Widok
The shape of things
Opinie do spektaklu: The shape of things.
Jak bardzo zmieniłbyś się dla swojego partnera? Co byś zrobił, żeby cięktoś pokochał? Evelyn pracuje właśnie nad swoim dyplomowym projektemartystycznym, a niedawno zaczęła się spotykać z nowym facetem. Jennyniedługo wychodzi za mąż. Mają pytania, na które potrzebują odpowiedzi. Ich partnerzy też. Czym jest doskonałość i kto może to ocenić? Czemu niektóre dziełauważamy za imitacje, a inne ...
Przejdź do spektaklu.
Jak bardzo zmieniłbyś się dla swojego partnera? Co byś zrobił, żeby cięktoś pokochał? Evelyn pracuje właśnie nad swoim dyplomowym projektemartystycznym, a niedawno zaczęła się spotykać z nowym facetem. Jennyniedługo wychodzi za mąż. Mają pytania, na które potrzebują odpowiedzi. Ich partnerzy też. Czym jest doskonałość i kto może to ocenić? Czemu niektóre dziełauważamy za imitacje, a inne ...
Przejdź do spektaklu.
replika
no właśnie. TEn spektakl można zobaczyć w Miesjkim w Gdyni. PO co robić taki sam drugi spekatkl w miejscach tak blisko siebie - to nawet nie jest zdrowa konkurencja - tylko wariactwo. no ale skoro nie ma większego wyboru spektakli i scenariuszy - to niech i tak bedzie. Ostatnio nigdzie nie grają MORALNOŚĆI PANI DULSKIEJ - tak dla przypomnienia.
The Shape of Things
Każda choć trochę myśląca osoba wie, że sztuki nie wystawia się po tygodniu przygotowań. Więc komentarze tego typu "konkurencja" są śmieszne - po prostu dwa teatry nieświadomie w tym samym czasie wystawiły to samo przedstawienie. I sprawdziłem - w Miejskim już nie grają "Kształtu" - przedstawienie Maybe jest dla tych, którzy chcieliby zobaczyć sztukę w oryginalnej wersji językowej.
Co do przedstawienia - gratuluję udanej premiery. Aktor grający główną rolę jest świetny, to samo para narzeczonych. Rewelacyjnie dobrana muzyka - brawa dla reżysera.
Co do przedstawienia - gratuluję udanej premiery. Aktor grający główną rolę jest świetny, to samo para narzeczonych. Rewelacyjnie dobrana muzyka - brawa dla reżysera.
MTC
MTC ma to do siebie, że gra sztuki anglojęzyczne, ale może warto przetłumaczyć Moralność Pani Dulskiej na angielski skoro widownia tęskni za młodopolską Zapolską?
The Shape of Things jest sztuką tak fascynującą i uniwersalną, że zainteresowanie różnych teatrów jej wystawieniem wcale mnie nie dziwi. Widziałam oba spektakle i nie ma sensu ich porównywać. Dla MTC duży plus za wyeksponowanie drugoplanowych bohaterów i ich pozornie epizodycznych relacji z Adamem. Jak zwykle młodzieńcza energia napędza całość. Mimo, że znałam zakończenie, to i tak wyszłam przejęta i roztrzęsiona.
The Shape of Things jest sztuką tak fascynującą i uniwersalną, że zainteresowanie różnych teatrów jej wystawieniem wcale mnie nie dziwi. Widziałam oba spektakle i nie ma sensu ich porównywać. Dla MTC duży plus za wyeksponowanie drugoplanowych bohaterów i ich pozornie epizodycznych relacji z Adamem. Jak zwykle młodzieńcza energia napędza całość. Mimo, że znałam zakończenie, to i tak wyszłam przejęta i roztrzęsiona.
W obronie Shape Of Things
Jako członek MTC nie będę się wypowiadał na temat jakości przedstawienia, ponieważ z wiadomych względów nie wypada mi. To co powiem natomiast, mam nadzieję zbliży tę bezsensowną debatę na temat dublowania sztuk ku końcowi.
Uchylę Wam rąbka tajemnicy a propos tego w jaki sposób Penny Shefton wybiera swoje przedstawienia. Wakacje przeważnie spędza w Angli i za każdym razem jak tam jest, natrafia na teksty sztuk, w których się po prostu zakochuje i które chce z nami wystawić. Tak to działało od zawsze i tak też zadziałało w tym roku zarówno w przypadku "The Shape Of Things" jak i "The Ghost Train" (poprzednie przedstawienie MTC). NIe miała bladego pojęcia o tym, że Teatr MIejski w Gdyni je wystawia. Był to najzwyczajniejszy w świecie zbieg okoliczności. Jak się doiwiedziała, że w Gdyni to wystawiają po polsku, to się nie poddała i nie zrezygnowała z przedsięwzięcia ze względu na pasję jaką to przedstawienie obdarzyła. Czy którekolwiek z Was na jej miejscu postąpiłoby inaczej?
A o "konkurencji" można by było mówić tylko i wyłącznie wtedy gdyby te dwa przedstawienia były wystawiane w tym samym czasie...w Gdyni grali w kwietniu, my gramy w maju. Gdzie tu konkurencja? Jeżeli ludzie chcą zobaczyć to przedstawienie, to nie musieli wybierać pomiędzy Gdynią a Gdańskiem. Chcieli zobaczyć w kwietniu - poszli do Gdyni, chcą zobaczyć teraz - pójdą do Gdańska. W czym problem?
Dlatego proszę Was, abyście skończyli gadkę na temat "niezdrowych konkurencji", "braku scenariuszy" czy "Moralności Pani Duslkiej" bo jest ona najzwyczajniej w świecie nieuzasadniona. Skupcię sie, proszę, na dawaniu szczerych opini na temat naszego przedstawienia, bo na tym nam NAPRAWDĘ zależy.
