Widok
a to znalazłam o paprykarzu:
"Przypomniało nam się, co opowiadał nasz znajomy, który pływał po trawlerze, na temat produkcji paprykarzu. Podobno wszystkie odpady z sieci rybackich, wraz z muszlami itd, trafiają na statku do maszyny zwanej "wilk". Jest to wielki młyn z zębami, który mieli to wszystko, razem z kiepami robotników, guzikami od koszuli i niepopularnymi członkami załogi. Masa, która wyjeżdża z tej maszyny zagłady, po dodaniu ryżu i innych składników, trafia do puszek a potem na półki w sklepach, jako paprykarz właśnie...
Mniej wiesz, lepiej śpisz.
Do usług..."
"Przypomniało nam się, co opowiadał nasz znajomy, który pływał po trawlerze, na temat produkcji paprykarzu. Podobno wszystkie odpady z sieci rybackich, wraz z muszlami itd, trafiają na statku do maszyny zwanej "wilk". Jest to wielki młyn z zębami, który mieli to wszystko, razem z kiepami robotników, guzikami od koszuli i niepopularnymi członkami załogi. Masa, która wyjeżdża z tej maszyny zagłady, po dodaniu ryżu i innych składników, trafia do puszek a potem na półki w sklepach, jako paprykarz właśnie...
Mniej wiesz, lepiej śpisz.
Do usług..."
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
przypomniała mi się scena, którą kiedyś widziałam w piekarni na partyzantów we wrzeszczu.
gościu kupował chleb. zdejmując go z lady i chcąc zapakować do siaty (wtedy były tylko ekologiczne :) obrócił go spodem do świata, a tam... na wpół zjarany kip przyklejony do bochenka.
ale się rozpętało piekło :)
gościu kupował chleb. zdejmując go z lady i chcąc zapakować do siaty (wtedy były tylko ekologiczne :) obrócił go spodem do świata, a tam... na wpół zjarany kip przyklejony do bochenka.
ale się rozpętało piekło :)