsze wraca do domu "podniesiony na duchu" - bo tam ksiadz ma czas, by porozmawiać, nie tylko nt. grzechów, by poznać sytuację (bo grzech grzechowi nierówny w zależności od okoliczności). A jak wyjdzie z konfesjonału po spowiedzi, to jeszcze chwilkę pogada na zasadzie "a co słychać?" (mimo iż nie zna)
Mąż mój kiedyś chodził do spowiedzi raz w roku, bo tak wypada i też oburzały go różne sprawy
Za moją namową, spotkał się z ksiedzem, moim starym znajomym w ramach przygotowania do ślubu (nie miał skończonej religii w szkole średniej i miał się douczyć;P). Po kilku spotkaniach zdecydował się na spowiedź i... na prawdę, jego radość czuło się na odległość:)
Teraz chodzi do spowiedzi albo do znajomego ksiedza, albo do św. Elżbiety w Gdańsku (na przeciw dworca, blizej ulicy niż ten nieszczęsny św. Józef z "taśmową" spowiedzią) i też zawsze wraca do domu "podniesiony na duchu" - bo tam ksiadz ma czas, by porozmawiać, nie tylko nt. grzechów, by poznać sytuację (bo grzech grzechowi nierówny w zależności od okoliczności). A jak wyjdzie z konfesjonału po spowiedzi, to jeszcze chwilkę pogada na zasadzie "a co słychać?" (mimo iż nie zna)

hm...
W sumie decydując się na ślub katolicki, na wiarę ...
Trzeba zaakceptować i przestrzegać zasad jakie w tej religii panują.
To chyba nie polega na tym, że wybieramy sobie zwyczaj, świeta itp które nam pasują. A te, które nam nie odpowiadają pomijamy.
Równie dobrze można wziąźć ślub a nie wierzyć w Boga , nie chodzić do kościoła ... tylko po co ? Po to, żeby inni nie gadali ?
Ja przed ślubem zamierzam się za wszystkiego wyspowiadać ...
Tylko tak sobie myśle ... troche hardcore tak opowiadać księdzu o innych partnerkach, jointach, masturbacji czy seksie analnym :)))
W sumie decydując się na ślub katolicki, na wiarę ...
Trzeba zaakceptować i przestrzegać zasad jakie w tej religii panują.
To chyba nie polega na tym, że wybieramy sobie zwyczaj, świeta itp które nam pasują. A te, które nam nie odpowiadają pomijamy.
Równie dobrze można wziąźć ślub a nie wierzyć w Boga , nie chodzić do kościoła ... tylko po co ? Po to, żeby inni nie gadali ?
Ja przed ślubem zamierzam się za wszystkiego wyspowiadać ...
Tylko tak sobie myśle ... troche hardcore tak opowiadać księdzu o innych partnerkach, jointach, masturbacji czy seksie analnym :)))