Pozdrawiam
Uchylę Wam rąbka tajemnicy a propos tego w jaki sposób Penny Shefton wybiera swoje przedstawienia. Wakacje przeważnie spędza w Angli i za każdym razem jak tam jest, natrafia na teksty sztuk, w których się po prostu zakochuje i które chce z nami wystawić. Tak to działało od zawsze i tak też zadziałało w tym roku zarówno w przypadku "The Shape Of Things" jak i "The Ghost Train" (poprzednie przedstawienie MTC). NIe miała bladego pojęcia o tym, że Teatr MIejski w Gdyni je wystawia. Był to najzwyczajniejszy w świecie zbieg okoliczności. Jak się doiwiedziała, że w Gdyni to wystawiają po polsku, to się nie poddała i nie zrezygnowała z przedsięwzięcia ze względu na pasję jaką to przedstawienie obdarzyła. Czy którekolwiek z Was na jej miejscu postąpiłoby inaczej?
A o "konkurencji" można by było mówić tylko i wyłącznie wtedy gdyby te dwa przedstawienia były wystawiane w tym samym czasie...w Gdyni grali w kwietniu, my gramy w maju. Gdzie tu konkurencja? Jeżeli ludzie chcą zobaczyć to przedstawienie, to nie musieli wybierać pomiędzy Gdynią a Gdańskiem. Chcieli zobaczyć w kwietniu - poszli do Gdyni, chcą zobaczyć teraz - pójdą do Gdańska. W czym problem?
Dlatego proszę Was, abyście skończyli gadkę na temat "niezdrowych konkurencji", "braku scenariuszy" czy "Moralności Pani Duslkiej" bo jest ona najzwyczajniej w świecie nieuzasadniona. Skupcię sie, proszę, na dawaniu szczerych opini na temat naszego przedstawienia, bo na tym nam NAPRAWDĘ zależy.
Pozdrawiam
Po spektalu
Jak ulepić kogoś z (gliny, gipsu, wosku, słów czy tylo z emocji). A jednak można. Choć czasem krzywdzimy tych, których zmieniamy. Spekal tej "amotorskiej" grupy daje do myślenia. Amatorska to chyba jest tylko z nazwy, bo poziomem nie odbiegł ten spektakl od profesjonalnych przedstwień. Widziałem go jakiś czas temu w Miejskim ...i .. wydał mi się nudny (trochę). Tym razem (przyznam się, że skusiła mnie recenzja pana Guldy) zobaczyłem go ponownie. I już wiem o co chodzi.
Do autora (ujdzie): tego spektaklu nie można grać na dużej scenie. Jak się kochali, to czułem się jakbym podglądał ich zza szafy, jak się całowali na trawniku, to też miałem wrażenie, że siedzę gdzieś obok, odrabiam lekcję słuchając MP3. Wszystko było bardzo namacalne.
Jestem pod wrażeniem przedstawienia, gry aktorów i samego pomysłu inscenizacji. Kiedyś byłem na spektaklu muzycznym - Camera mjuzik akszyn. Wiem, że ten teatr (MTC) potrafi fajnie spiewać (ponoć Rent był jeszcze lepszy). Teraz wiem, że świetnie grają aktorsko. Z chęcią wybiorę się na kolejne przedstawienia. Dlatego też wypełniłem ankietkę i podałem swój namiar na newslettera.
Chcę być na czasie ze wszystkim, co grają.
MTC - jesteście świetni.
Pozdrawiam i dziękuję za rewelacyjny wieczór.
Artur
Do autora (ujdzie): tego spektaklu nie można grać na dużej scenie. Jak się kochali, to czułem się jakbym podglądał ich zza szafy, jak się całowali na trawniku, to też miałem wrażenie, że siedzę gdzieś obok, odrabiam lekcję słuchając MP3. Wszystko było bardzo namacalne.
Jestem pod wrażeniem przedstawienia, gry aktorów i samego pomysłu inscenizacji. Kiedyś byłem na spektaklu muzycznym - Camera mjuzik akszyn. Wiem, że ten teatr (MTC) potrafi fajnie spiewać (ponoć Rent był jeszcze lepszy). Teraz wiem, że świetnie grają aktorsko. Z chęcią wybiorę się na kolejne przedstawienia. Dlatego też wypełniłem ankietkę i podałem swój namiar na newslettera.
Chcę być na czasie ze wszystkim, co grają.
MTC - jesteście świetni.
Pozdrawiam i dziękuję za rewelacyjny wieczór.
Artur
robi wrażenie
Gratuluję Penny i wszystkim aktorom, bo "technicznie" jak zwykle wszytko dopięte na ostatni guzik. I nie chodzi tylko o automatyczne odgrywanie ról tylko własnie o to, jak zlaliście się z postaciami, o to, że widać było niemal unoszące się emocje. Byłam na premierze i kiedy spektakl się skończył, a światła zgasły zaległa zupełna cisza. Dopiero po kilku minutach rozległy się brawa. Nie wiem czy publicznośc była zaskoczona, poruszona, zszokowana czy też po prostu zatraciła zupełnie poczucie rzeczywistości, myśląc że przedstawienie zlało się z życiem i tak naprawdę wcale się nie kończy. Ale z pewnością nie dlatego nie klaskano, że się nie podobało. To trochę jak poruszający film, po którym gdy światła się zapalają, ludzie nie wstają, tylko siedzą wbici w fotel i oglądają do końca napisy. Naprawdę wielki szacun za łacokształt :P