Odpowiadasz na:

Hm... nie wiem. Pierwsze czytam. Kiedy trafiłam na patologię to po dwóch dniach po prostu zagadałam do Ordynatora na obchodzie żeby mnie "wyrzucił do domu". Syn nie spieszył się, wyniki były dobre.... rozwiń

Hm... nie wiem. Pierwsze czytam. Kiedy trafiłam na patologię to po dwóch dniach po prostu zagadałam do Ordynatora na obchodzie żeby mnie "wyrzucił do domu". Syn nie spieszył się, wyniki były dobre. Spojrzałam człowiekowi w oczy i powiedziałam, że tam zajmuję miejsce potrzebującym dziewczynom. Co rusz na korytarzu słyszałam jęki i hasło "poronienie".
Dostałam termin wywołania na sobotę i wysłano mnie do domu. Z czwartku na piątek, kładąc się do łóżka przeżegnałam się i w myślach zaśmiałam do Boga, że dla Niego wszystko jest możliwe więc i poród też na pstryknięcie palcami. Ledwie przyłożyłam głowę do poduszki i w ciemności "usłyszałam" a bardziej poczułam pstryknięcie. Wyskoczyłam z łóżka bo już wiedziałam, że pęcherz płodowy pękł. Nie dobiegłam do łazienki gdy wody mi odeszły. Pół h później Mąż wiózł nas na porodówkę. Nad ranem Syn był już po mojej stronie brzucha :)

zobacz wątek
5 lat temu
~furia

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry